Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Prezydent i premier reprezentują Polskę na kluczowych wideokonferencjach międzynarodowych w sprawie Ukrainy razem, ale osobno. Nie jest jasne, czy wcześniej uzgadniali swoje stanowiska
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i Kancelaria Prezydenta poinformowały dziś (13 sierpnia), że prezydent Karol Nawrocki i premier Donald Tusk są obecni na serii wideokonferencji przywódców państw Unii Europejskiej z udziałem Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego poprzedzającej planowane na piątek 15 sierpnia spotkanie prezydentów USA i Rosji ws wojny w Ukrainie. Rozmowy rozpoczęły się ok. 14 i nadal trwają.
Chodzi o łącznie trzy spotkania online odbywające się jedno po drugim.
Kancelaria Prezydenta i kancelaria premiera osobno informowały o udziale w dzisiejszych konferencjach najważniejszych osób w państwie. Kancelaria Prezydenta poinformowała jedynie o udziale Nawrockiego w spotkaniu z Trumpem, kancelaria premiera jedynie o udziale Tuska w poprzedzającym je spotkaniu europejskich liderów i Wołodymyra Zełenskiego.
Już w trakcie wideokonferencji z Trumpem (w której uczestniczył Nawrocki, a nie uczestniczył Tusk) rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował, że po jej zakończeniu planowane jest kolejne, trzecie już tego dnia ważne spotkanie online – tym razem w wąskim gronie kilkunastu europejskich przywódców i bez udziału prezydenta USA. W tym spotkaniu również ma uczestniczyć Donald Tusk.
We wtorek 12 sierpnia wieczorem na antenie Polsat News Karol Nawrocki mówił, że ani razu nie rozmawiał jeszcze z Donaldem Tuskiem i że oczekuje, że premier złoży mu gratulacje po zaprzysiężeniu na prezydenta. Nawrocki zapowiedział również, że jeśli premier do niego nie zadzwoni, nie będzie się z nim konsultował w sprawie spotkań zagranicznych. Zaznaczył jednak przy tym, że jego kancelaria będzie się kontaktować z MSZ.
Europejscy przywódcy rozmawiają z Wołodymyrem Zełenskim i Donaldem Trumpem przed planowanym przez prezydenta USA na piątek 15 sierpnia i mającym się odbyć na Alasce spotkaniem z dyktatorem Rosji Władimirem Putinem poświęconym sposobom na zakończenie wojny w Ukrainie. Intencją europejskich liderów jest przekonanie Trumpa do brania pod uwagę interesów Ukrainy i stanowiska tego kraju. W Europie przeważają obawy, że Trump może wyrazić zgodę na skrajnie niekorzystne dla Ukrainy warunki rozejmu forsowane przez Rosję. W poniedziałek przywódcy 26 z 27 państw Unii Europejskiej (bez prorosyjskiego premiera Węgier Viktora Orbana) wydali wspólne oświadczenie, domagając się, by rozmowy Trumpa z Putinem przebiegały z poszanowaniem interesów Ukrainy i prawa międzynarodowego.
Przeczytaj także:
Donald Trump zareagował na wspólne oświadczenie 26 państw Unii Europejskiej w sprawie Ukrainy i planowanego spotkania prezydentów USA i Rosji. Zapowiedział, że będzie rozmawiał z europejskimi przywódcami
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zamieścił w środę 13 sierpnia na swej platformie Truth Social wpis, w którym chwali europejskich przywódców tuż przed wirtualnym spotkaniem z nimi i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Wideokonferencja właśnie się rozpoczyna.
Rozmowy Trumpa z liderami krajów europejskich i prezydentem Ukrainy mają dotyczyć Ukrainy i planowanego na piątek spotkania prezydenta USA z dyktatorem Rosji Władimirem Putinem.
„Wkrótce będę rozmawiał z europejskimi przywódcami. To wspaniali ludzie, którym zależy na zawarciu porozumienia” – napisał Trump.
Donald Trump zamierza się spotkać z Władimirem Putinem w najbliższy piątek 15 sierpnia na terytorium należącej do USA Alaski. Rozmowy prezydenta Stanów Zjednoczonych z dyktatorem Rosji mają dotyczyć Ukrainy. Trump nie zaprosił na Alaskę nikogo spośród przywódców Unii Europejskiej i jej państw członkowskich. Nie jest też wciąż jasne, czy w rozmowach na Alasce będzie uczestniczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
W poniedziałek jasne stanowisko w tej sprawie ogłosiło 26 z 27 państw Unii Europejskiej. Oświadczenie – podpisane przez wszystkich unijnych liderów poza Viktorem Orbánem – podkreślało, że każde porozumienie musi gwarantować bezpieczeństwo Ukrainy i Europy oraz respektować prawo międzynarodowe, w tym zasadę nienaruszalności granic.
„Naród ukraiński musi mieć wolność decydowania o swojej przyszłości. Droga do pokoju w Ukrainie nie może być wyznaczona bez udziału Ukrainy. Sensowne negocjacje mogą się odbywać jedynie w warunkach zawieszenia broni lub ograniczenia działań wojennych” – czytamy w oświadczeniu.
Przeczytaj także:
Prokuratura Krajowa skierowała do wrocławskiego Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko 6-osobowej złożonej z Polaków i Białorusinów grupie, która dokonywała aktów dywersji i sabotażu na terytorium Polski. Działali na zlecenie rosyjskich służb
Akt oskarżenia przeciwko sabotażystom skierował do Sądu Okręgowego we Wrocławie Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Przed sądem stanie 6 oskarżonych – to trzej obywatele Polski (Kamil K., Dawid P., Łukasz K.) oraz trzej obywatele Białorusi (Stepan K., Andrei B., Jaraslau S.).
Zarzuty wobec nich dotyczą: organizowania i przeprowadzania aktów dywersyjnych na terenie Polski, handlu bronią, obrotu środkami odurzającymi oraz innych przestępstw o charakterze kryminalnym.
Akty dywersyjne, których dotyczy akt oskarżenia, to trzy incydenty z 2023 i 2024 roku. Chodzi o podpalenie i spowodowanie pożaru restauracji w Gdyni wiosną 2023 roku., próbę podpalenia magazynu w Gdańsku w marcu 2024 r. oraz podpalenie składowiska palet w Markach w nocy z 8 na 9 kwietnia 2024 r.
Oskarżeni trudniący się na co dzień działalnością przestępczą o pospolitym charakterze, mieli dokonać tych aktów sabotażu za pieniądze, na zlecenie rosyjskiego GRU, czyli wywiadu wojskowego.
Od momentu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w Polsce – a także w innych krajach Europy zaangażowanych we wspieranie broniącego się kraju – dochodzi do licznych aktów sabotażu dokonywanych przez agentów rosyjskich służb lub osoby pracujące na ich zlecenie. Anna Mierzyńska opisywała w OKO.press w materiale śledczym, jak wygląda werbunek kandydatów na rosyjskich dywersantów: „Mamy do czynienia z nowymi metodami rosyjskiego działania. Należą one do tak zwanych „pozaplanowych działań” rosyjskiego wywiadu, w których nie obowiązują klasyczne dla służb reguły. Nie ma długiego planowania, rozpisywania szczegółów operacji, rozpoznawania wykonawców, zatwierdzania planu przez zwierzchników. Są ochotnicy mieszkający lub przebywający w krajach zachodnich, którzy ze względów ideologicznych lub komercyjnych zgłaszają się do Rosjan za pomocą mediów społecznościowych Wszystkie ustalenia na temat konkretnej akcji dokonywane są przez internetowe komunikatory.”
Przeczytaj także:
Grupa, wobec której skierowano dzisiejszy (13 sierpnia) akt oskarżenia, jest tylko jedną z kilku, które rozpracowały polskie służby. Według podanych do publicznej wiadomości informacji pracujący dla Rosjan dywersanci stali również za podpaleniem wielkiego centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej w Warszawie i za próbą podpalenia fabryki farb pod Wrocławiem.
Przeczytaj także:
„Żadne środki nie zostaną przekazane na wypłaty dla beneficjentów, dopóki poszczególna umowa nie zostanie skontrolowana i uznana za zgodą z zasadami HoReCi” – przekazała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, ogłosiła we wtorek po południu, że wypłaty środków z KPO dla branży hotelarsko-gastronomicznej zostały wstrzymane.
„Rozumiem ogromne emocje i społeczne oburzenie, które wywołały niektóre dotacje i niektóre umowy podpisane w ramach HoReCi. W związku z tym podjęliśmy bardzo szybkie i szerokie działania kontrolne. Po drugie, kontrola samego PARP-u w jednostkach, które udzielały tych dotacji. Po drugie, kontrola Ministerstwa Funduszy w PARP-ie. Wreszcie dzisiaj podjęłam decyzję, że żadne środki nie zostaną przekazane na wypłaty dla beneficjentów, dopóki poszczególna umowa nie zostanie skontrolowana i uznana za zgodą z zasadami HoReCi” – przekazała ministra.
Szefowa resortu funduszy twierdzi, że do tej pory beneficjentom programu wypłacono 110 mln złotych. Cały budżet programu HoReCa opiewa na 1,2 mld zł.
W programie wsparcia Krajowego Planu Odbudowy dla branży hotelarsko-gastronomicznej (HoReCa) przyznano środki na łączną kwotę 1,2 mld zł. W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Funduszy opublikowało interaktywną mapę dotacji, dzięki której internauci zaczęli wyszukiwać absurdalne przypadki zatwierdzonych wniosków. Chodzi m.in. o zakup jachtów przez hotelarzy z Łodzi, czy wyposażenia solarium przez właścicielkę pizzerii.
Przedsiębiorcy oraz samo ministerstwo wskazują, że jednym z wymogów dla wniosków było to, by dotacja pomogła w dywersyfikacji działalności gospodarczej, co oznacza, że należało wnioskować o inwestycje spoza swojej dotychczasowej branży. Szefowa resortu funduszy w związku z wybuchem skandalu odwołała szefową PARP, czyli agencji wykonawczej programu. Politycy obozu rządzącego stoją na stanowisku, że błędy w zasadach przyznawania dotacji obecne były od początku i związane były z pośpiechem spowodowanym opóźnieniami w uruchomieniu środków. Za projekt odpowiadał bowiem jeszcze rząd PiS, ale w związku ze sporem wokół kwestii praworządności, środki były zablokowane przez dwa lata.
Przeczytaj także:
W lipcu OKO.press ujawniło, że Robert Bąkiewicz namawiał do przekazywania 1,5 proc. organizacjom, które nie miały statusu organizacji pożytku publicznego. Prokuratura w Świdnicy bada sprawę.
Prokuratura Rejonowa w Świdnicy wszczęła postępowanie sprawdzające, które dotyczy przejęcia świdnickiej fundacji Mieszko i wykorzystania jej numeru KRS do ogłaszania próśb o przekazywanie wsparcia 1,5 proc. podatku dochodowego na rzecz Rot Marszu Niepodległości i Ruchu Obrony Granic.
O tym, że organizacje Roberta Bąkiewicza zbierają w ten sposób środki z 1,5 proc., choć nie są uprawnionymi do tego organizacjami pożytku publicznego ujawniła w lipcu Anna Mierzyńska z OKO.press:
Przeczytaj także:
Prokuratura wszczęła postępowanie po zapoznaniu się z doniesieniami medialnymi o procederze.
„Celem działań prokuratury jest ustalenie czy środki te były gromadzone i wydatkowane zgodnie z przepisami oraz statutem fundacji. Postępowanie ma charakter sprawdzający i na chwilę obecną nie przesądza o wszczęciu śledztwa” – przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prok. Mariusz Pindera.
W lipcu Anna Mierzyńska opisała, jak dwie organizacje związane z Robertem Bąkiewiczem – Ruch Obrony Granic oraz Roty Marszu Niepodległości – zgarniają pieniądze z wpłat 1,5 procent podatku, mimo że żadna z nich nie jest organizacją pożytku publicznego. Formalnie nie mogą więc zbierać środków z odpisu podatkowego.
Ustaliliśmy, że w styczniu 2025 roku mała świdnicka fundacja „Mieszko”, która zajmowała się m.in. organizowanie wycieczek dla dzieci śladami zabytków, została przekazana osobom, które nie są związane ani ze Świdnicą, ani z edukacją, za to mają wiele wspólnego z Bąkiewiczem. Prezesem organizacji został Dominik Dzierżanowski, jeden z najbliższych dziś ludzi Bąkiewicza. Jak wskazuje sam Dzierżanowski na platformie X, jest on zaangażowany w: Ruch Obrony Granic, partię Niepodległość oraz Roty Marszu Niepodległości. Na czele wszystkich tych ugrupowań stoi Bąkiewicz.
W zarządzie świdnickiej fundacji zasiada też żona Dominika Dzierżanowskiego, Izabela Komorowska-Dzierżanowska. Natomiast w radzie fundacji zajęli Oskar Kida i Paweł Kryszczak. Kida to były skarbnik partii KORWiN. Kryszczak to wieloletni współpracownik Bąkiewicza.
Przeczytaj także: