Od czasu przyjęcia przez Sejm uchwały o TK w Dzienniku Ustaw nie pojawiło się jeszcze ani jedno orzeczenie Trybunału. A produkcja przy al. Szucha trwa. „Trybunał zakazuje wszystkim i wszystkiego” – ironizują rządzący. Czy w takim razie władza oficjalnie zakaże czegoś Trybunałowi?
Od czasu podjęcia przez Sejm uchwały z 6 marca 2024 „w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 w kontekście działalności Trybunału Konstytucyjnego”, Rządowe Centrum Legislacji nie opublikowało żadnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Uchwała dotyczyła nie tylko kwestii zasiadania w TK osób nieuprawnionych, ale także prezesury Julii Przyłębskiej oraz innych naruszeń i nieprawidłowości.
Jeszcze w maju OKO.press zwróciło się do RCL z pytaniami, czy brak publikacji to ostateczna decyzja i czy wynika właśnie z treści uchwały. Otrzymaliśmy odpowiedź, że w sprawie „wciąż trwają analizy”.
Gdy 19 czerwca TK bez dublerów w składzie orzekł, że ustawa o NCBiR jest niezgodna z Konstytucją, ponieważ w głosowaniu nie brali udziału Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński, o blokowaniu publikacji wyroków zrobiło się nieco głośniej. W TK czekają bowiem kolejne ustawy wysłane tam przez prezydenta ze względu na kontestowany przez niego tryb uchwalenia.
Zalicza się do tego także ustawa budżetowa. Maszynowe orzekanie o ich niezgodności mogłoby doprowadzić do chaosu, co sprawiło, że część prawników otwarcie wzywała do ignorowania TK.
„Uważam, że wyrok ten nie powinien być publikowany i są ku temu uzasadnione podstawy. Trybunał już dawno utracił cechy legalnego sądu konstytucyjnego i przestał być Trybunałem Konstytucyjnym w rozumieniu ustawy zasadniczej. Poza tym mamy uchwałę Sejmu z marca w sprawie działalności TK, która też może być podstawą do niepublikowania tego i kolejnych wyroków” — komentował tamtą sytuację na łamach „Rzeczpospolitej” prof. Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku.
Są jednak opinie mówiące o tym, że jeśli orzeczenie wydano bez dublerów w składzie, to obowiązkiem władz jest jego publikacja. Nawet jeśli wydane zostało z chęci destabilizacji i z prawniczego punktu widzenia jest bez sensu. Do zwolenników takiego podejścia należy na przykład prof. Ryszard Piotrowski, ale także prof. Marcin Matczak.
Co na to rząd?
„Kiedy rozmawia się z dużą liczbą prawników, konstytucjonalistów, sędziów w stanie spoczynku o tym, jak interpretować tę sytuację, w której jesteśmy w związku z Trybunałem w tym składzie i przy takich zasadach funkcjonowania, jakie tam występują, to tak naprawdę nikt nie ma pełnej i dobrej odpowiedzi” – mówił 25 czerwca na antenie radiowej Jedynki minister Maciej Berek, Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Argumentował, że nadal naruszane są ustawowe zasady wyznaczania składów, seryjnie wydawane są postanowienia zabezpieczające, że Trybunał „zabrania wszystkiego i wszystkim”. Przypominał, że w parlament pracuje obecnie nad ustawami o TK.
„Z orzeczeniami TK od chwili podjęcia przez Sejm tej uchwały jest tak, że my pozostajemy w takiej ciągłej analizie, związanej z tym, jak właściwie na tę sytuację reagować. I my do tej pory tej kwestii nie rozstrzygnęliśmy. Jak państwo zauważyliście te orzeczenia, rozstrzygnięcia, które są nam nadsyłane, nie zostały opublikowane. To jest ciągle sprawa, która jest przedmiotem namysłu, analizy. Niezależnie od tego, kto i co będzie mówił, to w tak skomplikowanej sprawie, najtrudniejszej, to
tego namysłu będzie potrzeba dużo. On będzie trwał tyle, ile będzie trzeba".
Od tej rozmowy minął już miesiąc, a rząd i Rządowe Centrum Legislacji wciąż „pozostaje w analizie”.
Nie wszyscy prawnicy akceptują takie wymijające stanowisko.
„Mamy schizofreniczny system prawa. Ale niezależnie od tego, co myślimy o sytuacji w Trybunale, to jednak prowadzi on jakąś produkcję, która posiada wszystkie zewnętrzne atrybuty orzeczenia. Osoby tam zasiadające cały czas pobierają wynagrodzenie” – mówi OKO.press prof. Ewa Łętowska.
"Jedni przywiązują wagę do spraw czysto formalnych i stoją na stanowisku, że pomimo wszystkich zastrzeżeń TK dalej jest organem konstytucyjnym i należy takie wyroki publikować. Drugą strategią jest odwołanie się do wyroków TSUE, wyroków ETPCz i stwierdzenie jasno, że w świetle standardów i naszych zobowiązań międzynarodowych to nie jest organ sądowy, więc nie należy publikować tych orzeczeń.
Oczekiwałabym, żeby osoby odpowiedzialne za publikację wyroków ogłosiły, jaką decyzję podejmują. Jaką przyjmują strategię, ocenę sytuacji? Nie można w nieskończoność zasłaniać się prowadzeniem analiz.
To jest postawa oportunistyczna, chowanie głowy w piasek"
- ocenia prof. Łętowska.
Parlament pracuje obecnie nad ustawami, które mają zreformować TK.
Trudno jednak spodziewać się, że prezydent nagle poprze ustawy proponowane przez koalicję rządzącą. Jeszcze w kwietniu, czyli już po zaprezentowaniu projektów w Sejmie, Duda mówił w wywiadzie, że “nie widzi żadnego rozsądnego pomysłu na zmiany”.
Oznacza to, że podobnie jak w przypadku wielu obszarów w państwie, rząd będzie zmuszony czekać z reformami aż do końca kadencji Andrzeja Dudy. Nie ma jednak pewności, kto będzie nowym prezydentem i jakie stanowisko zajmie ta osoba w szczegółowych kwestiach dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Trudno się również spodziewać, że w kilka dni po zaprzysiężeniu dostanie na biurko gotowe ustawy.
Oczywiście, technicznie rząd może ignorować wydawanie przez TK kolejnych orzeczeń. Może ich nie publikować latami, twierdząc, że prowadzi analizy. Ale po drodze życie Trybunału toczy się dalej.
Oprócz czysto politycznej działalności obecnego TK, skupiającej się wokół obrony tych przyczółków, gdzie PiS jeszcze zachowuje swoje wpływy, aktywna jest również i ta sfera działalności, która wpływa na życie zwykłych obywateli.
W czerwcu TK wydał wyrok w sprawie SK 140/20. Dotyczy on osób, które skorzystały z prawa do wcześniejszej emerytury ze względu na pracę w szczególnych warunkach, a którym później potrącono pobrane świadczenia w związku z wprowadzeniem mechanizmu, który jeszcze nie istniał w momencie, gdy podejmowali decyzję. Trybunał uznał, że przepis ustawy o emeryturach i rentach jest niekonstytucyjny w zakresie, w jakim odnosi się do takich osób. Gdyby wyrok opublikowano, emeryci, których on dotyczy, zaczęliby składać skargi o wznowienie postępowania lub wnioski o ponowne przeliczenie emerytury. Jak donosi portal prawo.pl — częściowo już to robią, ale ponieważ orzeczenia nie ma w Dzienniku Ustaw, nikt nie zagwarantuje, czy sądy będą rozstrzygały na ich korzyść.
W maju z kolei TK orzekł o niezgodności z Konstytucją przepisów, które uniemożliwiały obywatelom zaskarżenie postanowienia oddalającego wniosek o zwolnienie od opłaty sądowej od apelacji.
Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej wskazuje w rozmowie z DGP, że korzystne dla obywateli interpretacje przepisów nie muszą być koniecznie potwierdzone w orzeczeniu TK. „Większość praktyków prawa może wywieść wprost z konstytucji i zastosować tzw. rozproszoną kontrolę konstytucyjności prawa” – mówi prawnik.
„W sprawach indywidualnych wyrok TK daje skarżącym prawo do wznowienia postępowania przed sądem, który wydał zaskarżone orzeczenie. Naczelny Sąd Administracyjny w 2017 r. stwierdził, że opóźnienie w publikacji wyroku TK nie może negatywnie wpływać na prawo obywatela do wznowienia postępowania sądowego. Problem w tym, że orzeczenie NSA zapadło, gdy nie mieliśmy jeszcze w Polsce tak poważnego kryzysu konstytucyjnego, i nie wiadomo, jak obecnie odniosą się do niego sądy powszechne” – zauważa Tomasz Kisiel z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, cytowany przez DGP.
Problem z wymienionymi wyżej orzeczeniami jest oczywiście głębszy, niż sam fakt ich braku ich publikacji — oba zostały wydane z udziałem osób nieuprawnionych, czyli tzw. dublerów. W sprawie emerytalnej sprawozdawcą był Justyn Piskorski, w sprawie kosztów sądowych przewodniczącym składu był Jarosław Wyrembak. Od grudnia 2023 do lutego 2024 r. takie orzeczenia były publikowane z adnotacją mówiącą o wadliwości składu orzekającego potwierdzonej wyrokami ETPCz, co miało być dodatkową wskazówką dla organów publicznych i podmiotów prywatnych, że rozstrzygnięcia te mogą być kontestowane. Mogłyby zatem nie być uwzględniane pomimo ich publikacji.
Uchwała z 6 marca jest jednym z elementów programu reform Trybunału Konstytucyjnego. Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawiał ją w Sejmie razem z trzema ustawami, którymi zajmują się obecnie Sejm oraz Senat. Ustawa o przepisach wprowadzających ustawę o TK przewiduje, że wyroki wydane w składzie orzekającym, w którym zasiadała osoba nieuprawniona do orzekania, są nieważne i nie wywierają skutków prawnych. Z zastrzeżeniem, że orzeczenia sądowe i ostateczne decyzje administracyjne, prawomocne w chwili wejścia w życie ustawy, wydane w sprawach indywidualnych na podstawie stanu prawnego ukształtowanego takim wyrokiem, pozostają w mocy.
Głęboka reforma TK przy pomocy trzech ustaw uzasadniana jest oczywiście nie tylko faktem zasiadania w jego składzie dublerów i kontestowaną prezesurą Julii Przyłębskiej, ale i całokształtem jego upolitycznienia. Nie podnosi się tam jednak kwestii tego, co zrobić z wyrokami, które wydane są w teoretycznie niewadliwych składach. W świetle tych ustaw powinny obowiązywać.
Na fakt, że z prawnego punktu widzenia trudniej jest kontestować wyroki bez udziału dublerów, pomimo oczywistego upolitycznienia TK jako całości, wskazywał także dr Luke Dimitrios Spieker z Instytutu Maxa Plancka do spraw Porównawczego Prawa Publicznego i Prawa Międzynarodowego w Heidelbergu. W jego analizie opublikowanej na łamach OKO.press przeczytać możemy m.in., że
"żeby wzmocnić legitymację ignorowania decyzji TK, polski rząd mógłby bezprecedensowo poprosić Komisję Europejską o wszczęcie przeciwko Polsce postępowania przeciwko naruszeniom prawa UE, a później skierowanie skargi do TSUE, która dotyczyłaby konkretnej decyzji TK.
Orzeczenie TSUE w takiej sprawie mogłyby dodatkowo legitymizować działania polskiego rządu wobec decyzji TK na poziomie europejskim".
„Niewadliwe wyroki” to tylko jeden dylemat, który nie został jeszcze przez rządzących wyraźnie sformułowany. Dwie ustawy, które dopiero co uchwalił Sejm, nie zakładają też resetu personalnego. Wygaśniecie kadencji całego TK przewiduje jedynie trzecia ustawa — wprowadzająca zmiany w Konstytucji — nad którą pracuje obecnie Senat. Trudno spodziewać się jednak, by w najbliższych latach znalazła się w Sejmie większość konstytucyjna dla jej uchwalenia.
Według ustaw przyjętych przez Sejm wraz z ich wejściem w życie wszyscy sędziowie Trybunału mogą dobrowolnie przejść w stan spoczynku. Nie wiadomo, czy rzeczywiście to zrobią. Być może większość z nich zdecyduje się orzekać dalej. Automatycznie z TK usunięci zostaną tylko dublerzy, a prezes Julia Przyłębska pozbawiona ma być funkcji.
Tymczasem Julia Przyłębska i Mariusz Muszyński odejdą z TK już w grudniu, podobnie jak Piotr Pszczółkowski. Całej trójce kończy się wtedy kadencja. W kwietniu 2025 roku kończy kadencję Zbigniew Jędrzejewski.
Dotychczasowe kroki rządzących wskazują na to, że Sejm będzie chciał powoływać nowych sędziów zgodnie z harmonogramem. Jakiś czas temu marszałek Szymon Hołownia zwrócił się do organizacji pozarządowych o sporządzenie rekomendacji dla wyboru nowych sędziów TK.
Co będzie się działo w samym Trybunale? Będzie wciąż prowadził produkcję, jak określiła to prof. Łętowska, sędziowie będą wciąż otrzymywać wynagrodzenia, a rządzący będą wciąż ignorować ich orzeczenia? Czy będę je wciąż ignorować, jeśli w składzie nie będzie akurat dublerów, za to pojawią się – w domyśle — apolityczni sędziowie wybrani w transparentnej procedurze przez nową większość sejmową? Co będzie się działo przez te miesiące, czy nawet lata?
Prędzej, czy później rząd będzie musiał zająć w tej sprawie konkretne stanowisko i poprzeć je argumentami. Zwlekając z tym, może spiętrzyć problemy wokół TK.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze