Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Policja wyczerpuje teraz swoje możliwości na terenie kraju, za tym pójdą konkretne działania międzynarodowe” – powiedział minister sprawiedliwości Adam Bodnar, pytany o poszukiwania Marcina Romanowskiego.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar podczas odbywającej się w Gdańsku konferencji pod hasłem „Prawnicy Solidarności/Prawnicy Przyszłości!” mówił o poszukiwaniach byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, podejrzanego w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości.
„Proszę zauważyć, że podstawa prawna do pozbawienia wolności pana Marcina Romanowskiego zaistniała wtedy, kiedy sąd wydał postanowienie o tymczasowym areszcie (9 grudnia – od aut.). Wcześniej nie było możliwości, aby pana Romanowskiego pozbawić tej wolności” – mówił Bodnar. „Nie byłoby to możliwe, gdyby nie powołanie zespołu śledczego do spraw wyjaśnienia wszystkiego, co związane z Funduszem Sprawiedliwości. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie odważna postawa prokuratora Piotra Woźniaka i jego prokuratorów. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie uchylenie immunitetu sejmowego i Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i nie byłoby to możliwe, gdyby nie postanowienie sądu o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Nie jesteśmy w stanie odpowiadać za to, że w takich sytuacjach ludzie się ukrywają, uciekają i nie wiemy co się z nimi dzieje” – dodał.
Jak podkreślił, policja „wyczerpuje teraz swoje możliwości na terenie kraju”.
„Za tym pójdą konkretne działania międzynarodowe”
- powiedział, wskazując, że odpowiednie działania ruszą w ciągu najbliższych dni.
Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości, współpracownikiem ministra Zbigniewa Ziobry i odpowiadał za nadzorowanie Funduszu Sprawiedliwości. Od lutego 2024 trwa śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, które ma sprawdzić, czy pieniądze były wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem.
Głównym wątkiem śledztwa jest rekordowa dotacja przyznana Fundacji Profeto, którą kieruje ks. Michał O. O podejrzanej dotacji dla Profeto pisaliśmy jako pierwsi w OKO.press jeszcze w 2020 roku.
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw, wśród których są udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Grozi mu 25 lat pozbawienia wolności. 9 grudnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa rozpatrzył wniosek prokuratury w sprawie aresztu Marcina Romanowskiego. Od wtorku policjanci przeszukiwali adresy, pod którymi mógł przebywać. Prokuratura przekazała, że od 6 grudnia Romanowski nie loguje się do sieci i nie posługuje się żadnym numerem zarejestrowanym na jego dane osobowe. W związku z tym, że nie da się ustalić, gdzie były wiceminister przebywa, policja złożyła wniosek o wydanie za nim listu gończego.
53-letni polityk był jedynym kandydatem na prezydenta. Został wystawiony przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie.
Micheil Kawelaszwili, polityk i były piłkarz, wstawiony do wyborów przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, został prezydentem Gruzji. Zagłosowały na niego 224 osoby z kolegium elektorskiego, w którym zasiada 300 członków. W tym gronie są parlamentarzyści oraz przedstawiciele władz lokalnych. W głosowaniu nie brali udziału politycy partii opozycyjnych.
Kawelaszwili był jedynym kandydatem. Zastąpi prozachodnią urzędującą prezydentkę Salome Zurabiszwili — która nie uznała wygranej Gruzińskiego Marzenia w wyborach, apelowała o ich powtórzenie oraz zapowiedziała, że nie opuści urzędu i nie uzna wyboru nowego prezydenta. To wszystko dzieje się w momencie, kiedy przez Gruzję przechodzą protesty obywateli oburzonych na antyunijną politykę rządu.
Po raz pierwszy prezydent Gruzji nie został wyłoniony w wyborach bezpośrednich. Zaprzysiężenie nowego prezydenta zaplanowano na 29 grudnia.
Setki protestujących zebrało się przed parlamentem przed głosowaniem prezydenckim — relacjonuje Reuters. Niektórzy grali w piłkę nożną na ulicy i machali czerwonymi kartkami w stronę budynku parlamentu, co było szyderczym nawiązaniem do sportowej kariery nowego prezydenta. „Dzisiejsze wybory stanowią wyraźny dowód na to, że system chce przywrócić Gruzji jej radzieckie korzenie” – powiedział Reutersowi jeden z protestujących.
Gruzja przez dziesięciolecia uchodziła za jedno z najbardziej prozachodnich i demokratycznych państw powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego, jednak w tym roku stosunki z Zachodem uległy pogorszeniu. Gruzińskie Marzenie przeforsowało ustawy dotyczące zagranicznych agentów i praw osób LGBT, które według krytyków są inspirowane przez Rosję — przypomina Reuters.
Premier Irakli Kobachidze 28 listopada oświadczył, że Gruzja wstrzymuje proces integracji z Unią Europejską do końca 2028 roku. Uważa, że kraj dołączy do Unii Europejskiej w 2030 roku, ale na własnych zasadach i „z godnością”, a nie „jak żebrak”. Oświadczenie było reakcją na rezolucję Parlamentu Europejskiego, który uznał ostatnie wybory parlamentarne za nielegalne (podobnie jak urzędująca prezydent) i zarekomendował, by Gruzini w ciągu roku rozpisali nowe.
W poniedziałek, 16 grudnia, ministrowie spraw zagranicznych UE będą rozmawiać o możliwości nałożenia na gruzińskie władze sankcji za brutalne rozbijanie protestów. W całym kraju od końca listopada trwają manifestacje przeciwko antyunijnej polityce Gruzińskiego Marzenia.
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak komentuje, że podpisane właśnie rozporządzenia podniosą „poziom ochrony praw i wolności obywatelskich”.
„Bardzo ważna decyzja premiera Donalda Tuska podnosząca poziom ochrony praw i wolności obywatelskich. Prokuratorzy i sędziowie będą mieli teraz pełną wiedzę nt. narzędzi i zakresu kontroli operacyjnej prowadzonej przez służby specjalne” – poinformował minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak na portalu X. „Premier podpisał rozporządzenia, z których wynika, że wniosek o taką kontrolę będzie musiał być znacznie szerszy niż do tej pory. To wnioski z kontroli NIK, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2014, prac komisji ds. Pegasusa i opinii sędziów” – podkreślił.
Trzy podpisane przez premiera rozporządzenia dotyczą Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano też teksty projektów rozporządzeń skierowane do uzgodnień. Jeden dotyczy dokumentowania kontroli operacyjnej prowadzonej przez Służbę Ochrony Państwa, a drugi — przez policję.
Rozporządzenia zakładają dokładniejsze informowanie we wnioskach o kontrolę operacyjną o jej zakresie. „Istotą zmian jest nałożenie na służby specjalne obowiązków: podania rodzaju narzędzia, za pomocą którego będzie realizowana kontrola operacyjna; wskazania ogólnej funkcjonalności środków technicznych planowanych do wykorzystania; wskazania, jakie materiały (informacje i dane) mają zostać uzyskane w jej wyniku. Kolejną istotną zmianą jest wprowadzenie obowiązku uzasadniania przez Sąd decyzji w przedmiocie zarządzenia bądź przedłużenia kontroli operacyjnej w każdym przypadku, a nie jedynie – jak dotychczas – w przypadku decyzji odmownej” – podaje MSWiA.
OKO.press dowiedziało się pod koniec listopada, że rząd pracuje nad rozwiązaniami, które zwiększą nadzór nad kontrolą operacyjną. Jak wyjaśnialiśmy, jest to reakcja władz na aferę związaną z używaniem programu szpiegującego Pegasus za czasów rządów PiS. Skalę problemu w Polsce poznaliśmy w maju 2024, kiedy minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił w Senacie informację o liczbie osób, wobec których w 2023 roku stosowana była kontrola operacyjna. Wyliczał, że do sądów trafiły 5973 wnioski od wszystkich służb o zezwolenie na podjęcie takiej kontroli.
Obecna władza od początku obiecywała, że wprowadzi realną kontrolę nad służbami. Taki zapis znalazł się również w umowie koalicyjnej.
Dodatkowym elementem, który wymusił zmianę przepisów, jest wspomniane w tweecie Siemoniaka orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 28 maja 2024 roku. To słynna sprawa ze skargi polskich obrońców praw człowieka. Wykazali oni przed Trybunałem, że w Polsce każdy i każda może być obiektem bezpodstawnej inwigilacji służb.
ETPCz przyznał im rację i nakazał Polsce zmianę przepisów. Tuż po wyroku ministrowie spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak i sprawiedliwości Adam Bodnar ogłosili, że przystępują do zmian w przepisach.
Na razie obowiązki prezydenta Yoon Suk Yeola przejmie premier Han Duck-soo. Trybunał Konstytucyjny ma 180 dni na zbadanie, czy były wystarczające podstawy do wszczęcia procedury impeachmentu.
Zgromadzenie Narodowe Korei Południowej opowiedziało się w sobotę za impeachmentem prezydenta Yoon Suk Yeola.
Do przegłosowania wniosku potrzebna była większość 2/3 w liczącym 300 miejsc parlamencie – „za” opowiedziało się 204 deputowanych. Przeciw było 85. 12 członków ugrupowania prezydenta, rządzącej Partii Władzy Ludowej, zagłosowało za impeachmentem. Trzy osoby się wstrzymały, a osiem głosów uznano za nieważne.
Prezydent został zawieszony w obowiązkach do czasu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który ma na decyzję 180 dni. Jego obowiązki przejął, w trybie natychmiastowym, premier Han Duck-soo.
Trybunał Konstytucyjny ma zbadać, czy były wystarczające podstawy do wszczęcia procedury impeachmentu. Jeśli sześciu z dziewięciu sędziów Trybunału podtrzyma decyzję parlamentu, Yoon Suk Yeol ostatecznie opuści urząd. Byłby drugim demokratycznie wybranym prezydentem Korei Południowej, który stracił władzę w wyniku impeachmentu. W 2017 usunięto w ten sposób ze stanowiska prezydent Park Geun-hye.
Było to drugie głosowanie w sprawie impeachmentu Yoon Suk Yeola. W pierwszym nie udało się przegłosować wniosku.
3 grudnia prezydent Korei Południowej wprowadził w kraju stan wojenny. W wystąpieniu telewizyjnym ogłosił, że wytępi „bezczelne pro-północnokoreańskie siły antypaństwowe”. Stwierdził, że partie opozycyjne zagrażają porządkowi konstytucyjnemu, więc jedynym rozwiązaniem jest stan wojenny.
Według koreańskiej agencji Yonhap cytowanej przez Reutersa podczas stanu wojennego „zakazana zostanie działalność parlamentu i partii politycznych, a media i wydawcy znajdą się pod kontrolą dowództwa stanu wojennego”. Zaczął obowiązywać zakaz demonstracji.
Tego samego dnia zebrało się południowokoreańskie Zgromadzenie Narodowe. W obecności 190 z ogólnej liczby 300 posłów jednogłośnie uchwalono wniosek o zniesieniu stanu wojennego — nawet część członków partii prezydenta głosowała przeciwko decyzji Yoon Suk Yeola.
Stan wojenny trwał sześć godzin, a jeszcze w tym samym tygodniu opozycja wniosła wniosek o impeachment prezydenta.
Kaja Kallas, nowa szefowa unijnej dyplomacji, chce zwrócić się do państw członkowskich o upoważnienie do nałożenia sankcji na gruzińskich urzędników.
Kaja Kallas chce sankcji dla Gruzji po tym, jak brutalnie rozpędzano uczestników pokojowych, prounijnych protestów w Tibilisi i innych miastach w całym kraju. Obywatele Gruzji sprzeciwiają się zawieszeniu rozmów akcesyjnych z UE do 2028 roku, o czym zdecydował premier Irakli Kobachidze.
Nowa szefowa unijnej demokracji zwróci się do ministrów spraw zagranicznych z prośbą o wyrażenie zgody na nałożenie sankcji. Rozmowa na ten temat ma odbyć się w poniedziałek, 16 grudnia.
„To będzie na stole” – powiedział wysoko postawiony urzędnik UE, wypowiadając się pod warunkiem zachowania anonimowości. „Mówimy o sankcjach skierowanych do osób, które brały udział w tłumieniu protestujących” – dodał w rozmowie z dziennikarzami Euronews.
Jak dowiedziało się Euronews, Kallas nie przyniesie na poniedziałkowe spotkanie konkretnej listy osób, którym groziłoby zamrożenie aktywów i zakaz podróży. Poprosi jedynie o mandat na rozpoczęcie prac technicznych. Bruksela rozważa również zawieszenie ruchu bezwizowego, z którego teraz mogą korzystać obywatele Gruzji udający się do UE.
„Omówimy ramy polityczne dotyczące tego, czy powinniśmy działać w Gruzji, czy nie” – powiedział anonimowo urzędnik. Euronews cytuje innego unijnego dyplomatę, który mówi, że Unia powinna podjąć działania ”wobec najbardziej odpowiedzialnych za przemoc, której jesteśmy świadkami”.
„Nie jestem pewien, czy w Radzie będzie konsensus” – dodał. Przeciwko nakładaniu sankcji będą Węgry. Zapowiedział to Péter Szijjártó, minister spraw zagranicznych Węgier, który wszystkie propozycje wyciągania konsekwencji wobec gruzińskich władz nazwał ”nonsensem i skandalem„. ”Jeśli taka propozycja zostanie oficjalnie złożona, oczywiście ją zawetujemy. Wszyscy mogą być tego pewni" – powiedział.
Irakli Kobachidze 28 listopada oświadczył, że Gruzja wstrzymuje proces integracji z Unią Europejską do końca 2028 roku i tym samym rezygnuje z jakiegokolwiek budżetowania ze strony wspólnoty. Premier uważa, że kraj dołączy do Unii Europejskiej w 2030 roku, ale na własnych zasadach i „z godnością”, a nie „jak żebrak”. Oświadczenie było reakcją na rezolucję Parlamentu Europejskiego, który uznał ostatnie wybory parlamentarne za nielegalne i zarekomendował, by Gruzini w ciągu roku rozpisali nowe.
Po tej deklaracji ludzie masowo wyszli na ulicę w obronie eurointegracji i całą noc protestowali przy budynku parlamentu. „Specnaz ruszył do akcji około pierwszej w nocy. Uderzył gazem łzawiącym, wodą z armatek, którą wymieszał z nieznanym chemicznym środkiem, pięściami i pałami. Wyłapywali protestujących nie tylko na ulicy. Wbiegali za nimi do aptek, sklepów, a nawet cerkwi, w której ci szukali schronienia, albo starali się dojść do siebie po kontakcie z gazem lub parzącą wodą. Bilans pierwszej nocy zatrzymał się na 43 zatrzymanych, po drugiej było już 107” – relacjonowała w OKO.press Stasia Budzisz.
Do dziś protesty nie ustają. I cały czas są brutalnie rozpędzane.
Unia Europejska od początku protestów rozważa wprowadzenie sankcji. Apel w tej sprawie opublikowali również eksperci zajmujący się unijną polityką międzynarodową. „Członkowie społeczeństwa obywatelskiego, dziennikarze i politycy opozycji są brutalnie bici przez siły bezpieczeństwa, podczas gdy coraz więcej osób trafia do więzień. Przywódcy Gruzińskiego Marzenia [rządzącej partii – od aut.] niedawno ogłosili, że politycy opozycji zostaną poddani »procesowi w stylu norymberskim«, aby przekształcić kraj w państwo jednopartyjne” – piszą w nim. „My, jako europejscy think tankowcy, wzywamy UE i jej państwa członkowskie do powstrzymania Gruzińskiego Marzenia przed przesunięciem Gruzji w stronę państwa w pełni autorytarnego. Ważne jest, aby działać teraz i ukarać tych, którzy są odpowiedzialni za przemoc, oszustwa wyborcze i prawa, które podważają wolność słowa, społeczeństwo obywatelskie i prawa człowieka. (...) Jeśli UE nie będzie w stanie podjąć działań, wyśle sygnały przywódcom Kremla i innych autorytarnych reżimów, które doprowadzą do nasilenia przemocy, manipulacji wyborami i autorytaryzmu” – czytamy.