Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Zakończyły się negocjacje dotyczące związków partnerskich. Na razie szczegółów brak. „Wszystko jest na bardzo dobrej drodze” – uważa wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz
We wtorek (7.10) wieczorem Polskie Radio jako pierwsze poinformowało o kompromisie w koalicji w sprawie związków partnerskich.
„Mamy dobre wyjście z patowej sytuacji” – przekazała PAP sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Katarzyna Kotula z Lewicy. Dodała, że trwały wielotygodniowe negocjacje, żeby uzyskać porozumienie w tej sprawie, a ministra regularnie spotykała się z posłanką PSL Urszulą Pasławską. Pracowały nad rozwiązaniem, „które będzie godne i zapewniać będzie ochronę”, a jednocześnie, które mogłoby przejść przez Sejm.
„Domawiamy ostatnie szczegóły i w przyszłym tygodniu będziemy państwa informować” – zaznaczyła pełnomocniczka ds. równości.
O wstępnym porozumieniu w sprawie związków partnerskich powiadomił też wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL-u.
„Znaleźliśmy, myślę, porozumienie i to jest ważna informacja, że formacje, które tworzą koalicję, szczególnie my i Lewica, spotkały się w takim miejscu z ustawą ułatwiającą funkcjonowanie, życie, różne sprawy codzienne wielu osobom w Polsce” – mówił Kosiniak-Kamysz w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Dodał również, że więcej szczegółów przedstawią za tydzień na wspólnej konferencji.
„Ale wszystko jest na bardzo dobrej drodze” – podkreślił.
Są dwa projekty ustaw dotyczących związków partnerskich – poselski projekt Lewicy (złożony w czerwcu), a także pierwszy w historii rządowy projekt ustawy, który przeszedł konsultacje społeczne i międzyresortowe, ale nigdy nie wszedł na Radę Ministrów. Alternatywny, bardziej konserwatywny projekt ustawy o statusie osoby najbliższej zapowiadał PSL.
Jak niejednokrotnie pisał w OKO.press Anton Ambroziak, koalicjanci nie mogą pogodzić się co do nazwy ustawy, kwestii dotyczących dzieci – pieczy zastępczej, a także miejsca zawarcia związku – w urzędzie stanu cywilnego czy u notariusza.
„Chcemy znów usiąść do stołu z Polskim Stronnictwem Ludowym i spróbować wyjść z tej patowej sytuacji” – mówiła pod koniec lipca pełnomocniczka ds. równości Kotula w wywiadzie OKO.press.
Do tej pory jednak nie było porozumienia w sprawie uregulowania związków partnerskich.
Jak podaje Onet, we wtorek Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że prace nad tym projektem mogłyby się rozpocząć już na kolejnym posiedzeniu Sejmu (15-17 października).
„Ja jestem otwarty, wstępnie zaplanowaliśmy to w harmonogramie Sejmu, a więc czekamy na rozstrzygnięcia polityczne” – mówił Hołownia.
Przeczytaj także:
Radio ZET potwierdza: Sławomir Cenckiewicz nie może uczestniczyć w niejawnych spotkaniach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Nie ma specjalnego poświadczenia wymaganego przez NATO.
Według ustaleń Mariusza Gierszewskiego z Radia ZET i Dominiki Długosz z „Newsweeka”, Sławomir Cenckiewicz, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie ma Personal Security Clearance Confirmation – specjalnego dokumentu potwierdzającego, że osoba ma dostęp do informacji niejawnych NATO.
W Polsce poświadczenia umożliwiające dostęp do informacji niejawnych NATO Cosmic Top Secret Atomal wystawia Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Za granicą, osoba posiadająca specjalny dokument, powinna przedstawić jego tłumaczenie, które wydaje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Służba Kontrwywiadu Wojskowego, odpowiadając na pytania dziennikarzy Radia ZET zaznacza, że takie poświadczenie bezpieczeństwa NATO Cenckiewicza zostało cofnięte.
W rozmowie z rozgłośnią Jacek Siewiera, były szef BBN (2022-2025) podkreśla: „To jeden z ważniejszych dokumentów w obszarze bezpieczeństwa”. Bez tego poświadczenia Cenckiewicz nie może brać udziału w spotkaniach Sojuszu, na których omawiane są informacje niejawne. Według doświadczenia Siewiery posiadanie dokumentu jest sprawdzane przed każdym spotkaniem, gdzie mogłyby być poruszone informacje o charakterze ściśle tajnym.
To, że polski przedstawiciel nie ma dostępu do najważniejszych spotkań Sojuszu Północnoatlantyckiego „dramatycznie osłabia pozycję BBN w strukturach sojuszniczych” – mówi w komentarzu dla Radia ZET gen. Stanisław Koziej, który kierował BBN w latach 2010-2015. I dodaje: „Jest to bardzo niewygodna sytuacja dla całej instytucji, nie może to tak długo trwać”.
Na zdjęciu u góry Sławomir Cenkiewicz siedzi po prawej stronie od prezydenta Nawrockiego. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, w odpowiedzi na pytania Radia ZET, zaznacza, że Personnel Security Clearance Certificate to „zaświadczenie wydawane na podstawie posiadanego poświadczenia bezpieczeństwa”, i jest decyzją administracyjną.
„Przedmiotowe zaświadczenie wydawane jest w przypadku konieczności potwierdzenia podmiotowi zagranicznemu i na jego żądanie posiadania przez polskiego obywatela uprawnień w zakresie dostępu do informacji niejawnych międzynarodowych” – pisze BBN i utrzymuje: „W związku z wyrokami WSA w Warszawie z dnia 17 czerwca 2025 r. Szef BBN prof. Sławomir Cenckiewicz posiada poświadczenia bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych krajowych i międzynarodowych”.
Kancelarii Premiera oraz służby uważa jednak inaczej. Jak wyjaśnia dziennikarzom Służba Kontrwywiadu Wojskowego Cenckiewicz legitymował się takim dokumentem w okresie 22.09.2016 – 12.04.2021 r. Natomiast „po przeprowadzeniu kolejnego postępowania sprawdzającego wydano Panu Cenckiewiczowi poświadczenia bezpieczeństwa NATO, upoważniające do dostępu do informacji niejawnych NATO COSMIC TOP SECRET ATOMAL ważne na okres 6.10.2021 – 6.10.2026 r. Decyzje te zostały cofnięte przez SKW [w lipcu 2024] i do chwili obecnej proces odwoławczy zainicjowany przez Pana Sławomira Cenckiewicza nie został prawomocnie zakończony” – komentuje sprawę Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
„Wydane poświadczenia bezpieczeństwa uprawniają do dostępu do informacji niejawnych na terenie RP. W kontaktach zagranicznych wymagane jest posługiwanie się tłumaczeniem takiego dokumentu wystawionym przez Krajowa Władzę Bezpieczeństwa (ABW), którego Pan Cenckiewicz aktualnie nie posiada”.
Według biura prasowego Sojuszu Północnoatlantyckiego „to polska suwerenna sprawa”.
Wcześniej na łamach OKO.press Witold Głowacki pisał, że „Cenckiewicz nie ma za sobą doświadczenia wojskowego ani w służbach. Nie kierował też instytucjami zajmującymi się bezpieczeństwem, chyba że za takową uznamy tzw. komisję ds. wpływów rosyjskich, na której czele postawił go PiS. Do tego wciąż nierozstrzygnięta pozostaje kwestia odebrania mu poświadczeń bezpieczeństwa dających dostęp do dokumentów o najwyższej klauzuli tajności. Bez tego Cenckiewicz może być w roli szefa BBN wręcz bezużyteczny w momentach o charakterze kryzysowym, wymagających ścisłej współpracy z armią, służbami i sojusznikami z NATO”.
Przeczytaj także:
Posłanka Klaudia Jachira poinformowała, że została zawieszona w prawach członka swojego klubu parlamentarnego. Twierdzi, że to za propozycję, by odebrać 800+ dzieciom niepracujących polskich rodziców
Chodzi o ustawę przedłużającą pomoc dla uchodźców Ukrainy, którą Sejm przyjął 12 września. Wcześniejszą jej wersję zawetował prezydent Karol Nawrocki, domagając się m.in., by odebrać prawo do zasiłku 800+ ukraińskim rodzicom, którzy nie pracują i nie odprowadzają składek. W nowej wersji spełniono oczekiwania prezydenta – co więcej dodano przepisy mające na celu weryfikację prawa do świadczeń na rzecz rodziny dla wszystkich cudzoziemców. Tej ustawy Nawrocki już nie zawetował.
Na sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych posłanka Jachira złożyła poprawkę, by 800+ uzależnić od aktywności zawodowej także w przypadku polskich obywateli. Poprawka została odrzucona.
„Trzy tygodnie temu przy okazji ustawy o pomocy Ukrainkom i Ukraińcom, złożyłam poprawki sprawiające, że świadczenie '800 plus' przysługiwałoby tylko tym polskim rodzinom, w których chociaż jeden rodzic jest aktywny zawodowo. Poprawki nie znalazły większości w Sejmie, ja zostałam za to zawieszona przez klub KO” – poinformowała we wtorek 7 października posłanka Jachira w mediach społecznościowych.
Jej zdaniem „pomoc z publicznych pieniędzy powinna iść do najbardziej potrzebujących lub powinniśmy inwestować je w rozwiązania systemowe".
Polska Agencja Prasowa zapytała rzeczniczkę klubu KO Dorotę Łobodę o przyczyny zawieszenia Jachiry. „My nie planujemy żadnych zmian w świadczeniu 800 plus dla obywateli polskich" – stwierdziła Łoboda. Poinformowała też, że Jachira została poproszona została o wycofanie poprawki, ale tego nie zrobiła. Wystąpiła też na sejmowej mównicy podtrzymując swój wniosek. mogło być interpretowane jako stanowisko klubu.
Przeczytaj także:
Prokuratorzy postawili zarzuty dziewięciorgu członkom komisji wyborczej z Otwocka. Odwrotnie przypisano tam głosy kandydatom w wyborach prezydenckich
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga poinformowała we wtorek 7 października o postawieniu zarzutów niedopełnienia obowiązków dziewięciorgu członkom komisji wyborczej z Otwocka (chodzi o Obwodową Komisję Wyborczą nr 7). – Wszyscy podejrzani złożyli wyjaśnienia. Obecnie wykonywane są dalsze czynności mające na celu weryfikację wyjaśnień podejrzanych i zakończenie postępowania – poinformowała rzeczniczka prokuratury, prok. Karolina Staros.
W otwockiej komisji doszło do rażących błędów przy zliczaniu głosów w wyborach prezydenckich. Po pierwsze, błędnie policzono tam głosy oddane na Karola Nawrockiego. Po drugie, na koniec liczby głosów zostały odwrotnie przypisane do kandydatów. Zdaniem prokuratorów wszystko wskazuje na to, że członkowie komisji działali nieumyślnie, a błędy wynikały z braku weryfikacji danych w systemie elektronicznego przesyłania wyników oraz niedokładności w protokole głosowania.
Po wyborach prezydenckich, które odbyły się w maju i czerwcu, w przestrzeni medialnej pojawiło się wiele głosów na temat możliwych nieprawidłowości wyborczych. Tezy o tym, że skala nieprawidłowości mogła być tak duża, że wpłynęły one na ostateczny wynik wyborów powtarzali ważni politycy koalicji rządzącej, w mediach i mediach społecznościowych pojawiły się również analizy mające te tezy potwierdzać lub uwiarygodniać. W efekcie do Sądu Najwyższego spłynęło kilkadziesiąt tysięcy protestów wyborczych. SN uznał jedynie 2 z nich. Między innymi ze względu na upolitycznienie SN będące wynikiem „reform” wprowadzanych w sądownictwie przez PiS, kwestię możliwych nieprawidłowości badali również niezależni prokuratorzy, którzy dokonali sprawdzenia wyników głosowania w około 250 komisjach. Skala nieprawidłowości okazała się nieznaczna. Obecnie w całym kraju toczy się łącznie 17 śledztw dotyczących błędów i przeinaczeń w wynikach wyborów na poziomie poszczególnych obwodowych komisji wyborczych.
W OKO.press tezy o możliwych fałszerstwach wyborczych na wielką skalę weryfikował Piotr Pacewicz. Jeszcze w czerwcu dzielił się on z czytelnikami naszego portalu następującymi wnioskami:
„Jak wiadomo, nie da się udowodnić, że jakieś zjawisko nie wystąpiło, można jedynie wskazywać, że są powody, by sądzić, że jest mało prawdopodobne. Opisane analizy wskazują, że w pracach komisji wyborczych były błędy, w tym co najmniej 20 drastycznych (zamiany głosów T/N). Analizy przepływów wskazują na możliwość błędu rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy głosów, ale ich założenia są niepewne. Analizy „anomalii lokalnych” nie można traktować zbyt poważnie, chyba że zostanie uzupełniona. Można z dużym stopniem pewności stwierdzić, że wynik wyborów jest właściwy, choć wynik głosowania z pewnością błędny w raczej niewielkim stopniu."
Przeczytaj także:
John Clarke, Michel H. Devoret i John M. Martinis to tegoroczni laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Otrzymali ją za prowadzone od lat 80. XX wieku eksperymenty z zakresu fizyki kwantowej
Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki otrzymali we wtorek 7 października John Clarke, Michel H. Devoret i John M. Martinis. Nagroda została im przyznana za „odkrycie makroskopowego kwantowego tunelowania i kwantyzacji energii w obwodzie elektrycznym”. Laureaci podzielą się kwotą 11 milionów koron szwedzkich (ok. 1 miliona euro). Clarke, Devoret i Martinis dostali nagrodę za prowadzone od lat 80. ubiegłego wieku na Uniwersytecie Berkeley badania dowodzące, że prawa mechaniki kwantowej mogą być obserwowane nie tylko na poziomie cząstek elementarnych, ale także na większych obiektach. Ich kluczowy eksperyment wykazał, że w zbudowanym przez nich nadprzewodzącym układzie elektrycznym miliony elektronów zlewały się na moment w jeden obiekt kwantowy – przechodząc wielokrotnie od jednego do drugiego stanu. To zjawisko określane mianem kwantowego tunelowania zostało wówczas zaobserwowane po raz pierwszy gołym okiem (makroskopowo).
Trwa tydzień noblowski. Jak co roku Królewska Akademia Nauk w Sztokholmie, Akademia Szwedzka, Instytut Karolinska i Narodowy Bank Szwecji przyznają nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, chemii, medycyny, literatury i ekonomii. Norweski Komitet Noblowski przyznaje natomiast Pokojową Nagrodę Nobla. Jak dotąd poznaliśmy laureatów z dziedziny medycyny (w poniedziałek) i fizyki (wtorek).
Przeczytaj także: