Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Na dzień przed wygaśnięciem sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji, Węgry Viktora Orbana przestały blokować ich przedłużenie na kolejnych 6 miesięcy
Węgry wycofały swoje weto – tym samym Unia Europejska mogła przedłużyć obowiązywanie sankcji nałożonych na Rosję o kolejnych 6 miesięcy. UE nałożyła sankcje na ponad 2400 osób, firm i instytucji w odpowiedzi na pełnowymiarową inwazję na Ukrainę.
Węgry blokowały przedłużenie sankcji, domagając się usunięcia z list sankcyjnych konkretnych nazwisk rosyjskich polityków i oligarchów prowadzących interesy z osobami powiązanymi z węgierskim układem rządzącym. Przez cały ubiegły tydzień trwały gorączkowe konsultacje w tej sprawie. Ostatecznie Węgrom udało się wymusić pewne ustępstwa na pozostałych państwach UE. Z list sankcyjnych zostały usunięte 4 nazwiska.
W sobotę o północy miał minąć termin obowiązywania kolejnego pakietu sankcji ekonomicznych nałożonych przez Unię Europejską na Rosję za napaść na Ukrainę. Sankcje uchwalane są na 6 miesięcy, co w trakcie trwającego już ponad 3 lata konfliktu wymagało ich kilkukrotnego przedłużania. Obecne przedłużenie będzie obowiązywać do połowy września.
Ponad połowa Amerykanów, w tym jedna czwarta wyborców Republikanów, ocenia dotychczasową politykę Donalda Trumpa jako zbyt życzliwą wobec Rosji
Opublikowane 13 marca wyniki sondażu przeprowadzonego w USA przez Ipsos dla Reutersa wydają się stanowić częściowe wyjaśnienie nagłego zwrotu w relacjach Białego Domu z Kijowem. W sondażu około 56 procent respondentów, w tym 89 proc. wyborców Demokratów i 27 proc. wyborców Republikanów, zgodziło się ze stwierdzeniem, że polityka prowadzona przez Trump zbyt mocno sprzyja Rosji. Jedynie 40 procent respondentów miało przeciwne zdanie.
W tym samym sondażu jedynie 44 proc. badanych stwierdziło, że popiera plan Donalda Trumpa „uzależniający wsparcie militarne USA dla Ukrainy od udziału USA w bogactwach mineralnych Ukrainy”. Ta koncepcja podoba się dwóm trzecim wyborców Republikanów (czyli partii Donalda Trumpa) i zaledwie co piątemu wyborcy demokratów.
We wtorek 11 marca, po spotkaniu delegacji USA i Ukrainy w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej, Donald Trump ogłosił odblokowanie pomocy wojskowej dla walczącego z Rosją kraju i zapowiedział, że będzie starał się przekonać Kreml do przyjęcia propozycji 30-dniowego zawieszenia broni, którą zaakceptowała po spotkaniu z Amerykanami Ukraina. W OKO.press zastanawialiśmy się już, w jakim stopniu na tę nagłą zmianę frontu Trumpa wobec Ukrainy wpłynęły czynniki o charakterze stricte politycznym. Donald Trump i jego administracja prowadzili wcześniej bardzo brutalną politykę wobec Ukrainy – 28 lutego prezydent i wiceprezydent USA urządzili w Białym Domu publiczną, upokarzającą awanturę prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu. Następnie Trump zadecydował o wstrzymaniu wszelkiej pomocy USA dla Ukrainy. W tle pozostawały amerykańskie próby wymuszenia jak najkorzystniejszych dla USA warunków umowy o eksploatacji surówców mineralnych Ukrainy, co według Trumpa miało być „zapłatą” za amerykańską pomoc dla walczącego z Rosją kraju.
Wiceprezydent USA J.D. Vance „byłby zszokowany”, gdyby prezydent Donald Trump zdecydował, aby broń jądrowa została rozmieszczona „na wschodzie Europy”.
„Nie rozmawiałem z prezydentem o tej konkretnej kwestii, ale byłbym zszokowany, gdyby poparł rozprzestrzenienie broni jądrowej dalej na wschód Europy” — powiedział Vance w wywiadzie dla Fox News. Była to odpowiedź na pytanie czwartkowy wywiad prezydenta Andrzeja Dudy dla „Financial Times”. Duda wezwał w nim USA do rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium Polski w charakterze środka odstraszającego przed możliwą agresją Rosji.
Głównym tematem rozmowy była architektura bezpieczeństwa w Europie w związku z agresywną polityką Rosji. Duda mówił o swoim przywiązaniu do sojuszu z USA, zaznaczył, że nie wierzy, by administracja Donalda Trumpa wycofała się ze zobowiązań wobec sojuszników w NATO.
Dodał, że jego zdaniem infrastrukturę NATO należy przesunąć bardziej na wschód, czyli na terytorium Polski. I że ma nadzieję na rozszerzenie programu Nuclear Sharing w Europie – co proponował USA pod rządami Joe Bidena w 2022 roku. Bezskutecznie.
Pytany o wypowiedzi prezydenta premier Donald Tusk stwierdził, że takie propozycje powinny badać za zamkniętymi drzwiami.
„Doceniam starania pana prezydenta Dudy. Jestem przekonany, że wyłącznie dobra wola i chęć wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa kierowała panem prezydentem. Czy takie metody są skuteczne? Mam tutaj swoją opinię” – stwierdził Tusk.
Po dramatycznej wolcie administracji Trumpa w sprawie Ukrainy Andrzej Duda przekonuje, że nadal należy w polityce zagranicznej stawiać na USA, tylko potrzebne jest odpowiednie podejście, uwzględniające „specyfikę” potężnego partnera. Podkreśla przy tym swoje dobre relacje z Donaldem Trumpem. Podobne stanowisko – mimo kolejnych niepokojących sygnałów zza oceanu – prezentuje Prawo i Sprawiedliwość.
Swoich proamerykańskich inicjatyw Duda zdaje się nie uzgadniać z rządem. Prezydencki minister Wojciech Kolarski, pytany w czwartek w RMF FM, czy pomysł na przesunięcie broni jądrowej do Polski był konsultowany z rządem, uchylił się od odpowiedzi.
Amerykanie prowadzą teraz intensywne rozmowy z Putinem. Ten odrzucił wstępną propozycję rozejmu w wojnie w Ukrainie. Domaga się „usunięcia przyczyn konfliktu”. Obecnie Kreml definiuje je nie tylko jako „przesunięcie się NATO na wschód” w 1999 r. i NATO-wskie aspiracje Ukrainy. Mówi też, że przyczyną wojny jest „rozpad ZSRR”. Z tego wynikałoby, że Putin uważa to, co Vance nazywa "wschodem Europy, za swoje.
Wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Ziejewski z PSL podał się do dymisji po publikacji w Wirtualnej Polsce. Portal pokazał, że wiceminister był uwikłany w konflikt interesów. O dymisji poinformował na portalu X szef ludowców, wicepremier i minier obrony Władysław Kosiniak-Kamysz
Ziejewski – ujawnił Szymon Jadczak w WP – dzierżawi od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) setki hektarów ziemi, a jednocześnie prowadzi z nim spory sądowe o miliony złotych. Co więcej, jako wiceminister w Ministerstwie Aktywów Państwowych nadzoruje ten sam KOWR w określonych obszarach, związanych m.in. z zakładaniem nowych spółek oraz nabywaniem udziałów w istniejących przedsiębiorstwach rolniczych (odpowiadał za nad spółkami Skarbu Państwa z sektora rolno-spożywczego, co dawało mu pośrednią kontrolę nad KOWR. Podlegały mu kwestii zakładania nowych spółek i przejmowania udziałów w firmach rolniczych).
MAP oświadczyło, że nie miało wiedzy o tym konflikcie interesów.
Ziejewski jest członkiem rady naczelnej PSL i wiceprezesem partii w województwie warmińsko-mazurskim. Posłem jest od 2019 r. Zaliczany jest do grona najbogatszych rolników w Polsce. Z oświadczenia majątkowego wynika, że jego gospodarstwo liczy 115 hektarów, jednak rzeczywista powierzchnia gruntów, którymi zarządza, jest znacznie większa. Dane dotyczące unijnych dopłat rolniczych za 2023 rok wskazują, że firma Ziemar – w której Ziejewski pełni funkcję prezesa i ma połowę udziałów (druga połowa należy do jego byłej żony) – gospodaruje na ponad 700 hektarach ziemi.
Na zdjęciu u góry – Zbigniew Ziejewski odbiera zaświadczenie o wynorze na posła z rąk przewodniczoącego PKW Sylwestra Marciniaka.
Rząd Luísa Montenegro upadł niemal dokładnie rok po tym, jak jego centroprawicowa partia wygrała w Portugalii wybory parlamentarne. Urzędujący premier oskarżany jest o korupcję
12 marca w portugalskim parlamencie odbyło się głosowanie nad wotum zaufania do koalicyjnego rządu Luísa Montenegro.
Poprzedziła je debata o zarzutach korupcyjnych kierowanych wobec portugalskiego premiera. Zarzucono mu, że po objęciu teki pobierał 4600 euro miesięcznie od spółki Solverde, operatora kasyn i organizatora gier losowych online. Pieniądze miały trafiać do Montenegro za pośrednictwem spółki Spinumviva, której wcześniej był właścicielem.
Premier bronił się, że udziały w Spinumviva przepisał na żonę. Ze względu na brak rozdzielności majątkowej wg ekspertów Montenegro mógł jednak naruszyć przepisy antykorupcyjne. A skoro jego żona i dzieci są właścicielami Spinumviva, trudno na poważnie brać jego zapewnienia, że z firmą nie ma już powiązań finansowych.
Za wotum zaufania zagłosowali członkowie Partii Socjaldemokratycznej (PSD), z której wywodzi się Montenegro, jej koalicjanci chadecy (CDS-PP) oraz liberałowie (LI). Głosów było jednak za mało, by mniejszościowy rząd przetrwał.
Przegrane głosowanie oznacza dymisję rządu. Prezydent Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa zapowiedział już, że przedterminowe wybory odbędą się między 11 a 18 maja 2025 roku.
Ostatnie wybory w Portugalii odbyły się 10 marca 2024 roku i również były przedterminowe. Poprzedni, centrolewicowy rząd także upadł z powodu afery korupcyjnej. Ówczesny premier António Costa, który został objęty dochodzeniem, sam podał się do dymisji w listopadzie 2023 roku. Obecnie Costa pełni ważną funkcję w UE, jest przewodniczącym Rady Europejskiej.
Ubiegłoroczne zwycięstwo koalicji PSD Luísa Montenegro i chadeków z CDS-PP nie było miażdżące. Partie zdobyły wspólnie 80 mandatów, podczas gdy druga w wyścigu centrolewica z PS uzyskała ich 78. Pojawiły się obawy, że Montenegro zechce włączyć do rządu skrajną prawicę z partii Chega [po portugalsku „dość” – red.], która zdobyła 49 mandatów. Tak się nie stało, ale przez to rząd Montenegro nie miał w parlamencie większości.
Sondaże z lutego 2025 roku wskazują na kilkuprocentową przewagę centroprawicy nad socjalistami z PS. Patia Chega w ostatnich badaniach zdobywa 15-17 procent głosów.