Portugalia była jednym z ostatnich krajów UE z lewicowym rządem. 11 marca to się zmieniło. Wybory wygrała centroprawicowa (wbrew nazwie) Partia Socjaldemokratyczna, kończąc tym samym ośmioletnie rządy lewicy. Niepokoić może wysoki wynik skrajnej prawicy
„Portugalczycy wybrali Zmianę”, napisał na swoim profilu na X (dawniej Twitter) Luís Montenegro, przewodniczący portugalskiej Partii Socjaldemokratycznej, zwyciężczyni wyborów parlamentarnych w tym kraju, które odbyły się we wtorek 11 marca.
Wbrew nazwie, PSD to ugrupowanie chadeckie, konserwatywne i centroprawicowe, należące do frakcji Europejskiej Partii Ludowej (razem z hiszpańską Partido Popular czy Platformą Obywatelską) w Parlamencie Europejskim. Ugrupowanie to wygrało wybory do portugalskiego Zgromadzenia Republiki wynikiem 29,5 proc. głosów (przy zliczeniu 99,01 proc. głosów). Przekłada się to na 79 parlamentarnych mandatów (na 230).
Nie jest to jednak ogromne zwycięstwo. Jak pisze hiszpańskie „El Mundo”, Montenegro będzie rządzić „ze związanymi rękami”. Drugie ugrupowanie, dotychczas rządząca centrolewicowa Partia Socjalistyczna pod wodzą Pedro Nuno Santosa, uzyskało 77 mandatów (28,7 proc. głosów).
Na trzecim miejscu uplasowała się skrajnie prawicowa, nawiązująca do wartości faszystowskich, partia Chega, uzyskując aż 48 mandatów (18,1 proc.). Jednak portugalscy chadecy zapowiedzieli, że nie będą współpracowali z Chegą przy tworzeniu rządu, odchodząc tym samym od tendencji widocznych chociażby w sąsiadującej z Portugalią Hiszpanii, gdzie chadecy z Partii Ludowej układają się ze skrajnie prawicowym Voxem.
Samą Chegę można zestawić z polską Konfederacją.
Jej lider, André Ventura (na zdjęciu u góry), również szermuje argumentami ksenofobicznymi i skrajnie prawicowymi oraz mówi o „przełamaniu politycznego duopolu”. Szczególnie niepokoi jednak odwoływanie się przez partię Ventury do tradycji prawicowej dyktatury Antoniego Salázara – widoczne w przejęciu przez Chegę sloganu „Bóg, ojczyzna, rodzina i praca”, pochodzącego właśnie z salazarowskiej ideologii tzw. Estado Novo.
Wysoki wynik skrajnej prawicy jest z pewnością niepokojący – zwłaszcza w kraju z doświadczeniem wieloletniej faszystowskiej dyktatury. Podstawowe polityczne pytanie na następne kilka tygodni i miesięcy brzmi następująco: czy współpraca między chadekami a Chegą jest rzeczywiście zupełnie wykluczona?
Takiego zbliżenia skrajna prawica będzie z całą pewnością poszukiwać. Co budzi nadzieje innych radykalnie prawicowych sił na Starym Kontynencie: jak pisze w „DoRzeczy” europoseł PiS Ryszard Czarnecki, „miejscowa centroprawica skupiona w Europejskiej Partii Ludowej nie jest w stanie rządzić bez wsparcia twardej prawicy narodowej”. Czarnecki niestety ma rację.
Jednocześnie sam fakt przegranej centrolewicy nie jest zbyt szokujący. Przypomnijmy: wybory te są przedterminowe, związane wprost z aferą korupcyjną w lewicowym rządzie, który u władzy utrzymywał się blisko osiem lat.
Głębszą analizę sytuacji w Portugalii, jeśli chodzi o tak wysoki wynik skrajnej prawicy, przedstawił Vincent Partal z katalońskiego portalu VillaWeb.com: „Chega łączy profil charakterystyczny dla całej europejskiej skrajnej prawicy z cechami, które dotyczą tylko portugalskiego kontekstu” – tłumaczy w swoim tekście.
Jego zdaniem, po pierwsze, liderowi Chegi André Venturze miała pomóc kulturowa bliskość Brazylii – sam Ventura miał zestawiać się z byłym jej prezydentem, populistą Jairem Bolsonaro, zaś swoich przeciwników – z niektórymi skorumpowanymi politykami brazylijskiej lewicy.
Po drugie, mimo wyraźnych odwołań do wartości dyktatury Salazara, która miała swój kres blisko 50 lat temu, Chega stawia na nowoczesny język, unikając nostalgii za „starymi, dobrymi czasami”.
Po trzecie, Chega zaimplementowała ideologię „elastycznej ksenofobii”. Elastycznej, bo wymierzonej tylko w niektórych migrantów (m.in. z Nepalu, Bangladeszu czy Pakistanu), a nie tych z Brazylii, na których głosy partia liczyła.
Po czwarte, skrajnej prawicy pomogła silna baza wyborcza wśród młodych (18-34 lat) mężczyzn, w czym pomaga między innymi dobre zaplecze Chegi w mediach społecznościowych.
I, wreszcie, po piąte – zmęczenie ludzi poprzednimi rządami, w szczególności rozczarowanie korupcją polityków Partii Socjalistycznej.
Na ostatni element składający się na popularność partii Ventury zwraca uwagę João Miguel Tavares w tekście opiniowym dla centrolewicowego „Publico”. „Kiedy mapa głosowania na Chegą jest przerażająco bliska mapie przedstawiającej ubóstwo i frustrację, czy powinniśmy nadal to ignorować?” – pyta w tekście z 12 marca portugalski dziennikarz.
Z tekstem Tavaresa warto zestawić też inny artykuł z portugalskiej prasy, mianowicie krótki komentarz Henrique Raposo z centroprawicowego „Expresso”. Raposo stawia tam tezę, że Chega zastąpiła na portugalskiej mapie politycznej PCP, czyli Portugalską Partię Komunistyczną – grając właśnie na społecznej emocji „resentymentu”.
Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.
Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.
Komentarze