Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Premier Donald Tusk zdecydowanie przedwcześnie ogłosił, że jest zgoda liderów UE na współfinansowanie tarczy wschód i tarczy przeciwlotniczej. Kolejna delegacja informuje OKO.press, że nie ma zgody na takie współfinansowanie.
Na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli 28 czerwca premier Donald Tusk ogłosił, że jest zgoda liderów UE na współfinansowanie dla projektu budowy tzw. tarczy wschód oraz obrony przeciwlotniczej wschodniej flanki. Premier powiedział, że „Polska uzyskała 100 procent tego co zakładała, jeśli chodzi o projekty obronne”.
W dzień rozpoczęcia szczytu premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wystosowali do Komisji Europejskiej list z wnioskiem o współfinansowanie z UE realizacji projektu tzw. tarczy wschód (umocnień na wschodniej granicy UE). Podobny wniosek dotyczył przygotowanego wspólnie z Grekami projektu europejskiej tarczy przeciwlotniczej, czyli obrony europejskiego nieba.
Premier powiedział, że spór w tej kwestii był „bardzo gorący”, ale „Polsce udało się zmobilizować praktycznie wszystkie pozostałe kraje i przeforsowaliśmy ten pomysł”.
„Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że (...) bezpieczeństwo naszej polskiej, a równocześnie europejskiej granicy oraz naszego nieba to już nie będzie nieskoordynowany wysiłek pojedynczych państw (…), tylko to już będą naprawdę projekty, które Europa będzie współfinansowała. Także mamy powody do satysfakcji” – podkreślił premier.
Dodał, że zapisy w tej sprawie znalazły się nie tylko w konkluzjach szczytu, ale też w agendzie strategicznej UE na lata 2024-2029.
Jednak jak ustaliło OKO.press, nie wszystkie delegacje potwierdzają to zobowiązanie.
Już w piątek rano jedna z największych delegacji krajowych powiedziała OKO.press, że „nie tak interpretuje zobowiązanie zawarte w konkluzjach szczytu” i że taka zgoda podczas szczytu nie padła.
"Z mojego odczytania konkluzji nie wynika, by istniało jakiekolwiek porozumienie w sprawie finansowania ze źródeł europejskich [polsko-bałtyckiego] projektu granicznego czy [projektu budowy] obrony przeciwlotniczej. Nie tak odczytujemy fragment o krytycznych lukach w zdolnościach” – mówi OKO.press oficer prasowy jednego z największych krajów w Radzie Europejskiej, który wypowiada się w imieniu swojej delegacji.
Podkreśla, że w konkluzjach jest mowa o „wzmocnieniu bazy technologiczno-przemysłowej sektora obronnego oraz zajęcia się krytycznymi lukami w zdolnościach, czyli o inwestycjach w przemysł, a nie w konkretny system obronny czy projekt wojskowy”.
Dodaje, że podobnie sformułowana jest część strategicznej agendy na lata 2024-2029 dotycząca obronności.
„W agendzie strategicznej zasadniczo mówi się, że »z zadowoleniem przyjmujemy wszelkie inicjatywy obronne«. Oznacza to, że państwa członkowskie mogą realizować takie projekty krajowe, jakie chcą, ale nie oznacza to, że jest na to finansowanie ze środków UE" – mówi rozmówca OKO.press.
W piątek po południu otrzymaliśmy komentarz w sprawie od kolejnej ważnej delegacji krajowej, która brała udział w szczycie.
„Podczas dyskusji było jasne, że dla wielu przywódców tekst ten nie może być rozumiany jako deklaracja finansowania tych inicjatyw obronnych”
- czytamy w komentarzu przesłanym do redakcji OKO.press.
„Znalazło to również odzwierciedlenie w zmianach w agendzie strategicznej, które zostały wprowadzone podczas szczytu. Tak więc przy dwóch okazjach kwestia ta została wyraźnie poruszona z zamiarem, że nie oznacza finansowania tych inicjatyw” – napisał sekretarz prasowy delegacji w odpowiedzi na pytanie OKO.press.
Poprosiliśmy KPRM o komentarz w tej sprawie. Odpowiedź kancelarii opublikujemy niezwłocznie.
Przyjęta dziś przez Sejm nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych była od dawna wyczekiwana w środowisku twórców
Niemal cały Sejm zagłosował dziś za nowelizacją ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która wdraża do polskiego porządku prawnego dwie dyrektywy Unii Europejskiej. Termin implementacji unijnych przepisów upłynął trzy lata temu, przez co Polska musiała płacić UE wysokie kary.
Projekt poparło 417 posłów i posłanek. Przeciwko zagłosowało 14 przedstawicieli Konfederacji i kilkoro posłów z pozostałych klubów.
Sejm przyjął szereg postulowanych przez twórców poprawek, w tym te dotyczące wypłaty tantiem dla artystów przez platformy streamingowe, oraz kodowane telewizje cyfrowe i kablowe. A także te dotyczące reemisji programów nadawanych w tradycyjnych telewizjach. Projekt zakłada też zwiększenie z 3 do 25 proc. objętości utworu, z którego można korzystać w celach dydaktycznych lub naukowych. Pod warunkiem że wykorzystywanie go nie ma charakteru zarobkowego i odbywa się dla ograniczonej grupy osób – np. w szkole lub na uniwersytecie.
W głosowaniu przepadły natomiast poprawki Lewicy, które miały zabezpieczyć interesy dziennikarzy i wydawców prasy. „Prasie dziś grozi to, że zagłodzą ją cyfrowi giganci, że będzie więcej zwolnień dziennikarzy. Ta ustawa może pomóc wszystkim mediom i może wzmocnić nas, jako społeczeństwo, w odporności na dezinformację” – mówiła w Sejmie posłanka Daria Gosek-Popiołek, apelując o przyjęcie poprawek. Bez skutku.
Projekt trafi teraz pod obrady Senatu.
Więcej o postulowanych zmianach w prawie autorskim pisała w OKO.press Natalia Sawka.
Przeciwko projektowi Lewicy głosowali dziś w Sejmie koalicjanci z Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi
Projekt ustawy, który odrzucił dziś Sejm, klub Lewicy przygotował we współpracy z warszawskim stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze. Zakładał walkę ze zjawiskiem flippingu m.in. poprzez podniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) od zbycia nieruchomości.
Obecnie podatek ten wynosi 2 proc. Projektodawcy chcieli, by wzrósł do 10 proc. jeżeli mieszkanie sprzedawane byłoby przed upływem roku od jego zakupu. Po dwóch latach podatek wynosiłby 6 proc., po upływie trzech – 4 proc. Ustawa nakładałaby też nowy podatek od zakupu trzeciego i kolejnego mieszkania w sytuacji, gdy osoba w ciągu pięciu lat chciałaby kupić więcej niż dwa lokale. Umowa na zakup trzeciego mieszkania byłaby opodatkowana stawką 3 proc., czwartego 4 proc., piątego i każdego kolejnego – 5 proc.
Podniesienie podatków miałoby ukrócić flipping, czyli kupowanie mieszkań nie w celu zamieszkania, a odremontowania i sprzedaży po wyższej cenie. Według posłów Lewicy przyczynia się ono do wzrostu cen mieszkań i ogranicza ich dostępność dla osób, które szukają miejsca do życia, a nie okazji do inwestycji.
Podczas debaty nad projektem w środę 26 czerwca część polityków przekonywała, że należy go poprawić, bo w obecnym kształcie uderzałby nie we flipperów, a w ich klientów.
Większość posłów i posłanek (232), w tym koalicjanci Lewicy, zagłosowała dziś jednak za odrzuceniem projektu już w pierwszym czytaniu. Zdecydowały tak kluby Koalicji Obywatelskiej (poza trzema osobami: Barbarą Nowacką, Franciszkiem Sterczewskim i Małgorzatą Tracz) i Trzeciej Drogi, Kukiz'15 i Konfederacja.
Pomysł Lewicy poparła większość klubu PiS – 160 osób. Łącznie 190 głosów oddano za skierowaniem projektu do dalszych prac.
Najwyższy Sąd Administracyjny oddalił skargi kasacyjne byłego premiera Mateusza Morawieckiego oraz Poczty Polskiej. Wyrok dla Morawieckiego za organizację wyborów kopertowych właśnie się uprawomocnił
Decyzja NSA zapadła na rozprawie w piątek 28 czerwca 2024. Sąd postanowił utrzymać w mocy wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 2020 roku. WSA uznał wtedy, że
decyzja o zorganizowaniu w pandemii wyborów kopertowych rażąco naruszyła prawo: konstytucję, ustawę o Radzie Ministrów i kodeks wyborczy.
Dzisiejsze postanowienie NSA o oddaleniu kasacji Morawieckiego i Poczty Polskiej sprawia, że wyrok WSA staje się prawomocny.
Przypomnijmy: wybory prezydenckie miały odbyć się w maju 2020 roku, rządzące Prawo i Sprawiedliwość liczyło na zwycięstwo Andrzeja Dudy. Ale trwała wtedy pierwsza fala pandemii COVID-19. Stąd pomysł rządu PiS, by głosowanie zorganizować korespondencyjnie, za pośrednictwem Poczty Polskiej.
Decyzję Morawieckiego w tej sprawie zaskarżył ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. RPO argumentował, że Poczta Polska nie miała ustawowych kompetencji do organizacji wyborów. Uprawnienia te mają bowiem wyłącznie organy wymienione w kodeksie wyborczym. Do tej interpretacji przychylił się Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Jak pisał w OKO.press Mariusz Jałoszewski, stwierdzenie rażącego naruszenia prawa przez byłego premiera samo w sobie nie powoduje dla niego konsekwencji. Mogłoby natomiast być podstawą do postawienia mu zarzutów karnych przekroczenia uprawnień (art. 231 kk). Jak dotąd jednak prokuratura odmawiała wszczęcia śledztwa w tej sprawie, czego domagała się m.in. Najwyższa Izba Kontroli. W listopadzie 2023 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia przychylił się do interpretacji śledczych, że działania rządu PiS zmierzające do przygotowania wyborów kopertowych mieściły się w granicach prawa. Teraz jednak doniesienie na działania m.in. Morawieckiego zamierza złożyć sejmowa komisja śledcza badająca tę sprawę.
Wybory korespondencyjne ostatecznie się nie odbyły, Państwowa Komisja Wyborcza na kilka dni przed planowanym na 10 maja głosowaniem ogłosiła, że to niemożliwe. Na przygotowania wydano bez sensu ponad 70 mln zł, z czego większość zwrócono potem Poczcie Polskiej. Wybory ostatecznie odbyły się w tradycyjny sposób na przełomie czerwca i lipca. W drugiej turze Andrzej Duda zwyciężył z Rafałem Trzaskowskim.
Sejm podjął uchwałę, która pozbawiła immunitetu poselskiego Michała Wosia z Suwerennej Polski. Prokuratura będzie mogła przedstawić mu zarzuty
Sejm przyjął dziś rano uchwałę o wyrażeniu zgody na pociągniecie do odpowiedzialności karnej Michała Wosia, członka Suwerennej Polski. Tym samym Woś stracił chroniący go przed wymiarem sprawiedliwości poselski immunitet. O zgodę Sejmu na postawienie Wosiowi zarzutów karnych zawnioskował 28 maja 2024 Prokurator Generalny Adam Bodnar.
To efekt śledztwa, jakie ws. Funduszu Sprawiedliwości prowadzi od lutego 2024 Prokuratura Krajowa. Śledczy badają, czy partia byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – Suwerenna Polska – w nieuprawniony sposób obracała pieniędzmi z Funduszu. Wśród osób, które objęło śledztwo, znalazł się m.in. Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości i minister środowiska w ostatnich rządach PiS.
Prokuratura zamierza postawić Wosiowi zarzuty z art. 231 par. 1 i 2 kodeksu karnego – czyli nadużycia władzy funkcjonariusza publicznego – oraz 296 par. 3 kk – czyli wyrządzenia Skarbowi Państwa szkody majątkowej „w wielkich rozmiarach”.
Bo, jak twierdzą śledczy, w czasie gdy był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości (lata 2017-2018) i odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, przekazał Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu 25 mln zł z Funduszu na zakup oprogramowania szpiegowskiego Pegasus. Wiedział przy tym, że CBA „nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła”. Wg prokuratury Woś działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz „wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami”.
Za uchyleniem Wosiowi immunitetu głosowała dziś cała koalicja 15 października (240 osób), przeciwko były klub PiS, koło Kukiz'15 i ośmiu członków Konfederacji (łącznie 192 osoby). Siedmioro członków Konfederacji wstrzymało się od głosu.