Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Marcin Romanowski jest na Węgrzech, gdzie złożył wniosek o azyl. Polska prokuratura i ministerstwo sprawiedliwości zastanawiają się, w jaki sposób sciągnąć go do kraju. Wiele wskazuje na to, że nie będzie łatwo.
O możliwości objęcia byłego wiceministra sprawiedliwości azylem poinformował wczoraj jego obrońca, mec. Bartosz Lewandowski.
„Dr Marcin Romanowski zwrócił się do organów węgierskich o ochronę w związku z politycznie motywowanymi działaniami ze strony służb i Prokuratury Krajowej, co skutkowało m.in. bezprawnym pozbawieniem go wolności i naruszeniem prawa międzynarodowego. Dodatkowo przyczyną udzielenia ochrony była bezpośrednia ingerencja i wpływ polityków obecnej większości rządzącej w Polsce na prowadzone śledztwo, co wykazano dokumentami będącymi w posiadaniu posła” – przekazał Lewandowski za pośrednictwem platformy X (twitter.com).
Były wiceminister sprawiedliwości jest kluczową postacią w aferze wokół Funduszu Sprawiedliwości i jednym z symboli rozliczeń PiS. Prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, za które grozi mu do 25 lat więzienia. Jako członek zorganizowanej grupy przestępczej Romanowski miał przywłaszczać sobie dotacje z Funduszu oraz ustawiać konkursy pod wybrane podmioty. Prokuratura od 9 grudnia poszukiwała Romanowskiego, który miał zostać tymczasowo aresztowany. W międzyczasie polityk zdążył jednak uciec z kraju i zawnioskować o azyl.
Służby poszukiwały Romanowskiego od 9 grudnia. Wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. W tym czasie polityk zdążył uciec z kraju i zawnioskować o węgierski azyl. Mecenas Lewandowski argumentuje, że w Polsce nie ma szans na uczciwy proces sądowy dla Romanowskiego, na który wpływ mają politycy. Dlatego węgierski sąd będzie decydował o azylu dla byłego wiceministra, a Romanowski do momentu orzeczenia będzie mógł pozostać na Węgrzech.
„Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że być może pan Romanowski i ta cała sprawa jest najzwyczajniej w świecie wykorzystywana przez Viktora Orbana do jakichś różnych swoich rozgrywek, które się toczą na zupełnie innym boisku” – mówił dziś rano minister sprawiedliwości Adam Bodnar. – „Zakładam, że nasza dyplomacja będzie wykorzystywała wszystkie dostępne środki, aby wskazać, że tego typu działania ze strony jednego państwa członkowskiego naruszają nie tylko nasze relacje bilateralne, ale także zasady lojalności wewnątrz UE” – wskazał minister.
Na kryzys związany z ucieczką Romanowskiego z kraju zwrócił uwagę również premier. „Wiemy, jak się tego typu sytuacje kończą. Zawsze tak samo, choć czasem musimy trochę dłużej poczekać. Wszyscy, którzy myślą, że pozostaną bezkarni, mylą się. Nasze państwo jest wystarczająco silne i sprawne, by takie sytuacje miały swoje dobre dla państwa polskiego zakończenie” – komentował Donald Tusk.
Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych wezwany został węgierski István Íjgyártó.
„To działanie w kierunku zniesienia stosunków dyplomatycznych” – komentował postępowanie węgierskich władz po spotkaniu urzędników MSZ z węgierskim dyplomatą rzecznik resortu, Paweł Wroński. – „Podczas tego spotkania została wręczona ambasadorowi nota protestacyjna. Podczas tego spotkania pani Agnieszka Kowalska z Departamentu Polityki Europejskiej poinformowała pana ambasadora, że strona polska została zaskoczona tą kwestią. Dowiedzieliśmy się o tym z wywiadu szefa kancelarii premiera Węgier. To działanie nieprzyjazne wobec państwa polskiego i zasad działania Unii Europejskiej, które mówią o wzajemnej lojalności państw UE” – mówił Wroński. Zapowiedział też „wezwanie ambasadora Polski w Budapeszcie na bezterminowe konsultacje w Warszawie”.
Zgodę na areszt tymczasowy dla Romanowskiego wydał 9 grudnia Sad Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa. Po nieudanych próbach zatrzymania posła, w zeszły czwartek śledczy wydali za nim list gończy. Wkrótce potem ustalili, że Romanowski opuścił kraj, stąd wnioski o ENA i czerwoną notę Interpolu.
Prokuratura po raz pierwszy zatrzymała Romanowskiego jeszcze w lipcu, po tym jak Sejm uchylił mu immunitet. Ale polityk wyszedł na wolność, gdy okazało się, że przysługuje mu drugi immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Ten uchylono na początku października. Wtedy Romanowski ponownie usłyszał zarzuty, a śledczy jeszcze raz zawnioskowali o jego tymczasowe aresztowanie.
Romanowski jako wiceminister sprawiedliwości w rządzie Zjednoczonej Prawicy nadzorował funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości. Miał on być przeznaczony na pomoc ofiarom przestępstw. Zamiast tego pieniądze płynęły do organizacji przyjaznych rządowi i Solidarnej Polsce, która kontrolowała resort sprawiedliwości. Z ujawnionego przez Gazetę Wyborczą listu Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry wynikało, że środki z Funduszu wspomagały kampanię wyborczą koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości. Ważnym wątkiem w tej sprawie jest opisywana przez nas 100-milionowa dotacja dla Fundacji Profeto ks. Michała O.
Rząd Viktora Orbána udzielił Marcinowi Romanowskiemu ochrony międzynarodowej – poinformował w mediach społecznościowych adwokat polityka
Informację o przyznaniu Marcinowi Romanowskiemu ochrony międzynarodowej przez rząd Węgier obrońca polityka mec. Bartosz Lewandowski podał na platformie X. Adwokat pisze, że decyzja o uwzględnieniu wniosku posła zapadła „w związku z podejmowaniem przez polski rząd i podległą mu Prokuraturą Krajową działań naruszających jego [Romanowskiego – red.] prawa i wolności”.
„Dr Marcin Romanowski zwrócił się do organów węgierskich o ochronę w związku z politycznie motywowanymi działaniami ze strony służb i Prokuratury Krajowej, co skutkowało m.in. bezprawnym pozbawieniem go wolności i naruszeniem prawa międzynarodowego. Dodatkowo przyczyną udzielenia ochrony była bezpośrednia ingerencja i wpływ polityków obecnej większości rządzącej w Polsce na prowadzone śledztwo, co wykazano dokumentami będącymi w posiadaniu posła” – tłumaczy adwokat.
Śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości, w ramach którego usłyszał 11 zarzutów, Romanowski przedstawił Węgrom jako element „kampanii ścigania oponentów politycznych w Polsce”. We wniosku do węgierskiego rządu poseł miał stwierdzić, że rząd koalicji 15 października „bezprawnie” przejął Prokuraturę Krajową, a część sędziów zaangażowanych jest politycznie po stronie rządu. Stąd nie ma szans na bezstronny proces.
Mec. Lewandowski podkreśla, że to „pierwszy przypadek przyznania polskiemu politykowi ochrony międzynarodowej w innym kraju po 1989 roku”. „Nie było przypadku, aby takiej ochrony udzielił inny kraj Unii Europejskiej po przystąpieniu Polski do tej organizacji międzynarodowej” – czytamy w oświadczeniu.
O tym, że Viktor Orbán planuje przyznać azyl polskiemu obywatelowi, napisał dziś jako pierwszy węgierski portal telex.hu. Dziennikarze ustalili to na podstawie relacji kilku źródeł, które wzięły udział w końcoworocznej kolacji w Fundacji Szélla Kálmána 10 grudnia w Budapeszcie. Obecny na wydarzeniu Orbán miał nawiązać tam do sprawy „polskiego obywatela” i komentować napięte stosunki polsko-węgierskie.
W opublikowanym dziś wywiadzie w portalu mandiner.hu węgierski premier mówił o napięciach już całkiem otwarcie.
„W tej chwili stosunki polsko-węgierskie są na najniższym poziomie, bo liberalna polska, tęczowa koalicja nie potrafi rozróżnić polityki partyjnej od państwowej” – powiedział Orbán. „Polscy patrioci zostali wyrzuceni z rządowego siodła, a na ich miejsce przyszła liberalna tęczowa koalicja. My (Węgrzy) jesteśmy patriotami, uważają nas za wrogów” – oświadczył.
Donald Tusk wywiad Orbána nazwał dziś „nieszczęsnym”. Obaj politycy biorą obecnie udział w szczycie UE w Brukseli. To symboliczny moment, bo to szczyt kończący prezydencję Węgier w Radzie UE. Od stycznia obowiązki w Radzie przejmuje Polska.
„Nawet powiedziałem Orbánowi, że różne rzeczy między nami się działy, ale czegoś tak dziwacznego nie widziałem” – komentował Tusk. Stwierdził, że Węgier jest „pod wpływem narracji Jarosława Kaczyńskiego, jeśli chodzi o interpretację zdarzeń w Polsce”.
„Jeśli miałoby dojść do niezgodnych z prawem decyzji w Budapeszcie typu azyl polityczny albo nierespektowanie europejskiego nakazu aresztowania, to nie ja będę w trudnej sytuacji, tylko Viktor Orbán”
— stwierdził Tusk.
Decyzja o przyznaniu azylu Marcinowi Romanowskiemu to policzek dla rządu Tuska. Były wiceminister sprawiedliwości jest kluczową postacią w aferze wokół Funduszu Sprawiedliwości i jednym z symboli rozliczeń PiS. Prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, za które grozi mu do 25 lat więzienia. Jako członek zorganizowanej grupy przestępczej Romanowski miał przywłaszczać sobie dotacje z Funduszu oraz ustawiać konkursy pod wybrane podmioty.
Prokuratura od 9 grudnia poszukiwała Romanowskiego, który miał zostać tymczasowo aresztowany. W międzyczasie polityk zdążył jednak uciec z kraju i zawnioskować o azyl.
Wieczorem na decyzje Orbána zareagował ostro szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski. „Decyzję rządu Viktora Orbána o przyznaniu azylu politycznego podejrzanemu o przestępstwa kryminalne, poszukiwanemu europejskim nakazem aresztowania M. Romanowskiemu uznajemy za akt nieprzyjazny wobec Rzeczpospolitej Polskiej i zasad Unii Europejskiej. Jutro ogłosimy nasze decyzje" – napisał na portalu X.
Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku prokuratury i wydał Europejski Nakaz Aresztowania Marcina Romanowskiego. Były wiceminister ma ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości w jednym z państw UE
Sąd Okręgowy w Warszawie wydał dziś Europejski Nakaz Aresztowania posła PiS Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości. Pozwoli on służbom w państwach członkowskich Unii Europejskiej aresztować polityka i przekazać polskim śledczym. ENA to nic innego jak międzynarodowy list gończy, stosowany w UE zamiast długich procedur ekstradycyjnych.
Z doniesień prasowych wynika, że Marcin Romanowski przebywa w jednym z krajów Unii. W którym? To niejasne. Część mediów pisała o Hiszpanii, gdzie Romanowski miał trafić przez Niemcy. Z kolei z doniesień mediów węgierskich wynika, że Romanowski mógł poprosić o azyl polityczny rząd Viktora Orbána.
Na rozpatrzenie czeka także wniosek prokuratury o objęcie Romanowskiego tzw. czerwoną notą Interpolu. Oznacza to, że informacja o poszukiwaniach polityka przez polskie służby trafiłaby do systemu informatycznych w 196 krajach świata. Interpol zaklasyfikowałby go przy tym jako szczególnie niebezpiecznego przestępcę.
Prokuratura Krajowa nie ustaje w wysiłkach, by zatrzymać i aresztować Romanowskiego, który jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości.
Romanowski jako wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS nadzorował Fundusz. Prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, za które grozi mu do 25 lat więzienia. Jako członek zorganizowanej grupy przestępczej miał przywłaszczać sobie dotacje z Funduszu oraz ustawiać konkursy pod wybrane podmioty. Ważnym wątkiem w tej sprawie jest opisywana przez nas 100-milionowa dotacja dla Fundacji Profeto ks. Michała O.
Zgodę na areszt tymczasowy dla Romanowskiego wydał 9 grudnia Sad Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa. Po nieudanych próbach zatrzymania posła, w zeszły czwartek śledczy wydali za nim list gończy. Wkrótce potem ustalili, że Romanowski opuścił kraj, stąd wnioski o ENA i czerwoną notę Interpolu.
Prokuratura po raz pierwszy zatrzymała Romanowskiego jeszcze w lipcu, po tym jak Sejm uchylił mu immunitet. Ale polityk wyszedł na wolność, gdy okazało się, że przysługuje mu drugi immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Ten uchylono na początku października. Wtedy Romanowski ponownie usłyszał zarzuty, a śledczy jeszcze raz zawnioskowali o jego tymczasowe aresztowanie.
Prokuratura chce pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posłów Krzysztofa Szczuckiego i Jana Krzysztofa Ardanowskiego oraz Daniela Obajtka, obecnie europosła
Prokuratura Krajowa poinformowała, że Prokurator Generalny Adam Bodnar skierował dziś wnioski o uchylenie immunitetów trzech polityków związanych z rządem PiS:
Wnioski do Sejmu i Parlamentu Europejskiego związane są ze śledztwami prowadzonymi przez Prokuraturę Okręgową i Prokuraturę Regionalną w Warszawie.
Sprawa Krzysztofa Szczuckiego dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego w związku z nieprawidłowym wydatkowaniem budżetu Rządowego Centrum Legislacji. Szczucki miał wykorzystywać RCL do własnych politycznych celów: utworzyć w nim specjalny departament, który zamiast wykonywać określone zadania, zajmował się promocją Szczuckiego. Śledczy uważają, że w związku z tym zmarnowano co najmniej 900 tys. zł, głównie na zatrudnienie w departamencie wybranych przez Szczuckiego ludzi.
Śledztwo dotyczące Jana Krzysztofa Ardanowskiego związane jest z realizacją w latach 2018-2019 programu skupu jabłek przemysłowych oraz działalnością jednej z prywatnych firm. Prokuratura informuje, że w postępowaniu status podejrzanych mają 62 osoby. Śledczy zarzucają Ardanowskiemu, że popełnił dwa przestępstwa niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego. W wyniku decyzji Ardanowskiego, który jako Minister Rolnictwa nadzorował Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, KOWR miał niecelowo wydać niemal 130 mln zł.
Postępowanie w sprawie Daniela Obajtka dotyczy podejrzenia niedopełnienia obowiązków i wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym w ramach przestępstwa polecającego. Chodzi o firmę detektywistyczną wynajętą przez Orlen na polecenie Obajtka do tropienia „nieuczciwej konkurencji”. Firmie zapłacono ponad 393 tys. zł. Śledczy ustalili, że umowy z firmą „miały służyć realizacji prywatnego interesu polecającego Daniela Obajtka, nie miały znaczenia ekonomicznego oraz nie dotyczyły bezpieczeństwa fizycznego i gospodarczego” Orlenu. Służyły natomiast „gromadzeniu informacji na temat stanu majątkowego, danych osobowych, życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej”.
Sprawa Gisèle Pelicot (na zdjęciu), kobiety latami odurzanej i wykorzystywanej seksualnie przez męża, wstrząsnęła Francją i całym światem. Dziś Dominique Pelicot usłyszał wyrok 20 lat więzienia
Sąd w Awinionie wydał wyrok w sprawie 72-letniego Dominika Pelicota, oskarżonego o wykorzystywanie seksualne swojej byłej już żony, Gisèle. Mężczyzna latami podawał żonie środki odurzające, a następnie zapraszał do domu mężczyzn, by gwałcili ją, gdy była nieprzytomna. Wszystko nagrywał i fotografował, a następnie skrupulatnie katalogował w folderze o nazwie „Abus” (fr. nadużycia, wykorzystanie).
Sąd orzekł dziś, że Dominique Pelicot jest winny wszystkich zarzucanych mu czynów, w tym gwałtów na byłej żonie. Zasądził mu maksymalny wymiar kary: 20 lat więzienia.
W ciągu 10 lat w procederze zorganizowanym przez Dominika Pelicota wzięło udział ponad 70 mężczyzn. Tożsamość większości udało się łatwo ustalić dzięki danym zabezpieczonym na komputerze Pelicota. 50 sprawców usłyszało dziś wyroki skazujące: 46 za gwałt, dwóch za usiłowanie gwałtu, a dwóch za napaść na tle seksualnym. Spędzą w więzieniu od trzech do 15 lat.
Wyroki są nieprawomocne. Wszyscy skazani, w tym Dominique Pelicot, mają 10 dni na złożenie apelacji.
Sprawa Gisèle Pelicot wstrząsnęła Francją i odbiła się szerokim echem na całym świecie. 72-letnia kobieta stała się ikoną walki z przemocą seksualną, bo nie zgodziła się na utajnienie procesu i zrezygnowała z anonimowości. Podkreślała, że to nie ona powinna wstydzić się tego, co zrobił jej mąż. I że chciałaby, by jej sprawa dodała odwagi innym kobietom, które doświadczyły przemocy seksualnej.
„To nie odwaga, tylko determinacja, by coś zmienić. To nie tylko moja walka, to walka wszystkich ofiar gwałtu” – mówiła Gisèle Pelicot.
Proces przed sądem w Awinionie toczył się od trzech miesięcy. Dominique Pelicot w międzyczasie przyznał się do winy. „Jestem gwałcicielem tak, jak ci na tej sali. Wiedzieli o wszystkim” — powiedział podczas rozprawy, mówiąc o współoskarżonych.
Wielu mężczyzn broniło się, twierdząc, że zostali oszukani przez Pelicota, który miał przekonywać ich, że to seksualna gra, a jego żona wyraziła zgodę. Wśród sprawców znaleźli się przedstawiciele różnych zawodów: kierowcy, żołnierze, strażacy, ochroniarze, dziennikarz, pracownik supermarketu, a także bezrobotni. Najmłodszy miał 22 lata, najstarszy był po siedemdziesiątce. Pelicot wyszukiwał chętnych na internetowym forum. Większość mieszkała w obrębie 50 km od domu małżeństwa Pelicotów w miejscowości Mazan.
Dominique Pelicot odurzał żonę, z którą był w związku przez 50 lat, dodając jej do jedzenia i kawy mocne środki uspokajające. Gisèle skarżyła się potem na luki w pamięci i obawiała się, że ma początki Alzheimera.
Sprawa wyszła na jaw w 2020 roku, gdy Dominique Pelicot został zatrzymany za próbę robienia zdjęć pod spódnicami przypadkowych kobiet spotkanych w supermarkecie. To wtedy policja odkryła na jego komputerze ponad 20 tys. fotografii i filmów dokumentujących wykorzystywanie jego żony.