Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Pożar w wieży Eiffla wybuchł we wtorek 24 grudnia w godzinach przedpołudniowych. Ogień zaobserwowano w szybie windy między pierwszym a drugim piętrem. Ewakuowano 1200 osób z samej wieży i okolicy — donosi Newsweek.
Przyczyną pożaru miało być przegrzanie jednego z kabli w szybie windy. Ogień zaobserwowano na wczesnym etapie i już udało się go ugasić, pomimo że — jak informuje Newsweek — „strażacy mieli problem z dostępem do źródła ognia”.
W trakcie akcji gaśniczej ewakuowano ponad 1200 osób przebywających na wieży oraz w jej okolicy, a wieża została zamknięta na kilka godzin.
Wieża Eiffla to jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych Paryża. Dziennie odwiedza ją od 15 do 25 tysięcy osób. Jest najwyższą budowlą w Paryżu, a w momencie powstania była najwyższą budowlą na świecie. Została zbudowana na paryską wystawę światową Expo w 1889 roku.
To pierwszy pożar wieży Eiffla od 1956 roku, kiedy ogień wybuchł w pomieszczeniu transmisji telewizyjnej (wieża Eiffla służy także za nadajnik radiowo-telewizyjny) — donosi Newsweek. W styczniu 2024 roku internet obiegły zdjęcia pożaru wieży Eiffla, które okazały się jednak fake newsem.
Ochrona przeciwpożarowa tak tłumnie odwiedzanych zabytków historycznych to jedno z największych wyzwań dla paryskich służb miejskich. Bywa, że rozlega się alarm pożarowy, a strażakom trudno jest zlokalizować ogień, przez co dochodzi do jego rozprzestrzenienia. Tak stało się w kwietniu 2019 roku, kiedy ogromny strawił dach katedry Notre Dame.
Pożar zaczął się od dachu i rozprzestrzenił na jedną z wież. Pierwsze alarmy przeciwpożarowe zawyły już o 18:18, podczas mszy, ale odnalezienie źródła ognia zajęło ponad pół godziny. Pożar ugaszono dopiero na drugi dzień nad ranem. W akcji gaśniczej udział brało ponad 400 strażaków.
Odbudowa katedry Notre Dame trwała ponad pięć lat. Jej uroczyste otwarcie miało miejsce 8 grudnia i było ważnym wydarzeniem politycznym.
Pierwsze analizy ukraińskich śledczych wskazują, że nowy pocisk balistyczny Rosji, który spadł na Ukrainę w listopadzie, wcale nie jest taki nowy, jak twierdzi Władimir Putin. Części Oriesznika wyprodukowane zostały w 2017 roku — donosi Ukraińska Prawda.
Użycie przeciwko Ukrainie 21 listopada pocisku balistycznego Oriesznik zdaniem prezydenta Rosji Władimira Putina miało być testem „najnowszego rodzaju broni” w rosyjskim arsenale. Ale zdaniem ukraińskich śledczych nieprawdą jest, że Oriesznik to „najnowsze osiągnięcie” rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Jak donosi Ukraińska Prawda, powołując się na analizę portalu wojskowego Defence Express, który dotarł do danych z badania pozostałości pocisku, wielogłowicowy hipersoniczny pocisk balistyczny średniego zasięgu, który spadł na miasto Dniepr 21 listopada, to w istocie konstrukcja co najmniej 8-letnia.
Jedna z części Oriesznika — a dokładnie metalowy system sterowania rakietą balistyczną średniego zasięgu — ma bowiem numer i datę produkcji z 12 kwietnia 2017 roku. Fakt, że pocisk wykorzystuje część, która ma ponad 7 lat, bezpośrednio sugeruje, że został on zmontowany w latach 2017-2018 i dotąd leżał gdzieś w magazynie.
Oriesznik to więc najpewniej nowa nazwa dla znanego już pocisku RS-26 Rubieżnik, którego masowa produkcja miała się rozpocząć w 2017 roku — twierdzą ukraińscy eksperci. Pocisk został zaprojektowany w 2010 roku i został zmontowany z gotowych komponentów do znanych już rosyjskich rakiet Yars i Topol.
Defence Express ustalił również, że numer produkcyjny znalezionej części wskazuje, że została ona wyprodukowana przez przedsiębiorstwo rakietowo-kosmiczne NPCAP, jedną ze spółek Roscosmosu.
Ukraińscy eksperci wskazują więc na dwa ważne wnioski: prezydent Rosji Władimir Putin kłamał, gdy ogłaszał, że Rosja testuje nowy rodzaj zaawansowanej technologicznie broni, którą zdołała opracować w ostatnich latach. To zadaje kłam twierdzeniom rosyjskiej propagandy o tym, jakoby wywiady państw zachodnich „przespały” pojawienie się w Rosji nowej rakiety.
Drugi istotny wniosek dotyczy tego, że już sam fakt, że w 2017 roku w Federacji Rosyjskiej istniał już system sterowania rakietą balistyczną średniego zasięgu, po raz kolejny dowodzi, że Kreml naruszył Traktat o eliminacji rakiet średniego i krótkiego zasięgu, zawarty ze Stanami Zjednoczonymi — donosi Ukraińska Prawda.
To ustalenia Komisji Etyki Izby Reprezentantów USA, która ujawniła raport w sprawie byłego już kandydata prezydenta-elekta Donalda Trumpa na stanowisko Prokuratora Generalnego
Były kongresmen z Florydy Matt Gaetz zapłacił dziesiątki tysięcy dolarów kobietom za narkotyki i seks, co stanowi naruszenie szeregu zasad Izby Reprezentantów. Jego działania miały też charakter obstrukcji działalności Kongresu, stwierdziła Komisja Etyki Izby Reprezentantów USA w raporcie opublikowanym w poniedziałek – donosi Reuters.
W raporcie stwierdzono, że Gaetz zapłacił 90 tysięcy dolarów 12 kobietom, z czego znaczna część miała zostać przeznaczona na opłaty za seks lub zażywanie narkotyków. Raport stwierdza też, że istnieją „istotne dowody” na to, że w okresie sprawowania urzędu Gaetz uprawiał seks z nieletnią dziewczyną.
Kongresman zaprzecza zarzutom. Chciał też powstrzymać publikację raportu, ale nie udało się to jego prawnikom. Gaetz wycofał się już z kandydowania do urzędu w związku z tym, że jego nominacja nie miała szansy zostać zatwierdzona w Kongresie.
To niejedyna kontrowersyjna nominacja ze strony prezydenta elekta Donalda Trumpa. Do kierowania FBI, Pentagonem i służbami wywiadowczymi amerykański prezydent elekt wybrał trzy osoby — Kasha Patela, Pete’a Hegsetha i Tulsi Gabbard, o których New York Times pisał, że „ich niekompetencja wydaje się narażać Amerykę na poważne niebezpieczeństwo”.
Zaproponowany na przyszłego dyrektora Federalnego Biura Śledczego (FBI) Kash Patel zapowiedział, że będzie chciał ograniczyć budżet biura oraz podporządkować działanie instytucji agendzie politycznej Białego Domu. Ta zapowiedź wzbudziła ogromne kontrowersje, bo dotychczasowy trend był raczej odwrotny – dyrektorzy FBI chcieli zachować niezależność.
Patel zapowiedział też, że FBI pod jego nadzorem będzie bezwzględnie śledzić przypadki wycieków informacji z administracji publicznej, sugerując, że biuro może sięgać po kontrowersyjne metody, np. takie, jak zakazana w 2021 roku praktyka zakładania podsłuchów na telefony dziennikarzy.
Patel to prokurator, którego kariera rozwinęła się za czasów pierwszej prezydentury Trumpa. Przez lata pracował jako szeregowy śledczy w Departamencie Sprawiedliwości, a Trump zwrócił na niego uwagę podczas śledztwa ws. rosyjskich wpływów na wybory. Dziś uchodzi za lojalistę Trumpa.
Tulsi Gabbard, członkini Izby Reprezentantów z Hawajów, ma zostać dyrektorem wywiadu krajowego. Zarzuty wobec niej dotyczą przede wszystkim braku doświadczenia oraz kontrowersyjnych poglądów. Gabbard co prawda przez ponad dwie dekady służyła w Gwardii Narodowej, była m.in. na misjach w Iraku i Kuwejcie, ale jej poprzednicy na tym stanowisku odznaczali się wcześniejszym doświadczeniem na najwyższych stanowiskach w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i wywiadu, a nie tylko doświadczeniem „w terenie”.
Kontrowersje wokół Gabbard dotyczą też jej prorosyjskich opinii w sprawie wojny w Ukrainie oraz stanowisk dot. wojny w Syrii. Gabbard w 2017 roku odbyła podróż do Syrii, gdzie spotkała się z obalonym obecnie przywódcą autokratycznego reżimu Baszszarem al-Asadem. Publicznie mówiła o tym, że „to Stany Zjednoczone wywołały szkodliwą wojnę o zmianę reżimu„ oraz twierdziła, że ”nie ma żadnego rozwiązania pokojowego bez udziału Asada" – donosiła agencja AP.
Pete Hegseth, kandydat na szefa Pentagonu, to natomiast prezenter i komentator Fox News, były żołnierz Gwardii Narodowej, który służył przez niemal 20 lat – był w Iraku i Afganistanie, ale brak mu doświadczenia na najwyższych stanowiskach w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i wywiadu. Ma też na koncie zarzuty o napaść seksualną oraz poważny problem alkoholowy.
Hegseth został oskarżony o napaść na tle seksualnym w 2017 roku. Miało niiej dojść w hotelu tuż po konferencji stowarzyszenia republikańskich kobiet. Hegseth zaprzecza oskarżeniom, twierdząc, że był to stosunek za obopólną zgodą. W 2023 roku zawarł z oskarżającą go kobietą ugodę, w ramach której zapłacił jej rekompensatę.
Mimo to Donald Trump może być spokojny o to, że kandydaci do jego administracji zostaną zatwierdzeni przez Kongres. Do zatwierdzenia członka administracji prezydenckiej wystarczy zwykła większość w stu osobowej Izbie. Po ostatnich wyborach większość w Senacie mają Republikanie – 53 do 47.
Prezydent Biden zamienił karę śmierci 37 osób skazanych wyrokiem federalnym na dożywocie. Łącznie w USA na egzekucję oczekuje jednak ponad 2000 osób
Prezydent USA Joe Biden zamienił kary śmierci na dożywocie 37 spośród 40 osób, które czekały na wykonanie ostatecznej kary po wyrokach sądów federalnych. Wszystkie wyroki dotyczyły morderstw. Trzy osoby, których nie objął akt łaski Bidena, zostały skazane za masowe morderstwa.
Każdy z 37 ułaskawionych spędzi resztę swojego życia w więzieniu bez możliwości skrócenia kary.
„Nigdy nie byłem tak pewny, że musimy zaprzestać stosowania kary śmierci na poziomie federalnym. Nie mogę stać z boku i pozwolić nowej administracji wznowić egzekucje, które wstrzymałem” – powiedział Biden w dzisiejszym oświadczeniu. Zapewnił jednocześnie rodziny ofiar ułaskawionych, że razem z nimi przeżywa żałobę po ofiarach „nikczemnych czynów”, jakich dokonali ułaskawieni. Biden uważa jednak, że federalna kara śmierci powinna być zarezerwowana jedynie dla terrorystów i tych, którzy dopuszczają się masowych mordów w imię nienawiści.
Trójka mężczyzn, którzy dalej będą oczekiwać na wykonanie federalnej kary śmierci to:
W 2020 roku Joe Biden w kampanii wyborczej obiecywał zniesienie federalnej kary śmierci. Podczas jego kadencji nie udało się jednak takiej ustawy przeprowadzić przez Kongres.
Podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa, a dokładnie między lipcem 2020 roku a styczniem 2021 roku 13 osób skazanych na federalne kary śmierci zostało straconych. Były to pierwsze takie egzekucje od 2003 roku.
W 1972 roku amerykański Sąd Najwyższy orzekł, że kara śmierci jest niekonstytucyjna, co doprowadziło do czteroletniej przerwy w jej wykonywaniu w całych Stanach Zjednoczonych. W 1976 roku SN uznał jednak, że w międzyczasie udało się wypracować nowe zasady przeprowadzania kar śmierci, które są zgodne z prawem. I zezwolił na ich wznowienie, co doprowadziło do natychmiastowego powrotu kary śmierci na poziomie stanowym. Ale sądy federalne wstrzymały się aż do 1988 roku. A później między 1988 a 2019 rokiem przeprowadzono jedynie trzy takie egzekucje.
Liczba federalnych kar śmierci, jakie przeprowadzono w czasach pierwszej kadencji Donalda Trumpa była więc w najnowszej historii USA nietypowa.
Joe Biden wrócił do zawieszenia ich wykonywania. Donald Trump natomiast zapowiadał, że gdy wróci do władzy, może wznowić egzekucje.
Pamiętajmy jeszcze, że federalne kary śmierci to tylko nieduża część wszystkich kar śmierci w USA. W październiku tego roku wszystkich skazanych, oczekujących na egzekucję, było w USA 2180. Od 2000 roku w USA przeprowadza się jednak coraz mniej egzekucji. W 2000 roku było to 85 osób, przez następne 15 lat obserwowaliśmy jednoznaczny trend spadkowy. Od 2015 roku liczba egzekucji co roku mieściła się między 11 a 24.
W 2024 roku spośród 193 krajów należących do ONZ, 54 wciąż praktykują karę śmierci. Zdecydowana większość kar śmierci na świecie jest wykonywana przez trzy państwa: Chiny, Iran i Arabię Saudyjską. Dla Chin nie posiadamy oficjalnych danych, ale Amnesty International szacuje, że w 2022 państwo to zabiło w świetle prawa ponad tysiąc osób. Według tego samego źrodła, w Iranie doszło do przynajmniej 576 egzekucji, w Arabii Saudyjskiej – do 196.
Po tekście OKO.press na temat fałszywego wolontariatu migrantów dla podwykonawcy Amazona ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk składa do Państwowej Inspekcji Pracy i Straży Granicznej wniosek o kontrolę
„Fałszywy wolontariat i wykorzystywanie pracowników? O takich praktykach firmy-podwykonawcy Amazona donosi OKO.press. Składam wniosek o pilną kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy oraz Straży Granicznej (sprawa dotyczy pracowników cudzoziemskich)” – napisała w mediach społecznościowych ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
W piątek 20 grudnia opublikowaliśmy śledztwo Marii Pankowskiej, w którym nasza autorka pokazała, że migranci pracujący dla podwykonawcy Amazona, firmy sprzątającej Dussmann, są zatrudniani jako fikcyjni wolontariusze, którzy zamiast pensji dostają “pomoc społeczną”. Firma oszukiwała państwo i pracowników, by maksymalizować zyski. Proceder miał miejsce w magazynie Amazona w Sadach pod Poznaniem, gdzie amerykański gigant e-commerce ma halę o powierzchni 95 tys. metrów.
Wśród pracowników, których dotyczyło śledztwo, zmiana kobiet trwa 10,5 godziny, a dla mężczyzn nawet 12. W miesiącu przepracowują zwykle ponad 220 godzin, w tygodniu mają jeden dzień wolny. Zbierają folię i kartony, zamiatają, myją podłogi, wynoszą śmieci, sprzątają toalety, jadalnie i pomieszczenia socjalne. Obsługują też prasokontenery, urządzenia do minimalizowania ilości odpadów.
Ze śledztwa dowiadujemy się, że pracownicy zatrudniani przez firmę Dussman otrzymywali pensje w trzech transzach. Nominalna pensja była bardzo niska. Poza tym pracownicy otrzymywali „zwrot kosztów wolontariusza” i „pomoc społeczną”. Cytowana w tekście Natalia otrzymała nominalne wynagrodzenie w wysokości 250,94 zł, mimo że kobieta przepracowała we wrześniu 145,5 godziny.
"Nie było formalnej przeszkody, żeby ci cudzoziemcy zostali zatrudnieni po prostu w pełni na podstawie umowy-zlecenie. To niezgodny z prawem proceder” – mówi w tekście dr Izabela Florczak, radca prawny z Katedry Prawa Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Polityki Społecznej oraz Centrum Badań Migracyjnych Uniwersytetu Łódzkiego.
“Ktoś chce częściowo wyjść poza system płacenia składek na ubezpieczenie społeczne i nazywa to pięknie wolontariatem” – dodaje dr Florczak. W ten sposób zatrudniający oszczędzał na składkach społecznych zatrudnianych przez siebie osób i wykorzystywał ich status migranta, przez który mają słabszą pozycję przetargową na rynku pracy.