Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rada Polityki Pieniężnej po raz czwarty z rzędu obniżyła stopy procentowe. Od 6 listopada stopa referencyjna będzie wynosić 4,25 proc.
Choć ekonomiści spodziewali się utrzymania stóp na dotychczasowym poziomie, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się obniżyć je o 0,25 pkt proc. Wpływ na decyzję RPP miał m.in. spadek inflacji ogłoszony przez Główny Urząd Statystyczny pod koniec października.
Od czwartku 6 listopada stopy procentowe będą wynosić:
To czwarta obniżka stóp procentowych z rzędu, a piąta w tym roku. W sumie w tym roku stopy spadły już o 1,5 pkt proc. To oznacza, jak wynika z wyliczeń Rankomatu, że rata przeciętnego kredytu na kwotę 500 tys. zł z okresem spłaty na 30 lat, spadła w tym roku o 540 zł – z 3651 zł (kwota przed pierwszą obniżką w maju) do 3111 zł (po obniżce w listopadzie).
„Zmiana nie nastąpi od razu. Obniżka będzie odczuwalna w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Część kredytobiorców wciąż czeka na spadek rat wynikający z obniżek wrześniowej i październikowej. Banki zwykle aktualizują bowiem oprocentowanie zmienne raz na 3 lub raz na 6 miesięcy” – tłumaczy analityk Rankomatu, Jarosław Sadowski.
Przeczytaj także:
Jak ustalił Onet, przyczyną odejścia Roberta Kropiwnickiego z resortu aktywów państwowych jest spór z ministrem Wojciechem Balczunem. Chodzi o ostatnie zmiany w radzie nadzorczej Orlenu
Wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki, ogłosił na Twitterze swoje odejście z rządu. W oświadczeniu poseł Koalicji Obywatelskiej podziękował premierowi, współpracownikom, radom nadzorczym i zarządom spółek, z którymi współpracował jako wiceminister, ale nie swojemu ostatniemu szefowi, czyli ministrowi aktywów państwowych.
To właśnie konflikt z Wojciechem Balczunem miał być przyczyną odejścia Kropiwnickiego z resortu, choć w rozmowie z reporterem RMF FM minister temu zaprzecza:
„Dementuję masowe komentarze dotyczące konfliktów, walki konfliktów, wojna łysego z kudłatym”
- mówił Balczun tłumacząc, że w kierownictwie resortu potrzeba nowych kompetencji.
Jak ustalił Onet, za dymisją Kropiwnickiego stoi spór o zmiany, do jakich kilka dni temu doszło w radzie nadzorczej PKN Orlen.
28 października na wniosek MAP odwołany został jej przewodniczący Wojciech Popiołek oraz jego zastępca Michał Gajdus. Obaj trafili do rady nadzorczej Orlenu na początku 2024 roku kiedy ministrem aktywów państwowych był Borys Budka.
Popiołek to radca prawny i profesor związany z Uniwersytetem Śląskim. Gajdus to adwokat, który za rządów PiS angażował się w ochronę praworządności, bronił sędziów, którym za sprzeciwianie się zmianom w wymiarze sprawiedliwości wytaczano dyscyplinarki.
Wojciecha Popiołka na stanowisku przewodniczącego rady nadzorczej Orlenu zastąpił Przemysław Ciszak, bliski znajomy i współpracownik ministra Wojciecha Balczuna. Obaj pracowali w PKP Cargo za czasów pierwszego rządu Platformy Obywatelskiej w latach 2007-2011.
Gdy w 2015 r. PiS przejęło władzę, Ciszak trafił do PKP. Współpracował też nad zmianami w przepisach dotyczących nadzoru właścicielskiego z ówczesnym szefem MAP Jackiem Sasinem i jego zastępcą Januszem Kowalskim.
Roberta Kropiwnickiego na stanowisku wiceministra zastąpiła Eliza Zeidler – prawniczka, która w ostatnich miesiącach udzielała się w Radzie ds. Współpracy z Ukrainą.
Robert Kropiwnicki został wiceministrem pod koniec 2023 r., gdy po powołaniu rządu Koalicji 15 października na czele MAP stanął Borys Budka. To właśnie wraz z Kropiwnickim Budka przeprowadził jedną z najtrudniejszych operacji pierwszych miesięcy rządów koalicji 15 października, czyli usunięcie nominatów PiS z kluczowych spółek Skarbu Państwa.
Po zdobyciu przez Budkę mandatu europosła Kropiwnicki pozostał na stanowisku wiceministra, kiedy resort aktywów państwowych obejmował Jakub Jaworowski. Do kolejnej zmiany na stanowisku szefa MAP doszło w lipcu 2025 roku. Po rekonstrukcji i odchudzeniu rządu, Jaworowskiego zastąpił Wojciech Balczun.
O Robercie Kropiwnickim zrobiło się głośno w związku z jego oświadczeniem majątkowym. Poseł jest właścicielem 12 mieszkań, na których wynajmie zarabia ok. 12 tys. zł miesięcznie. Mimo to pobiera co miesiąc z Kancelarii Sejmu 3,5 tys. zł dodatku mieszkaniowego.
Przeczytaj także:
Po długich negocjacjach ministrowie środowiska państw Unii Europejskiej uzgodnili w środę nowy cel redukcji emisji gazów cieplarnianych – do 2040 roku emisje w UE mają spaść o 90 proc. względem roku 1990. Polska głosowała przeciw
Nowy cel klimatyczny, poparty przez 21 krajów, to kolejny krok w kierunku neutralności klimatycznej zaplanowanej na 2050 r. Przeciwko były Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, a Belgia i Bułgaria wstrzymały się od głosu.
“Polska nie poparła tego celu, konsekwentnie podkreślając, że w obecnych warunkach gospodarczych i geopolitycznych cel w takiej wysokości jest niemożliwy do realizacji” – napisało w komunikacie Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Cel w wysokości 90 proc. redukcji obowiązuje dla UE jako całości, z czego 5 pkt proc będzie mogła być zrealizowana z uwzględnieniem tzw. międzynarodowych jednostek redukcji emisji.
„To ważna elastyczność, która pozwoli obniżyć koszty realizacji celu klimatycznego, bo międzynarodowe jednostki redukcji są znacząco tańsze niż jednostki [unijnego systemu] EU ETS” – podał resort.
Wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta zapowiedział także, że system ETS2, obejmujący transport i budownictwo, wejdzie w życie w 2028 r., rok później niż planowano. Do końca 2025 roku Komisja Europejska ma przedstawić propozycję rewizji systemu, obejmującą mechanizmy kontroli kosztów i uwalniania dodatkowych środków na inwestycje.
Nowy cel ma obowiązywać na poziomie całej Unii, ale nie określa jeszcze, jaką część redukcji poniosą poszczególne kraje. Ministerstwo wyjaśniło, że cele krajowe zostaną ustalone później, na podstawie poziomu PKB na mieszkańca.
Cel dla Polski zostanie określony na późniejszym etapie w oparciu m.in. o poziom PKB i będzie niższy niż 90 proc., zapewniło ministerstwo. Dla porównania – obecny unijny cel 55 proc. redukcji emisji do 2030 r. oznaczał dla Polski zobowiązanie redukcyjne na poziomie 17,7 proc. (względem roku 1990).
Na wniosek Warszawy wprowadzono dwie klauzule rewizyjne – Komisja Europejska ma co dwa lata oceniać postępy na drodze do nowego celu redukcyjnego, a w razie kryzysu energetycznego lub gospodarczego będzie mogła obniżyć ambicje.
Resort podkreślił też, że produkcja zbrojeniowa ma być chroniona przed wzrostem kosztów wynikającym z polityki klimatycznej.
Redukcja emisji gazów cieplarnianych to jak do tej pory jedyny prawdziwie skuteczny — choć odłożony w czasie — sposób na powstrzymanie wzrostu temperatury, już teraz zagrażającemu rolnictwu, zaopatrzeniu w wodę i ekosystemom. Od lat 1850-1900 wzrost średniej temperatury Ziemi sięgnął już prawie 1,5°C, czyli próg określony w Porozumieniu Paryskim w 2015 roku.
Przeczytaj także:
Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa przekonał biznesmena Piotra Wielgomasa do odsprzedania działki w Zabłotni po cenie, jaką zapłacił za nią w grudniu 2023 roku. To kolejny zwrot w aferze CPK
Przedstawiciele Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) spotkali się dziś z biznesmenem Piotrem Wielgomasem, który w grudniu 2023 roku kupił od KOWR działkę przeznaczoną pod budowę torów Kolei Dużych Prędkości prowadzącej do Centralnego Portu Komunikacyjnego.
KOWR i wiceprezes Dawtony doszli do porozumienia w sprawie odsprzedaży działki.
„Będzie, mówiąc bardzo potocznie, zwrot nieruchomości za cenę, jaka była zapłacona w pierwotnym akcie notarialnym. Pan Piotr Wielgomas rezygnuje z wszelkich roszczeń co do nakładów, zatem tylko i wyłącznie zwrot nieruchomości za cenę pierwotnego zakupu”
- powiedział po spotkaniu szef KOWR i poseł PSL Henryk Smolarz.
Pierwotna cena, o której mówi Smolarz to 22,8 mln złotych. Według ustaleń WP.pl obecnie działa warta jest ok. 400 mln.
Tuż po wybuchu afery KOWR tłumaczył, że mógłby zażądać zwrotu działki za pierwotną stawkę w ciągu pięciu lat od sprzedaży tylko jeśli wystąpi jedna z umownych przesłanek, które by do tego uprawniały. Chodzi przede wszystkim o sytuacje, w których nowy właściciel wykorzystywałby działkę na cele niezgodne z przeznaczeniem określonym w umowie – czyli na działalność pozarolniczą, lub przeznaczenie to zmieniłoby się w miejscowym planie zagospodarowania.
Tydzień temu, w środę 29 października, Henryk Smolarz poinformował, że KOWR skierował do Piotra Wielgomasa pismo z „pilnym” wezwaniem do odsprzedaży działki za pierwotną cenę 22,8 mln złotych. Dopytywany przez dziennikarzy, nie potrafił jednak wskazać na przesłankę, która zmuszałaby nowego właściciela do odsprzedania działki z powrotem państwu. Decyzja nadal zależała więc od dobrej woli biznesmena.
Gdyby jej nie wykazał, ze sprzedanej mu działki można byłoby odzyskać w drodze wywłaszczenia jedynie wąski pasek gruntu, przez który mają przebiegać tory. Odszkodowanie za wywłaszczenie mogłoby jednak kosztować państwo nawet kilkanaście milionów złotych.
W innym wariancie KOWR mógłby starać się o zmianę przeznaczenia działki w planie miejscowym lub przeznaczenie jej w całości na cel publiczny, co uprawniałoby Ośrodek do jej odkupienia. Musiałby się jednak pospieszyć — przeprowadzenie takiej transakcji jest możliwe przez pięć lat od sprzedaży terenu, czyli jeszcze przez trzy lata.
Przeczytaj także:
W sprawie sprzedaży działki pod CPK obecny szef KOWR z PSL mówi jednym głosem z byłym ministrem rolnictwa w rządzie PiS. To nie podoba się Donaldowi Tuskowi. Szef rządu grozi dymisjami
Jak ustalił Onet, podczas wczorajszego (4 listopada) posiedzenia rządu Donald Tusk postawił ultimatum w sprawie publicznych przepychanek pomiędzy Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa (KOWR), które podlega ministerstwu rolnictwa i zarządem Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), podlegającym ministerstwu infrastruktury.
Premier zagroził szefom obu resortów, że jeśli publiczne kłótnie nie ustaną, to każe zdymisjonować kierownictwo KOWR.
Obecnym szefem KOWR jest poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Henryk Smolarz. W ostatnich dniach przekonywał, że sprzedana za rządów PiS działka „nie była w żadnym wykazie zainteresowania ze strony CPK”. Odpierał też zarzuty, że ukrywał przed obecnym kierownictwem Centralnego Portu Komunikacyjnego fakt sprzedaży gruntu.
Tuż przed wczorajszym posiedzeniem rządu dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski poinformował, że stanowiska w KOWR stracili już pełniący obowiązki dyrektora audytu, pełniąca obowiązki dyrektora kadr oraz kierowniczka w warszawskim oddziale terenowym.
Przepychanki pomiędzy KOWR a CPK dotyczą wyjaśniania afery wokół zezwolenia przez rząd PiS na sprzedaż prywatnemu inwestorowi działki, przez którą ma przebiegać trasa Kolei Dużych Prędkości (KDP) wchodzącej w skład infrastruktury Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Decyzja o sprzedaży 160-hektarowej działki zapadła na krótko przed oddaniem władzy przez PiS w grudniu 2023 r. Szefem ministerstwa rolnictwa, któremu podlega KOWR rozporządzający spornym gruntem, był wówczas Robert Telus.
W oświadczeniu wydanym w niedzielę 3 listopada Telus stwierdził, że nie wiedział o sprzedaży tej działki. I przekonywał, że w ogóle nie leżała ona w obszarze planowanej budowy CPK, ale ponad 6 kilometrów od niego.
Podobny argument przywołuje obecny szef KOWR z PSL. Stąd groźby dymisji ze strony Donalda Tuska — premier chce obarczyć PiS pełną odpowiedzialnością za utratę gruntu potrzebnego do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego zgodnie z projektem przyjętym przez rząd koalicji 15 października.
Przeczytaj także: