0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

09:31 04-06-2025

Prawa autorskie: Photo by AFPPhoto by AFP

Izrael zamyka drogi do centrów dystrybucji pomocy w Gazie

Nowy, wspierany przez Izrael system dystrybucji pomocy humanitarnej za pośrednictwem niedoświadczonej amerykańskiej fundacji okazał się katastrofą

Co się wydarzyło

Wieczorem we wtorek wspierana przez Izrael i odpowiedzialna za dystrybucję pomocy humanitarnej od 26 maja amerykańska Gaza Humanitarian Foundation napisała w poście na Facebooku w języku arabskim:

„Jutro, 4 czerwca, centra dystrybucji będą zamknięte z powodu prac modernizacyjnych, reorganizacji i poprawy efektywności. Ze względu na trwające aktualizacje, wstęp do obszarów centrów dystrybucji jest surowo wzbroniony! Prosimy nie przyjeżdżać na miejsce i stosować się do ogólnych instrukcji. Operacje zostaną wznowione w czwartek. Prosimy śledzić aktualizacje i przestrzegać wytycznych”.

GHF zorganizowała cztery punkty dystrybucji pomocy w Strefie Gazy. ONZ i inne organizacje przed 2 marca tego roku operowały w około 400 miejscach.

Następnie izraelska armia ogłosiła, że drogi do centrów dystrybucji pomocy humanitarnej będą zamknięte w środę 4 czerwca. Zdaniem Sił Obrony Izraela drogi te znajdują się w strefie walk.

„Przemieszczanie się drogami prowadzącymi do centrów dystrybucji jest zabronione. Drogi te są uznawane za strefy działań wojennych, a wstęp na tereny centrów dystrybucji jest surowo wzbroniony” – brzmi komunikat skierowany do mieszkańców Strefy Gazy.

Jaki jest kontekst

W Strefie Gazy trwa kryzys humanitarny i żywnościowy. Został on spowodowany ścisłą kontrolą nad dostępem do pomocy humanitarnej w Gazie przez Izrael. Od 2 marca do drugiej połowy maja do palestyńskiej enklawy nie mogły wjechać żadne ciężarówki z pomocą. 19 maja premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił, że przerywa blokadę. Ale nie z powodów humanitarnych, a po to, by odsunąć od siebie oskarżenia o głodzenie populacji Strefy Gazy.

Jednocześnie od miesięcy Izrael szykował się do organizacji systemu dystrybucji pomocy kontrolowanego przez siebie, a nie przez ONZ i inne organizacje międzynarodowe. Amerykańska Gaza Humanitarian Foundation rozpoczęła dystrybucję pomocy 26 maja. 27 maja, 1 czerwca i 3 czerwca w punktach dystrybucji pomocy doszło do masakr na oczekujących na odbiór paczek z pomocą Palestyńczyków. W obu czerwcowych zdarzeniach zginęło ponad 20 osób. Izraelczycy w obu przypadkach twierdzili, że strzelali do osób „podejrzanych”, które nie reagowały na apele, by odsunąć się od żołnierzy. Relacje świadków wskazują jednak na dużo bardziej chaotyczne sceny.

Izrael i GHF wydają niespójne komunikaty na temat wczorajszej decyzji o zawieszeniu dystrybucji pomocy („potrzeba reorganizacji” ze strony GHF kontra „drogi to strefa działań wojennych”). To sugeruje, że Izraelczycy i GHF, pomimo pozytywnych przekazów na temat pracy organizacji, rozpoznają, że dotychczasowe próby utworzenia własnego systemu pomocy humanitarnej są katastrofą. Izrael chciał zbudować przekaz, że do Gazy dociera pomoc. W ciągu tygodnia ich plan dał światu obrazy tysięcy stłoczonych i zdesperowanych ludzi oraz doniesienia o niemal codziennych incydentach i masakrach.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

08:59 04-06-2025

Prawa autorskie: 21.08.2024 Republika Federalna Niemiec , Saksonia , Gorlitz . Miasto Gorlitz na pograniczu polsko niemieckim przed wyborami landowymi 2024 . Slup graniczny i widok na polski Zgorzelec przez Nyse . fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.pl21.08.2024 Republika...

Niemcy: Sąd administracyjny zakazał zawracania na granicy osób starających się o azyl

We wtorek 3 czerwca sąd administracyjny w Berlinie uznał zawracanie na granicy osób, które chcą się ubiegać o azyl w Niemczech za naruszenie prawa europejskiego

Co się wydarzyło?

Sąd w Berlinie rozstrzygał w sprawie trójki Somalijczyków, którzy usiłowali wjechać do Niemiec z Polski i zostali 9 maja zawróceni przez policję na stacji kolejowej we Frankfurcie nad Odrą, mimo że poprosili o azyl w Niemczech. Somalijczycy złożyli formalną skargę do sądu na działania niemieckiej policji – została ona rozstrzygnięta w trybie jednodniowego posiedzenia na ich korzyść.

Orzeczenie berlińskiego sądu dotyczy wprowadzonego w życie na początku maja rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych Alexandra Dobrindta pośrednio zaostrzającego politykę migracyjną Niemiec. Dotyczyło ono zawracania na granicy osób, które nie mają odpowiednich dokumentów uprawniających do jej przekroczenia – w tym również osób, które zamierzają ubiegać się o azyl. Wcześniej wobec tych ostatnich musiała zostać wszczęta procedura azylowa, a na jej czas starający się o azyl musieli pozostawać na terytorium Niemiec. Zmiany wprowadzone przez Dobrindta niemal to uniemożliwiały – służby otrzymały wytyczne, by procedurę stosować wyłącznie wobec „grup wrażliwych” – czyli np rodzin z dziećmi i kobiet w ciąży. Sąd w Berlinie orzekł, że jest to niezgodne z prawem europejskim. Sąd podkreślił, że w momencie, w którym na granicy Niemiec pojawia się osoba starająca się o azyl, obowiązkiem niemieckiego państwa jest ustalenie kraju, w którym powinna zostać przeprowadzona procedura azylowa. A zatem tego, na terytorium którego osoba ta po raz pierwszy przekroczyła granicę. Do momentu, w którym to nie nastąpi, osoba starająca się o azyl powinna przebywać na terytorium Niemiec.

Jaki jest kontekst?

Rząd kanclerza Friedricha Merza próbuje reagować na wzrost nastrojów antyimigranckich w Niemczech politycznie premiujących przede wszystkim skrajnie prawicową AfD. Jedną z takich prób było właśnie rozporządzenie wprowadzone przez szefa MSW Alexandra Dobrindta. Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych podkreśla obecnie, że zdaniem resortu decyzja berlińskiego sądu dotyczy jedynie jednostkowej sprawy trójki Somalijczyków i nie ma wpływu na obowiązywanie na granicy nowych procedur. W praktyce jednak powstała skuteczna ścieżka odwoławcza od decyzji służb działających na granicy.

07:00 04-06-2025

Prawa autorskie: Prezydent Rosji Władimir Putin przybywa na ceremonię złożenia kwiatów pod Grobem Nieznanego Żołnierza przy murze Kremla w centrum Moskwy 9 maja 2025 roku. Rosja obchodzi 80. rocznicę zwycięstwa Związku Radzieckiego nad nazistowskimi Niemcami w II wojnie światowej. (Zdjęcie: Angelos Tzortzinis / AFP)Prezydent Rosji Wład...

Rosja wykrwawia się w Ukrainie – w lecie dojdzie do miliona strat w ludziach [RAPORT]

Według amerykańskiego think tanku wojna Rosji na wyniszczenie wyniszcza przede wszystkim samą Rosję – a jej postępy na froncie są wolniejsze niż podczas przysłowiowej pozycyjnej I wojny światowej

Co się wydarzyło?

Waszyngtońskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych opublikowało kompleksowy raport na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zdaniem analityków skumulowane rosyjskie straty w ludziach od początku pełnoskalowej inwazji (zabici i ranni) sięgają już 950 tys., a w lecie 2025 roku, czyli już za kilka miesięcy, przekroczą milion. Według ich obliczeń na ukraińskich frontach zginęło już 250 tys. rosyjskich żołnierzy. Ukraińskie straty oceniają na 400 tys., z czego 60-100 tys. zabitych.

Amerykańscy eksperci używają barwnych porównań, żeby pokazać, jak nieefektywna – i nielicząca się z ludzkim życiem – jest rosyjska taktyka wojskowa.

„Rosyjskie siły poruszały się w średnim tempie tylko 50 metrów dziennie w rejonach takich jak charkowski. To tempo wolniejsze niż podczas ofensywy nad Sommą w I wojnie światowej, gdzie brytyjscy i francuscy żołnierze zdobywali średnio 80 metrów na dzień. Rosyjskie postępy były również znaczącą wolniejsze niż podczas ofensywy w Galicji w 1914 roku (1580 m dziennie), Gorizii w 1916 (500 m), Belleau Wood w 1918 (410 m), Leningradzie w 1943 (1000 m) i Kursku w 1943 (3220 m). Nawet w części obwodu donieckiego, gdzie rosyjskie siły posuwały się do przodu w tempie 135 m dziennie, ofensywa była wyjątkowo powolna" – czytamy w raporcie.

Jego autorzy zwracają również uwagę na to, że od stycznia 2024 roku rosyjskim wojskom udało się zdobyć zaledwie 5 tys. kilometrów kwadratowych, głównie w obwodach donieckim, ługańskim i charkowskim. Stanowi to wyraźny kontrast w porównaniu ze zdobyczami w trakcie pierwszych pięciu tygodni pełnoskalowej wojny, kiedy zdobyli 120 tys. km kw.

Jeśli w tej w wojnie w czymś Rosja ma wyraźną przewagę, to oprócz strat w ludziach są to straty w sprzęcie. W raporcie czytamy, że od stycznia 2024 roku straciła około 1149 opancerzonych pojazdów bojowych, 3098 bojowych wozów piechoty, 300 dział samobieżnych i 1865 czołgów. Ukraińskie straty w sprzęcie autorzy oceniają na od pięciu do dwóch razy mniejsze.

I wreszcie, jeśli chodzi o straty w ludziach, w raporcie czytamy: „Rosja straciła w Ukrainie mniej więcej pięć razy więcej żołnierzy niż we wszystkich sowieckich i rosyjskich wojnach od końca II wojny światowej do początku pełnoskalowej inwazji w lutym 2022 roku. Co więcej, rosyjskie straty w Ukrainie (w ciągu niewielu ponad trzech lat) są 15 razy wyższe niż podczas trwającej dekadę wojny w Afganistanie i 10 razy wyższe niż w trakcie 13-letniej wojny w Czeczenii".

Amerykański think tank podkreśla, że pokazuje to „rażące lekceważenie ludzkiego życia przez Władimira Putina", który kontynuuje nieliczącą się ze stratami taktykę wojenną. A do 1,4 mln zabitych i rannych żołnierzy rosyjskich i ukraińskich trzeba jeszcze dodać ponad 13 tys. ukraińskich cywilów zabitych i 31 tys. rannych w nalotach i podczas bezpośrednich walk oraz około 290 zabitych i rannych mieszkańców Rosji (dane ONZ).

Przeczytaj inne teksty OKO.press o wojnie w Ukrainie:

Przeczytaj także:

17:42 03-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Simon Wohlfahrt / AFPFot. Simon Wohlfahrt...

Upadek rządu w Holandii. Skrajna prawica opuściła koalicję

Szef ultraprawicowej Partii Wolności Geert Wilders postanowił wycofać swoje poparcie dla rządu premiera Dicka Schoofa. Wcześniej postawił partnerom ultimatum ws. migracji

Co się wydarzyło?

O swojej decyzji Wilders poinformował rankiem we wtorek 3 czerwca 2025.

„Brak podpisu pod naszymi planami dot. azylu. Brak korekty do Głównej Umowy Ramowej [umowa koalicyjna – red.]. PVV [Partia Wolności – red.] opuszcza koalicję” – napisał na platformie X.

Tym samym rząd premiera Dicka Schoofa upada po mniej niż roku istnienia. Wśród tworzących go partii, poza PVV, znalazły się także centroprawicowe Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD, partia byłego premiera Marka Ruttego) i Nowa Umowa Społeczna (NSC), a także rolniczy populiści z Ruchu Rolnik-Obywatel (BBB). PVV była największa: w listopadzie 2023 roku wygrała wybory, zdobywając 37 mandatów (na 150 w holenderskim odpowiedniku Sejmu). Rząd utworzono jednak dopiero w lipcu 2024, po długich negocjacjach.

W ubiegłym tygodniu Geert Wielders postawił koalicyjnym partnerom ultimatum: albo podpiszą 10-punktowy plan walki z migracją, albo koalicja się rozpadnie.

W wyniku dzisiejszej decyzji Wieldersa premier Dick Schoof podał się do dymisji. Swoją rezygnację złożył już na ręce holenderskiego króla Wilhelma-Aleksandra. Ruch PVV nazwał „niepotrzebnym i nieodpowiedzialnym”. Koalicjanci są wściekli.

„Wilders znowu przedkłada własne interesy nad interesy kraju” – napisała na X liderka VVD Dilan Yesilgöz. „Nie chodziło o migrację. Wszystko co ustalaliśmy było opóźniane przez błazenadę PVV”.

„Ten, kto teraz się poddaje, na tacy podaje Holandię lewicy” – skomentowała Caroline van der Plas z BBB.

Jaki jest kontekst?

Jak pisze portal Euractiv, w 10-punktowym planie Wieldersa znalazły się m.in. rozmieszczenie patroli wojskowych na granicach, odrzucenie wniosków azylowych składanych na przejściach granicznych, wstrzymanie procedury łączenia rodzin dla przyjętych uchodźców oraz deportacje Syryjczyków, którym przyznano tymczasowe prawo pobytu. Wielders chciał także automatycznych deportacji dla migrantów skazanych za brutalne przestępstwa i przestępstwa o charakterze seksualnym.

Kwestie dotyczące migracji, na których swoją politykę opiera PVV, od początku były w koalicji zapalnikiem. Byli już partnerzy Wildersa twierdzą, że część jego postulatów i tak znalazła się w umowie koalicyjnej. Ale pozostałe odrzucono, bo mogły być niezgodne z prawem.

Decyzja o opuszczeniu koalicji oznacza dla Holandii przyspieszone wybory i kolejne miesiące politycznej niepewności. Geert Wilders zapowiada, że to on zostanie nowym premierem. Ale sondaże pokazują, że PVV uzyska w nich mniejsze poparcie niż w 2023 roku i może liczyć na ok. 29 mandatów. Tyle samo mogą otrzymać liberałowie z VVD oraz sojusz Zielonej Lewicy i Partii Pracy (GroenLinks–PvdA).

Ministrowie rządu Dicka Schoofa pozostaną na stanowiskach do momentu rozpisania kolejnych wyborów. Pod koniec czerwca w Hadze ma odbyć się szczyt NATO.

Przeczytaj także:

16:16 03-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Będzie głosowanie nad wotum zaufania. Tusk podał datę

Test, który ma dowieść spójności Koalicji 15 października, zapowiedziano na środę 11 czerwca. Donald Tusk poinformował, że przy okazji dokona „okresowej” oceny prac rządu i poszczególnych resortów

Co się wydarzyło?

Wniosek o wotum zaufania dla rządu zostanie poddany pod obrady Sejmu w środę 11 czerwca 2025 roku – przekazał dziś przed rozpoczęciem posiedzenia Rady Ministrów premier Donald Tusk. Tego samego dnia posłowie i posłanki zagłosują w tej sprawie.

Tusk podkreślił, że datę ustalił wspólnie z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią. Dodał, że jest wcześniej umówiony na rozmowę z liderami Koalicji 15 października.

W rozmowie z dziennikarzami Tusk przyznał, że jego rząd ma świadomość, że „niektóre rzeczy można robić lepiej, szybciej”. „Wotum zaufania powinno być nowym otwarciem, a więc ofensywne, a nie defensywne” – powiedział. Podkreślił, że dla „całej koalicji 15 października ten dzień ma być dniem takiego nowego impetu”. „Jestem przekonany, że sprostacie temu zadaniu” – mówił.

Konsekwencją wotum zaufania ma być także „okresowa” ocena prac rządu i poszczególnych resortów, którą Tusk planuje na lipiec. „Jak to mawiają klasycy, dobrzy nie mają się czego obawiać” – stwierdził premier.

Procedurę związaną z wotum zaufania opisuje art. 160 konstytucji. To uchwała parlamentu, którą Sejm podejmuje w drodze głosowania zwykłą większością w obecności co najmniej połowy ustawowej liczny posłów. Uchwała ma być wyrazem zaufania do działalności całego rządu lub jego poszczególnych członków. Głosowanie nad wotum zaufania zwykle przeprowadza się po wyborach parlamentarnych, by pokazać, że utworzony rząd ma większość niezbędną do sprawowania władzy. Premier może jednak zwrócić się do Sejmu o ponowne „zatwierdzenie” rządu w dowolnym momencie kadencji.

Jaki jest kontekst?

Decyzja o przeprowadzeniu wotum zaufania zapadła w związku z wynikiem wyborów prezydenckich. Wygrana Karola Nawrockiego – kandydata popieranego przez PiS – stawia pod znakiem zapytania przyszłość rządzącej koalicji.

W poniedziałek 2 czerwca wieczorem, dzień po wyborach, Donald Tusk zapowiedział, że rząd będzie „w zgodzie z konstytucją i własnym sumieniem współpracować z nowym prezydentem wszędzie tam gdzie to konieczne i możliwe”. Zaznaczył jednak, że „przygotowany jest plan awaryjny” na wypadek „trudnej kohabitacji”.

Tusk przekazał też, że pierwszym testem jedności Koalicji 15 października będzie wotum zaufania, „o które zwróci się do Sejmu w najbliższym czasie”.

„Nie zamierzamy cofnąć się ani o krok. Chcę, aby wszyscy zobaczyli, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok. Wszystkim, którzy głosowali na Rafała Trzaskowskiego mówię dziś, jedziemy dalej” – mówił Tusk.

Obecnie Koalicja 15 października ma w Sejmie 242 posłów, czyli o 11 głosów powyżej potrzebnej większości. Klub Lewicy liczy 23 posłów i posłanek, Polski 2050 – 32, PSL – 28.

Przeczytaj także: