Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Posłanki i posłowie, macie wielką szansę na zmianę dramatycznej rzeczywistości. Stańcie po stronie rodzin, matek, córek, partnerów oraz mężów i zagłosujcie za projektem dekryminalizującym” – apeluje Wielka Koalicja za Równością i Wyborem do Trzeciej Drogi
Organizacje Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem (WKRW) apelują do posłanek i posłów Trzeciej Drogi o poparcie projektu częściowej dekryminalizacji aborcji.
„Jest to projekt kompromisowy, stonowany, niespełniający wszystkich postulatów organizacji feministycznych, natomiast jest to mały krok do przodu w ochronie kobiet” – piszą w apelu.
Sejmowa komisja zajmująca się ustawami dotyczącymi przerywania ciąży przyjęła pierwszy projekt aborcyjny. Ustawa Lewicy o dekryminalizacji aborcji trafi teraz na plenarne posiedzenie Sejmu. Przypomnijmy, że prawo do aborcji to jeden z punktów spornych w nowym rządzie. Jest ważne i oczekiwane przez wyborców, a głównie przez wyborczynie. Wiadomo, że – przynajmniej w teorii – KO i Lewica poprą ustawę o dekryminalizacji aborcji. Jednak KO z Lewicą nie mają wystarczającej większości, żeby przegłosować którykolwiek z projektów liberalizujących drakońskie prawo aborcyjne. Potrzebują do tego, choć części głosów Trzeciej Drogi. To właśnie od posłów i posłanek tego ugrupowania zależą losy kobiet w Polsce.
Pod apelem podpisało się 58 organizacji pozarządowych (pełna lista tutaj).
„Polskie prawo uderza w ład rodzinny i bezpieczeństwo osób wspierających bliskie osoby w aborcji. Karze podlegają osoby również za pomoc we wczesnej aborcji. Jest to prawo nieludzkie, które nakłada karę pozbawienia wolności np. na partnera pomagającemu swojej partnerce przerwać niechcianą ciążę — już samo opłacenie tabletek do aborcji farmakologicznej przed wspierającą osobę jest karane” – czytamy w apelu.
Przypomnijmy, że projekt dekryminalizacji aborcji znosi odpowiedzialność karną:
WKRW tłumaczy, że obecne zaostrzone prawo aborcyjne to dramat również dla matek, które chcą wesprzeć swoje córki i pomóc im zakończyć niechcianą ciążę. Bo pomagając, narażają się na karę pozbawienia wolności.
„Jak można karać za to, że matka opłaca przesyłkę z tabletkami aborcyjnymi swojej nastoletniej córce, która tej ciąży nie chce? Przecież jest to cios dla rodziny, która zamiast się wzajemnie o siebie troszczyć, musi się mierzyć z ryzykiem procesu karnego, tylko dlatego, że wspiera ukochaną osobę” – pisze WKRW.
Kryminalizacja aborcji służy jednemu: utrudnić lub wręcz uniemożliwić dostęp do aborcji – tej pozaustawowej i tej gwarantowanej już dziś w przepisach. „Ma na celu zastraszenie, odebranie odwagi mówienia o aborcji i wspierania (...) utrudnia pracę lekarzom i lekarkom, niszczy zaufanie pacjentek do personelu medycznego. I chociaż Kodeks karny nie zabrania rozmów o aborcji, to w praktyce tak działa – zamyka usta i spycha w niebyt, podczas gdy potrzeba aborcji nie znika”.
„Szanowne posłanki i posłowie, macie teraz wielką szansę na zmianę tej dramatycznej rzeczywistości głosując za projektem częściowo dekryminalizującym przerywanie ciąży (...) Stańcie proszę po stronie rodzin, matek, córek, partnerów oraz mężów i zagłosujcie za projektem dekryminalizującym!” – apeluje WKRW.
O poprawkach komisji, które sprawiają, że zapisy są bardziej zachowawcze, pisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz. Czy to pomoże w szukaniu większości? Więcej tutaj:
Poinformował o tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas swojej wizyty w Warszawie. Według najnowszych danych MSW Ukrainy wskutek porannego ataku Rosji zginęło 31 osób, 125 zostało rannych
„Ukraina inicjuje teraz zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z rosyjskimi atakami na infrastrukturę cywilną, w tym szpital dziecięcy” – powiedział Zełenski podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Donaldem Tuskiem.
Dzisiaj rano armia Federacji Rosyjskiej uszkodziła ponad 50 obiektów cywilnych, w tym budynki mieszkalne, centrum biznesowe i dwie placówki medyczne, w tym Ochmadit – największy w kraju szpital dziecięcy w Kijowie.
Ivanna Klympush-Tsintsadze, posłanka partii Europejska Solidarność, pisze na Facebooku, że to nie przypadek, że Rosjanie zaatakowali Ukrainę w przededniu szczytu NATO (odbędzie się w Waszyngtonie 9-11 lipca 2024 roku). To jest „kontynuacja taktyki zastraszania nas i świata. Hitler zniszczył Warszawę, by inni zobaczyli, do czego jest zdolny i zastygli ze strachu”.
„W świecie, w którym działa prawo międzynarodowe, atak na szpital dziecięcy jest powodem do natychmiastowego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ i podjęcia zdecydowanych działań w celu ukarania agresora. Ale w tym miesiącu Radzie Bezpieczeństwa przewodniczy agresor [Federacja Rosyjska], więc wynik jest znany z góry” – obawia się Klympush-Tsintsadze.
„Trzeba wreszcie zmienić strategię »Ukraina nie może być« pokonana na strategię jej zwycięstwa i dać nam wszystko, czego potrzebujemy, aby pokonać wspólnego wroga, zamiast myśleć o tym, jak nie zaszkodzić mu zbytnio” – zaapelowała posłanka.
Według ostatnich danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy wskutek dzisiejszego podwójnego ataku (Rosjanie drugi raz uderzyli w to samo miejsce po przybyciu służb ratowniczych, stosują tę taktykę, żeby zabić więcej osób) w Ukrainie zginęło 31 osób, 125 zostało rannych.
Tylko w Kijowie od rakiet zginęły 20 osób, a 61 – odniosło obrażenia.
Na terenie szpitala dziecięcego w Kijowie zginęło dwie osoby (w tym młoda lekarka), a 10 innych zostało rannych. Służbom udało się uratować cztery osoby, w tym troje dzieci.
Natomiast według informacji mera miasta Witalija Kłyczki w stolicy zostało rannych 96 osób, 52 z nich trafiło do szpitali. 16 osób miało odnieść obrażenia na terytorium szpitala dziecięcego. Siedem z nich to dzieci.
Pod gruzami szpitala mogą jeszcze przebywać ludzie. Akcja ratownicza trwa. Informacje są ciągle aktualizowane. Liczba ofiar może się zmienić.
Prezydent Wołodymyr Zełenski i premier Donald Tusk podpisali ukraińsko-polskie porozumienie w sprawie bezpieczeństwa. „Dokument zawiera praktyczne wzajemne zobowiązania, a nie puste obietnice” – mówił szef polskiego rządu. „Kto broni Ukrainy, broni samego siebie” – dodał
W poniedziałek 8 lipca do Warszawy przyjechał prezydent Wołodymyr Zełenski. Polska i Ukraina miały uzgodnić m.in. wspólne stanowisko na rozpoczynający się we wtorek 9 lipca szczyt NATO w Waszyngtonie.
Wspólna konferencja prasowa premiera Donalda Tuska i Wołodymyra Zełenskiego rozpoczęła się minutą ciszy dla ofiar zmasowanego ataku rakietowego, który Rosja przypuściła dziś na Ukrainę. Obiektem ataku był m.in. szpital dziecięcy w stolicy. Zginęło ponad 20 osób, wciąż trwa akcja ratunkowa.
Podczas spotkania obie strony podpisały porozumienie o wzajemnej pomocy w zakresie bezpieczeństwa. „Zależało nam, żeby to nie były puste obietnice, a prawdziwe wzajemne zobowiązania. Wspólnie z innymi sojusznikami będziemy wypełniać postanowienia tego dokumentu” – mówił premier Donald Tusk. "Wszyscy wiemy, że gdyby ta wojna zakończyła się źle, to zakończyłaby się źle nie tylko dla Ukrainy, ale też dla Polski, Europy i całego świata zachodniego.
Kto broni Ukrainy, broni samego siebie" – dodał szef polskiego rządu.
Tusk nawiązał do ofensywy dyplomatycznej premiera Victora Orbána, który bez zgody instytucji unijnych, wykorzystuje węgierską prezydencję, by prowadzić „misję pokojową” w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę. „Będę osobiście pilnować, by nic o Ukrainie nie decydowano bez Ukrainy” – mówił polski premier.
Tusk zapewnił, że Warszawa będzie wspierać wysiłki Kijowa, na drodze do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.
„To było bezpośrednie uderzenie, nie odłamki pocisków obrony powietrznej. Nie wątpię, że wszystko, co zostało przez rosyjskich terrorystów zniszczone, zostanie przez nas odbudowane. A wszyscy, wraz z Putinem, którzy wydają rozkazy ataków na obiekty cywilne, zostaną ukarani” – mówił prezydent Zełenski, komentując ataki rakietowe.
I zapowiedział, że strona ukraińska zainicjuje posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ po poniedziałkowym ostrzale. Ukraiński lider podziękował także Polsce za przekazanie 44 pakietów pomocy wojskowej. Podkreślał, że podpisany dziś dokument jest bardzo ambitny. „Pomoże nam chronić życie naszych obywateli” – mówił Zełenski.
Ukraiński prezydent podkreślił, że szczególnie istotne zapisy tego porozumienia dotyczą współpracy „w zakresie przeciwdziałania rosyjskim atakom lotniczym, które mogą zmierzać w kierunku Polski”.
„Tu wraz z naszymi specjalistami wojskowymi opracujemy mechanizmy szybkiej realizacji tego punktu naszego porozumienia” – zaznaczył Zełenski.
„Umówiliśmy się na sformowanie i szkolenie na terenie Polski ukraińskiego legionu. Będzie to nowa formacja złożona z ochotników, która na wzór ukraińsko-polsko-litewskiej brygady mogłaby umożliwić obywatelom Ukrainy, znajdującym się na terenie Polski, wzięcie udziału w obronie Ukrainy” – przekazał Zełenski.
„Legion ukraiński przeszedłby szkolenie w Polsce, zostałby wyposażony i uzbrojony. Każdy obywatel Ukrainy, który zdecyduje się wstąpić do legionu, będzie mógł podpisać kontrakt z siłami zbrojnymi Ukrainy” – dodał Zełenski.
Prezydent Ukrainy spotka się jeszcze z Andrzejem Dudą.
Rano w Belwederze odbyło się zwołane przez prezydenta Andrzeja Dudę posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Spotkanie było poświęcone przygotowaniu polskiej delegacji na Szczyt NATO, który odbędzie się w dniach 9-11 lipca w Waszyngtonie.
„Najważniejszą funkcją Sojuszu jest zapewnienie bezpieczeństwa sojuszniczego, temu także służy art. 5. dotyczący sojuszniczej obrony w przypadku jakiegokolwiek ataku. Ale wszyscy wiemy, że NATO jako swoje zadanie bierze na siebie de facto zapewnienie bezpieczeństwa światowego” – mówił Andrzej Duda.
Dodał, że na szczyt patrzy „z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa Polski”. Mówił też o presji hybrydowej ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki.
„W naszym przekonaniu ten szczyt przede wszystkim musi być kolejnym krokiem w kierunku umocnienia naszego bezpieczeństwa w znaczeniu doraźnym i w znaczeniu naszego bezpieczeństwa na przyszłość” – mówił Duda.
Armia rosyjska wystrzeliła ponad 40 rakiet na terytorium Ukrainy. Celem był m.in. Kijów. Jeden z pocisków trafił w największy szpital dziecięcy w kraju. Pod gruzami wciąż są ludzie. Liczba ofiar rośnie
W poniedziałek rano 8 lipca 2024 roku wybuchy było słychać w kilku obwodach – kirowohradzkim, czerkaskim, czernihowskim, żytomierskim, sumskim oraz w Kijowie. Rosja wystrzeliła w stronę Ukrainy ponad 40 rakiet.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podaje, że w porannych atakach zginęło ok. 20 osób, ponad 50 zostało rannych. Trwają akcje ratownicze. Służby oraz cywile rozbierają gruzy. Pod nimi wciąż są ludzie. Liczba ofiar może wzrosnąć.
W Kijowie rakieta trafiła w szpital dziecięcy „Ochmadyt”. Jest to największa tego typu placówka w kraju. Jak podał minister zdrowia Wiktor Liaszko, największym zniszczeniom uległ oddział, w którym leczono dzieci z niewydolnością nerek. „Był tam oddział intensywnej terapii, dzieci ze sztuczną nerką miały tam ostatnią szansę na ratunek, poddawano je zabiegom dializy” – mówił Liaszko. Jak dowiedził się portal hromadske w momencie ataku dzieci przebywały w schronie. Ranna została m.in. pielęgniarka. Personel szpitalu pozostał na korytarzach. Mer stolicy Witalij Kłyczko oświadczył, że pacjenci są ewakuowani.
Według kijowskiej administracji wojskowej w mieście zginęło dziś siedem osób. 25 osób odniosło obrażenia, 8 z nich trafiło do szpitala.
Według ostatnich informacji Kłyczki, dwóch mężczyzn rannych w dzisiejszym ataku wroga, którzy zostali hospitalizowani, zmarło w kijowskim szpitalu. Więc liczba ofiar w stolicy zwiększyła się do 9 osób.
„Rosja nie może nie wiedzieć, gdzie lecą jej rakiety i musi zostać pociągnięta do pełnej odpowiedzialności za wszystkie swoje zbrodnie: przeciwko ludziom, przeciwko dzieciom, przeciwko całej ludzkości” – napisał prezydent Zełenski w mediach społecznościowych.
W Krzywym Rogu, mieście w obwodzi dniepropetrowskim, rosyjskie wojska uderzyły w budynek administracyjny przedsiębiorstwa przemysłowego. Zginęło 10 osób, a 31 zostało rannych. 10 spośród nich jest w stanie ciężkim.
W Pokrowsku na doniecczyźnie zginęły co najmniej trzy osoby.
„Cały świat musi wykorzystać swoją determinację, aby ostatecznie położyć kres rosyjskim atakom. Zabijanie jest tym, o co chodzi Putinowi. Tylko razem możemy zapewnić prawdziwy pokój i bezpieczeństwo” – skomentował atak prezydent Zełenski.
Najnowsze miesięczne dane unijnej agencji klimatycznej Copernicus potwierdzają, że za nami najcieplejszy czerwiec w historii pomiarów. Rekordowa seria trwa nieprzerwanie od 13 miesięcy
Pierwszy letni miesiąc tego roku był najcieplejszy w liczącej ok. 250 lat serii pomiarowej. Średnia temperatura powierzchni Ziemi w czerwcu 2024 roku wyniosła 0,67°C powyżej średniej dla czerwca z lat 1991-2020 oraz o 1,5°C powyżej średniej dla tego samego miesiąca z okresu przedindustrialnego (czasy sprzed znaczącego wzrostu emisji gazów cieplarnianych), czyli z lat 1850-1900. Ta anomalia, przekraczająca 1,5°C względem lat 1850-1900, utrzymuje się dwunasty miesiąc z rzędu. W odniesieniu do tego okresu wyznaczone zostały progi wzrostu temperatury, których nie powinniśmy przekroczyć do roku 2100. Rok 2100 może wydawać się odległy, ale nastąpi już za życia dzieci (nie wnuków ani prawnuków!) wielu czytelników i czytelniczek OKO.press. Spodziewana przeciętna długość życia dziewczynki urodzonej w latach 20. XXI wieku to ponad 80 lat.
Globalna średnia temperatura za ostatnie 12 miesięcy (od lipca 2023 do czerwca 2024) jest najwyższa w historii, wynosząc 0,76°C powyżej średniej z lat 1991-2020 i 1,64°C powyżej średniej z lat 1850-1900, podaje Copernicus.
Pierwszy z tych progów – 1,5°C – właśnie przekraczamy, a drugi, wynoszący 2°C – przekroczymy z dużym prawdopodobieństwem, biorąc pod uwagę obecną trajektorię wzrostu emisji gazów cieplarnianych ze spalania węgla, gazu i ropy. Emisje co prawda rosną nieco wolniej, niemniej wciąż rosną, zamiast spadać.
Na dodatek obecne ocieplenie jest skutkiem niekontrolowanych emisji z przeszłości, ponieważ ziemski system klimatyczny poddany działaniu gazów cieplarnianych reaguje z opóźnieniem. Co oznacza, że nawet gdyby emisje spadły do zera już jutro, miną lata, zanim klimat na ten spadek zareaguje.
Według wstępnych danych IMGW także w Polsce czerwiec okazał się wyraźnie cieplejszy od średniej z lat 1991-2020 – dodatnia anomalia temperatury wahała się od 0,8°C w Resku (zachodniopomorskie) do 2,4°C w Kętrzynie i Rzeszowie. Było też sucho – suma opadu przekroczyła średnią wieloletnią tylko w ok. połowie stacji pomiarowych.
Jak pisaliśmy przy okazji publikacji danych Copernicusa za maj, najbliższe miesiące mogą przynieść lekkie osłabienie wzrostu temperatury na skutek kończącego się efektu El Niño, który dodatkowo podgrzewa atmosferę. Po El Niño z reguły następuje zjawisko chłodzące znane jako La Niña.
Należy więc spodziewać się końca serii rekordów, aczkolwiek naukowcy oceniają, że jest mniej więcej 50 proc. szans na to, że 2024 ostatecznie zostanie najcieplejszym rokiem w historii obserwacji, bijąc poprzedniego rekordzistę, czyli rok 2023.