Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Szefowa MEN zareagowała na dzisiejszą wypowiedź Kosiniaka-Kamysza. Lider PSL zapowiedział, że po jego interwencji, edukacja zdrowotna będzie jednak przedmiotem nieobowiązkowym
Jak relacjonowaliśmy w OKO.press, szef MON-u został dziś zapytany przez dziennikarza TV Republika o odbywające się w kilku miastach w Polsce protesty rodziców przeciwko obowiązkowej edukacji zdrowotnej.
„Uspokoję wszystkich, którzy protestowali – przedmiot będzie nieobowiązkowy, będzie to decyzja rodziców”
- odpowiedział Kosiniak-Kamysz, dodając, że to zmiana wypracowana po jego rozmowach z szefami MEN, MSWiA i premierem Tuskiem.
Wypowiedź szefa MON-u musiała zirytować ministrę edukacji, która pracuje nad tym, jak rozwiązać problem edukacji zdrowotnej z tzw. kontrowersyjnym wątkiem edukacji seksualnej. To główny zarzut protestujących rodziców, którzy sprzeciwiają się przymusowej „seksualizacji dzieci”.
Barbara Nowacka zareagowała na słowa wicepremiera złośliwą uwagą w mediach społecznościowych.
„Ktoś znów pomylił MON z MEN jak czytam”
- napisała na platformie X.
Wprowadzenie edukacji zdrowotnej do szkół Barbara Nowacka zapowiedziała w kwietniu 2024 roku.
Nowemu przedmiotowi od razu sprzeciwiły się środowiska prawicowe oraz politycy PiS.
„Mamy przecież dzisiaj w programie nauczania elementy wiedzy na temat ludzkiego ciała, organizmu, także sfery życia seksualnego, tylko podawane w taki sposób, w jaki powinno się to podawać" – mówił Przemysław Czarnek w wywiadzie dla Radia Maryja.
"Wydaje się, że tymi nowinkami chcą na siłę wprowadzić coś, co będzie demoralizowało dzieci.
Musimy przed tym bronić nasze dzieci i wspomagać nauczycieli, którzy już widzą, co się święci”
- dodał były minister edukacji.
Na początku grudnia 2024 roku na placu Zamkowym w Warszawie odbył się protest pod hasłem: „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”.
W sprawie zgodności nowego przedmiotu z Konstytucją RP wypowiedziała się także... Konferencja Episkopatu Polski.
Biskupi, powołując się na art. 48. i 53. Konstytucji RP, zaznaczyli, że „wychowanie seksualne zgodnie z konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”.
Nie pierwszy raz Kosiniak-Kamysz śmiało wkracza w obszar edukacji. W lipcu 2024 zapowiedział ustawę o wychowaniu patriotycznym, nie konsultując i nie uzgadniając tego z MEN. Projekt poselski podpisał m.in. wiceminister edukacji z PSL Henryk Kiepura, nie uprzedzając o tym koleżanek w MEN. Projekt trafił do konsultacji w komisjach sejmowych.
Szef MON powiedział, że edukacja zdrowotna będzie przedmiotem nieobowiązkowym, na który zgodę będą musieli wyrazić rodzice. Wcześniej MEN zapowiadało, że przedmiot ten będzie obowiązkowy. „Zaszła w tym zakresie zmiana” – podkreślił lider PSL.
W weekend w kilku miastach w Polsce, m.in. w Szczecinie i w Krakowie, odbyły się protesty przeciwko wprowadzeniu od nowego roku szkolnego obowiązkowego przedmiotu edukacja zdrowotna. Protestujący sprzeciwiają się „seksualizacji dzieci” i odbieraniu rodzicom prawa do decydowania o ich wychowaniu.
O protesty zapytał Władysława Kosiniaka-Kamysza dziennikarz TV Republika podczas konferencji prasowej w Szczecinie.
„Uspokoję wszystkich, którzy protestowali – przedmiot będzie nieobowiązkowy, będzie to decyzja rodziców”
- odpowiedział Kosiniak-Kamysz.
MEN chciał, aby edukacja zdrowotna była obowiązkowa. Szef MON podkreślił jednak, że po jego rozmowach z ministrą edukacji Barbarą Nowacką, szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem i premierem Donaldem Tuskiem, nastąpiła w tym zakresie zmiana.
Jak zaznaczył, dla PSL było ważne, by zgodnie z konstytucją to rodzice decydowali o wychowaniu swojego dziecka.
„Edukacja młodzieży na temat zdrowia jest potrzebna, ale nie może być podlana żadnym sosem ideologicznym. To ma być rzetelna wiedza, nie ideologia – ani prawicowa, ani lewicowa” – dodał lider PSL.
Edukacja zdrowotna to przedmiot, który od 1 września 2025 roku ma zastąpić Wychowanie do Życia w Rodzinie. Program nowego przedmiotu powstał we współpracy ministerstwa edukacji z resortem zdrowia oraz ministerstwem sportu i turystyki. Znalazły się w nim zagadnienia dotyczące m.in. zdrowia psychicznego, profilaktyki chorób, zdrowej diety, a także elementy edukacji seksualnej.
Szczegółowy program nauczania ma być dostosowany do wieku uczniów. Edukacja zdrowotna ma znajdować się w planie lekcji klas 4-8 szkół podstawowych oraz 1-2 szkół ponadpodstawowych.
Szefowa MEN pytana 7 stycznia w Radiu Zet, czy edukacja zdrowotna będzie przedmiotem obowiązkowym, odpowiedziała, że resort rozważa „różne scenariusze”.
"Uważam, że ten przedmiot powinien być obowiązkowy, natomiast rozważamy wszystkie możliwe scenariusze.
Biorę pod uwagę różnego rodzaju możliwości, aby przedmiot został dobrze przyjęty" – powiedziała Barbara Nowacka.
Prokurator Jack Smith, który badał m.in. sprawę ataku zwolenników Trumpa na Kapitol w 2021 roku, zamknął śledztwa i zrezygnował z pracy w Departamencie Sprawiedliwości. W tle nadchodzące zaprzysiężenie Donalda Trumpa
Specjalny prokurator Jack Smith zakończył prace nad dwoma śledztwami dotyczącymi prezydenta-elekta Donalda Trumpa i w piątek 10 stycznia złożył rezygnację z pracy w Departamencie Sprawiedliwości.
Pierwsze śledztwo, które prowadził Smith, dotyczyło prób udaremnienia przez Trumpa uznania wyników wyborów z 2020 roku, w których wygrał Joe Biden. Podżeganie przez byłego prezydenta swoich zwolenników do „obrony” amerykańskiej demokracji zakończyło się szturmem na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, w którym zginęło 5 osób, a 138 policjantów zostało rannych.
Drugie śledztwo dotyczyło przetrzymywania przez Trumpa tajnych dokumentów w jego prywatnej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie.
Jack Smith zakończył obie sprawy tuż po wygranej Trumpa w wyborach w listopadzie 2024 roku, powołując się na wieloletnią politykę Departamentu Sprawiedliwości zakazującej ścigania urzędującego prezydenta. Sporządził końcowy raport z obu śledztw.
Prokurator generalny USA Merrick Garland chciał podać do publicznej wiadomości raport dotyczący pierwszej sprawy, czyli próby wpływania przez Trumpa na wynik wyborów w 2020 roku (w sprawie przetrzymywania tajnych dokumentów na Florydzie, śledczy wciąż liczą na wznowienie sprawy karnej przeciwko dwóm sojusznikom Trumpa).
Na drodze do publikacji raportu stanęła jednak nominowana przez Trumpa w poprzedniej kadencji sędzia sądu rejonowego Aileen Cannon, która na początku stycznia wydała sądowy nakaz tymczasowo blokujący publikację raportów końcowych z obu śledztw.
Urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości twierdzą, że Cannon nie ma uprawnień, aby uniemożliwić prokuratorowi generalnemu ujawnienie raportu i zwrócili się do sądu okręgowego w Atlancie o uchylenie tego postanowienia.
Nakaz Cannon blokujący publikację raportów obowiązuje do poniedziałku 13 stycznia, ale może zostać przedłużony.
Rezygnacja Jacka Smitha przed końcem kadencji prezydenta Joe Bidena była zapowiadana i nie jest zaskoczeniem dla amerykańskiej opinii publicznej. Jak podkreśla serwis Politico, odejście Smitha kończy jeden z najbardziej burzliwych rozdziałów w historii Departamentu Sprawiedliwości. Smith doprowadził bowiem do postawienia po raz pierwszy w historii zarzutów karnych byłemu prezydentowi USA.
Trump wielokrotnie nalegał, aby Smith był ścigany za prowadzenie spraw przeciwko niemu, a nawet sugerował wyrzucenie go ze Stanów Zjednoczonych.
Obie sprawy prowadzone przez Smitha, zarówna ta dotycząca próby wpływania na wynik wyborów w 2020 roku, jak i ta dotycząca przetrzymywania tajnych dokumentów przez Trumpa, zostały jednak udaremnione przez sądy.
Sędzia Aileen Cannon oddaliła sprawę dotyczącą dokumentów w lipcu 2024, twierdząc, że prokurator generalny Merrick Garland w sposób wadliwy powołał Jacka Smitha na stanowisko prokuratora specjalnego.
Jeśli chodzi o sprawę dotyczącą wyborów w 2020 roku, Sąd Najwyższy (w którym większość mają nominaci Trumpa) zawiesił ją, uznając linię obrony Trumpa, który twierdził, że jako byłemu prezydentowi przysługuje mu całkowity i niepodważalny immunitet.
Jeśli raport Smitha nie zostanie ujawniony do czasu zaprzysiężenia Trumpa, które odbędzie się 20 stycznia, nie jest jasne, kiedy i czy w ogóle zostanie on oficjalnie opublikowany przez urzędników Departamentu Sprawiedliwości, którzy już za nieco ponad tydzień będą odpowiadać przed Donaldem Trumpem, a nie Joe Bidenem.
Kandydat PiS na prezydenta wziął udział w pielgrzymce kibiców do Częstochowy. Kiedy 11-letni chłopiec zadał mu pytanie o lewacką ideologię, zgromadzony w klasztorze na Jasnej Górze tłum, zaczął skandować “Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”
W sobotę 11 stycznia na Jasną Górę dotarła XVII Patriotyczna Pielgrzymka Kibiców. Do zgromadzonych pątników w szalikach przemówił Karol Nawrocki. Pielgrzymi mieli szansę zadać także pytanie kandydatowi na prezydenta popieranego przez PiS.
“Ja chciałem zapytać, czy jeżeli pan zostanie prezydentem, to czy pan nie dopuści lewackiej ideologii do szkół?”
- zapytał blondwłosy chłopiec w kibicowskim szaliku.
Po tym pytaniu w auli ojca Kordeckiego, w którym odbywało się spotkanie z Nawrockim, rozległy się gromkie oklaski.
Klaskał sam Nawrocki, jak również ksiądz stojący tuż obok chłopca (zapewne zawiadujący dostępem do mikrofonu), ubrany w sutannę i kibicowski szalik, na którym widać przekreślony znak sierpa i młota.
Nawrocki zaprosił chłopca na mównicę. W tym momencie tłum zaczął skandować: “Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”.
Na nagraniu widać, że nad głową stojącego na mównicy Nawrockiego wisiał obraz Maryi z dzieciątkiem Jezus.
“Kibic Wisły Tczew, Xavier, który ma 11 lat, zadał pytanie, które jest wielkim zobowiązaniem” – zaczął Nawrocki.
“Drodzy państwo, jesteśmy dzisiaj na Jasnej Górze, jesteśmy w miejscu, w którym słyszymy głos młodych obywateli zaniepokojonych tym, co dzieje się w polskich szkołach
i odpowiedź tutaj może być tylko jednoznaczna. Xavier, oczywiście, nie dopuszczę do tego” – zakończył Nawrocki.
Ojcowie paulini już w przeszłości gościli w murach klasztoru wydarzenia zabarwione politycznie.
W 2018 roku odbyła się na Jasnej Górze pielgrzymka środowiska Radia Maryja, podczas której przemawiał Mateusz Morawiecki. Premier zawierzył wówczas Polskę Czarnej Madonnie. Odczytano także oficjalne listy od prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
W ostatnich dniach, przed prezesem IPN kandydującym na prezydenta z poparciem PiS, przestrzegali historycy.
Prof. Antoni Dudek, specjalizujący się w najnowszej historii Polski, nazwał Nawrockiego “brutalnym człowiekiem”.
“I trzeba sobie z tego zdawać sprawę, że jego brutalność w IPN-ie ma dzisiaj ograniczony zasięg. Natomiast będzie miała zupełnie inny wymiar, jeśli zostanie prezydentem Rzeczpospolitej”
- mówił Dudek w rozmowie z Wirtualną Polską.
Ocenę Antoniego Dudka podziela prof. Grzegorz Motyka.
“Potwierdzam jego słowa. To profesor Dudek zna doskonale IPN, wie, co się z nim stało w ostatnich latach i po prostu nie chciałby, żeby to samo stało się z całym państwem polskim w sytuacji, gdyby pan prezes Nawrocki został prezydentem” – powiedział historyk w programie „Newsroom” Wirtualnej Polski.
Po przetoczeniu się przez Europę atak zimy dotarł do Polski. IMGW ostrzega przed opadami śniegu i marznącego deszczu. W górach prognozowane są śnieżyce, a nad morzem silny wiatr, który może spowodować tzw. cofkę na Bałtyku.
Od wczoraj w całym kraju sypie śnieg. Jak informuje IMGW, nad Polską nadal będzie utrzymywać się polarna morska masa powietrza. Temperatura oscyluje jednak wokół 0 stopni Celsjusza, co może prowadzić do trudnych warunków na drogach.
IMGW wydawało ostrzeżenia przed oblodzeniami i marznącymi opadami dla całego kraju. Alerty obowiązują przez całą niedzielę aż do poniedziałku 13 stycznia rano.
W górach prognozowane są śnieżyce. Obecnie pokrywa śnieżna na Śnieżce wynosi 70 cm, a na Kasprowych Wierchu 65 cm. Poza górami najwięcej śniegu spadło w Częstochowie – 16 cm.
Nad morzem silnie wieje. Wzdłuż całego wybrzeża wydano alerty hydrologiczne. Wezbranie wód ponad stany alarmowe może spowodować tzw. cofka na Bałtyku. Jej skutki widać już m.in. w porcie w Łebie. Silny wiatr wtłacza morską wodę do kanału portowego.
Obecną sytuację w łebskim porcie pokazał w mediach społecznościowych Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa:
Z podtopieniami spowodowanymi cofką walczą nadmorskie miejscowości na całym Wybrzeżu – od Świnoujścia przez Dziwnów, Rowy aż po Łebę.
Z początkiem nowego roku zima zaatakowała Europę. Z powodu opadów śniegu i oblodzenia w sobotę 4 stycznia zamknięto lotnisko w Bristolu i Manchesterze. Wiele dróg w Wielkiej Brytanii było nieprzejezdnych, pociągi kursowały z zakłóceniami, a kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw domowych nie miało prądu.
Z powodu trudnych warunków pogodowych w poniedziałek 6 stycznia lotnisko we Frankfurcie odwołało 176 lotów, a holenderskie lotnisko w Schiphol w Amsterdamie 376 lotów.
W Skandynawii padały z kolei rekordy temperatury – Szwecja i Finlandia zmagały się z mrozami sięgającymi -40 stopni Celsjusza. Atak zimy zmusił nawet armatorów do zawieszenia niektórych połączeń promowych.
Podczas gdy w Europie szaleje zima, po drugiej stronie globu nie ustają ekstremalne pożary.
W aglomeracji Los Angeles ogień pochłonął już ok. 12 tys. budynków na obszarze wielkości San Francisco. Potwierdzono śmierć 16 osób. Służby podkreślają jednak, że liczba ta może wzrosnąć, bo dopiero przeszukiwane są zgliszcza.
Klimatolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego, którego cytuje RMF FM, przewiduje, że w najbliższych dniach pogoda będzie sprzyjać rozprzestrzenianiu się pożarów w okolicy Los Angeles. ”To jeszcze się nie skończyło” – ostrzega Daniel Swain.