Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Globalne emisje gazów cieplarnianych ustanowiły nowy rekord na poziomie 57,1 mld ton CO2 w 2023 roku, co stanowi wzrost o 1,3 proc. w porównaniu z 2022 i niemal przesądza o niepowodzeniu planu ograniczenia wzrostu temperatury o 1,5°C do końca wieku.
Nowe dane pochodzą z opublikowanego wczoraj raportu Programu Środowiskowego ONZ, analizującego „lukę” między globalną polityką klimatyczną, a właśnie celem 1,5°C zawartym w tzw. Porozumieniu Paryskim. Raport ukazuje się na kilka tygodni przed szczytem klimatycznym COP29 w Baku i kilka miesięcy przed wyznaczonym na luty przyszłego roku terminem przedłożenia przez kraje zaktualizowanych krajowych planów klimatycznych, czyli planów obniżenia emisji.
Rosnące emisje gazów cieplarnianych kumulują w atmosferę energię cieplną, co doprowadziło już do wzrostu temperatury o 1,62°C powyżej średniej z lat 1850-1900, a więc okresu sprzed gwałtownego rozwoju przemysłu. Naukowcy podejrzewają, że — na razie — to wciąż „tylko” czasowe przekroczenie progu 1,5°C, ale rosą obawy, że za kilka-kilkanaście lat próg ów zostanie przekroczony trwale.
By tak się nie stało emisje gazów cieplarnianych muszą zacząć radykalnie obniżać się dosłownie od zaraz. Raport szacuje, że emisje powinny spaść o 42 proc. do 2030 roku i o 57 proc. do 2035 roku (względem roku 2019), by świat utrzymał się na ścieżce prowadzącej do zatrzymania wzrostu temperatury o 1,5°C d roku 2100. Wydaje się — a według niektórych naukowców jest właściwie pewne — że są to cele niemożliwe do zrealizowania, a następnym progiem ocieplenia, na osiągnięciu którego powinny skupić się wysiłki, jest 2°C. Wymagałoby to obniżki emisji o 28 proc. do 2030 i o 37 proc. do 2035 roku. Czy to realne? Są co do tego zasadne wątpliwości, gdyż roczne tempo redukcji emisji musiałoby osiągnąć 7,5 proc. dla celu 1,5°C lub 4 proc. dla celu 2°C.
Aby osiągnąć te cele, niezbędne będą masowe inwestycje w technologie odnawialne, takie jak energia słoneczna i wiatrowa, które wniosłyby znaczną część redukcji emisji do 2030 roku. Ważną rolę odegrają także działania związane z ochroną lasów oraz przejście na bardziej efektywne technologie w budownictwie, transporcie i przemyśle. Swoją rolę ma także do odegrania energetyka jądrowa, a także — fundamentalnie — sfinansowanie tych wysiłków.
Kluczową rolę w realizacji zobowiązań klimatycznych mają kraje grupy G20, która odpowiada za większość globalnych emisji. Kraje G20 muszą nie tylko zwiększyć swoje wysiłki, ale także wesprzeć finansowo kraje biedniejsze, by zapewnić sprawiedliwe warunki realizacji globalnych celów klimatycznych — ponieważ to kraje globalnego Południa ponoszą skutki kryzysu klimatycznego nieproporcjonalne do swojego wkładu we wzrost emisji CO2. “Światowy kryzys klimatyczny wymaga mobilizacji o skali i tempie, jakich dotychczas nie obserwowano” – mówi cytowana w informacji prasowej Inger Andersen, dyrektor wykonawcza UNEP. Jak dodaje, uniknięcie ocieplenia o każdy ułamek stopnia oznacza ocalenie ludzi, ochronę gospodarek i uniknięcie szkód środowiskowych.
Raport podkreśla, że brak zdecydowanych działań spowoduje wzrost temperatury aż o 2,6–3,1°C w ciągu tego stulecia, co przyniesie katastrofalne skutki dla ludzi, środowiska i gospodarek. W scenariuszu zakładającym wdrożenie obecnych zobowiązań redukcyjnych (chodzi o przyszłe, a więc jeszcze niewdrożone polityki) temperatura wzrośnie o 2,6°C. Kontynuacja "business as usual" oznaczałaby wzrost o 3,1°C.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało w piątek, że 41 zawiadomień dotyczących możliwości popełnienia przestępstwa trafiło już do Prokuratury Krajowej. 24 z nich dotyczą Antoniego Macierewicza. 10 – Mariusza Błaszczaka
Zawiadomienia do prokuratury to efekt prac specjalnego zespołu powołanego przez MON do zbadania działalności tzw podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza za rządów PiS.
„Informujemy, że wszystkie 41 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłych członków „Podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego samolotu Tu-154” oraz innych osób, w tym 24 zawiadomienia dotyczące samego Antoniego Macierewicza i 10 dotyczących Mariusza Błaszczaka, zostało dostarczonych do Prokuratury Krajowej w Warszawie.” – poinformowało na swojej stronie internetowej Ministerstwo Obrony Narodowej. „Zawiadomienia są efektem prac Zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego. Zespół przez 9 miesięcy badał legalność, gospodarność, celowość i rzetelność działania Podkomisji, której przewodniczył Antoni Macierewicz.” – dodaje MON.
„41 zawiadomień o możliwości popełniania przestępstwa wpłynęło do Prokuratury Krajowej. 24 z nich dotyczą Antoniego Macierewicza. 10 dotyczy Mariusza Błaszczaka. Prawda jak oliwa- zawsze na wierzch wypływa” – napisał wcześniej również piątek na platformie X wiceminister obrony Cezary Tomczyk.
W czwartek w ministerstwie obrony ogłoszony został raport z prac Zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego, który rozpoczął swą pracę 9 miesięcy temu. Informowaliśmy już o tym w OKO.press.
Zespół stwierdził liczne nieprawidłowości w pracy komisji, zarzucił też jej niegospodarność w wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza funkcjonowała w latach 2016-2023, Macierewicz stanął na jej czele w 2018 roku, gdy stracił funkcję szefa MON. Działalność komisji pochłonęła aż 81,5 miliona złotych. 12,5 mln zł przeznaczono na „wydatki osobowe”, a rekordzista zarobił za pracę w podkomisji 900 tysięcy. Około miliona złotych wydano na ochronę Antoniego Macierewicza, mimo że ochrona ta nie przysługiwała mu z urzędu. 100 tys. zł wydano na film o działaniach podkomisji.
W 2021 roku podkomisja Macierewicza opublikowała swój raport dotyczący katastrofy smoleńskiej. „Przyczyną katastrofy była eksplozja, a przynajmniej dwie eksplozje — pierwsza w lewym skrzydle, a druga w centropłacie kilka sekund później, która zniszczyła samolot zupełnie i zabiła wszystkich pasażerów oraz załogę”- opowiadał wtedy Antoni Macierewicz.
Rzecznik PiS poinformował, że w partii nie odbędą się prawybory prezydenckie. Ich przeprowadzenia nie wykluczał wcześniej Jarosław Kaczyński. Kandydat PiS może być natomiast ogłoszony wcześniej niż 11 listopada
PiS jest już prawie gotowy do ogłoszenia swojego kandydata na prezydenta. Wybierze go Jarosław Kaczyński na podstawie rekomendacji specjalnego zespołu zajmującego się badaniem szans poszczególnych polityków – wynika z wypowiedzi rzecznika PiS
„Kierownictwo partii podjęło decyzję, że formuła prawyborów nie będzie realizowana. Prawybory to nie ten czas, zwłaszcza, że ten harmonogram w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy jest bardzo, bardzo napięty i to jeden z głównych argumentów, który przyczynił się do tego, żeby odejść od tej formuły” – ogłosił w piątek 25 października rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek, który wystąpił w prawicowej telewizji wPolsce24.
Pytany w tej samej rozmowie o to, kiedy partia przedstawi swojego kandydat w wyborach prezydenckich, Bochenek stwierdził natomiast, że „z całą pewnością odbędzie się to w najbliższym czasie” i podkreślił, że „nie należy się przywiązywać” do daty 11 listopada, najczęściej wskazywanej przez media i polityków PiS. To właśnie 11 listopada 2015 roku została ogłoszona po raz pierwszy kandydatura Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich 2016 roku.
W PiS od kilku miesięcy toczy się proces wyłaniania kandydata w przypadających latem przyszłego roku wyborach prezydenckich. Partia Kaczyńskiego stara się wybrać do tej roli polityka, który miałby możliwie realne szanse na walkę o zwycięstwo w ich drugiej turze, co wymaga wyjścia poza odwoływanie się do tradycyjnego elektoratu samego PiS i sięgnięcia po pewien efekt nowości czy wręcz zaskoczenia. Część scenariuszy zakłada więc, że tak jak to było w przypadku Andrzeja Dudy, tak i teraz PiS sięgnie po raz kolejny po polityka spoza ścisłego kręgu kierowniczego partii. Obecnie – według nieoficjalnych przecieków z PiS – największe szanse na to mają mieć były szef MEN Przemysław Czarnek i prezes IPN Karol Nawrocki. Jednocześnie w grze są i inne nazwiska – w tym np byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Ostateczny wybór będzie oznaczał przyjęcie przez PiS określonej strategii wyborczej – siłą rzeczy bardzo istotnej także dla kandydatów pozostałych partii. Dlatego też proces wyłaniania kandydata na prezydenta w PiS jest obserwowany z uwagą nie tylko przez komentatorów polityki, ale i przez kampanijnych strategów wszystkich liczących się partii politycznych.
Pieniądze na poręczenia majątkowe za księdza Michała O. i dwie urzędniczki z MS wpłynęły już na konto – poinformował obrońca duchownego
Ksiądz Michał O. i dwie urzędniczki z ministerstwa sprawiedliwości mogą zostać zwolnieni za poręczeniem majątkowym z aresztu tymczasowego, w którym przebywają w związku z aferalnymi zarzutami dotyczącymi dotacji z Funduszu Sprawiedliwości dla kierowanej przez księdza O. fundacji Profeto.
Obrońca ks. Michała O. mec. Michał Skwarzyński poinformował w piątek 25 października, że zostały już wpłacone kaucje w wysokości po 350 tysięcy złotych mające zapewnić zwolnienie księdza i dwóch urzędniczek. Pieniądze na poręczenie za ks. Michała O. wpłacił zakon sercanów, do którego należy duchowny. Z kolei środki na kaucje dla urzędniczek z resortu sprawiedliwości przekazał pracownik prawicowych mediów, obecnie dyrektor programowy TV Republika, Michał Rachoń. Zakon wyręczył byłego premiera Mateusza Morawieckiego i byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, którzy deklarowali, że zapłacą kaucję za ks. Michała O. z własnej kieszeni.
„Zgodnie z procedurą prokuratura powinna, po przyjęciu tego poręczenia, natychmiast wysłać nakaz zwolnienia” – podkreśla Skwarzyński.
W czwartek 24 października Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrzył zażalenie obrońców sercanina ks. Michała O., twórcy fundacji Profeto i dwóch urzędniczek resortu sprawiedliwości w sprawie przedłużenia ich tymczasowego aresztowania przez warszawski Sąd Okręgowy. Sąd uznał, że choć utrzymanie środków zapobiegawczych wobec nich jest w pełni zasadne, to na obecnym etapie śledztwa wystarczające będzie poręczenie majątkowe w wysokości 350 tysięcy złotych od osoby.
Ks. Michał O. i obie urzędniczki trafili do aresztu w związku ze sprawą nieprawidłowości związanych z gigantyczną dotacją wypłaconą przez Fundusz Sprawiedliwości stworzonej przez księdza fundacji Profeto.
Sprawę we wspólnych materiałach śledczych opisywali Maria Pankowska z OKO.press i Sebastian Klauziński z TVN24.pl.
W związku ze sprawą w marcu ksiądz Michał O. został zatrzymany i usłyszał zarzuty (początkowo nadużycia zaufania następnie zarzut zmieniono na przywłaszczenie mienia). Następnie sąd zadecydował o umieszczeniu go w areszcie tymczasowym na 3 miesiące. Zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych usłyszały też dwie urzędniczki z resortu sprawiedliwości. One również trafiły do aresztu.
Pod koniec sierpnia sąd przedłużył całej trójce areszt na kolejne 3 miesiące. To właśnie tej decyzji dotyczyło zażalenie rozpatrzone przez sąd wyższej instancji w ostatni czwartek.
To pierwszy Tęczowy Piątek bez towarzyszącej mu kampanii nienawiści ze strony władzy i publicznych mediów. To także pierwszy Tęczowy Piątek organizowany we współpracy z kuratoriami oświaty
W szkołach w całej Polsce trwa kolejna edycja Tęczowego Piątku. To ogólnopolska akcja służąca zamanifestowaniu przez uczniów i nauczycieli solidarności z młodzieżą LGBTQ+ i tworzeniu w szkołach bezpiecznej dla niej przestrzeni.
W szkołach odbywają się warsztaty i zajęcia z zakresu praw człowieka i obywatela, świadomości różnorodności płciowych, seksualnych i relacyjnych, sojusznictwa wobec osób LGBTQ+ oraz budowy przyjaznych środowisk dla osób transpłciowych.
Dzisiejszy Tęczowy Piątek po raz pierwszy w ośmioletniej historii tej inicjatywy odbywa się we współpracy z kuratoriami oświaty. Konferencja inaugurująca akcję odbyła się w siedzibie mazowieckiego kuratorium.
„Spotykamy się tutaj, żebyśmy wszyscy razem budowali szkołę równą, bezpieczną, szkołę czułości, bez obojętności, tak żeby każde dziecko w szkole czuło się ważne, zaopiekowane, bez żadnych form wykluczenia bądź dyskryminacji.” – mówiła podczas inauguracji Tęczowego Piątku mazowiecka kurator oświaty Wioletta Krzyżanowska.
„Jako Fundacja GrowSPACE dołączyliśmy do Zespołu ds. Współpracy z NGO przy Ministerstwie Edukacji Narodowej, dzięki czemu będziemy mogli stale konsultować decyzje podejmowane przez resort na rzecz dzieci i młodzieży. To ważny krok także w kontekście budowania bezpieczeństwa nieheteronormatywnej młodzieży w szkołach” – informuje z kolei Dominik Kuc z fundacji GrowSpace.
Pierwszy Tęczowy Piątek odbył się w październiku 2016 roku, a więc w rok po dojściu do władzy PiS. Ministrowie edukacji z rządu Zjednoczonej Prawicy i inni politycy prawicy prowadzili przeciwko tej inicjatywie konsekwentną kampanię nienawiści. Tęczowe Piątki były przez nich nazywane działaniami na rzecz „seksualizacji dzieci”, i elementem „ofensywy ideologicznej środowisk LGBT”. Były minister edukacji narodowej (a obecnie jeden z potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta) Przemysław Czarnek twierdził, że Tęczowe Piątki odbywają się jedynie w szkołach, w których są „nieodpowiedzialni dyrektorzy”. Były rzecznik praw dziecka a wcześniej urzędnik w resorcie Zbigniewa Ziobry Mikołaj Pawlak dowodził z kolei, że Tęczowe Piątki „łamią polską konstytucję”.
Choć prawica nie może już wykorzystać do zwalczania inicjatywy Tęczowych Piątków instytucji państwa i mediów publicznych, powiązane z nią media i organizacje wciąż próbują przedstawiać akcję w negatywnym świetle. Przed tegoroczną jej edycją organizacja fundamentalistycznej prawicy Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris opracowała poradnik dla rodziców zawierający instrukcję, jak „chronić” dziecko przed Czarnym Piątkiem. Katoliccy prawnicy z Ordo Iuris tłumaczą, że najlepiej będzie „zabrać dziecko z lekcji”.