Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
Ukraina zawiadomiła Komisję Europejską, że 1 lipca polscy celnicy przestali przepuszczać ukraińskie ciężarówki przez granicę. „Jest to kwestia wewnętrznej komunikacji po stronie polskiej” – wiceminister infrastruktury Ukrainy
Państwowa Służba Celna Ukrainy poinformowała, że od pierwszego lipca 2024 r. na przejściach granicznych strona polska zawiesiła wjazd i wyjazd ukraińskich ciężarówek, które nie posiadają zezwoleń na międzynarodowy transport towarowy.
Przypomnijmy, 20 czerwca 2024 r, Komisja Europejska o rok przedłużyła transportową strefę bezwizową z Ukrainą (z możliwym automatycznym prolongatą do końca 2025 roku). Poprzednia umowa obowiązywała do 30 czerwca 2024 r.
Natomiast nowe porozumienie zawiera kilka kluczowych zmian, które dotyczą zarówno firm ukraińskich, jak i zagranicznych. Chodzi o:
Do tego w celu monitorowania wdrażania umowy ma być utworzona specjalna grupa robocza złożona z przedstawicieli Ukrainy i UE.
Umowa Ukrainy z UE w sprawie drogowego transportu towarowego, znana również jako „transportowa strefa bezwizowa” została zawarta dwa lata temu, w czerwcu 2022 r. Jej celem było ułatwienie importu do Ukrainy ważnych towarów, w tym paliwa i pomocy humanitarnej.
Była też alternatywą dla eksportu ukraińskich towarów w związku z zablokowaniem przez Rosję dostaw przez Morze Czarne.
Dzisiaj po informacjach z granicy Ukraina poinformowała Komisję Europejską, że Polska zawiesiła przejazd ukraińskich ciężarówek, które nie posiadają zezwoleń na międzynarodowy transport towarowy. Według Serhija Derkacza, wiceministra Rozwoju Społeczności, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy „nie są potrzebne żadne zezwolenia dla dwustronnego transportu”.
Derkacz zaznacza, że
nowa umowa o liberalizacji transportu towarowego między Ukrainą a UE weszła w życie w dniu jej podpisania, tzn. 20 czerwca 2024 roku.
„Do 10 lipca obowiązuje okres przejściowy, umożliwiający przewoźnikom dostosowanie się do nowych zasad” – informuje wiceminister. Dodaje, że strona polska o tym wie.
Grupa Ostatnie Pokolenie zapowiedziała serię blokad dróg w wielkich miastach. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę na powagę kryzysu klimatycznego.
W poniedziałek rano Ostatnie Pokolenie zablokowało Wisłostradę, jedną z najważniejszych tras w centrum Warszawy. Członkowie organizacji podkreślają, że stawiają obywatelski opór w sytuacji, gdy inne środki sprzeciwu zawodzą, ignorowane przez rządzących.
„Blokujemy drogi, bo troszczymy się o zdrowie i bezpieczeństwo naszych bliskich. Jeśli chcemy, by przyszłość naszych dzieci nie była dramatycznie gorsza niż nasza teraźniejszość, musimy coś zmienić. Musimy się sprzeciwić. Jeśli chcemy, by rząd zrobił pierwszy krok przeciwko zapaści klimatycznej i przekierował 294 miliardy złotych z nowych autostrad na walkę z wykluczeniem transportowym, musimy się sprzeciwić. Dlatego zwykli ludzie będą łamać prawo” – mówił aktywista Ostatniego Pokolenia, Łukasz Stanek.
Blokada w Warszawie trwała od 8:30 do ok. 9:00, gdy policja usunęła aktywistów z jezdni.„Osoby usunięte przez policję stawiały bierny opór” – poinformował PAP podkom. Jacek Wiśniewski ze stołecznej policji.
Ostatnie Pokolenie walczy o przesunięcie całości środków finansowania nowych autostrad na transport publiczny i ustanowienia biletu miesięcznego na całą lokalną komunikację zbiorową za 50 złotych.
„Siadamy na drogach w największe upały. Protestujemy w miejscach, które najszybciej napędzają kryzys klimatyczny, pchając nasz kraj i naszą gospodarkę w kierunku zapaści. Wszyscy, którzy żyjemy dziś w tym momencie przełomu, jesteśmy pierwszym pokoleniem z dostępem do pełni wiedzy o kryzysie klimatycznym i zarazem ostatnim pokoleniem, które może powstrzymać jego najgorsze skutki. Obowiązkiem rządzących jest nas chronić przed jego skutkami i przeciwdziałać mu. Protestowanie przeciwko władzy, która zawodzi obywateli, to nasz obowiązek” – mówiła Zofia Sobczak, mama dwójki dzieci i uczestniczka protestu.
Donald Tusk w Rzeszowie otworzył delegaturę ABW i skorzystał z okazji, by odnieść się do wyników francuskich wyborów.
„To część odbudowy ABW i Agencji Wywiadu” – mówił premier Donald Tusk w Rzeszowie, gdzie otwierał przywróconą w tym miejscu delegaturę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To jedna z dziesięciu przywróconych dziś delegatur ABW, zamkniętych w czasie rządów PiS. Premier mówił również o wygranych przez Zjednoczenie Narodowe wyborach Parlamentarnych we Francji.
„W ostatnich godzinach cała Europa dyskutuje o tym, co dzieje się we Francji. Trzeba spojrzeć na szerszy kontekst zmian. Widać w kilku krajach awans sił ekstremalnych, z lewa i z prawa. Polska staje się dziś przykładem zdrowego rozsądku, racjonalnym podejściem do polityki” – przekonywał Tusk.
„Moim zadaniem jest uchronić Polskę przed konfrontacją pomiędzy radykalnymi, bardzo ideologicznymi obozami. Przyszłość Polski będzie zależała od tego, czy uchronimy Polskie i Europejskie życie publiczne od turbulencji, powodowanych przez skrajne siły polityczne” – podkreślał premier, podsumowując: „Nie odstąpimy od bezpiecznego modelu rządzenia dla Polski.”
„Mamy to, przywróciliśmy działanie 10 delegatur. Działają w każdym województwie. Niestety tych siedem lat przyniosło niepowetowane straty. Nie możemy wyjść ze zdziwienia, co premier Szydło i jej współpracownikami kierowało, że podjęli taką decyzję” – uzupełniał minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak. Jak dodał, Polsce grożą między innymi akty sabotażu, które zdarzają się nie tylko przy granicy – pierwszy udaremniony został we Wrocławiu, gdzie delegatura też została właśnie przywrócona. „Przeciwnik nie ma żadnych zahamowań” – przekonywał Siemoniak, strasząc między innymi próbami destabilizacji przez sianie dezinformacji. – „Tylko silne siły specjalne mogą się temu przeciwstawić” – stwierdził Siemoniak.
100 mln złotych z budżetu, przeznaczonych na delegatury, wspomoże między innymi rekrutację i kupno sprzętu dla delegatur ABW.
Premier Tusk komentował również treść listu, skierowanego przez Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. W 2019 roku przestrzegał Ziobrę przed konsekwencjami nielegalnego wykorzystania środków z Funduszu Sprawiedliwości w celu wsparcia kampanii ugrupowania ministra sprawiedliwości.
„Każdy funkcjonariusz publiczny, w tym poseł, jest zobowiązany prawnie do natychmiastowego powiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, jeśli jest jego świadkiem lub ma wiedzę, że do przestępstwa może dojść. W innym przypadku sam popełnia przestępstwo” – mówił Donald Tusk.
Zbigniew ZIobro nie stawi się w poniedziałek na przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Jej szefowa Magdalena Sroka poinformowała, że skutecznie usprawiedliwił swoją nieobecność.
„Właśnie otrzymałam informację z sekretariatu komisji, że wpłynęło stosowne zaświadczenie wystawione przez lekarza sądowego, czyli skutecznie usprawiedliwił swoją nieobecność były minister Zbigniew Ziobro. Także nie pojawi się o godzinie 10 przed komisją” – mówiła Sroka w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Usprawiedliwienie nie zwalnia Ziobry od obowiązku zeznawania. Jego przesłuchanie powinno odbyć się do siódmego lipca, jest jednak opcja przedłużenia tego okresu.
„Będziemy podejmować decyzje, czy zasięgać dowodu z opinii biegłego w celu wyznaczenia najbliższej możliwej daty przesłuchania Zbigniewa Ziobro, bo trzeba podkreślić, że choroba nikogo nie zwalnia z odpowiedzialności za czyny, które się popełniało” – mówiła Sroka.
Od dziś obowiązują nowe ceny energii. W górę idą stawki za prąd i gaz, rząd przygotował też jednorazowe wsparcie dla konsumentów.
Rząd zdecydował odmrozić dotychczas obniżone ceny energii. Jednocześnie tak zwani „odbiorcy wrażliwi” prądu i gazu otrzymają jednorazową pomoc. Jak zmienia się cennik od pierwszego lipca?
Długo nie było wiadomo, jak odmrożenie cen wpłynie na ceny gazu. Urząd Regulacji Energetyki otrzymał od PGNiG dokumenty w tej sprawie dopiero 20 czerwca. Zaledwie kilka dni temu okazało się, że stawki za gaz wzrosną z 200,17 do 239 zł za megawatogodzinę (mWh). Taka taryfa będzie obowiązywać także innych dostawców gazu jako cena maksymalna.
„Od 1 lipca 2024 r. wchodzimy w mechanizm stopniowego odmrażania cen energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych. Sytuacja na rynkach surowców (węgiel, gaz) wyraźnie się stabilizuje, co z kolei przekłada się spadek cen gazu w obrocie hurtowym – skomentował Rafał Gawin, Prezes URE. – Nie ma zatem uzasadnienia dla dalszego utrzymywania zamrożonych, nierynkowych stawek cen za sprzedaż i dystrybucję paliwa gazowego.”
Wcześniej prezes URE zdecydował o podwyższeniu taryf na rachunki za prąd. Zamiast 412 zł za mWh odbiorcy indywidualni zapłacą 500 zł za mWh prądu. Rząd w ten sposób ustalił cenę maksymalną, która w innym przypadku – według szacunków Rady Ministrów – mogłaby sięgnąć nawet 793 zł za mWh.