Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Donald Tusk chce jak najszybciej przyjąć ustawę, która zapewni żołnierzom bezkarność na granicy, ale Lewica i Polska 2050 zgłaszają sprzeciw. Wciąż trwają też negocjacje między Lewicą a PSL ws. ustawy o związkach partnerskich
Nie tylko Lewica, ale także Polska 2050 ma poważne wątpliwości wobec nowelizacji ustawy o broni. W rozmowie z OKO.press ważny polityk formacji Szymona Hołowni powiedział, że chodzi o zgodność przepisów z ustawą zasadniczą.
19 czerwca 2024 rząd przyjął projekt. A jednocześnie go nie przyjął. Już na czwartkowe posiedzenie projekt trafił w wersji bez przepisu, który budził ogromny sprzeciw prawników i organizacji broniących praw człowieka. Jednak najprawdopodobniej to nie wszystkie zmiany. Ustawa nie trafi od razu do Sejmu, ale wróci do prac na poziomie rządu.
Powodem zmiany przepisów miało być zabójstwo 21-letniego Matusza Sitka przez mężczyznę, który próbował przekroczyć granicę. A także wątpliwości co do zatrzymania żołnierzy, którzy strzelali w stronę grupy osób na granicy.
Na polecenie Tuska ustawę błyskawicznie przygotowało ministerstwo obrony. Według źródeł „Gazety Wyborczej” w rządzie „jest nacisk na szybkie wprowadzenie [przepisów]”.
Kolejna runda rządowych negocjacji w piątek.
Rząd nie może się też dogadać w sprawie ustawy o związkach partnerskich. Dziś z delegacją do KPRM przyszli politycy PSL, w tym wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. "Za nami długa, merytoryczna rozmowa o konkretnych propozycjach, które chcielibyśmy zawrzeć w ustawie o związkach partnerskich” – mówiła po spotkaniu ministra Katarzyna Kotula.
„W przyszłym tygodniu jest posiedzenie Sejmu, zbiera się też klub PSL. Wszystko, co zostało przedstawione dziś, ma zostać przedstawione na klubie” – dodała.
Jednocześnie zastrzegła, że jej celem jest podjęcie decyzji do końca czerwca. A to oznacza, że w przyszłym tygodniu powinniśmy poznać odpowiedź na pytanie, czy i jaki projekt ustawy o związkach partnerskich trafi do polskiego Sejmu. „Zrobiliśmy mały, ale ważny krok do przodu” – zapewniała Kotula. „Teraz ta dyskusja musi odbyć się wewnętrznie w PSL-u”.
Gdy dziecko trafiło do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, miało poważne obrażenia mózgu i odklejoną siatkówkę oka. Według lekarzy jego stan wskazywał na to, że był maltretowany. Zatrzymano rodziców i babcię zmarłego dziecka
Chłopiec trafił najpierw do lecznicy. Jego stan był na tyle poważny, że wymagał natychmiastowej hospitalizacji. Po przewiezieniu do szpitala lekarze stwierdzili, że z dużym prawdopodobieństwem został pobity.
„Z relacji matki wynikało, że zły stan dziecka to kwestia jakiegoś zatrucia pokarmowego. Natomiast relacja ratownika i pogłębione badania wskazały, że jego ciężki stan wynika z uszkodzeń mózgu i odklejenia siatkówki oka. W związku tym podjęliśmy podejrzenia, że to dziecko było maltretowane” — przekazał Paweł Trzciński, rzecznik szpitala w Gorzowie Wielkopolskim.
Lekarze od początku wskazywali, że stan dziecka jest krytyczny, a szanse na przeżycie nikłe. W czwartek, 20 czerwca tuż po godzinie 16 rzecznik szpitala poinformował o śmierci 19-dniowego chłopca.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Gorzowie Wielkopolskim. Śledczy sprawdzają, czy nie doszło do znęcania się nad osobą nieporadną oraz spowodowania poważnych obrażeń.
„Zostały zatrzymane trzy osoby, to rodzice dziecka i babcia. W tej chwili trwają czynności mające na celu ustalenie, w jakich okolicznościach doszło do tego, że dziecko ma takie poważne obrażenia. Oczywiście przesłuchujemy świadków. Przeprowadziliśmy oględziny” – informowała Agnieszka Hornicka-Mielcarek, rzeczniczka gorzowskiej prokuratury.
Wśród zatrzymanych są: 25-letnia matka, 27-letni ojciec oraz 58-letnia babcia.
„Jest to ważny krok w kierunku integracji Ukrainy z Unią Europejską, wzrostu ukraińskiego eksportu i europejskiego importu oraz wzmocnienia gospodarki” – napisał premier Ukrainy Denys Szmyhal
20 czerwca 2024 roku Komisja Europejska o rok przedłużyła z Ukrainą porozumienie w sprawie liberalizacji przewozów towarowych. Poinformował o tym premier Ukrainy Denys Szmyhal. Wcześniej umowa była przedłużana wiosną 2023 r. i miała trwać do 30 czerwca 2024 r.
„Transport towarów z Ukrainy do Unii Europejskiej i z UE do Ukrainy nadal nie będzie wymagał specjalnych zezwoleń” – napisał Szmyhal. Dodał, że porozumienie może zostać automatycznie przedłużone do końca 2025 roku.
„Jest to ważny krok w kierunku integracji Ukrainy z UE, wzrostu ukraińskiego eksportu i europejskiego importu oraz wzmocnienia gospodarki i odporności” – napisał ukraiński premier. Podziękował również europejskim partnerom za wsparcie i solidarność.
Ministerstwo Rozwoju Społeczności, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy podkreśla, że umowa zawiera kilka kluczowych zmian, które dotyczą zarówno firm ukraińskich, jak i zagranicznych. Chodzi o:
W resorcie dodają, że w celu monitorowania wdrażania umowy ma być utworzona specjalna grupa robocza złożona z przedstawicieli Ukrainy i UE.
Umowa Ukrainy z UE w sprawie drogowego transportu towarowego, znana również jako „transportowa strefa bezwizowa” została zawarta dwa lata temu, w czerwcu 2022 r. w celu ułatwienia importu do Ukrainy ważnych towarów, w tym paliwa i pomocy humanitarnej.
Była też alternatywą dla eksportu ukraińskich towarów w związku z zablokowaniem przez Rosję dostaw przez Morze Czarne.
Ministerstwo Rozwoju Społeczności, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy podkreśla, że
podpisanie umowy o liberalizacji przewozów towarowych z UE pomogło Ukrainie zapewnić stabilność transportu.
Według Serhija Derkacza, wiceministra wspomnianego resortu, umowa ta jest niezbędna nie tylko dla Ukrainy. Ma również pozytywny wpływ na rynek UE.
„Jeśli porównamy ubiegły rok z rokiem 2021, import z UE do Ukrainy wzrósł o ponad 45 proc. Eksport krajowych towarów drogą lądową wzrósł o 45 proc.” – podkreślił wiceminister.
Z ukraińskiej strony umowę podpisał Serhij Derkacz, a ze strony Unii – komisarz UE ds. transportu Adina Vălean.
„Część konserwatywnych polityków boi się, że ludzie będą odstępować od małżeństw” – mówiła Katarzyna Kotula na antenie TVN24. Ludowcy dziwili się też, że Polska znajduje się w tak nielicznej grupie państw, które nie przyznają parom jednopłciowym prawa do zawierania związków partnerskich
Do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przyszła dziś, w czwartek 20 czerwca 2024, delegacja polityków PSL na czele z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Cel? Dyskusja o szczegółach projektu ustawy o związkach partnerskich, który do wykazu prac legislacyjnych rządu złożyła ministra Katarzyna Kotula. Jak już pisaliśmy, ludowcy mają zważyć argumenty w przyszłym tygodniu, na najbliższym posiedzeniu klubu. I ogłosić swoje stanowisko.
W „Kropce nad i” na antenie TVN24 ministra równości zdradziła, czego dokładnie dotyczyły rozmowy i jak rozkładają się głosy posłów i posłanek PSL.
Wicepremier Kosiniak-Kamysz ma opowiadać się za uregulowaniem kwestii praktycznych dla par jednopłciowych: wspólne nazwisko, rozliczenia podatkowe, dziedziczenie czy informacja o stanie zdrowia partnera i partnerki.
To, co budzi wątpliwości w klubie, to kwestie „atrakcyjności” ustawy dla par różnopłciowych (inaczej osób heteroseksualnych). PSL nie chce, żeby pary, które żyją dziś nieformalnie, odstępowały od decyzji o ślubie na rzecz związków partnerskich.
Ludowcy mieli być też zdziwieni informacją, że Polska znajduje się w „awangardowej” grupie pięciu unijnych państw, które wciąż w żaden sposób nie uregulowały życia rodzinnego osób LGBT+. Oprócz nas są to Bułgaria, Rumunia, Litwa i Słowacja (do niedawna na liście była też Łotwa, gdzie związki partnerskie będą dostępne od 1 lipca 2024). Politycy PSL pytali, czy np. Węgry wprowadziły już ustawę o związkach partnerskich. Gdy dowiedzieli się, że tak i to w 2007 roku, mieli być w szoku.
„Wicepremier Kosiniak-Kamysz był zaskoczony, że takie uregulowania mają, że związki partnerskie są tam możliwe” – mówiła Katarzyna Kotula.
Większość polityków PSL jest przeciwna przysposobieniu dzieci w tęczowych rodzinach. Ministra Kotula nie chciała jednak odpowiedzieć na pytanie, co się stanie, jeśli ludowcy powiedzą, że pasuje im w projekcie wszystko poza wewnętrznymi adopcjami. Podkreślała, że najważniejsze, żeby podjąć decyzję do końca czerwca, a potem zaczną się rozmowy o planie „b”. Dla Lewicy kluczowe ma być stanowisko organizacji społecznych, które z pewnością nie zrezygnują z bezpieczeństwa dzieci.
Wówczas możemy spodziewać się, że zamiast projektu rządowego zobaczymy w Sejmie projekt poselski z poparciem większości frakcji w Koalicji 15 października: Lewicy, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i nielicznych posłanek PSL.
Do przestrzeni powietrznej województwa warmińsko-mazurskiego wleciał rosyjski balon z obwodu królewieckiego. „Nie stanowi zagrożenia”
Wieczorem 20 czerwca Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w polską przestrzeń powietrzną wleciał balon, który zerwał się z uwięzi. Obiekt miał przylecieć z obwodu królewieckiego.
Służby Federacji Rosyjskiej poinformowały polskich kolegów o zdarzeniu.
Dowództwo Operacyjne poinformowało, że na bieżąco śledzi sytuację. Obiekt przemieszcza się w przestrzeni powietrznej województwa warmińsko-mazurskiego w kierunku wschodnim.
„Balon nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa mieszkańców rejonu, w którym się porusza” – zaznaczyło Dowództwo Operacyjne. W komunikacie służby dodają, że prawdopodobnie obiekt w ciągu kilku godzin opuści polską przestrzeń powietrzną. Na to wskazuje jego kurs.