Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Minister spraw zagranicznych bardzo dobrze ocenia wizytę kanclerza Olafa Scholza w Warszawie. „Cokolwiek uzyskamy, to będzie nieskończenie więcej niż to, co uzyskał PiS” – mówił Radosław Sikorski w radiu Zet.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest zadowolony z wyniku rozmów między kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem a premierem Polski Donaldem Tuskiem podczas spotkania w Warszawie we wtorek 2 lipca.
Scholz zapowiedział zadośćuczynienie dla ofiar niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej, ale nie padły żadne szczegóły, co zostało mocno skrytykowane m.in. przez opozycję. Jednak zdaniem Sikorskiego „cokolwiek będzie większe niż zero, które wywalczył PiS”.
„Jeśli dobrze pamiętam matematykę ze szkoły, to każda suma porównana z zero jest nieskończona, więc cokolwiek Niemcy teraz wypłacą, będzie nieskończenie więcej niż to, co uzyskał PiS, bo przypomnę, uzyskał zero” – powiedział Radosław Sikorski, odwołując się do nieistniejącego i nieprawidłowego twierdzenia matematycznego.
Na pytanie, czy Polska będzie ubiegała się o reparacje wojenne, odpowiedział wymijająco, że to „obóz PiS musi uzgodnić między sobą, czy chce reparacji, czy nie”. Dodał, że już jego poprzedniczka Anna Fotyga „stwierdziła na piśmie, że Polska reparacji się zrzekła”, a poza tym „w nocie do rządu niemieckiego sprzed 1,5 roku słowo reparacje nie pada”.
Sikorski przypomniał tu głośną notę dyplomatyczną wystosowaną do Niemiec we wrześniu 2022 roku, po tym jak zespół rządowy pod wodzą ówczesnego wiceministra Arkadiusza Mularczyka opublikował opasły raport na temat strat wojennych Polski, który szacował rzekomo należne Polsce reparacje na kwotę 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł.
Dodał, że dzisiejsza krytyka wizyty Scholza ze strony PiS to demagogia, bo „PiS się o reparacje nawet nie upomniał”. Tymczasem obecny rząd chce uzyskać „niemiecki gest przyznania się do odpowiedzialności moralnej i zadośćuczynienia wobec ofiar”.
„Cokolwiek uzyskamy, będzie to nieskończenie więcej niż to, co uzyskał PiS” – podkreślił Sikorski an antenie radia ZET.
Osoby, które w ostatnich miesiącach spędziły sporo czasu z prezydentem USA, mówią dziennikarzom New York Times, że prezydentowi coraz częściej zdarzają się momenty zagubienia – zapomina, co chciał powiedzieć, myli nazwiska, wydaje się nieobecny.
W związku z fatalnym wystąpieniem podczas debaty prezydenckiej, w trakcie której Joe Biden gubił wątki, zapominał, co chciał powiedzieć i nie kończył zdań, amerykański dziennik rozmawia z osobami, które w ostatnich miesiącach miały dużo kontaktu z prezydentem, by zweryfikować doniesienia o jego pogarszającej się formie.
Jak wynika z ustaleń dziennika, wielu z nich faktycznie informuje o pogarszającej się formie prezydenta, choć bliscy współpracownicy podkreślają, że to „wyjątki, a nie reguła”.
Joe Bidenowi ma się częściej zdarzać, że traci wątek, zapomina, co chciał powiedzieć albo wydaje się chwilowo nieobecny, co rozmówcy dziennika oceniają jako „coraz bardziej niepokojące”. Zdarza się to szczególnie wtedy, gdy prezydent jest zmęczony po intensywnej pracy.
Właśnie zmęczeniem Joe Biden tłumaczył to, jak kiepsko wypadł podczas debaty z Donaldem Trumpem.
Prezydent stwierdził, że wbrew radom swojego zespołu, w ciągu trzech tygodni przed debatą odbył kilka długich lotów, między innymi dwa przez Atlantyk, a częste zmiany stref czasowych nie pozwalały na regenerację. Zespół Bidena miał nawet skrócić czas przygotowania do debaty po to, by dać prezydentowi więcej czasu na odpoczynek – informuje dziennik. To okazało się jednak niewystarczające.
Mimo to Biały Dom zapewnia, że prezydent jest „w doskonałej formie”, a jego kiepska forma podczas debaty była wyjątkiem, a nie regułą. Wielu współpracowników Bidena cytowanych przez dziennik przytacza też wiele przykładów sytuacji, w których prezydent wykazał się ponadprzeciętną szybkością reakcji i zdolnością do szybkiego przetrawienia dużej ilości informacji.
W lutym tego roku Kevin C. O'Connor, lekarz Białego Domu, zapewniał, że pomimo drobnych dolegliwości, takich jak bezdech senny i neuropatia obwodowa stóp, prezydent jest „zdolny do służby”. Testy miały też wykazać brak choroby Parkinsona. New York Times podkreśla jednak, że od tego czasu Biały Dom nie daje możliwości zadania pytań lekarzowi.
W obozie Demokratów narasta jednak niepokój w związku z kondycją prezydenta. Pojawiają się głosy, by w trakcie konwencji, która się jeszcze nie odbyła, wybrać nowego kandydata. Także wyborcy uważają, że Demokraci będą mieli większą szansę na utrzymanie Białego Domu, jeśli zmienią kandydata. Tak uważa trzy czwarte badanych – wynika z sondażu SSRS dla CNN.
W przeprowadzonym tuż po wyborczej debacie sondażu poparcia dla kandydatów Biden przegrywa z Trumpem 6 punktami procentowymi – 43 proc. głosów do 49 proc.
Na liście potencjalnych nowych kandydatów pojawiają się nazwiska wiceprezydent Kamali Harris, która w sondażach dostaje 45 proc. poparcia wobec 47 proc. poparcia dla Trumpa, co uważa się za różnicę w granicach błędu statystycznego, gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma (48 proc. głosów dla Trumpa, 43 proc. dla Newsoma), sekretarza stanu ds. transportu Pete'a Buttigiego (47 proc. poparcia dla Trumpa, 43 proc. dla Buttigiego) oraz gubernatorki Michigen Gretchen Whitmer (47 proc. poparcia dla Trumpa, 42 proc. dla Whitmer).
New York Times podkreśla też w swoim tekście, że widocznemu pogorszeniu w ciągu ostatnich lat uległa też forma Trumpa. I to pomimo że były prezydent nie ma aż tak intensywnego trybu życia jak urzędujący.
Dziennik podkreśla, że Trumpowi często mylą się imiona i nazwiska, że formułuje wypowiedzi, które ciężko zrozumieć, a nawet zdarzało mu się przysnąć podczas publicznych wystąpień. Wyborcy także mają obawy co do wieku Trumpa, choć nie tak duże jak do wieku Bidena.
Joe Biden 81 ma lat, a Donald Trump 78.
„Istotą polityki Putina jest rewizjonizm, a największym zwolennikiem tej polityki w Unii Europejskiej uplasowanym na pozycji premiera jest Viktor Orbán (…). Orbán będzie usiłował rozmiękczać stanowisko Zachodu względem pomocy w Ukrainie i będzie to robił każdego dnia”.
Wizyta premiera Węgier Viktora Orbána na Ukrainie to nie gest przyjaźni czy zwrotu w relacjach węgiersko-ukraińskich, lecz próba rozmiękczania opinii publicznej na Zachodzie i forsowanie fałszywej, prorosyjskiej narracji na temat pokoju – uważa Paweł Kowal, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych oraz pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy.
„Orbán jest bardzo sprytny. Chociażby jego wczorajszy artykuł w Financial Times pokazuje, jak on próbuje rozgrywać Zachód i przedstawiać swoje racje (…). Dobrze, że wreszcie znalazł czas jako sąsiad Ukrainy [na wizytę w Kijowie – red.], natomiast mówieniem o rozejmie dzisiaj, w tych warunkach, jakie są, będzie rozmiękczał stanowisko Zachodu [w sprawie pomocy Ukrainie – red.] i będzie próbował to robić każdego dnia” – podkreślił Kowal w Rozmowie Piaseckiego w TVN24.
Premier Węgier we wtorek 2 lipca wybrał się z niespodziewaną wizytą do Kijowa. Utrzymywał, że to jego pierwsza wizyta jako szefa prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, którą to funkcję Węgry objęły z początkiem lipca. Wizyty zagraniczne nie mieszczą się jednak w katalogu obowiązków kraju, który sprawuje prezydencję. Prezydencja polega jedynie na organizowaniu prac jednej z unijnych instytucji – Rady UE.
Mimo to Viktor Orbán pojechał do Kijowa z absurdalną propozycją – chciał namawiać prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do ustalenia terminu zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji pokojowych. Zdaniem Pawła Kowala taka narracja to „fałszywa nuta Moskwy”.
„Orbán nie jest wiarygodny w sprawach bezpieczeństwa w Europie Środowej (…). Orbán reprezentuje partie, które ja nazywam partiami Putinternu, czyli partie, które w jakimś zakresie na Zachodzie reprezentują interesy Rosji – funkcjonują jak partie demokratyczne, biorą udział w wyborach,, ale zawsze wplatają do swojego przekazu te fałszywe nuty z Moskwy. I te fałszywe nutki z Moskwy to jest dzisiaj fałszywe mówienie o pokoju" – powiedział poseł.
"Jeśli ktoś chce pokoju, to niech się wycofa z granic sąsiada” – dodał.
Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych podkreślił, że „nasz interes narodowy jest ściśle powiązany z tym, żeby Ukraińcy sobie radzili na froncie”.
Dodał, że trzeba bezwzględnie wspierać Ukrainę i „taki jest plan Zachodu, a każdy inny to jest nieszczęście dla Polski”.
„W naszym interesie jest, żeby to Ukraińcy decydowali o sobie, bo jak Orbán chce decydować za nich i coś im tam podpowiadać, to znaczy, że potem może mu przyjść do głowy nam tak podpowiadać: a dajcie spokój, a nie brońcie swojego powietrza, a po co macie umacniać granicę. To gadanie jest na rękę Putinowi, a Orbán jest w awangardzie wsparcie dla Putina (…). Na razie nic nie zrobił, co pozwalałoby mi powiedzieć mi okej, zmieniam zdanie na temat polityki Orbán względem Ukrainy i Rosji”.
Paweł Kowal podkreślił też, że Zachód nie może narzekać, że wojna trwa zbyt długo, bo Ukraina robi co może.
„W ciągu ostatnich 2 lat wojny Ukraińcy wygrali bitwę pod Kijowem, wygrali Chersoń, obronili Charków, funkcjonują jako państwo, są w stanie wystawiać armię — czego my jeszcze chcemy? Droga do zwycięstwa prowadzi przez takie działania (…). Putin nie zrealizował swoich strategicznych celów i nie możemy mu teraz na to pozwolić (…). Trzeba mobilizować Zachód i nie narzekać (…). Jakiekolwiek koncesje na rzecz Putina niczego nie dają” – podkreślił Kowal.
W Warszawie odbyły się konsultacje rządów Polski i Niemiec. To pierwsze spotkanie w takiej formule od sześciu lat. Małopolska po raz piąty wybierała marszałka – bezskutecznie. Podsumowanie dnia 2 lipca
Wizyta przedstawicieli niemieckiego rządu w Warszawie, wybory marszałka Małopolski, spotkanie Orbana z Zełenskim — przedstawiamy najważniejsze wydarzenia 2 lipca.
Dziś rano w Warszawie odbyły się konsultacje rządów Polski i Niemiec. To pierwsze spotkanie w takiej formule od sześciu lat. Po 11.30 odbyła się wspólna konferencja prasowa kanclerza Olafa Scholza i premiera Donalda Tuska, podczas której liderzy opowiedzieli o najważniejszych ustaleniach.
„Z satysfakcją usłyszałem dzisiaj od kanclerza RFN, że Niemcy są oczywiście gotowe wspólnie z innymi państwami europejskimi brać odpowiedzialność za szczelność i bezpieczeństwo granicy zewnętrznej„ – mówił Tusk. ”Nasz projekt zwany Tarczą Wschód wspólnie z projektem państw bałtyckich jest projektem infrastrukturalnym, który ma wzmocnić bezpieczeństwo granicy europejskiej. I nie mam żadnych wątpliwości, że w interesie także państwa niemieckiego jest, aby ta granica była strzeżona w sposób bardzo efektywny i żeby Europa, Polska, Niemcy były bezpieczne także w przypadku agresji od strony granicy wschodniej”.
Premier dodał też, że „nie wyobraża sobie, żeby Niemcy nie stały się wiodącym państwem w kwestii wspólnego europejskiego, w tym polskiego, bezpieczeństwa”.
„Zawieszenie broni dałoby szansę na przyspieszenie rozmów pokojowych. Rozmawiałem o tej możliwości z prezydentem i jestem wdzięczny za jego szczere odpowiedzi” – mówił Orban podczas oświadczenia dla mediów po spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
To pierwsza wizyta premiera Węgier w Kijowie od początku wojny. Zbiega się w czasie z początkiem węgierskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
„Celem węgierskiej prezydencji jest przyczynienie się do rozwiązania wyzwań stojących przed Unią Europejską. Dlatego moją pierwszą podróżą był Kijów” – wyjaśniał Orban na Facebooku.
13 głosów na Łukasza Kmitę, 6 na zgłoszonego przez „buntowników” z PiS Piotra Ćwika i 20 głosów nieważnych — to wyniki piątej próby wyboru marszałka woj. małopolskiego. Po raz kolejny nie udało się wyłonić kandydata, na którego zgodnie zagłosowałby cały klub PiS. Do zwycięstwa potrzebne jest minimum 20 głosów.
Przed piątym zebraniem sejmiku w tej sprawie głos zabrali politycy PiS, apelując o jednomyślność w lokalnych strukturach.
„Mając na względzie wyłącznie dobro naszej ojczyzny, która dziś w obliczu tak wielu zagrożeń związanych z rządami »koalicji 13 grudnia« przeżywa prawdziwy kryzys oraz uwzględniając rozwój i pomyślność regionu, skąd pochodzimy — Małopolski — oczekujemy, że jak najszybciej dokonacie Państwo wyboru na Marszałka Małopolski pana Łukasza Kmity” – piszą w apelu.
Małopolski PiS podzielił się na dwie frakcje: tę, która wspiera kandydata Kaczyńskiego i tę, która wolałaby, aby na stanowisku pozostał Witold Kozłowski (któremu Kmita zaoferował stanowisko wicemarszałka). Łukasza Kmity nie chcą „buntownicy” skupieni wokół Beaty Szydło i politycy Suwerennej Polski. W dzisiejszym (2 lipca) głosowaniu zamiast Kozłowskiego zgłosili byłego wojewodę i prezydenckiego ministra Piotra Ćwika.
Jeśli do 9 lipca nie uda się wybrać marszałka, w Małopolsce zostaną rozpisane ponowne wybory.
Premier Węgier Viktor Orban przyjechał do Kijowa z pierwszą wizytą od początku pełnoskalowej wojny z Rosją. Podczas rozmów z prezydentem Zełenskim proponował zawieszenie ognia, które „może przyspieszyć zakończenie wojny”
„Zawieszenie broni dałoby szansę na przyspieszenie rozmów pokojowych. Rozmawiałem o tej możliwości z prezydentem i jestem wdzięczny za jego szczere odpowiedzi” – mówił Orban podczas oświadczenia dla mediów po spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. „Pokój jest ważną kwestią. Wojna, w której teraz żyjecie, bardzo intensywnie wpływa również na bezpieczeństwo Europy. Bardzo cenimy wszystkie inicjatywy pana Zełenskiego na rzecz pokoju. Powiedziałem panu Zełenskiemu, że te inicjatywy wymagają dużo czasu. I to właśnie przez zasady międzynarodowej dyplomacji są one bardzo skomplikowane” – dodał.
To pierwsza wizyta premiera Węgier w Kijowie od początku wojny. Niezapowiedziana i o tyle zaskakująca, że Orban jest znany jako sprzymierzeniec Putina i przeciwnik pomocy Ukrainie. „To nie nasza wojna” – powtarzał wielokrotnie.
Wizyta w Kijowie zbiega się w czasie z początkiem węgierskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
„Celem węgierskiej prezydencji jest przyczynienie się do rozwiązania wyzwań stojących przed Unią Europejską. Dlatego moją pierwszą podróżą był Kijów” – wyjaśniał Orban na Facebooku.
Choć zakulisowe rozmowy, sfotografowane przez dziennikarzy (jedno z tych zdjęć widać na górze) wyglądały na pełne emocji, spotkanie z prasą przebiegło w spokojnej atmosferze. Wołodymyr Zełenski podkreślał, że dzisiejsze spotkanie „może stać się podstawą przyszłego dwustronnego dokumentu między naszymi państwami, dokumentu, który będzie regulował wszystkie nasze relacje, który może opierać się na lustrzanym podejściu do dwustronnych stosunków między Ukrainą a Węgrami i który pozwoli naszym narodom cieszyć się wszystkimi korzyściami płynącymi z jedności w Europie”. Ukrainie zależy na dobrych relacjach z Węgrami — dzięki nim mogliby liczyć na jednogłośność 27 krajów UE w sprawach ukraińskich.
Zełenski powiedział także, że omówił z Orbanem sprawy związane z handlem, współpracą transgraniczną, infrastrukturą i energetyką. „Rozmawialiśmy o wszystkim, co dotyczy życia naszych ludzi, zarówno na Ukrainie, jak i na Węgrzech, w szczególności rozmawialiśmy o otwarciu ukraińskiej szkoły na Węgrzech. Pierwszej takiej szkoły” – zaznaczył.
Nie odniósł się jednak do propozycji zawieszenia broni.
Głos w tej sprawie zabrał później jego doradca ds. polityki zagranicznej, Igor Żółkiew. W wystąpieniu telewizyjnym podkreślał, że to nie pierwsza tego typu propozycja. Zdaniem strony ukraińskiej zawieszenie broni zadziałałoby jedynie na korzyść Rosji, dając jej czas na przegrupowanie i wzmocnienie.