Iran formułuje nowe groźby pod adresem Izraela i USA. 14 ofiar katastrofy budowlanej w serbskim Nowym Sadzie – zawalił się dach dworca kolejowego oddanego do użytku 4 miesiące temu po remoncie prowadzonym przez chińskie firmy
Trwa wymiana ognia pomiędzy Izraelem a Libanem. Po śmierci przywódcy Hamasu, zachodni przywódcy liczą na przełom w rozmowach o rozejmie w Strefie Gazy
W sobotę Hezbollah wystrzelił kilkadziesiąt pocisków w stronę północnego Izraela. Celem jednego z dronów był wakacyjny dom premiera Benjamina Netanjahu w Cezarei. Premiera Izraela nie było wówczas na miejscu.
Według Netanjahu celem ataku miało być zabicie jego i jego żony. Próbę zamachu nazwał „poważnym błędem” ze strony Hezbollahu.
W odwecie Izrael uderzył w sobotę na obiekty militarne Hezbollahu położone w południowym Bejrucie. Jak poinformowało izraelskie wojsko, celem ataków było kilka magazynów broni i centrum dowodzenia kwaterą główną wywiadu Hezbollahu.
Izrael wydał rozkaz ewakuacji dla czterech dzielnic na przedmieściach Bejrutu, wzywając mieszkańców, aby oddalili się na 500 metrów. Według świadków ataki dotknęły także inne obszary. Nad południowymi dzielnicami miasta w sobotę wieczorem unosiły się kłęby dymu.
Odkąd trzy tygodnie temu Izrael rozpoczął regularne ataki na Liban, z południowych przedmieść miasta uciekły dziesiątki tysięcy ludzi.
Izrael walczy obecnie na trzech frontach: z Hamasem w Palestynie, Hezbollahem w Libanie oraz przygotowuje się do uderzenia odwetowego za październikowy atak rakietowy Iranu.
„Mówię Iranowi i jego pełnomocnikom na jego osi zła: każdy, kto spróbuje skrzywdzić obywateli Izraela, zapłaci wysoką cenę” – oznajmił w oświadczeniu po ataku w Cezarei Benjamin Netanjahu.
Pod koniec września Izrael przeprowadził atak lądowy w Libanie, którego celem było wypchnięcie z terenów przygranicznych Hezbollahu i zniszczenie infrastruktury, która służyła mu do ataków na Izrael. 27 września w izraelskim ataku powietrznym zginął sekretarz generalny Hezbollahu Hassan Nasrallah.
18 października Benjamin Netanjahu wygłosił orędzie do narodu, w którym zapowiedział, że izraelska armia będzie kontynuowała walkę przeciwko Hezbollahowi na terenie Libanu.
Sekretarz obrony USA wyraził zaniepokojenie działaniami Izraela w Libanie. “Stany Zjednoczone chciałyby, aby Izrael ograniczył część swoich ataków w Bejrucie i okolicach” – powiedział Lloyd Austin.
Zachodni przywódcy, w tym prezydent USA Joe Biden, liczą, że śmierć przywódcy Hamasu Jahji Sinwara, który zginął w izraelskim ataku 17 października, daje szansę na porozumienie w sprawie rozejmu w Gazie i uwolnienia pozostałych zakładników.
Negocjacje jednak już od tygodni tkwią w martwym punkcie. W sobotę 19 października izraelskie samoloty zrzuciły nad południową Gazą ulotki ze zdjęciem Sinwara i hasłem: „Hamas nie będzie już dłużej rządził Gazą”.
Jak donoszą amerykańskie media, sekretarz stanu USA Antony Blinken ma się we wtorek pojawić w Izraelu, aby kontynuować rozmowy na temat rozejmu.
Stanowisko premiera Izraela jest sprzeczne z deklaracjami zachodnich przywódców. Prezydent USA Joe Biden jest po śmierci lidera Hamasu „bardziej optymistycznie
W czwartek 17 października 2024 późnym wieczorem premier Izraela zapowiedział kontynuację wojny, w tym pościgu za Hezbollahem w Libanie.
W telewizyjnym orędziu wygłoszonym po śmierci Jahji Sinwara, lidera Hamasu, Netanjahu powiedział, że to „początek końca”, ale jednocześnie dodał, że Izrael będzie kontynuował walkę.
„Pokazaliśmy dziś wszystkim, którzy próbują nas skrzywdzić, że właśnie się z nimi stanie” – powiedział Netanjahu. „[Pokazaliśmy] jak siły dobra zawsze mogą pokonać siły zła i ciemności. Wojna wciąż trwa i jest kosztowna” – mówił do Izraelczyków premier.
Jednocześnie Joe Biden wezwał premiera Izraela, by „iść naprzód” w kierunku zawieszenia broni w Gazie. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że wizytę w Izraelu złoży w najbliższych dniach amerykański sekretarz stanu Antony Blinken.
W czwartek Blinken rozmawiał na temat zakończenia wojny z ministrem spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej i premierem Kataru.
W nocy ze środy 16 października 2024 na czwartek izraelska zabiła w walkach na południu Strefy Gazy lidera Hamasu Jahja Sinwara. To jeden z głównych architektów ataków na Izrael z 7 października 2023 roku.
Jak pisze Reuters: „Retoryka stron walczących kontrastuje z postawą zachodnich przywódców, w tym prezydenta USA Joe Bidena, który stwierdził, że śmierć Sinwara stwarza szansę na negocjacje”.
„Rząd Izraela odrzucił kilka prób mediacji zawieszenia broni w Gazie i Libanie przez swojego głównego sojusznika, USA, i kontynuuje swoje wojny. Iran wydaje się być w dużej mierze bezsilny wobec militarnej potęgi Izraela, wspieranego przez amerykańskie uzbrojenie.
Jeden z wysokich rangą dyplomatów pracujących w Libanie powiedział Reutersowi, że nadzieje, iż śmierć Sinwara zakończy wojnę, były chybione. «Naprawdę mieliśmy nadzieję, że pozbycie się Sinwara będzie punktem zwrotnym, w którym wojny się zakończą... gdzie wszyscy będą gotowi odłożyć broń. Wygląda na to, że znów się pomyliliśmy» – powiedział dyplomata.
Po wielu miesiącach zapowiedzi i negocjacji wewnątrz koalicji rządzącej projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich oficjalnie znalazł się w wykazie prac rządowych [TEKST AKTUALIZOWANY]
W piątek 18 października 2024 na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowany został projekt ustawy wprowadzającej rejestrowane związki partnerskie. Ministra ds. równości Katarzyna Kotula (Nowa Lewica) poinformowała, że został skierowany do konsultacji społecznych i międzyresortowych.
Ustawa ma wprowadzić do polskiego porządku prawnego nieznaną dotąd w Polsce instytucję rejestrowanego związku partnerskiego.
„Rejestrowany związek partnerski oparty będzie na zasadach równości i niedyskryminacji, zapewniając wszystkim osobom, niezależnie od płci, możliwość realizacji ich potrzeb i pragnień życiowych” – napisano w uzasadnieniu.
„Ustawa wprowadzająca ustawę o rejestrowanych związkach partnerskich zawiera:
Osoby zawierające związek będą mogły przyjąć nazwisko jednej z tych osób.
Ustawa umożliwia pieczę zastępczą nad dzieckiem osób pozostających w związku partnerskim. Co znaczy, że możliwe będzie przysposobienie dziecka jednego z partnerów wchodzących w taki związek. „Jest tak zwana mała piecza. Nie ma przysposobienia dzieci. Zrobiliśmy krok do tyłu, krok kompromisowy. Właściwie
są to rozwiązania, które głównie będą służyły tak zwanym rodzinom zrekonstruowanym w parach hetero, kiedy mamy dwa małżeństwa, które się rozwodzą i ci ludzie zabierają ze sobą dzieci, żyją w związku nieformalnym” – wyjaśniła w Sejmie podczas konferencji prasowej Katarzyna Kotula.
Co jeszcze?
Ustawa ma umożliwić dostęp do informacji medycznej i wspólność majątkową, która jest deklaratywna, a nie automatyczna, jak w przypadku małżeństwa.
Wprowadzenie ustawy będzie wymagało zmiany ponad 230 aktów prawnych, w tym prawa spadkowego i prawa o aktach stanu cywilnego.
„To jest projekt historyczny” – powiedziała w piątek Katarzyna Kotula, zwracając uwagę, że przez ostatnie 20 lat pojawiały się projekty ustaw wprowadzające związki partnerskie, były to jednak projekty poselskie. Tym razem powstał projekt rządowy.
Wprowadzenie związków partnerskich było zobowiązaniem wyborczym Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Również Polska 2050 Szymona Hołowni była za uregulowaniem statusu osób pozostających w związkach nieformalnych, w tym jednopłciowych. Dotychczas niektórym zapisom ustawy sprzeciwiał się koalicyjny PSL. Jedną z tych kwestii było przysposobienie dzieci.
Katarzyna Kotula mówiła we wrześniu Antonowi Ambroziakowi, dziennikarzowi OKO.press:
„W tej debacie bardzo wyraźnie wybrzmiało, że wielu polityków, ale i jakaś część społeczeństwa nie do końca rozumie, czym w zasadzie jest przysposobienie wewnętrzne. Bardzo mocno akcentowałam, że tak, dotyczy to tęczowych rodzin, ale przede wszystkim par hetero.
Sprzeciw PSL-u po części wynika z pewnej gry politycznej, z tego, co jego liderzy uważają za opłacalne. Chociaż jest też coś, co nazywam obawą przed wyimaginowanym elektoratem. Teza o tym, że ludzie, którzy głosują na naszych koalicjantów, są przeciwni związkom partnerskim oraz przysposobieniu, nie potwierdza się w żadnych badaniach czy sondażach. (...) Przekrój społeczny osób, do których kierowana jest ustawa, nie ogranicza się do wielkomiejskiej bańki”.
OKO.press opublikowało niezliczoną liczbę tekstów na temat związków partnerskich i przygotowywanej ustawy. Poniżej przypominamy tylko kilka ostatnich.
Jarosław Kaczyński poinformował, że ostateczna decyzja w sprawie organizacji prawyborów nie zapadła, ale rozmowy w tej sprawie trwają. Kim są kandydaci, który mieliby wystartować w prawyborach w PiS?
W piątek 18 października 2024 różne media podały, że PiS przygotowuje prawybory, w których miałby wybrać kandydata na prezydenta. Informowały o tym na podstawie źródeł w PiS portale: wPolityce, Niezależna i Onet.
Na liście kandydatów miałyby znaleźć się cztery nazwiska: Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński, Mariusz Błaszczak i Marcin Przydacz.
Według portalu wPolityce Komitet Polityczny PiS rozważał ten scenariusz w środę.
Jak powiedzieli portalowi Niezależna.pl politycy z kierownictwa PiS: „Wybory między trzema albo czterema kandydatami, najlepiej prezentującymi się w naszych wewnętrznych badaniach, dokonają się na Zjazdach Okręgowych, które będą się odbywać w różnych datach od końca października do połowy listopada. Wtedy ogłosimy wyniki”.
Jednak jeszcze tego samego dnia Jarosław Kaczyński zaprzeczył tym doniesieniom.
„Nie ma w tej chwili żadnej decyzji ostatecznej w tych sprawach. Kwestia prawyborów była omawiana już od co najmniej wielu tygodni, ale powtarzam, decyzja jeszcze nie zapadła” – powiedział w Sejmie Jarosław Kaczyński.
Kaczyński nie chciał potwierdzić, czy lista kandydatów na kandydata podana przez media pokrywa się z tą na jego biurku. „Co do listy kandydatów, to nie będę się wypowiadał z tego względu, że też chcemy jeszcze tę sprawę zachować w dyskrecji ze względów oczywistych. Chyba każdy zrozumie, proszę mi wybaczyć, ale będę musiał poprosić o cierpliwość. Nie taką znów bardzo długotrwałą” – zapowiedział prezes PiS.
Dodał też: „My jesteśmy troszeczkę bezradni w sytuacji, w której ciągle jakieś nowe informacje są kreowane przez media. Cóż, troszeczkę sobie z tym nie dajemy rady”.
Wybory prezydenckie odbędą się wiosną 2025 roku. Zarówno rządząca koalicja, jak i opozycja uważają te wybory za fundamentalnie ważne.
Koalicji 15 października wygrana w wyborach prezydenckich pozwoli wprowadzać w życie ustawy, których część obecnie wetuje Andrzej Duda. Przede wszystkim prezydent z obozu władzy jest kluczowym elementem procesu przywracania praworządności w Polsce. Na poziomie wizerunkowym pozwoliłoby to przełamać wrażenie braku skuteczności obecnego rządu.
PiS potrzebuje prezydenta, by przynajmniej częściowo wrócić do władzy po przegranych wyborach w 2023. Prezydent z tego obozu hamowałby działania rządu Donalda Tuska i tym samym przygotowywał grunt pod zwycięstwo PiS w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2027 roku. Jeśli nawet kandydat PiS nie wygra, to dobrze dobrany, pozwoli partii przetestować, czy jest w stanie sięgnąć po wyborców Konfederacji i/lub PSL-u.
Na razie tylko Konfederacja oficjalnie ogłosiła, kto będzie jej kandydatem. To Sławomir Mentzen, który już teraz prowadzi intensywną kampanię, wykorzystując luki w prawie wyborczym.
Nowa Lewica zapowiedziała, że najprawdopodobniej wystawi kobietę. Partia nie wyklucza prawyborów. Z zakulisowych rozmów wynika, że największe szanse na partyjną nominację mają: ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat (która nie należy do Nowej Lewicy, lecz do partii Razem).
Najbardziej prawdopodobny kandydat Koalicji Obywatelskiej to Rafał Trzaskowski. Pojawiają się jednak spekulacje co do kandydatury Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego.
Najbardziej niejasna jest sytuacja Prawa i Sprawiedliwości. Partia nie ma oczywistego kandydata. Od kilku miesięcy prowadzi badania, próbując wytypować osobę, która da największe szanse na dobry wynik. Jarosław Kaczyński (bo to on podejmie ostateczną decyzję) w sierpniu 2024 w rozmowie z Radiem Maryja podał „warunki brzegowe” kandydata:
„Musi być młody, wysoki, okazały, przystojny. Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki. (...) To powinien być człowiek, dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach”.
Wydaje się, że obecnie w kierownictwie PiS przeważa koncepcja, by była to osoba niekojarząca się bezpośrednio z rządami PiS, nieobciążona aferami z lat 2015-2023. Jednak wśród spekulacji pojawiają się też Mateusz Morawiecki czy Przemysław Czarnek.
Kto jest na liście kandydatów w prawyborach opublikowanej przez media w piątek?
Wiele źródeł z PiS przekazuje mediom, że 11 listopada partia ogłosi, kto będzie jej kandydatem na prezydenta.
Kiedy dokładnie odbędą się wybory prezydenckie? Datę wyznacza marszałek Sejmu, czyli Szymon Hołownia, który prawdopodobnie będzie też kandydatem na prezydenta. Pierwsza tura musi się odbyć nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji obecnie sprawującego tę funkcję prezydenta.
Prawdopodobny termin to niedziela 18 maja 2025.
17 października strategia migracyjna pojawiła się na stronach rządu. We wtorek nad strategią obradował rząd i w toku prac do dokumentu dodano zdanie o kontroli parlamentarnej nad ustawami dotyczącymi azylu
W czwartek 17 października rząd Donalda Tuska oficjalnie opublikował „kompleksową i odpowiedzialną” strategię migracyjną Polski na lata 2025-2030. Dokument zatytułowano „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo”. We wtorek 15 października OKO.press dotarło do pierwszej wersji dokumentu, która stanęła na rządzie. Założenia strategii omawialiśmy tutaj.
W wersji ostatecznej zmienił się punkt dotyczący ograniczenia prawa do azylu. Rząd zapisał w nim, że zasady przyznawania ochrony międzynarodowej cudzoziemców są obecnie „bezwzględnie wykorzystywane przez reżimy dyktatorskie”, a Polska odpierać musi „ataki ze strony Białorusi i Rosji”. „W przypadku zagrożenia destabilizacji państwa przez napływ imigrantów, możliwe powinno być czasowe i terytorialne zawieszanie prawa do przyjmowania wniosków o azyl” – napisano w punkcie czwartym strategii.
Po zmianach dodano jedno zdanie: „odpowiednie ustawy uwzględniać powinny mechanizmy kontroli parlamentarnej, ochronę grup wrażliwych oraz doświadczenia innych państw”. Za tą zmianą byli ministrowie z Polski 2050 i Lewicy.
Pozostałe cele strategiczne opisane w dokumencie to:
Jak zaznaczył rząd, główne cele i kierunki strategii wymagają jeszcze opracowania programu implementacyjnego, który ma zostać przygotowany po przyjęciu dokumentu i w ramach „szerokich konsultacji społecznych”.
Rządowy dokument budzi kontrowersje zwłaszcza ze względu na punkt czwarty, odnoszący się do zawieszenia prawa do azylu. Donald Tusk ogłosił ten pomysł podczas konwencji KO w sobotę 12 października. Pomysł zawieszenia prawa do azylu wzbudził ogromne kontrowersje, opisywaliśmy je na łamach OKO.press:
W poniedziałek głos zabrał wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za strategię – Maciej Duszczyk (na zdjęciu) i tłumaczył, o co chodziło premierowi z prawem do azylu. We wtorek rząd obradował nad wstępnym dokumentem i przyjął go z niewielkimi poprawkami. Czworo ministrów z Lewicy zgłosiło zdanie odrębne. Dzisiaj, 17 października, strategia wreszcie oficjalnie znalazła się na stronach rządowych.
Wkrótce po publikacji oświadczenie wydała Grupa Granica, zajmująca się pomocą osobom migrującym do Polski przez granicę z Białorusią. Dodanie jednego łagodzącego zdania w punkcie czwartym nie zmienia jej oceny rządowych planów – ta jest negatywna.
„Zapowiadając czasowe i terytorialne zawieszenie prawa do składania wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej (potocznie nazywane azylem), premier Donald Tusk de facto dokonuje zamachu na prawa człowieka i wstrzymuje proces przywrócenia praworządności” – czytamy w oświadczeniu.
„Rozwiązaniem jest tu stosowanie istniejących procedur, zgodnych z prawem krajowym i międzynarodowym, które zakładają rzetelny proces ustalenia tożsamości i indywidualnej oceny sytuacji każdej osoby. [...] Kluczem do odzyskania kontroli jest stosowanie prawa, tworzenie legalnych dróg migracji, wdrażanie mądrej polityki recepcyjnej i integracyjnej oraz koordynacja działań między służbami, instytucjami a organizacjami pozarządowymi” – piszą aktywiści.
W oświadczeniu Grupa Granica wskazuje na rosnące nastroje ksenofobiczne w Polsce, w tym na tzw. „patrole obywatelskie”, będące konsekwencją nienawistnych wypowiedzi polityków. Aktywiści apelują o zaniechanie prac nad rozwiązaniami z punktu czwartego.
Wszystko wskazuje jednak, że rząd z planów się nie wycofa. Donald Tusk przedstawił je już głowom państw członkowskich UE na szczycie w Brukseli. „To, co chciałem tu osiągnąć, to już osiągnąłem. Jest zrozumienie dla naszej sytuacji. Nikt nie ma tu problemu z uznaniem prawa Polski do czasowego zawieszania przyjmowania wniosków azylowych. Poszło łatwiej, niż się spodziewałem” – powiedział 17 października dziennikarzom.
Tusk zapowiadał, że będzie domagał się uznania polskich planów przez europejskich partnerów. Jak na razie duże wątpliwości wyrazili partnerzy KO w rządzącej koalicji: politycy Lewicy i Polski 2050. Bezwarunkowo za jest natomiast PSL. Wiceminister Duszczyk (na zdjęciu) przekonywał, że rząd inspirował się modelem fińskim. Finlandia także zawiesiła prawo do azylu na części swojego terytorium. Jak pisaliśmy w OKO.press, ten model zakłada jednak np., że wnioski nadal będą przyjmowane od grup wrażliwych, czyli dzieci i osób z niepełnosprawnościami.
Najpewniej do tej właśnie zasady odnosi się dopisane do polskiej strategii zdanie o „ochronie grup wrażliwych” (grupy wrażliwe znalazły się w pierwszej wersji dokumentu, ale w wersji zaprezentowanej na stronie rządu dodatkowo znalazły się w podstawowych celach i kierunkach polityki migracyjnej).