Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Po wielu miesiącach zapowiedzi i negocjacji wewnątrz koalicji rządzącej projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich oficjalnie znalazł się w wykazie prac rządowych [TEKST AKTUALIZOWANY]
W piątek 18 października 2024 na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowany został projekt ustawy wprowadzającej rejestrowane związki partnerskie. Ministra ds. równości Katarzyna Kotula (Nowa Lewica) poinformowała, że został skierowany do konsultacji społecznych i międzyresortowych.
Ustawa ma wprowadzić do polskiego porządku prawnego nieznaną dotąd w Polsce instytucję rejestrowanego związku partnerskiego.
„Rejestrowany związek partnerski oparty będzie na zasadach równości i niedyskryminacji, zapewniając wszystkim osobom, niezależnie od płci, możliwość realizacji ich potrzeb i pragnień życiowych” – napisano w uzasadnieniu.
„Ustawa wprowadzająca ustawę o rejestrowanych związkach partnerskich zawiera:
Osoby zawierające związek będą mogły przyjąć nazwisko jednej z tych osób.
Ustawa umożliwia pieczę zastępczą nad dzieckiem osób pozostających w związku partnerskim. Co znaczy, że możliwe będzie przysposobienie dziecka jednego z partnerów wchodzących w taki związek. „Jest tak zwana mała piecza. Nie ma przysposobienia dzieci. Zrobiliśmy krok do tyłu, krok kompromisowy. Właściwie
są to rozwiązania, które głównie będą służyły tak zwanym rodzinom zrekonstruowanym w parach hetero, kiedy mamy dwa małżeństwa, które się rozwodzą i ci ludzie zabierają ze sobą dzieci, żyją w związku nieformalnym” – wyjaśniła w Sejmie podczas konferencji prasowej Katarzyna Kotula.
Co jeszcze?
Ustawa ma umożliwić dostęp do informacji medycznej i wspólność majątkową, która jest deklaratywna, a nie automatyczna, jak w przypadku małżeństwa.
Wprowadzenie ustawy będzie wymagało zmiany ponad 230 aktów prawnych, w tym prawa spadkowego i prawa o aktach stanu cywilnego.
„To jest projekt historyczny” – powiedziała w piątek Katarzyna Kotula, zwracając uwagę, że przez ostatnie 20 lat pojawiały się projekty ustaw wprowadzające związki partnerskie, były to jednak projekty poselskie. Tym razem powstał projekt rządowy.
Wprowadzenie związków partnerskich było zobowiązaniem wyborczym Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Również Polska 2050 Szymona Hołowni była za uregulowaniem statusu osób pozostających w związkach nieformalnych, w tym jednopłciowych. Dotychczas niektórym zapisom ustawy sprzeciwiał się koalicyjny PSL. Jedną z tych kwestii było przysposobienie dzieci.
Katarzyna Kotula mówiła we wrześniu Antonowi Ambroziakowi, dziennikarzowi OKO.press:
„W tej debacie bardzo wyraźnie wybrzmiało, że wielu polityków, ale i jakaś część społeczeństwa nie do końca rozumie, czym w zasadzie jest przysposobienie wewnętrzne. Bardzo mocno akcentowałam, że tak, dotyczy to tęczowych rodzin, ale przede wszystkim par hetero.
Sprzeciw PSL-u po części wynika z pewnej gry politycznej, z tego, co jego liderzy uważają za opłacalne. Chociaż jest też coś, co nazywam obawą przed wyimaginowanym elektoratem. Teza o tym, że ludzie, którzy głosują na naszych koalicjantów, są przeciwni związkom partnerskim oraz przysposobieniu, nie potwierdza się w żadnych badaniach czy sondażach. (...) Przekrój społeczny osób, do których kierowana jest ustawa, nie ogranicza się do wielkomiejskiej bańki”.
OKO.press opublikowało niezliczoną liczbę tekstów na temat związków partnerskich i przygotowywanej ustawy. Poniżej przypominamy tylko kilka ostatnich.
Jarosław Kaczyński poinformował, że ostateczna decyzja w sprawie organizacji prawyborów nie zapadła, ale rozmowy w tej sprawie trwają. Kim są kandydaci, który mieliby wystartować w prawyborach w PiS?
W piątek 18 października 2024 różne media podały, że PiS przygotowuje prawybory, w których miałby wybrać kandydata na prezydenta. Informowały o tym na podstawie źródeł w PiS portale: wPolityce, Niezależna i Onet.
Na liście kandydatów miałyby znaleźć się cztery nazwiska: Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński, Mariusz Błaszczak i Marcin Przydacz.
Według portalu wPolityce Komitet Polityczny PiS rozważał ten scenariusz w środę.
Jak powiedzieli portalowi Niezależna.pl politycy z kierownictwa PiS: „Wybory między trzema albo czterema kandydatami, najlepiej prezentującymi się w naszych wewnętrznych badaniach, dokonają się na Zjazdach Okręgowych, które będą się odbywać w różnych datach od końca października do połowy listopada. Wtedy ogłosimy wyniki”.
Jednak jeszcze tego samego dnia Jarosław Kaczyński zaprzeczył tym doniesieniom.
„Nie ma w tej chwili żadnej decyzji ostatecznej w tych sprawach. Kwestia prawyborów była omawiana już od co najmniej wielu tygodni, ale powtarzam, decyzja jeszcze nie zapadła” – powiedział w Sejmie Jarosław Kaczyński.
Kaczyński nie chciał potwierdzić, czy lista kandydatów na kandydata podana przez media pokrywa się z tą na jego biurku. „Co do listy kandydatów, to nie będę się wypowiadał z tego względu, że też chcemy jeszcze tę sprawę zachować w dyskrecji ze względów oczywistych. Chyba każdy zrozumie, proszę mi wybaczyć, ale będę musiał poprosić o cierpliwość. Nie taką znów bardzo długotrwałą” – zapowiedział prezes PiS.
Dodał też: „My jesteśmy troszeczkę bezradni w sytuacji, w której ciągle jakieś nowe informacje są kreowane przez media. Cóż, troszeczkę sobie z tym nie dajemy rady”.
Wybory prezydenckie odbędą się wiosną 2025 roku. Zarówno rządząca koalicja, jak i opozycja uważają te wybory za fundamentalnie ważne.
Koalicji 15 października wygrana w wyborach prezydenckich pozwoli wprowadzać w życie ustawy, których część obecnie wetuje Andrzej Duda. Przede wszystkim prezydent z obozu władzy jest kluczowym elementem procesu przywracania praworządności w Polsce. Na poziomie wizerunkowym pozwoliłoby to przełamać wrażenie braku skuteczności obecnego rządu.
PiS potrzebuje prezydenta, by przynajmniej częściowo wrócić do władzy po przegranych wyborach w 2023. Prezydent z tego obozu hamowałby działania rządu Donalda Tuska i tym samym przygotowywał grunt pod zwycięstwo PiS w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2027 roku. Jeśli nawet kandydat PiS nie wygra, to dobrze dobrany, pozwoli partii przetestować, czy jest w stanie sięgnąć po wyborców Konfederacji i/lub PSL-u.
Na razie tylko Konfederacja oficjalnie ogłosiła, kto będzie jej kandydatem. To Sławomir Mentzen, który już teraz prowadzi intensywną kampanię, wykorzystując luki w prawie wyborczym.
Nowa Lewica zapowiedziała, że najprawdopodobniej wystawi kobietę. Partia nie wyklucza prawyborów. Z zakulisowych rozmów wynika, że największe szanse na partyjną nominację mają: ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat (która nie należy do Nowej Lewicy, lecz do partii Razem).
Najbardziej prawdopodobny kandydat Koalicji Obywatelskiej to Rafał Trzaskowski. Pojawiają się jednak spekulacje co do kandydatury Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego.
Najbardziej niejasna jest sytuacja Prawa i Sprawiedliwości. Partia nie ma oczywistego kandydata. Od kilku miesięcy prowadzi badania, próbując wytypować osobę, która da największe szanse na dobry wynik. Jarosław Kaczyński (bo to on podejmie ostateczną decyzję) w sierpniu 2024 w rozmowie z Radiem Maryja podał „warunki brzegowe” kandydata:
„Musi być młody, wysoki, okazały, przystojny. Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki. (...) To powinien być człowiek, dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach”.
Wydaje się, że obecnie w kierownictwie PiS przeważa koncepcja, by była to osoba niekojarząca się bezpośrednio z rządami PiS, nieobciążona aferami z lat 2015-2023. Jednak wśród spekulacji pojawiają się też Mateusz Morawiecki czy Przemysław Czarnek.
Kto jest na liście kandydatów w prawyborach opublikowanej przez media w piątek?
Wiele źródeł z PiS przekazuje mediom, że 11 listopada partia ogłosi, kto będzie jej kandydatem na prezydenta.
Kiedy dokładnie odbędą się wybory prezydenckie? Datę wyznacza marszałek Sejmu, czyli Szymon Hołownia, który prawdopodobnie będzie też kandydatem na prezydenta. Pierwsza tura musi się odbyć nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji obecnie sprawującego tę funkcję prezydenta.
Prawdopodobny termin to niedziela 18 maja 2025.
17 października strategia migracyjna pojawiła się na stronach rządu. We wtorek nad strategią obradował rząd i w toku prac do dokumentu dodano zdanie o kontroli parlamentarnej nad ustawami dotyczącymi azylu
W czwartek 17 października rząd Donalda Tuska oficjalnie opublikował „kompleksową i odpowiedzialną” strategię migracyjną Polski na lata 2025-2030. Dokument zatytułowano „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo”. We wtorek 15 października OKO.press dotarło do pierwszej wersji dokumentu, która stanęła na rządzie. Założenia strategii omawialiśmy tutaj.
W wersji ostatecznej zmienił się punkt dotyczący ograniczenia prawa do azylu. Rząd zapisał w nim, że zasady przyznawania ochrony międzynarodowej cudzoziemców są obecnie „bezwzględnie wykorzystywane przez reżimy dyktatorskie”, a Polska odpierać musi „ataki ze strony Białorusi i Rosji”. „W przypadku zagrożenia destabilizacji państwa przez napływ imigrantów, możliwe powinno być czasowe i terytorialne zawieszanie prawa do przyjmowania wniosków o azyl” – napisano w punkcie czwartym strategii.
Po zmianach dodano jedno zdanie: „odpowiednie ustawy uwzględniać powinny mechanizmy kontroli parlamentarnej, ochronę grup wrażliwych oraz doświadczenia innych państw”. Za tą zmianą byli ministrowie z Polski 2050 i Lewicy.
Pozostałe cele strategiczne opisane w dokumencie to:
Jak zaznaczył rząd, główne cele i kierunki strategii wymagają jeszcze opracowania programu implementacyjnego, który ma zostać przygotowany po przyjęciu dokumentu i w ramach „szerokich konsultacji społecznych”.
Rządowy dokument budzi kontrowersje zwłaszcza ze względu na punkt czwarty, odnoszący się do zawieszenia prawa do azylu. Donald Tusk ogłosił ten pomysł podczas konwencji KO w sobotę 12 października. Pomysł zawieszenia prawa do azylu wzbudził ogromne kontrowersje, opisywaliśmy je na łamach OKO.press:
W poniedziałek głos zabrał wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za strategię – Maciej Duszczyk (na zdjęciu) i tłumaczył, o co chodziło premierowi z prawem do azylu. We wtorek rząd obradował nad wstępnym dokumentem i przyjął go z niewielkimi poprawkami. Czworo ministrów z Lewicy zgłosiło zdanie odrębne. Dzisiaj, 17 października, strategia wreszcie oficjalnie znalazła się na stronach rządowych.
Wkrótce po publikacji oświadczenie wydała Grupa Granica, zajmująca się pomocą osobom migrującym do Polski przez granicę z Białorusią. Dodanie jednego łagodzącego zdania w punkcie czwartym nie zmienia jej oceny rządowych planów – ta jest negatywna.
„Zapowiadając czasowe i terytorialne zawieszenie prawa do składania wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej (potocznie nazywane azylem), premier Donald Tusk de facto dokonuje zamachu na prawa człowieka i wstrzymuje proces przywrócenia praworządności” – czytamy w oświadczeniu.
„Rozwiązaniem jest tu stosowanie istniejących procedur, zgodnych z prawem krajowym i międzynarodowym, które zakładają rzetelny proces ustalenia tożsamości i indywidualnej oceny sytuacji każdej osoby. [...] Kluczem do odzyskania kontroli jest stosowanie prawa, tworzenie legalnych dróg migracji, wdrażanie mądrej polityki recepcyjnej i integracyjnej oraz koordynacja działań między służbami, instytucjami a organizacjami pozarządowymi” – piszą aktywiści.
W oświadczeniu Grupa Granica wskazuje na rosnące nastroje ksenofobiczne w Polsce, w tym na tzw. „patrole obywatelskie”, będące konsekwencją nienawistnych wypowiedzi polityków. Aktywiści apelują o zaniechanie prac nad rozwiązaniami z punktu czwartego.
Wszystko wskazuje jednak, że rząd z planów się nie wycofa. Donald Tusk przedstawił je już głowom państw członkowskich UE na szczycie w Brukseli. „To, co chciałem tu osiągnąć, to już osiągnąłem. Jest zrozumienie dla naszej sytuacji. Nikt nie ma tu problemu z uznaniem prawa Polski do czasowego zawieszania przyjmowania wniosków azylowych. Poszło łatwiej, niż się spodziewałem” – powiedział 17 października dziennikarzom.
Tusk zapowiadał, że będzie domagał się uznania polskich planów przez europejskich partnerów. Jak na razie duże wątpliwości wyrazili partnerzy KO w rządzącej koalicji: politycy Lewicy i Polski 2050. Bezwarunkowo za jest natomiast PSL. Wiceminister Duszczyk (na zdjęciu) przekonywał, że rząd inspirował się modelem fińskim. Finlandia także zawiesiła prawo do azylu na części swojego terytorium. Jak pisaliśmy w OKO.press, ten model zakłada jednak np., że wnioski nadal będą przyjmowane od grup wrażliwych, czyli dzieci i osób z niepełnosprawnościami.
Najpewniej do tej właśnie zasady odnosi się dopisane do polskiej strategii zdanie o „ochronie grup wrażliwych” (grupy wrażliwe znalazły się w pierwszej wersji dokumentu, ale w wersji zaprezentowanej na stronie rządu dodatkowo znalazły się w podstawowych celach i kierunkach polityki migracyjnej).
Izraelska armia po kilku godzinach badania ogłosiła, że zabity dziś w nocy bojownik Hamasu to jego lider, Jahja Sinwar. Izraelowi udało się dopaść swój cel numer jeden
Izraelska armia ogłosiła, że zabity dziś w walkach na południu Strefy Gazy bojownik to Jahja Sinwar – lider Hamasu i jeden z głównych architektów ataków na Izrael z 7 października 2023 roku.
Do zdarzenia miało dojść w nocy ze środy na czwartek. Żołnierze natrafili na trójkę członków Hamasu i zabili ich w wymianie ognia. Było to przypadkowe spotkanie, a nie operacja oparta na informacji wywiadowczej.
Przez kilka godzin nie było oficjalnego potwierdzenia. Tuż przed 19 polskiego czasu przyszły oficjalne potwierdzenia ze strony armii i rządu. Nie mamy na razie żadnego innego oficjalnego komunikatu.
W nieoficjalnych rozmowach z mediami izraelscy urzędnicy informowali, że armia zabrała ciało członka Hamasu do laboratorium, gdzie wykonano testy DNA, a także porównano odciski palców. Izraelczycy posiadają materiał porównawczy, bo Sinwar spędził wiele lat w izraelskim więzieniu.
W sieci krążą zdjęcia martwego mężczyzny (uwaga, drastyczne) wśród gruzów w wojskowym budynku, który wygląda jak Jahja Sinwar. Miały zostać opublikowane i natychmiast usunięte przez izraelskie media ze względu na cenzurę wojskową.
Jahja Sinwar pełnił rolę lidera Hamasu w Strefie Gazy od 2017 roku. Urodził się w 1962 roku w Chan Junus na południu dzisiejszej Strefy Gazy. W 1989 izraelski sąd skazał go na czterokrotne dożywocie za cztery morderstwa Palestyńczyków oskarżonych o współpracę z Izraelem. Przez ponad dwie dekady w izraelskim więzieniu nauczył się języka hebrajskiego i studiował historię Izraela. W 2004 roku więzienny dentysta zasugerował mu, że symptomy, na które się skarży, mogą mieć podłoże neurologiczne. Po badaniu wykryto u niego i następnie usunięto mu guz w mózgu, ratując mu życie.
Sinwar wyszedł na wolność w 2011 roku w wymianie 1026 palestyńskich więźniów na jednego, porwanego do Gazy żołnierza izraelskiego. W 2017 roku przejął rządy w Gazie od Ismaila Haniji, który zginął w tym roku w zamachu w Teheranie. Miał radykalne poglądy, nie godził się na podział władzy z Autonomią Palestyńską. Nie wierzył w możliwość współistnienia dwóch państw, uważał, że cała ziemia, na której znajduje się dziś Izrael, należy do muzułmanów.
Jest uważany za architekta zamachów z 7 października 2023 razem z innym ważnym członkiem Hamasu, który długo umykał Izraelczykom – Mohammedem Deifem (Izrael twierdzi, że zabił Deifa 13 lipca, Hamas temu zaprzecza). Sinwar był dla izraelskiej armii celem numer jeden. Był też kluczową osobą decyzyjną, miał ostateczny głos w sprawie pozycji Hamasu w negocjacjach o zawieszeniu broni. Wielu komentatorów sugerowało, że tak jak dla premiera Izraela Benjamina Netanjahu przeciąganie wojny było w jego własnym interesie politycznym; tak Sinwar również nie był zainteresowany pokojem.
Czy śmierć Sinwara zbliży nas do końca wojny? Premier Netanjahu będzie mógł ogłosić sukces. Ale jednocześnie jego pozycja polityczna w Izraelu się nie zmienia – dalej zakończenie wojny bez „ostatecznego zwycięstwa” zagraża jego koalicji, a w konsekwencji – jego pozycji jako premiera. Nawet jeśli kluczowe dowództwo Hamasu nie żyje, organizacja wciąż ma siłę, by walczyć z izraelską inwazją.
Bardzo ważne jest pytanie, jak zabicie Sinwara wpłynie na los izraelskich zakładników. Izraelskie służby sugerowały, że Sinwar otaczał się zakładnikami, by używać ich jako żywych tarcz w ochronie przed ewentualnym zamachem na jego życie. Jeśli informacje o jego śmierci i sposobie, w jaki do niej doszło, się potwierdzą, będzie to oznaczało, że nie zawsze była to prawda.
Hamas z pewnością będzie jednak chciał pomścić śmierć swojego lidera, a to stawia zakładników w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Einaw Zangauker, matka zakładnika Matana Zangaukera, w odpowiedzi na informacje o prawdopodobnej śmierci Sinwara powiedziała mediom, że w tym momencie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, życie jej syna jest w niebezpieczeństwie.
„Nie pogrzebuj zakładników. Idź do mediatorów, idź do Izraelczyków, podejmij nową inicjatywę. Mój Matan i inni zakładnicy w tunelach nie mają czasu. Masz swoje zwycięstwo. Teraz daj nam porozumienie” – zaapelowała Zangauker do premiera.
Nasza redakcyjna koleżanka została doceniona za artykuły poświęcone prawom osób z niepełnosprawnościami. Gratulujemy!
„Doświadczenie, fachowość, tradycja, sukces, ale przede wszystkim społeczna świadomość, która przekłada się na zaangażowanie osób niepełnosprawnych” – to wyróżniki laureatów i laureatek konkursu „Lodołamacze” przyznawanego przez Fundację Aktywizacji Zawodowej Osób Niepełnosprawnych FAZON. Jej założycielem jest Polska Organizacja Pracodawców Osób Niepełnosprawnych.
„Istotą Kampanii Lodołamacze jest przełamywanie stereotypów i uprzedzeń związanych z zachęcaniem osób niepełnosprawnych, włączaniem osób niepełnosprawnych i tworzeniem możliwości na pełne uczestnictwo w życiu publicznym, zachęcanie do tworzenia nowych miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych oraz wyzwań, które już zostały podjęte” – czytamy na stronie konkursu.
Pierwsze miejsce w tegorocznej, XIX edycji,
w kategorii „Dziennikarz bez barier” zajęła dziennikarka i redaktorka OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk.
Odbierając nagrodę, Agnieszka powiedziała:
„Dziękuję przede wszystkim bohaterom moich tekstów [czyli osobom zajmującym się prawami osób z niepełnosprawnościami – red.]. To oni sprawiają, że wartości, na których ma być zbudowane nasze państwo – godność, wolność i równość – mogą być realizowane w praktyce. Na tych wartościach opiera się właśnie nasza Konstytucja, nasze prawa i nasze wolności obywatelskie. W OKO.press zajmujemy się nimi. Ale nie są to tylko, jak ktoś mógłby pomyśleć, prawa i wolności polityczne. To są nie tylko wolne sądy, swoboda zgromadzeń publicznych czy wolność słowa. To także prawa osób z niepełnosprawnościami. Jeśli o nie nie zadbamy, inne nasze prawa też nie będą pewne. Bo nikt nie może być pewien swoich praw, jeśli prawa nas wszystkich nie są przestrzegane. Dlatego upominanie się o prawa osób z niepełnosprawnościami to wspólne zadanie – dla wszystkich”.
Nagrody przyznano także w kategoriach: Zakład Pracy Chronionej, Otwarty Rynek, Instytucja, Rehabilitacja Społeczno-Zawodowa, Pracodawca Odpowiedzialny Społecznie – Zrównoważony Rozwój Biznesu (CSR/ESG), Przyjazna Przestrzeń oraz Super Lodołamacz i Lodołamacz Specjalny.
W 2023 roku Agnieszka została laureatką nagrody „Pióro Nadziei” Amnesty International, przyznawanej za dziennikarską pracę na rzecz praw człowieka. Artykuły Agnieszki, w tym liczne teksty dotyczące praw osób z niepełnosprawnościami, przeczytają Państwo tutaj.