0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Eyad BABA / AFPPhoto by Eyad BABA /...

Gaza Humanitarian Foundation to założona w lutym 2025 roku organizacja, zarejestrowana w stanie Deleware w USA. Planem GHF było zorganizowanie kilku punktów przekazywania pomocy, które ochraniane byłyby nie przez izraelską armię, a przez prywatnych wojskowych, głównie z USA.

Może szokować, że tak trudne i odpowiedzialne zadanie, jak organizacja pomocy żywnościowej dla setek tysięcy osób w zniszczonej Strefie Gazy spada na tak młodą organizację.

Plany powstały w zeszłym roku, a częścią grupy są między innymi byli amerykańscy urzędnicy do spraw wywiadu i bezpieczeństwa, a także prywatni amerykańscy biznesmeni. Izraelczycy obecnie temu zaprzeczają, ale dokumenty, do których dotarł „Washington Post”, pokazują, że aktywnie wspierali projekt i byli ważną częścią planowania kolejnych działań.

Fatalny początek

GHF do 25 maja przewodził były amerykański wojskowy Jake Wood. Tego dnia złożył swoją rezygnację. W oświadczeniu przekazał:

„Oczywiste jest, że da się zrealizować tego planu, jednocześnie ściśle przestrzegając zasad humanitarnych: człowieczeństwa, neutralności, bezstronności i niezależności, z których nie zrezygnuję”.

Po odejściu Wooda organizacja oświadczyła, że rozpoczyna dystrybucję pomocy bez niego, a w ciągu tygodnia zamierza dostarczać żywność do miliona mieszkańców Strefy Gazy.

GHF rozpoczęła pracę 26 maja, a już następnego dnia doszło do incydentu, który kosztował życie kilku osób.

Przeczytaj także:

Masakra 1 czerwca

Do znacznie gorszego zdarzenia w punktach dystrybucji GHF i ich okolicy doszło 1 czerwca w centrum dystrybucji w Rafah. Lekarz Medyków Bez Granic, który widział ciała trafiające do szpitala Nassera przekazał, że ofiary były „zmasakrowane”.

Tego dnia wokół centrum dystrybucji GHF w Rafah ludzie zbierali się w nocy, w nadziei, że uda im się zagwarantować dostęp do paczek z pomocą. Według relacji świadków strzały oddano między trzecią a piątą nad ranem. Przynajmniej 30 osób, które chciały otrzymać paczki z m.in. makaronem, ryżem, olejem, puszkami tuńczyka czy fasoli, zginęło od kul. Przynajmniej 170 osób zostało rannych. Czyje kule trafiały w potrzebujących pomocy?

„Washington Post” rozmawiał z trójką świadków zdarzenia. 43-letni Mohammed al-Garib przekazał, że kule nadleciały z miejsca, w którym stacjonowali izraelscy żołnierze. Identycznie zeznał 33-letni Chaleb Szurrab. Ahmed al-Faraa, doktor ze szpitala Nassera w Chan Junus przekazał, że po zdarzeniu do jego placówki trafiło 20 ciał z ranami w głowie i klatce piersiowej.

Claire Manera, koordynatorka do spraw sytuacji kryzysowych Lekarzy Bez Granic przekazała w oświadczeniu w niedzielę:

„Dzisiejsze wydarzenia po raz kolejny pokazały, że ten nowy system dostarczania pomocy jest dehumanizujący, niebezpieczny i skrajnie nieskuteczny. Pomoc humanitarna powinna być świadczona wyłącznie przez organizacje humanitarne, które mają kompetencje i determinację, by robić to bezpiecznie i skutecznie”.

Fatalna organizacja

Teoretycznie izraelskie wojsko ma tylko z daleka wspierać członków GHF. W praktyce ostatni tydzień pokazał, że system pomocy wspieranej przez Izrael prywatnej fundacji działa bardzo źle. Potrzeby są ogromne, centrów dystrybucji zdecydowanie za mało – zaledwie cztery, w tym trzy zlokalizowane w Rafah.

Palestyńczycy muszą często przebyć spore odległości, by znaleźć się w punkcie dystrybucyjnym. Wielu z nich obecnie boi się do nich wybrać. GHF najwyraźniej ma zbyt mało personelu, nie ma żadnego doświadczenia w organizowaniu tego rodzaju pomocy. Rolę porządkową przejmują izraelscy żołnierze. A ci najwyraźniej łatwo przyjmują bardzo agresywną postawę. Masakra 1 czerwca miała miejsce około 800 metrów od punktu wydawania paczek.

Z relacji i nagrań, na które powołuje się „Washington Post”, wynika, że żołnierze polecili ludziom, by ludzie przestali koczować w danym miejscu i wrócili później. Gdy zdesperowani Palestyńczycy nie chcieli odejść, żołnierze otworzyli ogień. Armia najpierw zaprzeczyła, by doszło do użycia ognia. Później zmieniła wersję i przyznała, że oddano strzały ostrzegawcze i starała się „powstrzymać podejrzane osoby od zbliżania się” do żołnierzy.

Problemy do przewidzenia

Boston Consulting Group, znana amerykańska firma konsultingowa pomagała GHF zaprojektować system pomocy, jaki w tym momencie fundacja stara się wdrażać na miejscu. Jeszcze przed masakrą z 1 czerwca, w piątek 30 maja BCG wycofała swoich konsultantów, którzy pomagali w organizacji pomocy na miejscu. Trzy osoby związane z BCG i GHF przekazały anonimowo mediom, że ich zdaniem funkcjonowanie GHF bez BCG będzie bardzo trudne.

Problemy, jakie napotyka GHF były do przewidzenia i wynikają wprost z modelu pomocy, jaki proponuje organizacja. Przed rozpoczęciem działania pracownicy humanitarni ONZ ostrzegali, że taki rodzaj pomocy doprowadzi do niebezpiecznego stłoczenia zbyt dużej ilości osób w punktach pomocy i może sprowokować użycie siły ze strony armii i kontraktorów GHF.

Masakra 3 czerwca

Na razie można z pewnością powiedzieć, że od niedzieli sposób funkcjonowania GHF się nie poprawia. Wtorek 3 czerwca przyniósł kolejną masakrę – tym razem Czerwony Krzyż i Ministerstwo Zdrowia Gazy przekazały, że zginęło 27 osób. Powtarza się schemat z niedzieli – Palestyńczycy giną od kul, armia przyznaje, że strzelała, ale twierdzi, że celem było „kilka osób”, które stwarzały niebezpieczeństwo i nie reagowały na strzały ostrzegawcze.

W odpowiedzi na dzisiejszą masakrę były premier Izraela Naftali Benet napisał w mediach społecznościowych:

„Chciałbym wyjaśnić szerszy kontekst tego, co się tutaj dzieje: Hamas znajduje się pod presją z powodu operacji dystrybucji żywności zarządzanej przez amerykańską firmę i próbuje ją na wszelkie sposoby ją sabotować.

Hamas chce kontrolować dostęp do żywności, a przez to kontrolować ludzi. Izrael pozbawia Hamas tej kontroli.

Wysyłają młodych ludzi, by wywoływali zamieszki, strzelają do mieszkańców Gazy zmierzających do punktów dystrybucji i prowadzą propagandę oraz rozpowszechniają fałszywe informacje na temat tych wydarzeń.

Społeczność międzynarodowa powinna być świadoma pełnego kontekstu i wspierać wysiłki Izraela na rzecz dostarczania żywności mieszkańcom Gazy, nie dopuszczając, by wpadła w ręce Hamasu”.

Przed 2 marca – 400 miejsc dystrybucji

Przed 2 marca, gdy Izrael narzucił Strefie Gazy humanitarną blokadę, ONZ i inne, doświadczone organizacje operowały w około 400 punktach dystrybucyjnych. Ówczesny system miał oczywiste wady – Izrael arbitralnie ograniczał liczbę ciężarówek wjeżdżających do Gazy, system narażony był na kradzieże ze strony grup przestępczych. Przez wiele miesięcy nie dochodziło natomiast do masakr przy wydawaniu żywności. W ciągu ośmiu dni działania GHF doszło do nich kilkukrotnie.

Brakuje przekonujących dowodów na to, że system pomocy przed 2 marca 2025 roku był kontrolowany przez Hamas. Podobnie, wszystkie twierdzenia, że Hamas atakuje zebranych w punktach dystrybucyjnych Palestyńczyków, pochodzą ze źródeł związanych z Izraelem.

W niedzielę po południu izraelska armia opublikowała klip wideo, na którym, jak twierdzi, widzimy członka Hamasu, który strzela do Palestyńczyków, którzy czekają na otrzymanie pomocy. Klip pochodzić ma jednak z Chan Junus, nagrany został w dzień. Nawet więc jeśli przedstawia to, co przekazuje armia, nie jest on związany z wydarzeniami w okolicach punktu dystrybucyjnego GHF z wczesnego ranka w niedzielę 1 czerwca. Na nagraniu brakuje też znaczników czasowych, jest trudne do niezależnej weryfikacji.

Ścisła kontrola przez Izrael

Wyjaśnienia, dlaczego Izrael zastępuje względnie efektywny, profesjonalny i niezależny system dystrybucji pomocy w Strefie Gazy należy szukać gdzie indziej.

„Zamierzamy przejąć kontrolę nad całą Strefą Gazy” – mówił w maju urzędujący premier Benjamin Netanjahu w wideo opublikowanym przez jego biuro, gdy Izrael ogłosił, że przerwie blokadę humanitarną. Jasno mówił, że Izrael wznowi dostarczanie jedynie „minimalnej pomocy humanitarnej: żywności i lekarstw”. W optyce Netanjahu chodziło o to, by zmniejszyć międzynarodową krytykę i odsunąć od siebie oskarżenia o głodzenie Gazy.

Można z tego wysnuć wniosek, że Netanjahu chce móc pokazać, że pomoc do Gazy dociera, by odsunąć od siebie międzynarodową krytykę o głodzenie palestyńskiej enklawy. Ale jednocześnie chce ścisłej kontroli nad tą pomocą – GHF powstał niedawno, w konsultacji z Izraelem.

Nie mamy dowodów na to, że żołnierze lub ich dowódcy sami przejmują inicjatywę i z premedytacją strzelają do cywili. Być może do masakr dochodzi tylko lub głównie przez skrajną niekompetencję.

Wiemy jednak na pewno, że Palestyńczycy w Strefie Gazy nie mają dostępu do wystarczającej ilości żywności, a Izrael ściśle kontroluje dostęp do żywności. Oraz że system dystrybucji pomocy nadzorowany przez Izrael sytuację pogarsza w stosunku do tego, co było przed 2 marca 2025 roku.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze