Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Kongres PSL ponownie wybrał na prezesa partii Władysława Kosiniaka-Kamysza. Przewodniczącym Rady Naczelnej został wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
„To PSL zadecydowało o takim, a nie innym kształcie obecnego rządu; nie ma dzisiaj siły Polski bez ludzi Polskiego Stronnictwa Ludowego” – podkreślił podczas kongresu w Warszawie prezes PSL,
„Idziemy pod prąd i pod górę, tak jak wtedy, gdy w trudnych warunkach rodziło się PSL. To nasza historia i nasza przyszłość. Przeszliśmy długą drogę, ale niesiemy dalej nasz sztandar, z odwagą i siłą prawdziwych ludowców” – mówił podczas kongresu PSL w Warszawie wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Przed oficjalnym otwarciem kongresu wprowadzony został nowy sztandar Stronnictwa. Kongres, jako najwyższa władza PSL, zwoływany jest raz na cztery lata przez Radę Naczelną. Do jego kompetencji należą m.in. wybór prezesa Stronnictwa i szefa Rady Naczelnej, akceptacja członków Głównej Komisji Rewizyjnej i Głównego Sądu Koleżeńskiego oraz uchwalanie zmian programowych i statutowych.
Kongres wybrał także Radę Naczelną Stronnictwa i jej przewodniczącego. Dotychczas szefem Rady był Waldemar Pawlak, a na tym stanowisku zastąpił go wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Jedynym kandydatem na prezesa ludowców był obecny lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, pełniący tę funkcję od 2015 roku.
Nawet jeśli szefowi ludowców uda się utrzymać władzę w strukturach partyjnych, to staje przed nim dużo poważniejsze pytanie – czy partia przetrwa do przyszłych wyborów, czy pójdzie w nich sama, czy jednak w koalicji. Kosiniak-Kamysz na ten temat odpowiadał na pytania dziennikarzy wymijająco.
„PSL szykuje się do samodzielnego startu, ale nie samotnego, nie damy się namówić na wspólne listy” – podkreślił lider ludowców.
Ostatnie sondaże dają PSL-owi niskie poparcie. Zgodnie z sondażem IBRiS dla „Rzeczpospolitej” PSL cieszy się poparciem 4,1 proc. badanych, czyli tylko o 0,1 pkt proc. więcej niż ma Partia Razem. Natomiast sondaż Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wykazał, że tylko 0,58 proc. Polaków zagłosowałoby na partię ludowców.
O słabnącym poparciu dla PSL Kosiniak-Kamysz mówił, przypominając o wynikach wyborów parlamentarnych w 2023 roku. „Nie brakowało tych, którzy mówili, jak Ryszard Terlecki na ostatnim posiedzeniu przed wyborami w 2023 roku: dwa procent, nigdy was już nie będzie. Później musiał odszczekać te słowa, wyprowadzając się z gabinetu wicemarszałka po przegranych wyborach. I tak będzie i tym razem” – zapewnił szef ludowców.
„Nigdy Platforma nie rządziła bez PSL-u. To powinno im dać do myślenia, jak PSL jest silny, to jest dla nich dużo lepiej” – mówił Kosiniak-Kamysz na kongresie i dodał, że „trzeba szanować koalicjantów, bo w przyszłości może ich zabraknąć”.
PSL ostatnio w swoich wypowiedziach podkreśla, że chce postawić na samorząd. Inicjatywą ludowców ostatnich miesięcy jest ustawa znosząca dwukadencyjność samorządów. Ludowcy liczą na poparcie KO, a także Lewicy. Przeciwna jest Polska 2050. PSL liczy, że ustawa trafi na biurko prezydenta, który znajdzie się wówczas pod naciskiem samorządowców z PiS.
Przeczytaj także:
Polska jest wspaniała, a człowiek, który wygrał wybory, jest fantastyczny – powiedział prezydent USA Donald Trump w wywiadzie dla brytyjskiej stacji GB News w nocy z piątku na sobotę.
Trump skrytykował politykę migracyjną niektórych krajów europejskich, wskazując na Węgry i Polskę jako państwa, które „nie przyjmują migrantów”.
„Niektórzy przywódcy krajów europejskich, w tym w Wielkiej Brytanii, są niesamowicie przewrażliwieni na punkcie sugestii, że ich obywatele są ważniejsi od obywateli z innych krajów” – mówił w wywiadzie amerykański przywódca, komentując politykę migracyjną.
Zwrócił uwagę na premiera Węgier Viktora Orbana, „którego inni przywódcy nienawidzą”, ale on wykonuje „fantastyczną robotę”.
„Wiesz, ilu ludzi (migrantów – red.) wpuścił do swojego kraju? Zero. Nie ma żadnych problemów. Przyjął kilku Ukraińców w związku z trwającą wojną, ale w zasadzie to nikogo” – powiedział Trump.
„Polska też nie przyjmuje ludzi. Są kraje, które po prostu odmawiają (przyjęcia migrantów – przyp. red.)” – stwierdził prezydent USA.
W pochlebnych słowach Donald Trump wypowiedział się także o Karolu Nawrockim. „Polska jest wspaniała, a człowiek, który wygrał wybory (prezydenckie – red.), jest fantastyczny. Nie miał szans, aby zbliżyć się do zwycięstwa. Był jednym z wielu kandydatów. Dzięki jego przyjacielowi i mojemu przyjacielowi, wspólnemu znajomemu, poparłem go, a on wygrał wybory. Było to dość duże zaskoczenie. Ale on jest fantastyczny. Będzie świetnym prezydentem” – powiedział Trump.
Odpowiadając na pytanie dotyczące konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, amerykański przywódca powiedział, że udało mu się zakończyć „osiem wojen”, a zakończenie jednej jest jeszcze przed nim.
Amerykański polityk odniósł się również do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. „Myślałem, że mam bardzo dobre relacje z (przywódcą Rosji Władimirem) Putinem. Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Ponieważ widziałem, jak niektóre wojny trwały, w jednym przypadku 32 lata, w innym 36 lat. A ja rozwiązałem je w ciągu dwóch dni. Jestem z tego bardzo dumny. Właśnie dzisiaj rozwiązałem kolejną sprawę, chyba dzisiaj. Prawie wyczerpaliśmy zapasy wojen” – powiedział Trump, nie ujawniając jaki konflikt miał na myśli.
Prezydent USA określił wojnę w Ukrainie jako „straszną krwawą jatkę”.
„Jest tak wielu żołnierzy. Od czasów II wojny światowej nie było czegoś takiego. (...) Wywieramy na nich (Rosję – red.) dużą presję, w sprawie ropy. Indie teraz wycofują się, inni też. Ponieważ Rosja sprzedaje ropę, ma pieniądze, aby działać. Ale myślę, że nam się uda” – podkreślił.
Zapytany, o czym myśli po przebudzeniu, wyznał, że jego myśli krążą wokół hasła „Make America Great Again”. W jego opinii, w historii polityki jest to „najlepsze hasło, jakiego kiedykolwiek użyto”.
„Chcę po prostu, aby Ameryka znów stała się wielka. Nie chcę być politycznie poprawny. Nie chcę być konserwatywny, ale to dlatego, że polityka ma tendencję do bycia konserwatywną. Chcesz silnych granic. Chcesz dobrej edukacji. Chcesz potężnej armii. Chcesz różnych rzeczy. Ale to hasło naprawdę mówi wszystko” – wyznał.
źródło: PAP
Przeczytaj także:
„Na początku tygodnia, tak jak zapowiadałem, przejścia graniczne z Białorusią zostaną otwarte” – przekazał w piątek premier Donald Tusk.
„To nie jest w żadnym stopniu element jakichś negocjacji politycznych czy dotyczących ewentualnej wymiany więźniów” – mówił podczas konferencji prasowej w piątek premier Donald Tusk, kiedy został zapytany o to, co przemawia za otwarciem tych dwóch przejść. Wskazał na „konkretne interesy miejscowej ludności, przedsiębiorców i mieszkańców”.
„Ta decyzja była autonomiczna i była związana ze zrozumiałą zupełnie presją ze strony miejscowych. Mówimy o mieszkańcach Podlasia, szczególnie w pobliżu granicy, którzy ponoszą i tak bardzo duże ciężary z agresywną polityką Białorusi na granicy” – powiedział Tusk.
Podkreślił, że decyzja była konsultowana wspólnie z szefem MSWiA Marcinem Kierwińskim i wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
„Myśmy uszczelnili granice w taki sposób, że ryzyko nielegalnych przejść zostało ograniczone do absolutnego minimum. Jest blisko 100 proc. skuteczności zatrzymań tych, którzy chcą nielegalnie przekroczyć polską granicę. To jest najbezpieczniejsza, najlepiej strzeżona dzisiaj granica w Europie” – zaznaczył.
Obecnie na granicy z Białorusią otwarte dla ruchu osobowego jest jedynie przejście graniczne Terespol-Brześć, a dla ciężarowego – przejście Kukuryki-Kozłowicze.
Otwarte są również kolejowe przejścia graniczne dla ruchu towarowego: Kuźnica Białostocka-Grodno, Siemianówka-Swisłocz i Terespol-Brześć. Tusk gotowość do wznowienia ruchu na dwóch przejściach granicznych w Bobrownikach oraz Kuźnicy Białostockiej zapowiadał już w październiku. Zaznaczył wówczas, że otwarcie nastąpi na próbę, po konsultacji z Litwą.
Marcin Kierwiński podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym od poniedziałku 17 listopada przywrócony zostanie ruch na dwóch drogowych przejściach granicznych z Białorusią w woj. podlaskim: Kuźnica Białostocka-Bruzgi i Bobrowniki-Bierestowica.
Resort przekazał, że decyzja rządu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców i przedsiębiorców, w tym przewoźników. Dodał, że była ona możliwa dzięki szczelnej ochronie granicy z Białorusią.
„Rząd będzie monitorował funkcjonowanie obu przejść granicznych pod kątem bezpieczeństwa i jeżeli uzna, że są ryzyka z tym związane, rozważy ich ponowne zamknięcie” – podkreśla MSWiA.
Wzdłuż dróg krajowych działa sześć przejść granicznych z Białorusią, ale cztery z nich są nadal zamknięte. Chodzi o Sławatycze na DK63, Połowce na DK66, Bobrowniki na DK65 i Kuźnicę na DK19.
Połowce zamknięto jeszcze w czasie pandemii. Kuźnica nie działa od listopada 2021 roku, po kryzysie migracyjnym na granicy. Bobrowniki zamknięto w lutym 2023 roku, tuż po tym jak białoruski sąd skazał Andrzeja Poczobuta, działacza Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza.
Były oficer wywiadu wojskowego podpułkownik Maciej Korowaj w rozmowie z PAP powiedział, że polskie służby są w pełni przygotowane na otwarcie granicy i zapewnienie bezpieczeństwa. W jego opinii taki gest ze strony Polski „może paradoksalnie stanowić większe zagrożenie dla reżimu białoruskiego i tamtejszej propagandy wobec Polski”, ponieważ część osób „przekona się, że była okłamywana”.
Przeczytaj także:
„Druga tura!” – skandowali zebrani na wiecu Karola Nawrockiego. Po chwili się poprawili: „Druga kadencja”. Po przemówieniu prezydenta publicysta Telewizji Republiki komentował: „Nie było mocnego uderzenia w rząd, nie było zadziorności politycznej, nie polaryzował społeczeństwa”
14 listopada 2025 mija 100 dni od zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Prezydent świętował ten dzień w Mińsku Mazowieckim. Wiec poprowadziła Emilia Wierzbicki – w czasie kampanii była rzeczniczką Nawrockiego, obecnie pracuje w telewizji wPolsce24, gdzie ostatnio jako dziennikarka prowadziła wywiad z Nawrockim.
W Mińsku Nawrocki zwrócił się do tych, którzy na niego nie głosowali: „Pracuję też dla was”. Mówił, że Polska musi być narodem ambitnym i obiecał, że nie zawiedzie młodzieży, nawiązując do sondaży, które pokazują, że w najmłodszych grupach wiekowych cieszy się ogromną popularnością.
Jednocześnie Nawrocki wyraził nadzieję na zmianę władzy:
„Znajdzie się taki polski Sejm i parlament, który powie, że zgodnie z tym co proponuje prezydent Nawrocki: jesteśmy za rozwojem, za rodziną, za pokonaniem kryzysu demograficznego, za ochroną polskich rolników, za emerytami. Jak nie dziś, to za jakiś czas. I w to głęboko wierzę, bo widzę waszą energię” – wykrzykiwał.
Przeczytaj także:
Nawrocki skupił się na omawianiu swoich inicjatyw ustawodawczych. Przypomniał, że przez 100 dni złożył ich 11. Wytknął błąd Koalicji Obywatelskiej (nie wymieniając nazwy partii), która twierdzi, że nie zgłosił połowy obiecanych 21 inicjatyw, choć to zapowiadał. Ubolewał, że parlament nie zajął się wszystkimi z tych propozycji. Odniósł się też do krytyków, którzy twierdzą, że wiele ustaw wetuje.
„Podpisałem 70 ustaw, a zawetowałem tych ustaw 13. Tu statystyka jasno pokazuje, że to zbyt mało zawetowanych, żeby nazwać kogoś wetomatem” – mówił Nawrocki.
Niektóre z inicjatyw ustawodawczych, o jakich mówił w Mińsku Mazowieckim Nawrocki:
Jakub Szymczak z OKO.press pisał o nim: „Zwolnienie z PIT dla rodzin z przynajmniej dwójką dzieci bez progu dochodowego, do którego takie rozwiązanie by obowiązywało, to oczywisty prezent dla najbogatszych”.
„Przykładowo: małżeństwo z dwójką lub trójką dzieci, jednym rodzicem bez pracy a drugim z zarobkami bliskimi płacy minimalnej w ogóle nie odczuje zmian proponowanych przez Karola Nawrockiego. Gdyby jednak pracujący rodzic miał bardzo wysoką pensję – 20 tys. zł miesięcznie – to dochód takiej rodziny zwiększy się wówczas o 1208 zł” – wyjaśniał Jakub Szymczak.
Przeczytaj także:
O obu tych pomysłach pisał w OKO.press Marcel Wandas.
Przeczytaj także:
Ustawa zakłada „wycięcie” niektórych składowych rachunków za prąd. „Jak mieczem, nie tylko tarczą, wyciąć to wszystko, co w naszych rachunkach za prąd nie jest potrzebne” – mówił Nawrocki. Ten pomysł spotkał się z przychylnością części ekspertów. „Nie ma lepszego sposobu na przygotowanie ludzi i firm do transformacji niż tani prąd dla ludzi i przemysłu. Jestem zwolennikiem twardych i zdecydowanych działań, w tym zaproponowanych przez Kancelarię Prezydenta” – komentował w rozmowie z Szymonem Bujalskim dla OKO.press Michał Hetmański, prezes i współzałożyciel fundacji Instrat.
Na 100 dni prezydentury Nawrockiego Koalicja Obywatelska przygotowała wideo. Prezydent zostaje tam nazwany „Wetomat”. „Ważne dla Polski projekty ma za nic” – mówi narrator w niespełna 30-sekundowym nagraniu. „On nie jest prezydentem Polski. Jest kolejnym rezydentem Kaczyńskiego”.
Odnosząc się do tego spotu, Nawrocki tłumaczył swoją politykę wetowania.
Twierdził, że podpisuje ustawy, „gdy przychodzi dobre prawo do polskiego prezydenta, przychodzą kwestie deregulacji, które wpływają na rozwój polskiej przedsiębiorczości. Gdy przychodzą ustawy, które są wypełnianiem pewnych relacji międzynarodowych, współpracy z instytucjami międzynarodowymi czy z innymi państwami. Jeśli przechodzą ustawy, które albo są wynikiem kompromisu parlamentarnego różnych środowisk politycznych, a nie są wynikiem zabiegów albo zmian na ostatni moment w komisjach parlamentarnych, czyli jeśli są ustawy dobre dla Polaków i dla Polek, to po prostu je podpisuję”.
Co zatem wetuje?
„Natomiast jeśli stara się mnie przekonać polski parlament, że żeby kolejne tarcze na energię elektryczną obudować 96 stronami o tym, żeby ludziom pod domem stawiać wiatraki, to takiej ustawy podpisywać nie będę. Nie pozwala mi na to ani urząd, ani inteligencja”.
Poza tym szedłem do Pałacu Prezydenckiego z przekonaniem, że mam być także strażnikiem. Strażnikiem naszych wartości, strażnikiem dobrobytu Polaków. A więc nie zamierzam podpisywać tych ustaw, które z jednej strony nie służą Polkom i Polakom, budzą kontrowersje konkretnych grup społecznych albo nie są wynikiem kompromisu w polskim parlamencie.
Więcej słów Nawrocki poświęcił ustawie o pomocy Ukraińcom.
„Wszyscy główni kandydaci w kampanii wyborczej mówili, że 800+, powinno trafiać tylko do pracujących Ukraińców, a nie do wszystkich Ukraińców, którzy nie pracują” – przypomniał Nawrocki. „A gdy już zostałem prezydentem, to dostałem propozycję ustawy, która nie uwzględniała głosu wszystkich kandydatów najważniejszych na urząd prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Było to nieuczciwe rozwiązanie wobec Polaków, dlatego ją zawetowałem” – stwierdził.
Przyznał, że „rząd się dopasował do moich oczekiwań”, zaznaczył jednak, że „nie w pełni”. Mimo to Nawrocki ustawę podpisał. Dlaczego? „Bo nie chcę być prezydentem chaosu”.
Jednocześnie zwrócił się do premiera i większości parlamentarnej: „przypominam, że powiedziałem, iż podpisałem tą ustawę o pomocy Ukraińcom po raz ostatni”.
Co się nadal nie podoba Nawrockiemu?
„Uznaję, że mniejszość ukraińska w Polsce już w trzecim roku po rozpoczęciu wojny powinna być traktowana oczywiście z należytą odpowiedzialnością, ale tak samo jak wszystkie inne mniejszości narodowe w Polsce. Jesteśmy w takim momencie społecznym, do którego dojrzeliśmy i mam nadzieję, że rząd pracuje nad rozwiązaniami takimi, które zabezpieczą i nasz dobrobyt i dobry pobyt obywateli Ukrainy w naszym kraju, których z otwartymi sercami, drodzy państwo, przywitaliśmy trzy lata temu i że nie pójdziemy za sprawą rządu w chaos w marcu przyszłego roku. Więc jeszcze raz przypominam, jak wyglądają warunki tej współpracy”.
O tej ustawie, skutkach weta i konsekwencjach niepewności pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie:
Przeczytaj także:
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia jest na liście trzech głównych kandydatów na funkcję wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców – informują media
13 listopada 2025 Szymon Hołownia zgodnie z zapisami umowy koalicyjnej złożył rezygnację z funkcji Marszałka Sejm. Na najbliższym posiedzeniu Sejmu fotel marszałka ma przejąć Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.
Jednocześnie Hołownia szuka dla siebie nowego miejsca. We wrześniu ujawnił, że ubiega się o stanowisko Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców ONZ (UNHCR).
Dziennik „Rzeczpospolita”, PAP i portal Money.pl piszą 14 listopada 2025, że podróże, w trakcie których Hołownia będzie lobbował za swoją kandydaturą poza granicami Polski, będzie finansowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jednocześnie źródła „Rzeczpospolitej” i PAP w MSZ twierdzą, że dotychczasowy marszałek nie jest brany pod uwagę jako kandydat na inne stanowiska. To odpowiedź na wcześniejsze doniesienia, jakby Hołownia był brany pod uwagę jako ambasador RP w Waszyngtonie.
Według informacji „Rzeczpospolitej” Hołownia jest jednym z trzech głównych kandydatów na stanowisko komisarza ds. uchodźców. Obecnie Wysokim Komisarzem jest Włoch Filippo Grandi, który w UNHCR pracował od 1988 roku. Grandi brał udział w specjalnych operacjach m.in. w Kenii, Beninie, Ghanie, Liberii, Afryce Środkowej, Jemenie i Afganistanie.
Jesienią 2023 partie tworzące obecną koalicję rządową podzieliły się kluczowymi stanowiskami w państwie. W umowie koalicyjnej zapisano:
„Kandydatami Koalicji na Marszałka Sejmu RP są:
Hołownia właśnie wypełnił ten zapis, składając 13 listopada rezygnację.
Początkowo wydawało się, że szanse Hołowni są zerowe, a on sam obniżał poprzeczkę oczekiwań, pisząc: „Mówiąc uczciwie: szanse na dziś nie są wielkie”.
Obecnie jednak kilka mediów donosi, że polski polityk ma znaczne szanse w rywalizacji o to stanowisko. Głównymi kontrkandydatami Hołowni mają być Hiszpanka i Niemiec – donosi Money.pl.
„Teraz jest 50 proc. szans. Reszta to rozgrywki wewnątrz ONZ. Tam się zresztą mówi, że «państwa prowadzą kampanię», nie kandydaci — tłumaczy rozmówca znający kulisy sprawy” – mówią rozmówcy Money.pl.
„Hołownia miał odbyć już pogłębione rozmowy z ambasadorami USA i Chin przy ONZ. Jak słyszymy w kręgach partii Hołowni, może też liczyć na poparcie krajów bałtyckich, Ukrainy, Słowacji, Albanii, Egiptu, Wietnamu, Malawi, Zambii czy Sierra Leone”.
Na początku listopada Hołownia nie stawił się w prokuraturze na przesłuchaniu w sprawie wypowiedzi o „zamachu stanu”. Przebywał wtedy w Addis Abebie, stolicy Etiopii, gdzie lobbował za swoją kandydaturą na komisarza. Również w ramach oficjalnej podróży do USA Hołownia prowadził rozmowy w sprawie swojej kandydatury.
„Od strony czysto finansowej kampania Hołowni to wydrukowanie tysiąca ulotek, zorganizowania czterech lunchów i dwóch recepcji. Do tego koszty podróży, w tym dwa loty do Genewy, raz do USA, z kolei w Etiopii część wizyty była państwowa, część sejmowa” – opowiada Money.pl rozmówca z Polski 2050.
W sprawę od początku zaangażował się Radosław Sikorski, za co Hołownia dziękował, ogłaszając swoje plany.
Rozmówcy OKO.press nie zaprzeczali, że może to być związane z politycznymi kalkulacjami Donalda Tuska: Polska 2050 bez Hołowni mogłaby łatwiej poddawać się woli Tuska.
Hołownię ma też wspierać prezydent Karol Nawrocki.
Jednak jak pisze Money.pl ważny jest też kontekst międzynarodowy i finansowy.
„Na spotkaniach Hołownia ma podkreślać m.in. to, jak Polska poradziła sobie z falą uchodźców z Ukrainy. A w przypadku rozmów z przedstawicielami krajów globalnego Południa czy afrykańskich — że Polska nie ma dziedzictwa kolonialnego”.
„Sytuacja w ONZ jest dramatyczna. Amerykanie płacą, jak chcą. W Genewie poupychani są ludzie na kontraktach, którzy dostają 80 proc. ONZ-owskiej pensji i właściwie nic nie robią. Tymczasem Polska w okresie 2023-2025 płaci na UNHCR cztery razy więcej niż wcześniej, a są tacy, którzy łożą sześć raz mniej – przekonuje rozmówca z Polski 2050.”
Są też jednak ważne argumenty przeciwko kandydaturze Hołowni na to stanowisko.
Jak zwracała uwagę w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz, „u podstaw istnienia UNHCR jest ochrona prawna uchodźców, a jej podstawowym narzędziem jest właśnie dostęp do procedur azylowych. To podstawowe zadanie agencji. Jej podstawowym dokumentem jest konwencja genewska”. I zgodnie z tymi zadaniami UNHCR zabrał głos w sprawie polskiej ustawy, która pozwala na czasowe i terytorialne zawieszenie prawa do ubiegania się o ochronę międzynarodową. Została ona przyjęta w lutym 2024 roku, a Szymon Hołownia ją poparł. To znaczy, że postąpił wbrew stanowisku instytucji, o szefowanie której właśnie się ubiega. Według UNHCR zapisy polskiej ustawy są niezgodne z konwencją genewską. Całe stanowisko możecie przeczytać tutaj.
Przeczytaj także:
Decyzja w sprawie stanowiska Wysokiego Komisarza ma zapaść w połowie grudnia.
Jeśli Hołowni nie uda się tego stanowiska zdobyć, zamierza być wicemarszałkiem Sejmu, co zgodnie z zapisami umowy koalicyjnej jest możliwe. Nie da się też wykluczyć, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom będzie się ponownie ubiegał o funkcję przewodniczącego partii Polska 2050, co dotąd wykluczał.
Na razie zamiar startu w partyjnych wyborach na osobę, która będzie przewodniczyć Polsce 2050, ogłosili Joanna Mucha i Ryszard Petru.
Przeczytaj także: