W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
We wtorek podczas gwałtownych powodzi wywołanych ulewnymi deszczami we wschodniej Hiszpanii, woda w kilka minut zmiotła wszystko, co miała na swojej drodze. Wiele osób nie mogło wydostać się ze swoich samochodów, domów i miejsc pracy.
W tej chwili trwają prace porządkowe, Hiszpanie sprzątają ogromne warstwy mułu i błota, którym pokryte są budynki, ulice oraz autostrady. Wiele osób boryka się z przerwami w dostawie prądu i wody oraz niedoborami artykułów spożywczych. Wciąż wiele dróg i linii kolejowych pozostaje zamkniętych.
Wewnątrz niektórych pojazdów wciąż znajdują się ciała. Ratownicy wyposażeni w drony oraz psy poszukują dziesiątek osób, które wciąż pozostają zaginione.
Budynek sądu w Walencji został przekształcony w kostnicę, do której pracownicy służby zdrowia przynosili przykryte białymi prześcieradłami nosze.
Na terenach dotkniętych katastrofą zaangażowanych już jest 1,2 tys. mundurowych, ale rząd wysłał dodatkowe wsparcie o 500 nowych żołnierzy, którzy zajmą się pracami porządkowymi i poszukiwawczymi.
Służby ratunkowe podają, że w wyniku katastrofy zmarło 205 osób. Najbardziej dotkniętym powodziami regionem jest Walencja, znajdująca się we wschodniej części kraju, ale ucierpiały też Andaluzja i Kastylia La Mancha.
Rośnie także liczba przestępstw związanych z kradzieżami. Policja poinformowała, że zatrzymano 50 osób podejrzanych o kradzież samochodów oraz rabunek sklepu jubilerskiego.
Według hiszpańskiej służby meteorologicznej AEMET we wtorek w jednym z miast położonych na zachód od Walencji odnotowano 491 mm deszczu w ciągu zaledwie ośmiu godzin — czyli prawie tyle, co w ciągu całego roku.
Mieszkańcy wybrzeża Morza Śródziemnego są przyzwyczajeni do jesiennych burz, które mogą powodować powodzie, ale ta katastrofa była jedną z największych w niedawnej historii. Starsi mieszkańcy Hiszpanii pamiętają powódź z 1957 roku, w wyniku której zginęło 81 osób.
Burza, która doprowadziła do powodzi, uformowała się, gdy zimne powietrze przemieszczało się nad ciepłymi wodami Morza Śródziemnego. Naukowcy twierdzą, że jest typowa dla tej pory roku. Jednak tłumaczą, że zmiany klimatyczne spowodowane działalnością człowieka zwiększają gwałtowność, długość i częstotliwość takich ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Prezydent Wołodymyr Zełenski 31 października opowiadał o negocjacjach między Polską a Ukrainą w sprawie polskich samolotów MiG-29, których Polska jeszcze stronie ukraińskiej nie przekazała.
Podczas spotkania z szefami wspólnot terytorialnych obwodu zakarpackiego Zełenski opowiadał o rozmowach ukraińskiego rządu z Polską na temat przekazania uzbrojenia, jak i działań Polski na terenie Ukrainy. Chodziło m.in. o sprawę ochrony powietrznej nad magazynami gazu w obwodzie lwowskim.
„Mamy dobre stosunki sąsiedzkie z Polską. Istnieją różne wyzwania, prosiliśmy o zestrzeliwanie rakiet zmierzających w kierunku Polski” – mówił podczas spotkania Zełeński. „W miejscowości Stryj [w obwodzie lwowskim, przyp. red], mamy magazyny gazu, od których zależy nasze życie” – powiedział i dodawał, że Ukraina zwróciła się z prośbą do Polski o ochronę tej miejscowości, ponieważ w kraju nie ma wystarczającej liczby systemów ochrony magazynów gazu.
„A co z Polakami? Zestrzeliwują? Nie. Polacy powiedzieli, że są gotowi zestrzelić, jeśli nie będą sami w tej decyzji, jeśli NATO ich wesprze” – powiedział Zełeński.
Dodał też, że z byłym sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem uzgodnił, że Polska będzie pełniła swoją misję poprzez użycie samolotów należących do NATO. „Naprawdę chcieliśmy dostać MiG-i od Polski, ale nie mogli ich nam dać, ponieważ nie mieli wystarczającej liczby własnych. Dlatego uzgodniliśmy z NATO, że zapewnią nam misję policyjną, tak jak naszym bałtyckim przyjaciołom” – powiedział.
Później przekazał, że takiej misji nie ma.
Jednak słowa o tym, że Zełenski „skrytykował” Polskę nigdzie nie padły.
Do wypowiedzi ukraińskiego prezydenta odnieśli się szefowie MON i MSZ.
„Polska przekazała tyle sprzętu wojskowego Ukrainie, ile było możliwe – granicą są jednak zdolności obronne i bezpieczeństwo Polski. Decyzja o zestrzeliwaniu rakiet jest zawsze odpowiedzią całego NATO, nie jednego państwa. Dziś takiej decyzji Sojuszu nie ma” – napisał na portalu X Władysław Kosiniak-Kamysz.
W czwartek podczas konferencji w Olsztynie do sprawy odniósł się również minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Przypomniał władzom w Kijowie, że w proporcji do PKB „Polska zrobiła w kwestii pomocy Ukrainie więcej niż jakikolwiek inny kraj”.
„Z Ukrainą mamy intensywny dialog także w dziedzinie bezpieczeństwa. Ukraina ma prawie 300 naszych czołgów, mnóstwo ciężkiego sprzętu, także samoloty. Staramy się pomóc, ale także jesteśmy krajem frontowym. Nam też Rosja grozi i nie wszystko jest możliwe” – mówił podczas spotkania szef polskiej dyplomacji.
W lipcu Donald Tusk oraz Wołodymyr Zełeński podpisali w Warszawie dwustronną umowę o bezpieczeństwie. Dokument przewiduje m.in. „rozważenie” dostawy eskadry myśliwców MiG-29 „biorąc pod uwagę potrzeby w zakresie bezpieczeństwa Polski i zdolności operacyjnych Sił Powietrznych RP”.
Tusk podkreślał wtedy, że jeśli tylko sojusznicy w NATO pozwolą Polsce zastąpić MiG-i innymi samolotami, to będzie przekonywał dowódców, aby przekazać Ukrainie te myśliwce.
W sierpniu Władysław-Kosiniak Kamysz mówił, że Polska już i tak przekazała Ukrainie bardzo dużo. „Rząd polski, zarówno nasz rząd, jak i rząd poprzedników, przekazał wielomiliardowe donacje sprzętu na Ukrainę. (...) nasi partnerzy z Ukrainy muszą zrozumieć, że państwo polskie musi zachować swoje zdolności. I to jest dla mnie jako ministra obrony priorytet”.
„Dopiero po otrzymaniu nowych samolotów będzie można inaczej dysponować starymi samolotami, jak MiGi-29, które obecnie wciąż wykorzystywane są m.in. do misji chroniących polską przestrzeń powietrzną. Wtedy będziemy podejmować decyzje” – dodał..
Jedni odeszli w dostojnym wieku, inni zbyt wcześnie. Wspominamy ludzi świata kultury, polityki, sportu, przedstawicieli życia społecznego — którzy zmarli w ciągu ostatniego roku.
Jadwiga Barańska (21 października 1935 – 24 października 2024)
Popularność przyniosła jej rola Barbary Niechcic w filmie „Noce i dnie” na podstawie powieści Marii Dąbrowskiej. To właśnie Barańska namówiła reżysera – swojego męża Jerzego Antczaka – aby sięgnął po tę powieść. Stworzyła znakomite role w „Trędowatej” czy „Hrabinie Cosel”. W 1978 roku wyemigrowała z mężem do Stanów Zjednoczonych, wrócili na początku lat 90. W 2000 roku aktorka współtworzyła film męża „Pragnienie miłości” o związku Fryderyka Chopina i George Sand. Zagrała tam rolę matki Fryderyka Chopina.
Alain Delon (8 listopada 1935 – 18 sierpnia 2024)
Jedna z największych postaci kina. Szczyt jego kariery przypadł na lata 60. i 70. Grał we filmach Luchina Viscontiego (m.in. „Lampart”, 1963), Michelangelo Antonioniego (słynne „Zaćmienie”, 1962), Josepha Loseya („Monsieur Klein”, 1976), Volkera Schloendorffa („Miłość Swanna”, 1983) – największych reżyserów swej epoki. Nakręcił łącznie ponad 90 filmów. Delon stał się symbolem francuskiego kina oraz inspiracją dla wielu twórców na całym świecie. Niektórzy mówią, że wraz z jego odejściem skończyła się cała epoka w kinie.
Marzena Kipiel-Sztuka (19 października 1965 – 9 czerwca 2024)
Przez 23 lata grała Halinkę w serialu „Świat według Kiepskich”. Postać pielęgniarki, która musi ogarniać dom i utrzymywać bezrobotnego męża – Ferdka Kiepskiego (Andrzej Grabowski), stała się ikoną polskiej popkultury. Oprócz „Kiepskich” zagrała w kilku filmach fabularnych i serialach: „Pierwsza miłość”, „Fala zbrodni” i „Behawiorysta”. Ostatnio realizowała autorski projekt sceniczny „Życie nie musi być Kiepskie”.
Zofia Kucówna (15 maja 1933 – 6 kwietnia 2024)
Polska aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, związana m.in. z Teatrem Współczesnym, Dramatycznym i Narodowym w Warszawie. Znana z wybitnych ról dramatycznych, występowała w klasycznych sztukach polskich i światowych dramatopisarzy, m.in. w rolach stworzonych przez Szekspira, Czechowa, Wyspiańskiego i Słowackiego.
Zagrała m.in. w filmach „Wiano” Jana Łomnickiego, „Spirala” Krzysztofa Zanussiego i „Deszczowy lipiec” Leonarda Buczkowskiego, a także w serialach„Egzamin z życia” i „Dom nad rozlewiskiem”.
Dorobek telewizyjny Kucówny to kilkadziesiąt ról w Teatrze Telewizji, z którym zaczęła współpracę w 1959 roku. Jedną z jej pierwszych ról na małym ekranie była Manduła we fragmentach „Zawiszy Czarnego” Słowackiego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza (1959). Potem wystąpiła w jego następnych przedstawieniach, m.in. w „Białej” Adolfa Rudnickiego w roli Flory (1960), jako Zosia w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza (1966) oraz tytułowa Panna Julia z dramatu Augusta Strindberga (1971).
Przez wiele lat była wykładowczynią Akademii Teatralnej w Warszawie, w 1998 r. otrzymała tytuł naukowy profesora nauk teatralnych. Aktorka uhonorowana została wieloma nagrodami za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury i sztuki, będąc inspiracją dla wielu pokoleń aktorów.
Leszek Moczulski (7 czerwca 1930 – 10 października 2024)
Działacz opozycji antykomunistycznej, lider i założyciel Konfederacji Polski Niepodległej. W czasach PRL wielokrotnie aresztowany, łącznie przesiedział w więzieniach – z przyczyn politycznych – sześć lat. Nękany przez SB, kilkadziesiąt razy zatrzymywany na 48 godzin, nieustannie rewidowany, nachodzony w domu. Był współzałożycielem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
W latach 1950-1957 pracował jako dziennikarz w wielu stołecznych gazetach, m.in.: „Trybunie Ludu”, „Wsi”, „Życiu Warszawy” i „Dookoła świata”. W tym czasie redagował także pisma zakładowe: „Komunard” i „Budujemy Trakt Starej Warszawy”. W 1952 r. ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim.
W 1957 r. Leszek Moczulski po raz pierwszy został aresztowany. Zarzucano mu, że przekazywał prasie zachodniej informacje na temat sytuacji wewnętrznej w PRL, wpływając na negatywny wizerunek władzy w Polsce na Zachodzie. W 1958 r., na mocy decyzji Sądu Wojewódzkiego, który orzekł o jego niewinności, wyszedł z aresztu. W tym samym roku ukończył historię na Uniwersytecie Warszawskim.
Po wyjściu z więzienia krótko pracował w Telewizji Polskiej, po czym otrzymał dwuletni (1958-1960) zakaz wykonywania pracy dziennikarskiej.
Moczulski krytycznie podchodził do jakichkolwiek kompromisów z władzami komunistycznymi, co sprawiło, że odrzucił również postanowienia Okrągłego Stołu.
Janusz Rewiński (16 września 1949 – 1 czerwca 2024)
Niezapomniany „Siara” z filmu „Kiler”, członek kabaretu Tey i Kabaretu Olgi Lipińskiej, założyciel Polskiej Partii Przyjaciół Piwa i poseł na Sejm (1991). W latach 80. grywał pomniejsze role w filmach i serialach, m.in. „Zmiennikach”, „Podróżach pana Kleksa” i „Pierścieniu i róży”.
Urodził się w Żarach. W 1972 r. został absolwentem Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Działalność artystyczną rozpoczął od występów w programie kabaretowym „Spotkanie z Balladą”, emitowanym w TVP2, i krakowskiej w Piwnicy Pod Baranami. W latach 70. można go było oglądać m.in. w spektaklach „Zemsta” wg Fredry w reż. Romana Kordzińskiego, „Ożenek” wg Gogola w reż. Bogdana Hussakowskiego i „Dobry człowiek z Seczuanu” wg Brechta w reż. Kordzińskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Szeroka publiczność kojarzy go z kreacji Miśka w Kabarecie Olgi Lipińskiej i Edwarda Nowaka w serialu „Tygrysy Europy”.
W 2010 r. był członkiem komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, a pięć lat później wspierał kampanię prezydencką Andrzeja Dudy.
Franciszek Smuda (22 czerwca 1948 – 18 sierpnia 2024)
Były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, uważany za jednego z najlepszych polskich trenerów. Pracował w kraju i za granicą, zwyciężał w ekstraklasie, udało mu się też awansować do grupowej fazy Ligi Mistrzów. Jako piłkarz od końca lat 60. do 1982 r. grał na pozycji stopera w klubach polskich, amerykańskich i niemieckich. Z Widzewem, Wisłą i Lechem Poznań osiągał znaczne sukcesy w rywalizacji europejskiej. Czterokrotnie był wybierany Trenerem Roku w plebiscycie „Piłki Nożnej”.
Jerzy Stuhr (18 kwietnia 1947 – 9 lipca 2024)
Aktor, reżyser i pedagog. Największą popularność przyniosły mu role Maksa w kultowej „Seksmisji”, komisarza Ryby w „Kilerze” Juliusza Machulskiego, Piszczyka w „Obywatelu Piszczyku” oraz Jana Bratka w „Obywatelu” we własnej reżyserii. Jego głos znany był również młodszemu pokoleniu — Jerzy Stuhr użyczył go osiołkowi ze „Shreka”. W 1994 roku zadebiutował jako reżyser filmu „Spis cudzołożnic”, ekranizacją powieści Jerzego Pilcha. Jednym z jego najważniejszych dokonań reżyserskich jest film „Duże zwierzę” z 2000 roku.
Był również pedagogiem. W latach 1990-1996 i 2002-2008 był rektorem w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, w 1994 roku uzyskał tytuł profesora sztuk teatralnych.
W 2020 r. aktor przeszedł udar mózgu. Wcześniej, w 2011 r. wykryto u niego nowotwór krtani.
W 2018 r. artysta został uhonorowany Polską Nagrodą Filmową Orły za osiągnięcia życia.
Krzysztof Kieślowski mawiał o nim, że stanowi „wyjątkowy w Polsce przypadek aktora, który sprawdza się we wszystkich gałęziach sztuki, które uprawia – i w filmie, i w telewizji, i w teatrze”.
Zbigniew Lew-Starowicz (25 października 1943 – 13 września 2024)
Najbardziej znany polski seksuolog. Lekarz psychiatra, psychoterapeuta, nauczyciel akademicki, profesor nauk medycznych, założyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego.
Profesorem nauk medycznych został w 2015 r. Pracował w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego (przez dwie kadencje był dziekanem Wydziału Rehabilitacji) i w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego, gdzie kierował Zakładem Seksuologii Medycznej i Psychoterapii. Był założycielem i prezesem Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego i Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. W latach 90. był ekspertem MEN w dziedzinie edukacji seksualnej i kierował programem edukacji seksualnej ONZ. Przez wiele lat pełnił funkcję krajowego specjalisty z zakresu seksuologii, a także biegłego sądowego.
Elżbieta Zającówna (14 lipca 1958 – 28 października 2024)
Największą popularność przyniosły jej role w filmach i serialach. Zagrała m.in. w „Vabanku” Juliusza Machulskiego, kultowej „Seksmisji”, a także popularnym serialu „Matki, żony i kochanki”, gdzie wcieliła się w postać Hanki Trzebuchowskiej. Była również prezenterką telewizyjną, prowadziła m.in. teleturniej „Sekrety rodzinne” w Polsacie, angażowała się w akcje charytatywne i społeczne (w latach 2010–2013 pełniła funkcję wiceprezeski „Fundacji Polsat”), miała własną firmę producencką.
Prokurator Krajowy Adam Bodnar prosi Parlament Europejski o uchylenie immunitetu europosła Grzegorza Brauna. Braun ma odpowiedzieć m.in. za antycemicki eksces w Sejmie
„Prokurator Generalny Adam Bodnar przekazał do Przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Grzegorza Brauna posła do Parlamentu Europejskiego” – czytamy w opublikowanym dziś przez Prokuraturę Krajową komunikacie.
Prokuratura przekazała, że zebrała wystarczający materiał dowodowy, by oskarżyć Brauna o popełnienie siedmiu przestępstw:
W dwóch ostatnich punktach chodzi o zeszłoroczne obchody żydowskiego święta, chanuki, w Sejmie. Grzegorz Braun użył gaśnicy, by zgasić świece chanukowe zapalone podczas uroczystości w Sejmie. Następnie z mównicy zaczął wygłaszać antysemickie hasła. Po tym incydencie Braun został wykluczony z obrad Sejmu. Wówczas był jeszcze posłem Konfederacji. W czerwcu tego roku w wyborach europarlamentarnych zdobył mandat startując z okręgu krakowskiego, z listy Konfederacji. Zagłosowało na niego 113 tys. osób.
Z kolei incydent z choinką miał miejsce w styczniu 2023 roku. Braun wtargnął wówczas do krakowskiego sądu, porwał stojącą w holu choinkę i wyrzucił ją na śmietnik. W taki subtelny sposób wyraził swoje niezadowolenie z powodu tego, że na niektórych bombkach można było znaleźć symbole Unii Europejskiej i wyrazy wsparcia dla społeczności LGBT. „Poseł zachowuje się jak wandal, ostentacyjnie niszcząc cudzą własność w miejscu publicznym” – komentowali wówczas sędziowie.
Braun jako europoseł jest dziś chroniony immunitetetm. W Brukseli nie powinni być jednak zdziwieni wnioskiem od polskiej prokuratury. Grzegorz Braun dał się już na arenie europejskiej poznać jako prowokator i osoba o niskiej kulturze osobistej. W październiku Parlament Europejski zdecydowaną większością głosów wyraził zgodę na przekazanie środków z zamrożonych aktywów rosyjskiego banku centralnego Ukraińcom. Braun głosował na nie, a gdy zobaczył wynik głosowania, wielokrotnie skandował na sali obrad słowo „złodzieje”.
Izrael drugi dzień z rzędu nawołuje do ewakuacji całe, ponad 80-tysięczne miasto Baalbek. Wczoraj naloty zabiły tam przynajmniej 19 osób. Premier Libanu liczy na zawieszenie broni w najbliższych dniach
W środę 30 października izraelska armia najpierw ogłosiła, że wzywa mieszkańców miasta Baalbek do ewakuacji, a następnie zbombardowała miasto. W samym mieście mieszka ponad 80 tys. osób. Baalbek znajduje się na północy kraju, daleko od granicy z Izraelem. Region, w którym znajduje się miasto jest zamieszkany głównie przez ludność szyicką. Dlatego jest naturalnym obszarem działania dla Hezbollahu.
„Siły Obrony Izraela z całą mocą uderzą w cele Hezbollau w waszym mieście i w okolicznych wioskach, nie mają na celu was skrzywdzić. Dla waszego bezpieczeństwa musicie natychmiast opuścić wasze domy i przenieść się poza miasto” – czytamy w komunikacie umieszczonym w mediach społecznościowych przez Awiszaja Ardajego, arabskojęzycznego rzecznika armii izraelskiej. Komunikat opublikowano nieco po godzinie 11 przed południem, bombardowania rozpoczęto jeszcze tego samego dnia.
Bardzo podobnej treści Adrai opublikował znów dziś, o podobnej porze.
„Ludzie panikują” – relacjonował wczoraj sytuację w mieście dla „New York Times'a” wiceburmistrz miasta Ibrahim Bajan. W momencie rozmowy Bajan przekazywał, że na miasto i jego okolice spadło kilkanaście pocisków. Według Izraela celem były magazyny paliwa, z których korzysta Hezbollah. Uzupełniać je miał Iran, główny międzynarodowy sponsor szyickiej organizacji, która walczy z Izraelem.
Według danych libańskiego Ministerstwa Zdrowia, w nalotach na Baalbek i okolice zginęło przynajmniej 19 osób. To nie pierwsze ataki na okolicę w tej wojnie. Tylko w poniedziałek w atakach na dolinę Bekaa zginęło 60 osób. Po poniedziałkowych atakach Ibrahim Bajan mówił dla „NYT”:
„Ludzie nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Ci, którzy mają pieniądze, już uciekli. Ci, którzy nie mogą sobie na to pozwolić, zostali. Teraz pozostaje im tylko nadzieja”.
W Baalbek znajduje się wiele starożytnych zabytków z czasów rzymskich. Starożytne ruiny Baalbek, między innymi dobrze zachowana świątynia Bachusa są wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dotychczas nie ma informacji, by zabytki uległy zniszczeniom.
Z kolei pociski wystrzelone z Libanu przez Hezbollah zabiły dziś w Izraelu pięć osób – izraelskiego farmera i czwórkę robotników pochodzących z Tajlandii.
Konflikt między libańskim Hezbollahem a Izraelem wzmógł się po 7 października 2023 roku, gdy Hamas zaatakował Izrael, a niedługo później Izrael rozpoczął inwazję Strefy Gazy. Przez niemal rok między stronami konfliktu trwała wymiana ognia ponad granicą. W ostatnich dwóch miesiącach Izrael zintensyfikował konflikt. We wrześniu Izraelczycy w nalocie na przedmieścia Bejrutu zabili wieloletniego przewodniczącego Hezbollahu Hassana Nasrallaha. Niedługo później podjęli się inwazji lądowej na tereny przygraniczne.
Liczba ofiar izraelskich ataków i nalotów w Libanie zbliża się do 3 tys.
Tymczasowy premier Libanu Nadżib Mikati powiedział w środę wieczorem, że ma nadzieję, że niedługo uda się podpisać zawieszenie broni.
„Robimy wszystko, co w naszej mocy, by osiągnąć zawieszenie broni w najbliższych godzinach lub dniach” – mówił wczoraj libański premier. Również w środę międzynarodowe media dotarły do szkicu wypracowanego przez amerykanów porozumienia. Po zawieszeniu broni miałby nastąpić sześćdziesięciodniowy okres przejściowy, w którym libańska armia przejęłaby kontrolę nad terenami granicznymi i skonfiskowała tamtejszą broń należącą do Hezbollahu. Umowa oznaczałaby też implementację rezolucji ONZ numer 1701, według której Hezbollah nie mógłby prowadzić żadnych działań na południe od rzeki Litani.