Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
To pierwszy Tęczowy Piątek bez towarzyszącej mu kampanii nienawiści ze strony władzy i publicznych mediów. To także pierwszy Tęczowy Piątek organizowany we współpracy z kuratoriami oświaty
W szkołach w całej Polsce trwa kolejna edycja Tęczowego Piątku. To ogólnopolska akcja służąca zamanifestowaniu przez uczniów i nauczycieli solidarności z młodzieżą LGBTQ+ i tworzeniu w szkołach bezpiecznej dla niej przestrzeni.
W szkołach odbywają się warsztaty i zajęcia z zakresu praw człowieka i obywatela, świadomości różnorodności płciowych, seksualnych i relacyjnych, sojusznictwa wobec osób LGBTQ+ oraz budowy przyjaznych środowisk dla osób transpłciowych.
Dzisiejszy Tęczowy Piątek po raz pierwszy w ośmioletniej historii tej inicjatywy odbywa się we współpracy z kuratoriami oświaty. Konferencja inaugurująca akcję odbyła się w siedzibie mazowieckiego kuratorium.
„Spotykamy się tutaj, żebyśmy wszyscy razem budowali szkołę równą, bezpieczną, szkołę czułości, bez obojętności, tak żeby każde dziecko w szkole czuło się ważne, zaopiekowane, bez żadnych form wykluczenia bądź dyskryminacji.” – mówiła podczas inauguracji Tęczowego Piątku mazowiecka kurator oświaty Wioletta Krzyżanowska.
„Jako Fundacja GrowSPACE dołączyliśmy do Zespołu ds. Współpracy z NGO przy Ministerstwie Edukacji Narodowej, dzięki czemu będziemy mogli stale konsultować decyzje podejmowane przez resort na rzecz dzieci i młodzieży. To ważny krok także w kontekście budowania bezpieczeństwa nieheteronormatywnej młodzieży w szkołach” – informuje z kolei Dominik Kuc z fundacji GrowSpace.
Pierwszy Tęczowy Piątek odbył się w październiku 2016 roku, a więc w rok po dojściu do władzy PiS. Ministrowie edukacji z rządu Zjednoczonej Prawicy i inni politycy prawicy prowadzili przeciwko tej inicjatywie konsekwentną kampanię nienawiści. Tęczowe Piątki były przez nich nazywane działaniami na rzecz „seksualizacji dzieci”, i elementem „ofensywy ideologicznej środowisk LGBT”. Były minister edukacji narodowej (a obecnie jeden z potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta) Przemysław Czarnek twierdził, że Tęczowe Piątki odbywają się jedynie w szkołach, w których są „nieodpowiedzialni dyrektorzy”. Były rzecznik praw dziecka a wcześniej urzędnik w resorcie Zbigniewa Ziobry Mikołaj Pawlak dowodził z kolei, że Tęczowe Piątki „łamią polską konstytucję”.
Choć prawica nie może już wykorzystać do zwalczania inicjatywy Tęczowych Piątków instytucji państwa i mediów publicznych, powiązane z nią media i organizacje wciąż próbują przedstawiać akcję w negatywnym świetle. Przed tegoroczną jej edycją organizacja fundamentalistycznej prawicy Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris opracowała poradnik dla rodziców zawierający instrukcję, jak „chronić” dziecko przed Czarnym Piątkiem. Katoliccy prawnicy z Ordo Iuris tłumaczą, że najlepiej będzie „zabrać dziecko z lekcji”.
„Rosja jest gotowa do rozmów pokojowych z Ukrainą. Niedawno taką propozycję zgłosiła Turcja. Myśmy ją zaakceptowali, ale Ukraina rozmawiać nie chce” – ogłosił Władimir Putin na konferencji prasowej kończącej szczyt krajów BRICS w rosyjskim Kazaniu. Czy mu wierzyć?
Choć wypowiedź może brzmieć sensacyjnie, z tego, co mówi, Putin wynika, że jego stanowisko się nie zmienia: pokój być może, ale na warunkach Putina. Ukraina ma się poddać.
„Przedstawiciel prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana kilka dni temu zaproponował rozważenie nowych pomysłów w sprawie Ukrainy, ale Kijów odmówił” – powiedział Putin 24 października na konferencji prasowej po szczycie BRICS w Kazaniu.
„Niedawno znowu zadzwoniła strona turecka, asystent prezydenta Erdogana bezpośrednio z Nowego Jorku, i powiedział, że są nowe propozycje, które mogą zostać rozpatrzone w negocjacjach. Zgodziłem się, powiedziałem: »OK, zgadzamy się, [możemy rozmawiać] następnego dnia«, ale szef reżimu w Kijowie [tak Putin nazywa teraz prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, żeby podkreślić, że jego kadencja dobiegła końca – red.] oświadczył, że nie zamierza z nami prowadzić żadnych negocjacji” – powiedział Putin. I dodał to, co zwykle: że Ukraina nie chce pokoju, bo wtedy musiałaby znieść stan wojenny, który obecnie uniemożliwia przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Zatem Rosja prowadzi wojnę tylko dlatego, że prezydent Zełenski boi się utraty stanowiska.
Nic więcej o propozycji Turcji nie wiadomo.
Przede wszystkim taki, że prowadzenie wojny jest teraz być albo nie być reżimu Putina. To jego życie i stanowisko od tej wojny zależy.
Jednak Rosja ponosi na tej wojny straszliwe straty, a jej gospodarka, obciążona wydatkami wojennymi i sankcjami, bliska jest przegrzania.
Jutro np. eksperci spodziewają się kolejnej podwyżki referencyjnej stopy procentowej banku procentowego. Tym razem do 20 procent (choć oficjalnie inflacji w Rosji nie ma).
Wewnętrzne powody skłaniają wiec Putina do zapewniania, że chciałby pokoju, tylko Ukraina nie chce. Dokładniejsze wczytanie się w wypowiedzi Putina pozwala zobaczyć, że Putin domaga się cały czas kapitulacji Ukrainy:
W Kazaniu Putin gości szczyt BRICS. Po raz pierwszy od trzech lat miał okazję porozmawiać na raz z przywódcami wielu krajów: od Chin i Indii poczynając, na pozostających poza BRICS Laosie i Wenezueli kończąc. Jest też nienależący do BRICS prezydent Turcji — członka NATO.
Oficjalne komunikaty ze szczytu są takie, że wszyscy przejmowali się „rozlewem krwi na Bliskim Wschodzie”. A choć w sprawie Ukrainy o „rozlewie krwi” nie mówili, to rzecznik Putina przyznał, że w każdej dwustronnej rozmowie Putina sprawa Ukrainy się pojawiała. Rosji trudno też jest udawać głównego rozgrywającego w sprawach światowego pokoju, jeśli nie przedstawi jakiejś propozycji w sprawie Ukrainy.
A szczyt BRICS w Rosji miał właśnie pokazać państwo Putina jako światowego lidera. I to lidera pokojowego. Ale Putin nie mógł się tam pokazywać na swoich warunkach, bo na szczyt przyjechali dziennikarze, w tym zachodni korespondenci z Moskwy. Stąd niespójność przekazu Putina, zmuszonego do odpowiedzi na „niedrużeskie” (nieprzyjazne) pytania.
Pytany np. przez BBC, jak ma się miłość krajów BRICS do pokoju do najazdu Rosji na Ukrainę, Putin powtórzył swoje: że to wszystko wina Zachodu, bo pozwolił krajom z pobliża Rosji wstępować do NATO, mimo że Rosji się to nie podobało. Więc teraz Zachód ma za swoje. I że wojna w Ukrainie jest, owszem niesprawiedliwa, gdyż Zachód pomaga Ukrainie (a Rosji nie pomaga).
Dziennikarz NBC News zapytał zaś Putina o zdjęcia satelitarne przedstawiające wojska Korei Północnej w Rosji. Bo jeśli Rosja rzeczywiście tak dobrze sama radzi sobie na froncie, jak opowiada Putin, to „co oni tam robią i czy nie będzie to jeszcze większa eskalacja wojny ukraińskiej?” – zapytał korespondent.
„Jeśli są zdjęcia, to coś odzwierciedlają — przyznał Putin. – Chciałbym jednak zwrócić państwa uwagę na fakt, że to nie działania Rosji doprowadziły do eskalacji na Ukrainie, ale zamach stanu z 2014 r., wspierany przede wszystkim przez Stany Zjednoczone”.
W OKO.press pisaliśmy, że skonfrontowana z 30 krajami globalnego Południa Rosja traci, a nie umacnia swoją pozycję. Bo z tej perspektywy jest mało ludnym krajem z kłopotami gospodarczymi i politycznymi oraz niepewną przyszłością. A to problem dla Putina nie tylko dlatego, że sam uważa się za władcę na światową skalę. Myślenie o swoim kraju jako o globalnej potędze jest przecież istotnym elementem rosyjskiej tożsamości. Wojna Putina zadała jej cios.
„Od ponad czterech miesięcy w Dzienniku Ustaw nie został ogłoszony korzystny dla tzw. wcześniejszych emerytów wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 4 czerwca 2024 r.” – alarmuje rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek.
RPO Marcin Wiącek interweniuje w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wyjaśnia: „TK zakwestionował mechanizm, w ramach którego emeryci, którzy przed 6 czerwca 2012 r. zdecydowali się przejść na wcześniejszą emeryturę (55 lat dla kobiet i 60 dla mężczyzn), otrzymywali mniejsze emerytury po osiągnięciu właściwego wieku emerytalnego (przyznawane po ukończeniu 60 lat przez kobiety i 65 lat przez mężczyzn) – obniżane o kwotę odpowiadającą wcześniej pobranym emeryturom. Istota niekonstytucyjności polegała na zaskakiwaniu emerytów takim rozwiązaniem, gdyż w momencie przechodzenia na wcześniejszą emeryturę nie mieli oni świadomości, że po kilku latach ich świadczenia ulegną znaczącemu obniżeniu”.
Dzięki temu wyrokowi świadczenia emerytalne 150-100 tys. osób mogłyby wzrosnąć o nawet 1200 zł. „Każdy z nich może otrzymać nawet 64 tys. zł wyrównania za okres wypłacania obniżonego świadczenia” – informuje RPO.
„Podwyżka i uzyskanie wyrównania wymagają jednak wzruszenia decyzji emerytalnych. [...] Wznowienie postępowania nie jest jednak możliwe, dopóki wyrok TK nie wejdzie w życie. Zgodnie z wykładnią przyjmowaną przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych następuje to w momencie ogłoszenia go w Dzienniku Ustaw” – wyjaśnia RPO. Gdyby wyrok opublikowano, emeryci, których on dotyczy, zaczęliby składać skargi o wznowienie postępowania lub wnioski o ponowne przeliczenie emerytury.
Jeśli złożyliby dziś taką skargę, nikt nie zagwarantuje, że sąd będzie rozstrzygał na ich korzyść — ponieważ orzeczenia nie ma w Dzienniku Ustaw.
Od wyroku minęły już cztery miesiące, a do biura RPO zgłaszają się emeryci, którym należy się podwyżka. W komunikacie czytamy: „Rzecznik Praw Obywatelskich występuje w tej sprawie do szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jana Grabca”.
Problem z orzeczeniem w sprawie emerytur jest oczywiście głębszy, niż sam fakt ich braku ich publikacji — oba zostały wydane z udziałem osób nieuprawnionych, czyli tzw. dublerów — pisała w OKO.press Dominika Sitnicka. Sprawozdawcą w tej sprawie był Justyn Piskorski.
Od grudnia 2023 do lutego 2024 r. orzeczenia wydane z udziałem dublerów były publikowane z adnotacją mówiącą o wadliwości składu orzekającego potwierdzonej wyrokami ETPCz, co miało być dodatkową wskazówką dla organów publicznych i podmiotów prywatnych, że rozstrzygnięcia te mogą być kontestowane. Mogłyby zatem nie być uwzględniane pomimo ich publikacji.
Sytuacja zmieniła się 6 marca 2024, kiedy Sejm przyjął uchwałę „w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 w kontekście działalności Trybunału Konstytucyjnego”.
W uchwale stwierdzono, że w TK zasiadają osoby nieuprawnione, a orzeczenia, w których wydaniu uczestniczyli dublerzy, są objęte wadą prawną. Podkreślono również, że Julia Przyłębską objęła funkcję prezesa TK bez wymaganej uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i pełni ją pomimo upływu jej kadencji, a dodatkowo była oskarżana przez innych sędziów o manipulowanie składami. Skala naruszeń Konstytucji i prawa w TK jest, zdaniem koalicji rządzącej, tak duża, że organ ten należy ustanowić na nowo.
Od tamtego momentu rząd nie publikuje wyroków TK.
Wirtualna Polska ustaliła, że we władzach „wojskowych” spółek Skarbu Państwa zasiadają politycy, działacze, a także byli posłowie związani z PSL, KO i Lewicą.
Oto ustalenia śledztwa Wirtualnej Polski:
Koalicja rządząca, obejmując władzę niemal rok temu, zapowiadała odpolitycznienie państwowych spółek. „Żeby nikt nie miał wątpliwości, że Polska na dobre odeszła od standardów z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości” – podkreślał w lutym Szymon Hołownia.
Polska 2050 zapowiadała nawet powstanie projektu ustawy: „Dość partyjniactwa! O profesjonalnym zarządzaniu w spółkach skarbu państwa".
Prace nad nim trwają, ale projekt nie zyskał przychylności koalicjantów, mimo że przed wyborami partie deklarowały odpolitycznienie spółek.
Koalicja Obywatelska zapowiadała w swoich 100 konkretach odwołanie wszystkich członków rad nadzorczych i zarządów i przeprowadzenie nowego naboru „w transparentnych konkursach, w których decydować będą kompetencje, a nie znajomości rodzinne i partyjne”. W programie koalicji Lewicy z 2023 roku znajdziemy obietnicę „zakończenia karuzeli tłustych kotów”.
Według raportu Polskiego Alarmu Smogowego Nowa Ruda (woj.dolnośląskie) zajęła pierwszą pozycję pod kątem liczby dni smogowych w 2023 roku oraz najwyższego średniorocznego stężenia pyłu PM10.
Polski Alarm Smogowy po raz dziewiąty opublikował raport dotyczący jakości powietrza w miejscowościach w całej Polsce. Wzięto pod uwagę wszystkie miejscowości, w których znajdują się stacje pomiarowe Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Sprawdzono liczbę dni z przekroczeniem norm smogowych, średnioroczne stężenie pyłów PM10 i stężenie rakotwórczego benzo(a)pirenu. W pierwszych dwóch kategoriach wygrała dolnośląska Nowa Ruda, w której średnie stężenie PM10 w ciągu roku wyniosło 32 µg/m3 i gdzie zanotowano aż 56 smogowych dni przez cały 2023 rok.
Na drugim miejscu pod względem stężeń PM10 znalazł się wielkopolski Pleszew z wynikiem 31 µg/m3. Odnotowano tam 27 dni smogowych. W Suchej Beskidzkiej (woj. małopolskie) takich dni było aż 44, co plasuje ją na drugim miejscu w tej kategorii (roczne stężenie PM na poziomie 29 µg/m3).
Stężenie średnioroczne powyżej 30 µg/m3 jest szkodliwe dla zdrowia, ale wciąż mieści się w aktualnych normach smogowych (dziś maksymalna dopuszczalna średnia wartość PM10 to 40 µg/m3 na rok). Od 2030 roku, decyzją Unii Europejskiej, normy zostaną zmienione.
Polski Alarm Smogowy wskazuje również, że największe średnioroczne stężenie rakotwórczego benzo(a)pirenu (BAP) zanotowano w Suchej Beskidzkiej – 6 ng/m3. To sześciokrotnie więcej niż dopuszczalna norma. Drugie miejsce z wynikiem 5 ng/m3 zajęły trzy miejscowości: Nowy Targ, Myszków i Żywiec.
Alarm Smogowy w tych danych widzi jednak światełko nadziei.
„Nie ma przesady w twierdzeniu, że poprawa jakości powietrza w Polsce jest bez precedensu w naszej historii” – komentuje Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego. „Zmiana jest spektakularna, mówimy tu o nawet kilkukrotnych spadkach. Nowa Ruda, która wciąż przoduje w rankingu, zmniejszyła stężenia rakotwórczego BAP aż czterokrotnie, a Nowy Targ i Rybnik – trzykrotnie. Nawet w Suchej Beskidzkiej, mimo pierwszej pozycji w rankingu, stężenie tej rakotwórczej substancji zmalało z 1700 proc. do 600 proc. normy. Ciekawym przypadkiem poprawy jakości powietrza jest śląska gmina Godów – niegdyś w pierwszej smogowej dziesiątce Unii Europejskiej – w kategorii średniorocznego stężenia PM10 spadła z czwartego miejsca w Polsce na odległą 60 pozycję. Z czołówki smogowych rekordzistów wypadły także Kraków, Katowice i Zabrze” – dodaje.
„W całej Polsce najważniejszym i najgroźniejszym źródłem zanieczyszczenia powietrza jest tzw. niska emisja (emisja pyłów i szkodliwych gazów na wysokości do 40 m, pochodząca głównie z domowych pieców grzewczych i lokalnych kotłowni spalających węgiel i drewno)” – napisali eksperci Światowej Organizacji Zdrowia w raporcie z 2022 roku. „Powoduje ona znaczne uwolnienia pyłów PM2.5 oraz zawartego w pyłach rakotwórczego benzo(a)pirenu. W większych miastach, dodatkowo do pogorszenia jakości powietrza przyczynia się transport drogowy”.
Wyliczyli również, że rocznie przedwcześnie z powodu smogu umiera 46 tysięcy osób.
Od 2018 roku w ramach programu Czyste Powietrze można ubiegać się o dofinansowanie na wymianę źródeł ciepła na takie, które nie powodują zanieczyszczenia powietrza. Poza tym gminy opracowują swoje uchwały antysmogowe. Pierwszy taki program wprowadzono w Krakowie, gdzie od 1 września 2019 roku obowiązuje zakaz ogrzewania domów węglem lub drewnem.