0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:42 27-11-2025

Prawa autorskie: 29.05.2023 Gliwice . Od lewej: posel Ireneusz Ras , wicemarszalek Sejmu Piotr Zgorzelski , prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Wladyslaw Kosiniak - Kamysz podczas konferencji prasowej partii opozycyjnych i Ruchu Samorzadowego Tak ! dla Polski . Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl29.05.2023 Gliwice ....

Zgorzelski w RMF: gdyby nie PSL, związków by nie było

Piotr Zgorzelski w RMF-ie snuł wizję rzeczywistości, w której to PSL stał się mimowolnym motorem zmian w kwestii uregulowania przepisów dla par jednopłciowych. „20 lat miele się ten temat. I dopiero PSL złożyło projekt” – twierdzi wicemarszałek.

Co się wydarzyło?

Piotr Zgorzelski, ludowiec i wicemarszałek Sejmu był gościem Porannej Rozmowy z RMF FM. W ciągu 25-minutowego wywiadu polityk PSL wziął w obronę myśliwych, ale deklarował, że partia będzie głosować za procedowaniem projektu ws. obowiązkowych badań dla myśliwych. Komentował zmianę na fotelu metropolity krakowskiego („taliban odchodzi”), czy start PSL w kolejnych wyborach („samodzielnie, ale nie samotnie; z przedsiębiorcami, rzemieślnikami”)

Lwią częścią głównej rozmowy, emitowanej w radiu, była kwestia wyroku TSUE wskazująca na potrzebę akceptowania małżeństw jednopłciowych i wpisywania ich do rejestrów w urzędach stanu cywilnego. Wicemarszałek, powołując się m.in. na słowa premiera Donalda Tuska, bagatelizował to orzeczenie twierdząc, że nie zmieni ona sytuacji prawnej w Polsce.

„Ten wyrok nie wpływa na sytuację prawną małżeństw. Kropka” – mówił Zgorzelski w RMF. „Premier Tusk wyraźnie powiedział, że nie może być tak, że Unia Europejska nam tu cokolwiek może narzucić. I ja się z panem premierem zgadzam” – dodawał na antenie. Tyle że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nic nam nie narzuca. Sytuację dotyczącą wyroku TSUE dla OKO.press wyjaśnia prof. Ewa Łętowska, która wyraźnie zaznacza: „Wyrok TSUE nie wymaga zmiany polskiego prawa, a jego wykonanie oznacza jedynie zmianę praktyki administracyjnej i orzeczniczej”.

Wicemarszałek Zgorzelski w RMF twierdził też, że to zasługa Polskiego Stronnictwa Ludowego, że projekt gwarantujący minimum bezpieczeństwa dla par jednopłciowych będzie rządowym. Ludowcom przypisywał nawet autorstwo projektu i snuł wizję rzeczywistości, w której to PSL jako pierwsza partia w III RP złożyła projekt stosownej ustawy.

„Lewica mówi, a PSL robi” – stwierdził Zgorzelski. „Przez 20 lat słyszeliśmy ględzenie i zaklinanie rzeczywistości, jeśli chodzi o związki partnerskie. 20 lat miele się ten temat, wałkuje. I co? Dopiero Polskie Stronnictwo Ludowe, które tego tematu nie miało w swojej agendzie i nie ma obowiązku realizowania tego tematu, złożyło projekt ustawy o statusie osoby najbliższej. Dlaczego? Dlatego, że jesteśmy odpowiedzialni i skuteczni” – powiedział w RMF Piotr Zgorzelski.

Jaki jest kontekst?

Wicemarszałek zapomniał jednak, że temat związków partnerskich pojawiał się w polskim Sejmie po 1989 roku przynajmniej dziewięć razy. Ostatni projekt, stworzony przez Lewicę, został wycofany z porządku obrad 18 listopada. I jak dowiedziało się OKO.press, wróci, jeśli posłowie nie przegłosują projektu rządowego, który roboczo i potocznie nazywa się ustawą o osobie najbliższej. Jego wstępne założenia przedstawiono w październiku — a jako całość ma trafić do rządu jeszcze w tym roku.

Piotr Zgorzelski wyłączne autorstwo tej ustawy przypisuje Urszuli Pasławskiej i PSL-owi, pomijając przy tym pracę Lewicy i Katarzyny Kotuli, byłej ministry ds. równości, a dziś pełnomocniczki ds. równości oraz jej zaplecza. Mówi o sukcesie — ale nie dostrzega, że projekt ten, będący jedynie podstawowym, minimalnym zabezpieczeniem dla par LGBT+, pomijającym np. kwestię tęczowych rodzin – ma szansę powodzenia, bowiem wcześniej ludowcy byli hamulcowym zmian i konsekwentnie sprzeciwiali się unormowaniu kwestii związków jednopłciowych.

Przeczytaj więcej na OKO.press:

Przeczytaj także:

09:32 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Maciej Wasilewski / Agencja Wyborcza.plFot. Maciej Wasilews...

CBA znowu u Rydzyka

Agenci CBA weszli do siedziby Fundacji „Lux Veritatis” Tadeusza Rydzyka. Zabezpieczyli zostały dokumenty, które posłużą w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości wokół Funduszu Sprawiedliwości.

Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował PAP, że agenci CBA na polecenie Prokuratury Krajowej przyszli do Fundacji „Lux Veritatis” z postanowieniem przeszukania i zabezpieczenia rzeczy.

- Agenci zabezpieczyli dokumenty do śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Teraz te dokumenty będą analizowane i weryfikowane – dodał rzecznik.

Działania agentów skomentował później także minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. „CBA na zlecenie prokuratury weszło do fundacji Tadeusza Rydzyka z żądaniem wydania rzeczy do śledztwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Nie ma świętych krów” – napisał na platformie X.

Jaki jest kontekst?

To kolejna taka akcja agentów. 5 grudnia 2024 roku CBA weszło do budynków Fundacji „Lux Veritatis” w Warszawie, Toruniu i Wrocławiu. Zabezpieczyli wówczas dokumenty do śledztwa ws. przekroczenia uprawnień przez b. ministra kultury. Chodzi o finansowanie Muzeum „Pamięć i Tożsamość” w Toruniu. Fundacja oświadczyła, że wydała żądane dokumenty dobrowolnie.

Fundacja „Lux Veritatis” była jednym z największych beneficjentów tej części funduszu była , którą zarządza o. Tadeusz Rydzyk. Łącznie w latach 2017-2023 wzbogaciła się o ponad 14 mln zł. Na tym jednak nie koniec, bo Fundusz przekazał także (w latach 2017-2019) ponad 648 tys. zł prowadzonej przez Rydzyka Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Przeczytaj także:

"Z Telewizją Trwam ojca Rydzyka minister Ziobro bardzo chciał zawrzeć umowę promocyjną, żeby ich dodatkowo wesprzeć, ale nie mogliśmy tego zrobić bezpośrednio, bo są nadawcą społecznym i regulacje tego zabraniają. Dlatego środki otrzymywała Fundacja Lux Veritatis w ramach dotacji przyznanej na przeciwdziałanie przyczynom przestępczości – produkowali audycje w telewizji Trwam, a ich gośćmi bywali politycy Solidarnej Polski” – zeznawał Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Przeczytaj także:

Pełna lista podejrzanych w aferze z Funduszem Sprawiedliwości według Prokuratury Krajowej obejmuje ponad 330 osób. Przedstawiono zarzuty dotyczące m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przestępstw karnoskarbowych, przywłaszczenia środków publicznych, prania pieniędzy, fałszowania dokumentów oraz innych poważnych czynów, które miały doprowadzić do strat Skarbu Państwa w wysokości co najmniej 300 mln zł.

Były ministers sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ma dostać 26 zarzutów, a Sejm zgodził się na jego zatrzymanie – polityk schronił się jednak na Węgrzech.

Przeczytaj także:

Polecamy też wyjaśnienie OKO.press w sprawie afery Funduszu Sprawiedliwości

06:58 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Drew ANGERER / AFPFot. Drew ANGERER / ...

Atak na żołnierzy Gwardii Narodowej koło Białego Domu. Trump oskarża Bidena

Grupa zadaniowej FBI ds. terroryzmu szuka wskazówek, co skłoniło afgańskiego imigranta do otwarcia ognia do dwóch żołnierzy Gwardii Narodowej. Stało się to zaledwie kilka przecznic od Białego Domu, przy wejściu do metra. Ranni żołnierze trafili do szpitala w stanie krytycznym.

Podejrzany, który został ranny podczas zatrzymania, został zidentyfikowany przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego jako Rahmanullah Lakanwal, obywatel Afganistanu. Wiadomo już, że przez 10 lat służył w armii afgańskiej razem z żołnierzami amerykańskich sił specjalnych. Przybył do USA w 2021 r. w ramach operacji Allies Welcome, programu z czasów Bidena dla tysięcy Afgańczyków, którzy pomagali USA podczas wojny w Afganistanie i obawiali się represji ze strony sił talibskich.

Prezydent Trump, który w momencie ataku przebywał w rezydencji na Florydzie, opublikował wideo, w którym nazwał strzelaninę „aktem zła, aktem nienawiści i aktem terroru”. Zapowiedział, że jego administracja „ponownie zbada” wszystkich Afgańczyków, którzy przybyli do USA za prezydentury Joe Bidena.

Wiceprezydent J.D. Vance (którego też nie było w Białym Domu – w środę przebywał w Kentucky), napisał w poście na X, że strzelanina jest dowodem na to, iż polityka imigracyjna administracji Trumpa była uzasadniona.

Agencja ds. obywatelstwa i imigracji USA poinformowała później, że wstrzymała na czas nieokreślony rozpatrywanie wszystkich wniosków imigracyjnych dotyczących obywateli Afganistanu „do czasu przeprowadzenia dalszej analizy protokołów bezpieczeństwa i weryfikacji”.

Jaki jest kontekst

Latem Prezydent Trump po raz pierwszy w historii uruchomił przepis z Sekcji 740 Ustawy o samorządzie Dystryktu Kolumbii (District of Columbia Home Rule Act), który daje mu możliwość przejęcia w trybie nadzwyczajnym kontroli nad stołeczną policją.

Trump argumentował swój ruch potrzebą walki z „falą bezprawia”. Jednak statystyki brutalnych przestępstw w Waszyngtonie utrzymują się na najniższym od 30 lat poziomie. Krytycy Trumpa widzieli w akcji Trumpa pokaz siły wymierzony w mniejszości i bezdomnych.

Dzień przed strzelaniną Trump ogłosił, że w Waszyngtonie przestępczość została wyeliminowana (statystyki tego nie potwierdzają). Teraz następuje zwrot i atak na migrantów.

Do środowej strzelaniny doszło pięć dni po tym, jak sędzia federalny wydał orzeczenie tymczasowo uniemożliwiające żołnierzom Gwardii Narodowej pełnienie obowiązków związanych z egzekwowaniem prawa w Dystrykcie Kolumbia bez zgody burmistrza Waszyngtonu. Sędzia wstrzymała jednak wykonanie zarządzenia do grudnia, aby umożliwić administracji Trumpa złożenie apelacji.

To, jak wygląda patrolowany przez Gwardię Narodową Waszyngton, opisywał Radosław Korzycki:

Przeczytaj także:

06:32 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Peter PARKS / AFPFot. Peter PARKS / A...

Trzech aresztowanych po tragicznym pożarze w Hongkongu

Co najmniej 55 osób zginęło w pożarze kompleksu mieszkalnego w Hongkongu. Mieszkańców jest 4700. Z 279 nadal nie ma kontaktu. Policja zatrzymała trzy osoby w związku z podejrzeniem o nieumyślne spowodowanie śmierci.

Do tragedii doszło w środę ok. godz. 15 czasu lokalnego (godz. 8 w Polsce) w kompleksie mieszkalnym Wang Fuk Court w dzielnicy Tai Po na północy metropolii. Dotowane osiedle, gdzie w ok. 2 tysiącach mieszkań zameldowanych było ponad 4,7 tys. osób, przechodziło generalny remont.

Ogień pojawił się na jednym z wysokościowców i błyskawicznie rozprzestrzenił się po łatwopalnych bambusowych rusztowaniach, które oplatały budynki. Po 18 godzinach władze poinformowały, że pożar jest pod kontrolą – został sklasyfikowany jako pożar piątego stopnia , najpoważniejszy w Hongkongu

40% mieszkańców Wang Fuk Court to osoby w wieku co najmniej 65 lat lub starsze.

Policja poinformowała przed świtem w czwartek, że wśród 55 ofiar śmiertelnych jest strażak, a 45 osób w stanie krytycznym trafiło do szpitali.

Nie udało się nawiązać kontaktu z 279 osobami, a 900 przebywało w ośmiu schroniskach.

Ludzie na miejscu zadają pytania, jak doszło do pożaru i dlaczego tak szybko się rozprzestrzenił.

Trzy osoby z firmy budowlanej odpowiedzialnych za remont zostało już aresztowanych pod zarzutem zabójstwa. „Mamy podstawy sądzić, że osoby zarządzające firmą dopuściły się rażącego zaniedbania, co doprowadziło do tego wypadku i niekontrolowanego rozprzestrzenienia się pożaru, skutkującego licznymi ofiarami” – powiedział rzecznik policji. Dwóch z nich to dyrektorzy, a jeden jest konsultantem inżynieryjnym.

Policja ogłosiła, że znalazła na zewnątrz budynków styropian a także siatki i materiałów ochronnych, które najwyraźniej nie są ognioodporne. Przyczyna pożaru nadal nie jest jednak znana. Jak podaje BBC, ekspert ds. bezpieczeństwa pożarowego uważa, że ​​przyczyną wczorajszego pożaru była duża liczba bambusowych rusztowań łączących bloki mieszkalne.

17:13 26-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Porzycki ...

Szwecja dostarczy Polsce nowe okręty podwodne

Informację podał minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Na mocy umowy, która ma zostać podpisana do końca tego roku, Szwecja dostarczy Polsce trzy okręty podwodne A26 Blekinge. Pierwszy z nich ma trafić do kraju w 2030 roku.

Co się wydarzyło?

Rada Ministrów zdecydowała, że to Szwecja dostarczy polskiej Marynarce Wojennej trzy okręty podwodne. O kontrakt z Polską w ramach programu Orka walczyło sześć państw. Jak przekazał Władysław Kosiniak-Kamysz, najlepszą ofertę złożyła Szwecja. Jej okręty typu A26 Bleing mają być najlepiej dostosowane do działań na Bałtyku i jako jedyne spełniły wymagania Marynarki Wojennej.

Kontrakt ze Szwecją, który ma zostać podpisany do końca roku, to nie tylko promesa okrętów. Szwecja ma doposażyć polskie stocznie w umiejętności i narzędzia do serwisowania okrętów. Ma też kupić polskie uzbrojenie, w tym okręt ratowniczy, podobny do tych, które powstają w polskich stoczniach z myślą o Marynarce Wojennej.

Jak podaje Polska Agencja Prasowa, umowa wykonawcza na dostawę okrętów podwodnych może zostać podpisania na przełomie kwietnia — czerwca 2026 roku. A sam okręt ma trafić do Polski cztery lata później.

Zanim jednak do Polski trafi pierwszy okręt (w 2030 roku), już w przyszłym roku polscy marynarze mieliby zacząć szkolenia, a w 2027 otrzymać dostęp do starszego szwedzkiego okrętu, tzw. gap fillera, który będzie używany do szkoleń.

Jaki jest kontekst?

Decyzja o zakupie okrętów podwodnych jest przełomowa — polscy marynarze czekali na nią od trzydziestu lat. Kontrakt ze Szwecją opiewa na kilkanaście miliardów złotych. Swoje dołoży Unia Europejska. Polska chce bowiem, by przynajmniej część kwoty sfinansowała UE w ramach programu SAFE (ang. Security Action for Europe). To pula 150 miliardów euro i jest przekazywana krajom członkowskim w formie pożyczek.

Polsce ma przypaść 20 mld euro, czyli około 100 mld złotych.

Szwedzkie okręty podwodne będą lwią częścią polskiej floty. Dziś bowiem dysponujemy zaledwie jednym okrętem, ORP „Orzeł” zwodowanym w 1986 roku, który służy głównie do szkoleń.

Przeczytaj więcej na OKO.press:

Przeczytaj także: