0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

godzinę temu

Prawa autorskie: Photo by FREDERICK FLORIN / AFPPhoto by FREDERICK F...

UE wyznacza nowy cel klimatyczny do 2040 roku

Po długich negocjacjach ministrowie środowiska państw Unii Europejskiej uzgodnili w środę nowy cel redukcji emisji gazów cieplarnianych – do 2040 roku emisje w UE mają spaść o 90 proc. względem roku 1990. Polska głosowała przeciw

Co się wydarzyło

Nowy cel klimatyczny, poparty przez 21 krajów, to kolejny krok w kierunku neutralności klimatycznej zaplanowanej na 2050 r. Przeciwko były Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, a Belgia i Bułgaria wstrzymały się od głosu.

“Polska nie poparła tego celu, konsekwentnie podkreślając, że w obecnych warunkach gospodarczych i geopolitycznych cel w takiej wysokości jest niemożliwy do realizacji” – napisało w komunikacie Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Cel w wysokości 90 proc. redukcji obowiązuje dla UE jako całości, z czego 5 pkt proc będzie mogła być zrealizowana z uwzględnieniem tzw. międzynarodowych jednostek redukcji emisji.

„To ważna elastyczność, która pozwoli obniżyć koszty realizacji celu klimatycznego, bo międzynarodowe jednostki redukcji są znacząco tańsze niż jednostki [unijnego systemu] EU ETS” – podał resort.

Wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta zapowiedział także, że system ETS2, obejmujący transport i budownictwo, wejdzie w życie w 2028 r., rok później niż planowano. Do końca 2025 roku Komisja Europejska ma przedstawić propozycję rewizji systemu, obejmującą mechanizmy kontroli kosztów i uwalniania dodatkowych środków na inwestycje.

Jaki jest kontekst?

Nowy cel ma obowiązywać na poziomie całej Unii, ale nie określa jeszcze, jaką część redukcji poniosą poszczególne kraje. Ministerstwo wyjaśniło, że cele krajowe zostaną ustalone później, na podstawie poziomu PKB na mieszkańca.

Cel dla Polski zostanie określony na późniejszym etapie w oparciu m.in. o poziom PKB i będzie niższy niż 90 proc., zapewniło ministerstwo. Dla porównania – obecny unijny cel 55 proc. redukcji emisji do 2030 r. oznaczał dla Polski zobowiązanie redukcyjne na poziomie 17,7 proc. (względem roku 1990).

Na wniosek Warszawy wprowadzono dwie klauzule rewizyjne – Komisja Europejska ma co dwa lata oceniać postępy na drodze do nowego celu redukcyjnego, a w razie kryzysu energetycznego lub gospodarczego będzie mogła obniżyć ambicje.

Resort podkreślił też, że produkcja zbrojeniowa ma być chroniona przed wzrostem kosztów wynikającym z polityki klimatycznej.

Redukcja emisji gazów cieplarnianych to jak do tej pory jedyny prawdziwie skuteczny — choć odłożony w czasie — sposób na powstrzymanie wzrostu temperatury, już teraz zagrażającemu rolnictwu, zaopatrzeniu w wodę i ekosystemom. Od lat 1850-1900 wzrost średniej temperatury Ziemi sięgnął już prawie 1,5°C, czyli próg określony w Porozumieniu Paryskim w 2015 roku.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

12:14 05-11-2025

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Afera CPK: Działka zostanie zwrócona KOWR po pierwotnej cenie

Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa przekonał biznesmena Piotra Wielgomasa do odsprzedania działki w Zabłotni po cenie, jaką zapłacił za nią w grudniu 2023 roku. To kolejny zwrot w aferze CPK

Co się wydarzyło?

Przedstawiciele Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) spotkali się dziś z biznesmenem Piotrem Wielgomasem, który w grudniu 2023 roku kupił od KOWR działkę przeznaczoną pod budowę torów Kolei Dużych Prędkości prowadzącej do Centralnego Portu Komunikacyjnego.

KOWR i wiceprezes Dawtony doszli do porozumienia w sprawie odsprzedaży działki.

„Będzie, mówiąc bardzo potocznie, zwrot nieruchomości za cenę, jaka była zapłacona w pierwotnym akcie notarialnym. Pan Piotr Wielgomas rezygnuje z wszelkich roszczeń co do nakładów, zatem tylko i wyłącznie zwrot nieruchomości za cenę pierwotnego zakupu”

- powiedział po spotkaniu szef KOWR i poseł PSL Henryk Smolarz.

Pierwotna cena, o której mówi Smolarz to 22,8 mln złotych. Według ustaleń WP.pl obecnie działa warta jest ok. 400 mln.

Jaki jest kontekst?

Tuż po wybuchu afery KOWR tłumaczył, że mógłby zażądać zwrotu działki za pierwotną stawkę w ciągu pięciu lat od sprzedaży tylko jeśli wystąpi jedna z umownych przesłanek, które by do tego uprawniały. Chodzi przede wszystkim o sytuacje, w których nowy właściciel wykorzystywałby działkę na cele niezgodne z przeznaczeniem określonym w umowie – czyli na działalność pozarolniczą, lub przeznaczenie to zmieniłoby się w miejscowym planie zagospodarowania.

Tydzień temu, w środę 29 października, Henryk Smolarz poinformował, że KOWR skierował do Piotra Wielgomasa pismo z „pilnym” wezwaniem do odsprzedaży działki za pierwotną cenę 22,8 mln złotych. Dopytywany przez dziennikarzy, nie potrafił jednak wskazać na przesłankę, która zmuszałaby nowego właściciela do odsprzedania działki z powrotem państwu. Decyzja nadal zależała więc od dobrej woli biznesmena.

Gdyby jej nie wykazał, ze sprzedanej mu działki można byłoby odzyskać w drodze wywłaszczenia jedynie wąski pasek gruntu, przez który mają przebiegać tory. Odszkodowanie za wywłaszczenie mogłoby jednak kosztować państwo nawet kilkanaście milionów złotych.

W innym wariancie KOWR mógłby starać się o zmianę przeznaczenia działki w planie miejscowym lub przeznaczenie jej w całości na cel publiczny, co uprawniałoby Ośrodek do jej odkupienia. Musiałby się jednak pospieszyć — przeprowadzenie takiej transakcji jest możliwe przez pięć lat od sprzedaży terenu, czyli jeszcze przez trzy lata.

Inne teksty OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

10:20 05-11-2025

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Onet: Tusk grozi dymisjami w KOWR w związku z aferą CPK

W sprawie sprzedaży działki pod CPK obecny szef KOWR z PSL mówi jednym głosem z byłym ministrem rolnictwa w rządzie PiS. To nie podoba się Donaldowi Tuskowi. Szef rządu grozi dymisjami

Co się wydarzyło?

Jak ustalił Onet, podczas wczorajszego (4 listopada) posiedzenia rządu Donald Tusk postawił ultimatum w sprawie publicznych przepychanek pomiędzy Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa (KOWR), które podlega ministerstwu rolnictwa i zarządem Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), podlegającym ministerstwu infrastruktury.

Premier zagroził szefom obu resortów, że jeśli publiczne kłótnie nie ustaną, to każe zdymisjonować kierownictwo KOWR.

Obecnym szefem KOWR jest poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Henryk Smolarz. W ostatnich dniach przekonywał, że sprzedana za rządów PiS działka „nie była w żadnym wykazie zainteresowania ze strony CPK”. Odpierał też zarzuty, że ukrywał przed obecnym kierownictwem Centralnego Portu Komunikacyjnego fakt sprzedaży gruntu.

Tuż przed wczorajszym posiedzeniem rządu dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski poinformował, że stanowiska w KOWR stracili już pełniący obowiązki dyrektora audytu, pełniąca obowiązki dyrektora kadr oraz kierowniczka w warszawskim oddziale terenowym.

Jaki jest kontekst?

Przepychanki pomiędzy KOWR a CPK dotyczą wyjaśniania afery wokół zezwolenia przez rząd PiS na sprzedaż prywatnemu inwestorowi działki, przez którą ma przebiegać trasa Kolei Dużych Prędkości (KDP) wchodzącej w skład infrastruktury Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Decyzja o sprzedaży 160-hektarowej działki zapadła na krótko przed oddaniem władzy przez PiS w grudniu 2023 r. Szefem ministerstwa rolnictwa, któremu podlega KOWR rozporządzający spornym gruntem, był wówczas Robert Telus.

W oświadczeniu wydanym w niedzielę 3 listopada Telus stwierdził, że nie wiedział o sprzedaży tej działki. I przekonywał, że w ogóle nie leżała ona w obszarze planowanej budowy CPK, ale ponad 6 kilometrów od niego.

Podobny argument przywołuje obecny szef KOWR z PSL. Stąd groźby dymisji ze strony Donalda Tuska — premier chce obarczyć PiS pełną odpowiedzialnością za utratę gruntu potrzebnego do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego zgodnie z projektem przyjętym przez rząd koalicji 15 października.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

07:33 05-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Angelina Katsanis / AFPFot. Angelina Katsan...

Lewicowiec Zohran Mamdani wygrywa wybory na burmistrza Nowego Jorku

„W tej chwili politycznego mroku, Nowy Jork będzie światłem” – powiedział Mamdani w przemówieniu po wygranej. 34-letni polityk, który sam siebie określa mianem demokratycznego socjalisty, obiecuje socjalną rewolucję w mieście

Zohran Mamdani został burmistrzem-elektem Nowego Jorku. 34-letni lewicowy polityk odniósł zdecydowane zwycięstwo nad byłym gubernatorem Andrew Cuomo. Liczenie głosów wciąż trwa, ale przeliczeniu ponad 97% głosów wiadomo, że Mamdani uzyskał co najmniej 1,03 miliona głosów więcej niż wszyscy pozostali kandydaci razem wzięci, w tym Cuomo i republikanin Curtis Sliwa.

„Kiedy za 58 dni wejdziemy do ratusza, oczekiwania będą wysokie. Spełnimy je” – obiecał Mamdani w triumfalnym przemówieniu w sali klubu muzycznego na Brooklynie.

„Nasza wielkość nie będzie czymś abstrakcyjnym” – mówił nowojorczykom. I nawiązał do listy socjalnych haseł ze swojej kampanii.

„Ona będzie odczuwalna przez każdego lokatora z regulowanym czynszem, który budzi się pierwszego dnia miesiąca, wiedząc, że kwota, którą zapłaci, nie wzrosła od poprzedniego miesiąca” – mówił.

„Będzie odczuwalna przez samotną matkę, która będzie bezpieczna w drodze do pracy, a jej autobus pojedzie wystarczająco szybko, by nie musiała się spieszyć z odprowadzeniem dziecka do szkoły, żeby zdążyć do pracy na czas. I będzie odczuwalna, gdy nowojorczycy otworzą rano gazety i przeczytają nagłówki o sukcesach, a nie o skandalach. A przede wszystkim będzie odczuwalna przez każdego mieszkańca Nowego Jorku, gdy miasto, które kocha, wreszcie odwzajemni jego miłość”.

„Zaczyna się” – skomentował prezydent USA Donald Trump w mediach społecznościowych. Wcześniej Trump nazywał Mamdaniego „komunistą” i groził miastu wstrzymaniem środków federalnych w przypadku jego zwycięstwa.

Mamdani odniósł się do Trumpa w przemówieniu: „Jeśli ktokolwiek może pokazać narodowi zdradzonemu przez Donalda Trumpa, jak go pokonać, to będzie to miasto (Nowy Jork), które go zrodziło” – mówił. „To nie tylko sposób na powstrzymanie Trumpa. To sposób na powstrzymanie kolejnego takiego polityka”.

Zwycięstwo Mamdaniego jest jednym z kilku ważnych zwycięstw Demokratów w całym kraju. Kongresmenka Abigail Spanberger została pierwszą kobietą na stanowisku gubernatora Wirginii, Mikie Sherrill pokonała wspieranego przez Trumpa rywala w wyborach gubernatorskich w New Jersey.

Z kolei Kalifornia zagłosowała za inicjatywą Gavina Newsoma dotyczącą zmian okręgów wyborczych, które mają przynieść partii pięć nowych mandatów w Kongresie (to odpowiedź na podobne zabiegi Republikanów w rządzonych przez nich stanach).

Jaki jest kontekst?

Wzlot Zohrana Mamdaniego był w ostatnich miesiącach jednym z najciekawszych zjawisk w amerykańskiej polityce. Mamdani łączy w sobie kilka cech, którymi często straszy prawica: jest muzułmaninem i „demokratycznym socjalistą” (czyli socjaldemokratą według europejskiej nomenklatury).

Polityk zapowiadał w kampanii m.in.:

  • wprowadzenie darmowej komunikacji autobusowej,
  • zamrożenie czynszów w mieszkaniach z czynszem regulowanym,
  • uruchomienie publicznych sklepów spożywczych,
  • podwyższenie płacy minimalnej,
  • wyższe podatki dla najbogatszych mieszkańców miasta,
  • powołanie miejskiego Biura Spraw LGBTQIA+.

Najwięcej kontrowersji wywołały jednak jego poglądy na politykę zagraniczną, a dokładniej stosunek do Izraela.

„Mamdani określił izraelskie działania wojskowe w Gazie mianem »ludobójstwa«, domaga się zerwania współpracy miasta z izraelskimi firmami, a nawet zapowiedział, że – gdyby premier Benjamin Netanjahu odwiedził Nowy Jork – wystąpiłby o jego aresztowanie na podstawie nakazu wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny” – pisaliśmy w OKO.press.

Przeczytaj także:

16:52 04-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Roman PILIPEY / AFPFot. Roman PILIPEY /...

UE pozytywnie ocenia postępy reform w Ukrainie

Komisja Europejska opublikowała kolejny coroczny raport dotyczący postępów Ukrainy w zakresie integracji europejskiej. Ukraiński rząd określił go „najlepszym od trzech lat”. Ale cień lipcowego zwrotu w kwestii reform antykorupcyjnych pozostał.

Co się wydarzyło?

4 listopada Komisja Europejska opublikowała roczne sprawozdanie dotyczące postępów krajów kandydujących w reformach niezbędnych do przystąpienia do UE. Wcześniej w ukraińskich mediach już pojawiły się fragmenty uzgodnionego tekstu.

Jak pisze „Europejska Prawda”, w Komisji Europejskiej wyjaśniono, że dokument jest „wyważony” i potwierdza, że Ukraina znalazła się w czwórce kandydatów do członkostwa w UE, odnoszących największe sukcesy w zakresie reform. Poza Ukrainą to Mołdawia, Albania i Czarnogóra. Mimo że postępy dwóch ostatnich krajów są wyższe, Ukraina także ma pozytywne wyniki.

„Postępy reform w ciągu roku oceniono wyżej niż w dwóch poprzednich latach” – podsumowuje „Europejska Prawda”.

„Ukraina nadal wykazuje niezwykłą wytrwałość i oddanie swojej europejskiej drodze, pomimo eskalacji trwającej wojny agresywnej Rosji, w tym znacznego wzrostu liczby rosyjskich ataków powietrznych na miasta i obiekty cywilne, co doprowadziło do wzrostu liczby ofiar wśród ludności cywilnej” – zaznacza KE.

„To najlepszy wynik oceny na dziś – dowód na to, że nawet w obliczu pełnej agresji ze strony Rosji Ukraina kontynuuje reformy i zmienia się zgodnie z europejskimi standardami. Postęp Ukrainy na drodze do Unii Europejskiej jest osiągalny dzięki wysiłkom milionów naszych obywateli” – napisał prezydent Wołodymyr Zełenski.

„Najlepszy raport o rozszerzeniu od trzech lat” – napisał w mediach społecznościowych Taras Kaczka, wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej Ukrainy. „W żadnym z rozdziałów nie odnotowano spadku ogólnej oceny przygotowania do przystąpienia do UE. W 11 rozdziałach odnotowano wzrost ogólnej oceny, co stanowi najlepszą ocenę dynamiki od momentu złożenia wniosku o członkostwo” – dodał Kaczka.

Według ukraińskiego wicepremiera „raport nie zawiera krytyki, ale zawiera zalecenia dotyczące dalszych działań”. A KE potwierdza gotowość do otwarcia klastrów 1, 2 i 6.

„Komisja Europejska dostrzega, że Ukraina przechodzi od uchwalania ustaw do rzeczywistego wdrażania europejskich standardów – w administracji państwowej, sądownictwie, gospodarce, cyfryzacji i edukacji. Będziemy to chronić i rozwijać” – utrzymuje Kaczka.

Katarina Maternova, Ambasador Unii Europejskiej w Ukrainie na wspólnej z wiceministrem Kaczką konferencji prasowej w Kijowie zwróciła uwagę na postępy Ukrainy na drodze do UE, zaznaczając, że kraj jest przykładem tego, jak można przeprowadzać reformy w warunkach wojny. „Ukraina staje się wzorem tego, jak przeprowadzać reformy, jednocześnie walcząc o przetrwanie narodu, suwerenność i wolność” – uważa Maternova.

Według ambasadorki UE Ukraina ogólnie wykonała „solidną, ważną pracę” w ciągu ostatniego roku.

„Jednakże, aby nie upiększać rzeczywistości, pozwolę sobie również stwierdzić, że istnieją obszary budzące niepokój. Są to obszary, które naszym zdaniem wymagają poprawy. Po każdym rozdziale zamieszczamy zalecenia, a porównując je z ubiegłym rokiem, niektóre z nich pozostały niezmienione” – dodała Maternova.

Natomiast – jak informuje korespondentka „Europejskiej Prawdy” – podczas prezentacji raportu w Brukseli komisarz UE ds. rozszerzenia Marta Kos powiedziała, że Komisja Europejska chce uzyskać mandat od Rady UE do kontynuowania negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią na poziomie eksperckim, bez oficjalnego otwarcia klastrów negocjacyjnych.

Jaki jest kontekst?

Ukraińscy eksperci oczekiwali bardziej krytycznej oceny KE. Jak zauważa Serhij Sydorenko z „Europejskiej Prawdy”, w „fundamentalnych” rozdziałach, które obejmują również wymiar sprawiedliwości i walkę z korupcją, Ukraina otrzymała dokładnie taką samą ocenę jak w zeszłym roku – „pewien postęp”.

W kwestii działań antykorupcyjnych KE stwierdziła „ograniczony postęp”. Jest to związane z wydarzeniami z lipca 2025 roku, kiedy ukraiński parlament uchwalił, a prezydent Zełenski podpisał, ustawę ograniczającą niezależność instytucji antykorupcyjnych. W kraju wybuchły protesty i po tygodniu presji społecznej oraz tej płynącej z UE władze przywróciły organom antykorupcyjnym ich niezależność. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Jednak Sydorenko zaznacza, że autorzy dokumentu uniknęli użycia terminu „cofnięcie reform” w odniesieniu do wydarzeń z lipca, natomiast zauważyli, że Kijów nie może dopuścić do cofnięcia w przyszłości. Redaktor EP podkreśla, że w dokumencie nie ma wzmianek o „negatywnych trendach” w Ukrainie, o czym pisały inne media.

Mimo to Sydorenko potwierdza, że raport dotyczący Ukrainy rzeczywiście zawiera krytykę działań Ukrainy w zakresie przeciwdziałania korupcji w lipcu oraz stwierdzenie, że „nadmierna presja na organy antykorupcyjne (nadal) pozostaje przedmiotem zaniepokojenia (ze strony UE)”.

„W raporcie uwzględniliśmy również wydarzenia z lipca (2025 r. – red.) oraz obawy dotyczące stabilności, doświadczenia i niezależności instytucji antykorupcyjnych i zaznaczamy, że dalszy postęp zależy oczywiście od zachowania ich niezależności” – mówiła dziś w Kijowie Katerina Maternova.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także: