Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Węgierski oligarcha złożył ofertę kupna grupy TVN, a na finalizację transakcji bardzo liczą politycy Prawa i Sprawiedliwości – informuje „Newsweek”. Na czym polega ta biznesowa intryga?
W najnowszym numerze tygodnika „Newsweek” Dominika Długosz i Radosław Omachel poinformowali, że ofertę na kupno grupy TVN od amerykańskich właścicieli złożył węgierski milioner József Vida, powiązany ze środowiskiem premiera Victora Orbana. TVN jest wystawiona na sprzedaż, ponieważ jej obecny właściciel, amerykański koncern Warner Bros Discovery, przeżywa kłopoty finansowe i szuka możliwości pozbycia się części swoich aktywów. Hipotetyczna finalizacja transakcji z udziałem węgierskiego biznesmena miałaby dać wpływ na telewizję TVN politykom PiS: „Musimy mieć telewizję, której ludzie ufają, którą lubią i która pokaże im, że nie jesteśmy obciachowi. Najpierw przestaną się nas wstydzić, a potem na nas zagłosują” – mówi „Newsweekowi” anonimowo jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Druga oferta kupna TVN ma pochodzić od czeskiej grupy biznesowej założonej przez miliardera i oligarchę Petera Kellnera, który trzy lata zginął w katastrofie śmigłowca na Alasce. Kellner miał bardzo dobre stosunki z czeskimi politykami, między innymi ze sprawującymi urzędy premiera i prezydenta Vaclavem Klausem i Milošem Zemanem. Ewentualną transakcję z udziałem grupy Kellera uprawdopodabnia fakt, że cztery lata temu czeski biznesmen przeprowadził podobną transakcję, przejmując od Amerykanów m.in. TV Nova, największą stację prywatną w Czechach.
Trzecią ofertę według „Newsweeka” miała złożyć jeden z amerykańskich nadawców i ma to być opcja tymczasowa, dopóki nie poprawi się sytuacja finansowa Warner Bros Discovery.
O przejęciu TVN Prawo i Sprawiedliwość marzy od dawna jako o świętym Graalu, który dałby partii Jarosława Kaczyńskiego dostęp do impregnowanych dotychczas na przekaz partii grup elektoratów, wyborców nieco młodszych i z dużych ośrodków miejskich. Do tego celem jest zneutralizowanie krytycznego wobec PiS medium, co było istotne zwłaszcza podczas ośmiu lat sprawowania władzy przez PiS w latach 2015-23.
Najbardziej spektakularna próba miała miejsce w 2021 roku, kiedy w nocy 7 lipca pojawił się projekt nazwany szybko „lex TVN”. Zakładał nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji w taki sposób, by koncesja na nadawanie mogła zostać udzielona jedynie spółce, w której udziały podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego (kraje UE oraz Norwegia, Islandia, Liechtenstein) nie przekraczają 49 proc. Ten przepis miał zmusić Warner Bros do sprzedaży części udziałów i dać ówczesnej władzy wpływ na linię programową prywatnej telewizji. Mimo protestów obywateli oraz innych mediów niezależnych ustawa została przegłosowana w grudniu 2021 roku, ale zawetował ją ostatecznie prezydent Andrzej Duda, prawdopodobnie po interwencji administracji prezydenta USA Joe Bidena.
Teraz najwyraźniej pomysł wraca. Ale ewentualne przejęcie TVN przez Węgrów to nie tylko ryzyko podporządkowania TVN jednej partii politycznej, ale również rosyjskie wpływy w tle.
Jak pisze „Newsweek”, węgierski oferent, czyli József Vida, to przyjaciel najbogatszego Węgra Lőrinca Mészárosa, który z kolei przyjaźni się z premierem Viktor Orbánem. Vida ma też doświadczenie w przejmowaniu mediów – w 2019 roku kupił przez swój fundusz inwestycyjny pakiet 15 kanałów telewizyjnych, z TV2, wówczas drugą pod względem rynkowych udziałów stację telewizyjną na Węgrzech. Vida miał również zobowiązać się do wkładu finansowego w telewizję wPolsce24 Michała i Jacka Karnowskich, ale ostatecznie do transakcji nie doszło.
Ale nie tylko powiązania z węgierską autorytarną władzą są tutaj problemem. Jak czytamy, w 2023 roku przyjaciel Vidy Mészáros spędzał wakacje na jachcie Konstantina Strukowa, jednego z głównych sponsorów putinowskiej partii Jedna Rosja. Bank Mészárosa miał także pożyczyć pieniądze na kampanię Marine Le Pen.
Jak informują dziennikarze, zarówno ewentualna transakcja dotycząca TVN, jak i zamieszanie w imperium Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu, znajdują się pod lupą polskiego kontrwywiadu.
Swojego kandydata na prezydenta KO ogłosi po tym, gdy zrobi to opozycja – powiedział w niedzielę w Toruniu szef MSZ Radosław Sikorski. Dodał, że nie chce spekulować, kto będzie kandydatem PiS, ale jest pewien, że „wygramy z każdym z nich”.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zaapelował w niedzielę o ewakuację sił pokojowych ONZ z terenów objętych w Libanie walkami. Wedle źródeł amerykańskich Izraelczycy zawęzili tymczasem cele potencjalnej odpowiedzi na atak Iranu. Mają mierzyć w infrastrukturę wojskową i energetyczną
Netanjahu stwierdził w opublikowanym w internecie apelu do Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa, że „nadszedł czas, aby wycofano siły UNIFIL z bastionów Hezbollahu i z obszarów walk”.
Sekretarz obrony USA Lloyd Austin w sobotniej rozmowie z ministrem obrony Izraela Yoavem Gallantem wyraził „głębokie zaniepokojenie” doniesieniami o ostrzelaniu przez siły izraelskie pozycji pokojowych ONZ w Libanie. Wezwał Izrael do zapewnienia bezpieczeństwa tym siłom i libańskiemu wojsku, poinformował Pentagon.
Jak poinformowała misja pokojowa UNIFIL, od czwartku pięciu żołnierzy sił pokojowych zostało rannych w trzech odrębnych incydentach.
NBC z kolei, powołując się na anonimowych przedstawicieli administracji USA, podaje, że nie ma żadnych przesłanek, by Izrael zamierzał zaatakować obiekty nuklearne lub przeprowadzić na nie zamachy. Poza tym Izrael nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji co do sposobu i czasu podjęcia działań.
Izraelscy urzędnicy nie skomentowali publicznie raportu. Izrael wielokrotnie powtarzał, że odpowie na ostrzał rakietowy Iranu z 1 października. A był to ostrzal odwetowy za izraelskie działania militarne w Strefie Gazy i Libanie.
Izraelska armia poinformowała natomiast, że kontynuuje działania w południowym Libanie i zamierza rozmontować infrastrukturę Hezbollahu.
„W ciągu ostatniego dnia izraelskie siły powietrzne zaatakowały około 200 celów Hezbollahu w Libanie i na południu kraju. Uderzyła w komórki terrorystyczne, wyrzutnie, stanowiska rakiet przeciwpancernych i obiekty infrastruktury terrorystycznej” – poinformowała izraelska armia.
Likwidacja CBA przesunięta co najmniej do kwietnia. Rządowy projekt ustawy został skrytykowany na etapie konsultacji: likwidacja niepopularnej instytucji będzie działaniem fasadowym, o ile nie powstanie tez porządna polityka antykorupcyjna państwa.
Projekt ustawy zakładającej likwidację CBA jest w uzgodnieniach międzyresortowych i czeka na opinię Kolegium ds. Służb Specjalnych. 13 paździerbika rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński potwierdził PAP, że prace nad ustawą znacząco spowolniły.
Na rządowej stronie Legislacja.RCL.gov.pl na poczatku października opubikowane zostały stanowiska zgłoszone w czasie przeprowadzonych latem konsultacji projektu. Nie ma jeszcze odpowiedzi na nie.
Projekt ustawy zakładającej likwidację CBA pojawił się pod koniec maja. Zakładał, że CBA zostanie zlikwidowane 1 stycznia 2025 r., a w jego miejsce powstanie – w strukturze policji – Centralne Biuro Zwalczania Korupcji (CBZK). Konsultacji projektu miało nie być, bo zdaniem projektodawów „projekt nie dotyczył ważnych kwestii społecznych”. Po protestach organizacji pozarządowych władze się zmieniły zdanie i konsultacje ogłosiły. Druzgocącą opinię przedstawiła m.in. Fundacja Stefana Batorego.
Wskazała ona, że likwidacja samego CBA to operacja fasadowa. Żeby to miało sens, trzeba przygotowac całościową politykę antykorupcyjną, uwzględniającą rozwiązania z projektu unijnej dyrektywy w sprawie zwalczania korupcji.
„Bez analizy zjawisk korupcyjnych i stworzenia polityki antykorupcyjnej nie sposób ocenić, czy faktycznie CBA należy zlikwidować”
- pisali eksperci Fundacji. Z doświadczeń innych państw wynika bowiem, że
Eksperci Fundacji Batorego zauważyli też, że nie ma znaczenia, jakiej instytucji powierzy się kontrolę oświadczeń majątkowych, jeśli są one zwyczajnie nieczytelne i źle wypełniane. Likwidacja CBA nie będzie miała też znaczenia dla przejrzystości działalności lobbingowej i procesu podejmowania decyzji. Projekt się tym problemem nie zajmuje.
„Komisja Wenecka popiera kierunek zmian polskiego wymiaru sądownictwa i ocenia go przychylnie. Jednocześnie zgłosiła ona swoje uwagi oraz sugestie” – przekazał minister sprawiedliwości Adam Bodnar
Członkowie Komisji Weneckiej przyjechali do Polski we wrześniu 2024, na wniosek ministra Adama Bodnara. Ich zadaniem była ocena projektu ustawy o rozdzieleniu funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości oraz możliwych sposobów uregulowania statusu tzw. neosędziów.
12 października, podczas sesji plenarnej, komisja wydała opinie. „Co do zasady Komisja Wenecka popiera ten kierunek zmian i główne rozwiązania ustrojowe, które zostały zaproponowane” – przekazał minister Adam Bodnar.
Rozdzielenie urzędów prokuratora i ministra sprawiedliwości członkowie komisji mieli uznać za dobre z punktu widzenia standardów demokratycznych. „Wydaje mi się, że najważniejsze to, co jest pozytywne w tej opinii, to uznanie, że można wybrać prokuratora generalnego większością bezwzględną przez Sejm i Senat. Istotne jest także uwzględnienie możliwości dokonywania różnych zmian w okresie przejściowym” – mówił Bodnar.
Komisja przedstawiła także uwagi, szczególnie dotyczące statusu Krajowej Rady Prokuratorów oraz braku możliwości odwołania nowego prokuratora generalnego.
„Jeśli chodzi o drugą opinię w sprawie statusu sędziów, to sytuacja jest taka, że nie mamy projektu ustawy, bo cały czas trwa debata w Polsce, w jaki sposób to ukształtować i jak sobie z tym poradzić” – przekazał minister sprawiedliwości.
„Komisja Wenecka zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo to jest precedensowe, jak bardzo to jest nowe, z jak wielkim wyzwaniem się mierzymy i że jedyne, co Komisja może zrobić, to doradzić, jak stosować standardy międzynarodowe do oceny tej sytuacji i jak pogodzić ze sobą kilka bardzo trudnych elementów. Chodzi o to, by zapewnić niezależność sądownictwa, z drugiej strony przeprowadzić te zmiany w sposób szybki tak, aby zasada bezpieczeństwa prawnego obywateli nie została zachwiana, a z trzeciej strony jak to pogodzić z indywidualnymi prawami osób, które poddawane są procedurze weryfikacji” – dodał Bodnar.
Przypomnijmy, że w tej sprawie rząd zaproponował, by neosędziowie – grupa ponad 3 tys. wadliwie powołanych na urzędy osób – wrócili na poprzednio zajmowane stanowiska, a dla części z nich, tych, którzy aktywnie uczestniczyli w demontażu państwa prawa, będą dyscyplinarki. Nominacje zachowają tylko asesorzy. Rząd rozważy też zatrzymanie finansowania dla neo-KRS.
Komisja Wenecka to organ doradczy Rady Europy. W jej skład wchodzą byli sędziowie Trybunałów Konstytucyjnych i Sądów Najwyższych, byli ministrowie sprawiedliwości europejskich krajów. Eksperci Komisji konsultują najważniejsze zmiany w prawie w krajach członkowskich.