Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Od północy w czwartek 13 czerwca na ponad 60-kilometrowym odcinku granicy Polski z Białorusią w województwie podlaskim obowiązuje zakaz wstępu i przemieszczania się. Wyjaśniamy, co można, a czego nie w strefie buforowej
Zakaz został wprowadzony rozporządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na okres 90 dni pomimo protestów aktywistów i lokalnych przedsiębiorców.
MSWiA zapewnia, że strefa została ograniczona do „niezbędnego minimum”.
Strefa buforowa obejmuje pas przygraniczny o długości 60,67 km, położony w zasięgu terytorialnym placówek Straży Granicznej w Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych oraz Czeremsze.
Na odcinku około 44 km obszar objęty zakazem to 200 m od linii granicy państwowej. Natomiast na odcinku około 16 km, położonym w rejonie rezerwatów przyrody, strefa jest szersza – ma około 2 km.
Obszar strefy objętej zakazem nie obejmuje terenu miejscowości i szlaków turystycznych. Gminy objęte zakazem można odwiedzać.
W obszarze strefy mogą przebywać jedynie funkcjonariusze Policji, Straż Graniczna i żołnierze Wojska Polskiego. Jak podaje MSWiA, strefa buforowa wprowadzona jest po to, by doprowadzić do „ograniczenia aktywności działań grup przemytniczych, ułatwiających proceder nielegalnej migracji”.
Dostęp do strefy będzie też możliwy na podstawie przepustek wydawanych przez Straż Graniczną.
Jak zapewniał minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, w strefie będą mogły działać organizacje pomocowe, a także dziennikarze.
„Przewidujemy zgody Straży Granicznej. Nikt nie będzie odsuwany. Przejrzystość tej sytuacji jest ważną wartością w tym wszystkim. Nie ma żadnego powodu, by odcinać tę granicę od mediów” – mówił Siemoniak w radiowej Jedynce w środę 12 czerwca.
Podkreślił też, że strefa nie obejmuje obszaru żadnej miejscowości, a na terenie nią objętym nie ma szlaków turystycznych.
Prokuratura zbada, czy były premier, szef KPRM, a także minister aktywów państwowych Jacek Sasin przekroczyli uprawnienia. Chodzi o zakupy w czasie pandemii
Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że 12 czerwca 2024 wszczęła śledztwo w sprawie „przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych”. O jakich funkcjonariuszy chodzi?
„Prezesa Rady Ministrów, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, innych pracowników i kierownictwa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych”. Śledztwo dotyczy najwyższych władz w rządzie PiS: Mateusza Morawieckiego, Michała Dworczyka, Jacka Sasina i innych osób z kierownictwa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Funkcjonariusze mieli wydać „polecenia dokonywania zakupu środków ochrony indywidualnej”. W ten sposób mieli działać „na szkodę interesu publicznego Skarbu Państwa – Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 oraz Grupy Lotos S.A. w kwocie wielkich rozmiarów”. Chodzi o czyn z art. 231 § 1 kk. Brzmi on:
„Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Jednak śledztwo będzie też dotyczyło członków Zarządu Grupy LOTOS S.A. Co w ich przypadku będzie badać prokuratura? Tutaj chodzi o niedopełnienie obowiązków „poprzez dokonanie zapłaty ustalonym kontrahentom za środki ochrony indywidualnej niespełniających wymaganych norm”. Zarząd Lotosu miał również zrezygnować z dochodzenia „uprawnień z nienależytego wykonania umowy, co doprowadziło do wyrządzenia Grupie LOTOS S.A. szkody majątkowej wielkich rozmiarów, tj. o czyn z art. 296 § 1 kk”.
Trzeci wątek śledztwa to przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie „obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych – pracowników Agencji Rezerw Materiałowych”. Te osoby miały wydać „podmiotom leczniczym” środki ochrony indywidualnej niespełniające wymaganych norm „czym sprowadzono niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej, działając tym na szkodę interesu publicznego oraz prywatnego”. Chodzi o czyn z art. 231 § 1 kk w zw. z art. 165 § 1 pkt 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk
Zawiadomienie w tych sprawach złożyła białostocka Delegatura Najwyższej Izby Kontroli.
„Polskie patrioty bronią polskiego nieba i to się nie zmieni” – ogłosił wiceminister obrony
„Prezydent Biden zatwierdził rozmieszczenie na Ukrainie kolejnego systemu rakietowego Patriot” – poinformował 11 czerwca 2024 amerykański dziennik „New York Times”.
Patrioty miały być zabrane z Polski – potwierdziły „New York Timesowi” dwa źródła wśród amerykańskich urzędników.
Ukraina natychmiast potrzebuje nowych baterii Patriot — twierdzą tamtejsze władze. Dmytro Kuleba, ukraiński minister spraw zagranicznych powiedział, że dwie baterie są potrzebne „na wczoraj”, a kolejne pięć w najbliższym czasie. Miałyby chronić Charków.
Według NYT nie było sporu o to, czy wysyłać nowe Patrioty do Ukrainy. W tej sprawie była zgoda. Otwarte było jednak pytanie, z którego kraju je zabrać. Polska miała być najbardziej oczywista ze względu na nasze położenie w pobliżu Ukrainy.
Polskie władze postawiły jednak weto.
Jednak wiceminister obrony poinformował w czwartek, że Polska nie przekaże swoich Patriotów Ukrainie. „Na miejsce baterii amerykańskiej trafi bateria z innej części świata. Polska nie zgodziła się na przekazanie polskiej baterii. Polskie patrioty bronią polskiego nieba i to się nie zmieni” – napisał na portalu X Tomczyk.
„Bezprecedensowe i wyjątkowo poważne naruszenie prawa Unii” – ocenił Trybunał Sprawiedliwości UE
200 milionów euro jednorazowo i milion euro za każdy dzień zwłoki. Tyle mają zapłacić Węgry.
„To uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego, które polega na celowym uchylaniu się od wdrażania wspólnej polityki Unii jako całości, stanowi bezprecedensowe i wyjątkowo poważne naruszenie prawa Unii” – pisze w komunikacie prasowym 13 czerwca 2024 Trybunał Sprawiedliwości.
Wyjaśnia to komunikat TSUE:
„W grudniu 2020 r.1 Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że Węgry naruszyły normy prawa Unii m.in. w dziedzinie procedur dotyczących udzielania ochrony międzynarodowej i powrotu obywateli państw trzecich nielegalnie przebywających na ich terytorium”.
Za premiera Viktora Orbána Węgry stosują twardą politykę wobec osób próbujących przekroczyć granice kraju.
„Owo uchybienie dotyczyło dostępu do procedury ochrony międzynarodowej, zatrzymywania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową w strefach tranzytowych i naruszenia ich prawa do pozostania na terytorium Węgier w oczekiwaniu na ostateczną decyzję w przedmiocie wniesionego przez nie środka zaskarżenia od decyzji oddalającej ich wniosek, a także wydalania obywateli państw trzecich nielegalnie przebywających na terytorium Węgier”.
Państwo Orbána nie wykonało tego wyroku. A TSUE uznał, że to poważne naruszenie unijnej zasady solidarności.
Węgry celowo uchylały się „od stosowania wspólnej polityki Unii w dziedzinie ochrony międzynarodowej oraz przepisów dotyczących wydalania nielegalnie przebywających obywateli państw trzecich, z naruszeniem zasady lojalnej współpracy”.
W związku z tym TSUE właśnie nałożył na kraj Orbána karę.
Czy Radosław Sikorski zostanie unijnym komisarzem? I czy chce nim być? Nowe doniesienia
W najbliższy poniedziałek, 17 czerwca 2024, rozpocznie się proces układania nowych władz Unii Europejskiej. Co prawda pierwsze posiedzenie nowego Parlamentu Europejskiego zaplanowane jest na 16-19 lipca. Jednak do tego czasu w mniej lub bardziej nieformalnych rozmowach unijni politycy będą dzielić się stanowiskami.
To właśnie w połowie lipca może dojść do głosowania nad kandydatami na przewodniczącego/przewodniczącą Komisji Europejskiej, czyli szefa europejskiego „rządu”. Cały proces wyboru unijnych władz opisuje w OKO.press Paulina Pacuła.
O jakie stanowiska będzie walczyć Polska?
Od wielu miesięcy słychać, że Polsce miałoby przypaść stanowisko komisarza ds. obrony. Takie stanowisko ma zostać dopiero utworzone. A polskim kandydatem ma być Radosław Sikorski.
Jednak jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, polski rząd i sam Sikorski mieliby zmienić zdanie. Tusk zmienił priorytety? Takie informacje ma też Onet.
„Według naszych informacji ze źródeł w rządzie sam Sikorski nie ma zbyt wielkiego apetytu na tekę komisarza ds. obrony” – pisze DGP. Dlaczego? Ta funkcja ma być dużo bardziej techniczna niż wcześniej. Jej rola ma polegać głównie na dzieleniu dotacji na zbrojenia. I większość pieniędzy trafi do Niemiec i Francji, które mają najbardziej rozwinięty przemysł zbrojeniowy.
Sikorski miałby też rozważać objęcie stanowiska szefa unijnej dyplomacji. Ale tutaj wszedłby w kolizję z Kają Kallas z Estonii. Ma ona być bardziej prawdopodobną kandydatką.
Według informacji DGP Donald Tusk miałby rozważać inne stanowisko unijne dla Polski: komisarza ds. rozszerzenia Unii. Jednak ta funkcja ma być mało eksponowana. Rozszerzenie bowiem to długotrwały i żmudny proces, który nie przyniesie szybkich efektów. Gdyby faktycznie ta rola miała przypaść Polakowi, byłby to prawdopodobnie Piotr Serafin. To nazwisko podaje zarówno DGP, jak i Onet.
Tusk ma mocne karty w Unii. Polska delegacja jest drugą największą (po niemieckiej) w chadeckiej grupie w europarlamencie (EPP). Może więc próbować uzyskać dla Polski ważne i eksponowane unijne stanowisko.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zaczęli rozsiewać plotki o tym, że Donald Tusk walczy o stanowisko nie dla Sikorskiego, ale dla siebie. Miałoby wręcz chodzić o funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej.
„Absolutnie nie ma na stole takiego scenariusza” – usłyszał Onet w otoczeniu premiera.
Spotkanie liderów Unii Europejskiej odbędzie się już w poniedziałek 17 czerwca.
„Dziennik Gazeta Prawna” podaje też nazwiska osób, które mogłyby zastąpić Radosława Sikorskiego, gdyby ten objął jedno z unijnych stanowisk.
Wciąż możliwy jest jednak scenariusz, że Sikorski pozostanie w Warszawie jako szef MSZ. Nie wykluczone też, że weźmie udział w rywalizacji z Rafałem Trzaskowskim o prezydenturę. Takich doniesień jest coraz więcej.
W czwartek 13 czerwca rano Radosław Sikorski napisał na portalu X: „Związki partnerskie to kwestia szacunku, bezpieczeństwa i prawa do szczęścia. Moim osobistym zdaniem, najwyższy czas o to zadbać”. Może to sygnalizować próbę odejścia od konserwatywnego wizerunku.
Obecnie w rządzie trwa spór o związki partnerskie, co w OKO.press opisał Anton Ambroziak.