Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek pojawił się na posiedzeniu neo-KRS. Zapowiedział, że będzie działał na rzecz opuszczenia budynku przez neo-sędziów
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek przyszedł we wtorek 26 sierpnia na posiedzenie neo-KRS. Nie po to jednak, by wziąć w nim oficjalnie udział, lecz po to, żeby przedstawić członkom tego ciała swoje zamiary.
„Mamy wadliwie wybraną Krajową Radę Sądownictwa. To zagadnienie zostało już przesądzone w szeregu rozstrzygnięć zarówno sądów europejskich, jak też polskich legalnych sędziów Sądu Najwyższego.” – mówił na posiedzeniu neo-KRS Żurek. Minister sprawiedliwości przypomniał neo-sędziom, że ich działania mają określone konsekwencje finansowe dla polskiego państwa.
„Każdy tzw. neosędzia w Sądzie Najwyższym i w Naczelnym Sądzie Administracyjnym generuje dzisiaj odszkodowanie od Skarbu Państwa zasądzane na skutek wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” – podkreślał Żurek.
Minister sprawiedliwości zapowiedział dalsze działania w sprawie neo-KRS. „Chciałbym państwu zaznaczyć z całą stanowczością, że jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny będę metodami zgodnymi z prawem dążył do tego, żebyście państwo opuścili ten budynek” – mówił Żurek
Waldemar Żurek zapowiadał działania wymierzone w neosędziów i neo-KRS już w pierwszym wywiadzie udzielonym Mariuszowi Jałoszewskiemu z OKO.press zaraz po objęciu funkcji ministra sprawiedliwości.
Przeczytaj także:
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek ściągnął prokurator Ewę Wrzosek do swojego biura. Wrzosek będzie w nim radczynią generalną
Ministerstwo sprawiedliwości poinformowało we wtorek 26 sierpnia, że prokurator Ewa Wrzosek została ponownie delegowana do resortu. Wrzosek objęła stanowisko radczyni generalnej w biurze ministra. Jej zadaniem "będzie bieżąca, merytoryczna współpraca w imieniu Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego z Prokuraturą Krajową oraz przedstawianie rekomendacji w sprawach związanych z działalnością Prokuratora Generalnego” – czytamy w komunikacie ministerstwa.
Prokurator Ewa Wrzosek pełniła już podobną funkcję w resorcie sprawiedliwości w czasach Adama Bodnara. Jesienią 2024 r. Wrzosek została delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości, gdzie była radczynią ministra ds. warunków służby prokuratorskiej. Nie potrwało to jednak długo. W grudniu Adam Bodnar odwołał ją jednak z tej funkcji – bo Wrzosek publicznie krytykowała prowadzoną przez niego politykę.
„Być może jestem trochę staroświecki, ale uważam, że są takie zasady w różnych relacjach służbowych jak lojalność. A lojalność dla mnie oznacza, że jeżeli się ma jakieś zastrzeżenia, to się komunikuje je najpierw szefowi” – mówił Bodnar uzasadniając swoją decyzję o odwołaniu Wrzosek.
Na skutek ukraińskich ataków Rosja straciła ok. 17 proc. wydajności całego przemysłu rafineryjnego – wylicza Reuters w obszernym raporcie
Reuters podaje, że w efekcie ostatniej fali ukraińskich ataków na rosyjskie rafinerie, składy paliw, rurociągi i terminale naftowe, rosyjski przemysł rafineryjny skurczył się o przynajmniej 17 proc. Chodzi o 1,1 mln baryłek ropy dziennie. To szacunkowe skutki ataków na 10 zakładów położonych w różnych częściach Rosji.
Na skutek ukraińskich ataków w niektórych okupowanych przez Rosję rejonach Ukrainy, w południowej Rosji, a nawet na Dalekim Wschodzie brakowało paliw, co zmuszało kierowców do przesiadania się na droższą benzynę z powodu braków zwykłej benzyny A-95 – podkreśla Reuters.
W ostatnim miesiącu Ukraina zaatakowała dronami m.in zakłady Łukoilu w Wołgogradzie, Rosnieftu w Riazaniu i szereg innych zakładów w obwodach rostowskim, samarskim, saratowskim i krasnodarskim. Ukraińskie drony zaatakowały również rurociąg Przyjaźń łączący Rosję z Węgrami i terminal naftowy w nadbałtyckiej Ust-Łudze.
Rosyjska gospodarka w ogromnej mierze opiera się na eksporcie ropy naftowej i gazu. Stanowi to mniej więcej jedną czwartą rosyjskich dochodów budżetowych i umożliwia m.in. sfinansowanie 25-procentowego wzrostu wydatków na obronność
„Bezczelnie manipuluje i obraża prezydenta” – tak rzecznik Karola Nawrockiego zareagował na krytykę ze strony Mirosława Skórki, prezesa Związku Ukraińców w Polsce. Chodzi o zawetowaną ustawę o pomocy dla Ukrainy
Prezes Związku Ukraińców w Polsce Mirosław Skórka skomentował w mediach decyzję prezydenta Karola Nawrockiego, który zawetował ustawę o pomocy dla Ukrainy. „To jest destrukcyjne działanie pana prezydenta i jego środowiska. To jest de facto realizacja polityki Kremla, a nie Polski. Mówię to z całą świadomością. Jeżeli będziemy realizować model państwa nacjonalistycznego, to jest to model, który bardzo mocno proponuje nam Kreml” – mówił Skórka.
W podobnym tonie wypowiedział się również minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. „Putinowscy propagandyści zachwyceni decyzjami o ograniczaniu pomocy dla Ukrainy i Ukraińców. Nie gratuluję.” – napisał szef MSZ na platformie X.
Rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego Rafał Leśkiewicz nie odniósł się do wypowiedzi Sikorskiego, ale na słowa Skórki zareagował z furią. Na platformie X oskarżył Skórkę, że „bezczelnie manipuluje i obraża prezydenta” a jego słowa są wyrazem „osobistych fobii i uprzedzeń”. Następnie – co nie dziwi, jako że mowa o byłym rzeczniku IPN – Leśkiewicz płynnie przeszedł do wywodów na temat UPA i Stepana Bandery, by następnie jeszcze raz zaatakować Skórkę. „Pan Skórka chce nas uczyć patriotyzmu. Nas Polaków, którzy po 123 latach niewoli wywalczyli w 1918 r. wolność okupioną krwią tysięcy ofiar. ” – pisał Leśkiewicz.
Prezydent Karol Nawrocki zawetował w poniedziałek 25 sierpnia nowelizację ustawy o pomocy Ukrainie, przedłużającej wsparcie dla broniącego się przed Rosją kraju i jego przebywających w Polsce obywateli do końca 2026 roku. W efekcie tego weta Ukraińcy przebywający w Polsce mogą stracić dostęp do pomocy socjalnej, wstrzymane mogą też być działania wspierające Ukrainę w prowadzeniu wojny (np opłacanie przez Polskę abonamentu za część Starlinków – czyli urządzeń zapewniających Ukrainie dostęp do niezawodnego w warunkach wojennych internetu satelitarnego).
W OKO.press Dominika Sitnicka przeanalizowała zarówno skutki tego weta, jak i polityczne motywy, które za nim stały:
Przeczytaj także:
Kilkoro pacjentów Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie kontynuuje strajk głodowy – poinformowała zaangażowana w walkę z patologiami związanymi z tą placówką karnistka prof. Monika Płatek
W Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie od 4 sierpnia trwa strajk głodowy. Nadal bierze w nim udział co najmniej troje pacjentów ośrodka, jest również osoba, gotowa dołączyć do protestu – poinformowała w poniedziałek 25 sierpnia PAP karnistka Monika Płatek. Wśród protestujących są osoby w bardzo podeszłym wieku.
Głodujący pacjenci – których początkowo było kilkunastu – protestują domagając się skontrolowania zarówno warunków ich pobytu w ośrodku, jak i zgodności z prawem. Część z nich zdecydowała się zawiesić protest po tym, jak resort zdrowia przekazał, że planuje szeroko zakrojoną kontrolę w KOZZD obejmującą lata 2024–2025. Ministerstwa zdrowia i sprawiedliwości pracują także nad nowelizacją ustawy regulującej działalność placówki w Gostyninie. Nowelizacja ma dotyczyć m.in. takich kwestii jak prawa i obowiązki pacjentów, warunki pobytu, procedury przyjęć i system kontroli.
Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjanym w Gostyninie został powołany do życia w 2013 roku na mocy ustawy przygotowanej przez resort sprawiedliwości. Na jego czele stał wtedy Jarosław Gowin, premierem był Donald Tusk. Placówka – określana przez tabloidyzujące się media dehumanizującym mianem „ośrodka dla bestii” – stanowiła odpowiedź rządu Tuska na fakt, że zbliżał się termin wyjścia na wolność kilku skrajnie groźnych przestępców seksualnych, którym na mocy amnestii z 1989 roku zamieniono zasądzone jeszcze w okresie PRL kary śmierci na wyroki 25 lat więzienia (bo w ówczesnym prawie nie funkcjonowała kara dożywotniego pozbawienia wolności). Był wśród nich m.in. Mariusz Trynkiewicz, seryjny morderca, który napastował, a następnie zabił 4 chłopców w wieku od 11 do 13 lat. Nadchodzący termin wyjścia na wolność Trynkiewicza i kilku podobnych postaci niepokoił opinię publiczną, a atmosferę strachu podsycały media, nieustannie przypominające szczegóły zbrodni popełnianych u schyłku PRL. W odpowiedzi na to rząd chciał zademonstrować sprawczość i jednocześnie naprawić główny błąd posłów, którzy uchwalali amnestię z 1989 roku, jakim było przeprowadzenie jej przed wprowadzeniem do kodeksu karnego kary dożywocia. Skutkowało to zamianą wyroków śmierci na najdłuższe obecne w ówczesnej wersji KK kary więzienia – czyli 25 lat.
Ośrodek został ostatecznie powołany na mocy skrajnie kontrowersyjnej i ograniczającej podstawowe prawa człowieka ustawy, tworzącej de facto placówkę penitencjarną funkcjonującą niejako poza przyjętym w państwach prawa systemem wymiaru sprawiedliwości. Umieszczono tam Trynkiewicza i innych skazańców objętych amnestią z 1989 roku, później jednak kierowano tam sprawców groźnych przestępstw, którzy odsiedzieli już zasądzone przez sądy wyroki, ale w opinii dyrektorów zakładów karnych powinni być nadal izolowani, ponieważ wciąż mogą stwarzać ryzyko dla zdrowia, życia lub wolności seksualnej innych osób. W ośrodku w Gostyninie pacjenci – czy też osadzeni – niejednokrotnie przebywają nawet dożywotnio. Warunkami, w których przebywają pacjenci i sposobem, w jaki są tam traktowani wielokrotnie zajmowały się organizacje broniące praw człowieka i Rzecznik Praw Obywatelskich.
Wielokrotnie opisywaliśmy to w OKO.press:
Przeczytaj także: