Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Rolnicy, którzy rozpoczęli strajk okupacyjny, domagają się odrzucenia Zielonego Ładu oraz zamknięcia granicy z Ukrainą. Do Sejmu wpuścili ich posłowie PiS i Konfederacji.
W czwartek w godzinach popołudniowych do Sejmu weszła grupa rolników. Mężczyźni w żółtych kamizelkach rozpoczęli akcję protestacyjną. Ich głównymi postulatami było odrzucenie Zielonego Ładu oraz zamknięcie handlu na granicy z Ukrainą. Protestujący domagali się też spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Do Sejmu wpuścili ich posłowie PiS oraz Konfederacji.
Lider protestujących, Mateusz Borowiak, przekazywał dziennikarzom, że grupa „Orka” nie jest związana z żadną partią polityczną. Mężczyzna był do niedawna jednym ze współpracowników Michała Kołodziejczaka, obecnego wiceministra rolnictwa i lidera „AgroUnii”.
„Rolnicy okupujący Sejm to rzeczywiście orka, ale na wizerunku polskich rolników.” – powiedział Kołodziejczak w rozmowie z PAP.
Z protestujący na korytarzach sejmowych spotkał się minister rolnictwa Czesław Siekierski. Zaprosił ich na „merytoryczne rozmowy” do ministerstwa na piątek lub poniedziałek. Rolnicy domagali się jednak spotkania z premierem i zapowiedzieli, że będą czekać w Sejmie do skutku.
Rozmawiali także z posłami PiS, w tym z Jarosławem Kaczyńskim.
„Dla nich sprawą nr 1 jest wyeliminowanie nieuczciwej konkurencji. A to się wiąże z napływem taniej żywności z Ukrainy. To sprawa, która niszczy polskie rolnictwo” – mówił prezes PiS. I dodawał, że partia „w pełni popiera ich postulaty”.
Wieczorem z protestującymi spotkał się także marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
„Spotkałem się z protestującymi w Sejmie rolnikami i długo rozmawialiśmy. Zaproponowałem protestującym nocleg w Hotelu Poselskim, by mogli noc spędzić w normalnych warunkach, nie na korytarzu i jutro – jak to było zaplanowane – spotkać się z ministrem rolnictwa” – przekazał marszałek.
Protestujący nie skorzystali z tej propozycji.
„My zostajemy w Sejmie, bo nam chodzi o spotkanie z Donaldem Tuskiem, dlatego że mamy postulaty, które chcemy mu przekazać osobiście” – mówił w rozmowie z PAP lider grupy Mateusz Borowiak. „My zostawiliśmy dzisiaj swoje gospodarstwa i przyjechaliśmy do Warszawy, zrobiliśmy po 300-400 km, więc dlaczego mamy spać w hotelu? (...) To nie było tak, że pana Donalda Tuska nie było w Sejmie, bo był, mógł nam poświęcić 15 minut, to nie jest dużo. Tak naprawdę jesteśmy tak zdesperowani, że zostaniemy tu, dopóki naprawdę premier się z nami nie spotka”.
Wcześniej marszałek Hołownia zapowiedział także, że posłowie, którzy wpuścili rolników do Sejmu, zostaną ukarani. Powodem ma być fakt, że odbyło się to pod pretekstem uczestnictwa w komisji, co w rzeczywistości szybko przerodziło się w strajk okupacyjny mający być zagrożeniem dla bezpieczeństwa i przebiegu prac Sejmu.
W czwartek PiS przegrało głosowanie w sprawie wotum nieufności wobec ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. W czasie sejmowej debaty Donald Tusk nazywał polityków Zjednoczonej Prawicy „płatnymi zdrajcami, pachołkami Rosji”.
W czwartek po południu w Sejmie odbyła się debata nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministry klimaty i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. O odwołanie polityczki Polski 2050 ze stanowiska wnosili posłowie PiS.
Przedstawiający wniosek poseł PiS Waldemar Buda przedstawianie zarzutów zaczął od wspomnienia o tzw. aferze wiatrakowej.
„To udało się zwalczyć, ale to też tłumaczy, jaki był początek i jaki jest kontekst tych czterech miesięcy. Od samego początku każda inicjatywa legislacyjna wychodząca z MKiŚ musiała być przeglądana słowo po słowie. Tam wszędzie kryły się kruczki, forsowanie lobbystycznych przepisów pod przykrywką innych. Pani minister Hennig-Kloska mogłaby być dobrym ministrem, gdyby napisała jedną rzecz: »Przedłużam tarczę Mateusza Morawieckiego z 2022 i 2023 roku«. Nic więcej nie było potrzeba” – mówił Buda.
W toku debaty posłowie Zjednoczonej Prawicy podnosili szereg argumentów. Krytykowali Zielony Ład i przypisywali jego zapisy i postanowienia rządzącej koalicji, obwiniali także rząd za wysokie ceny energii.
„Zapoznałam się z wnioskiem o wotum nieufności skierowanym do mojej osoby i muszę na starcie przyznać, że jest on trochę zaskakujący. Jest on nieco, że tak to nazwę, ubogi” – mówiła podczas debaty minister Hennig-Kloska. „Przyglądając się zarzutom, zacznę od tego, że napisaliście państwo w tym wniosku, że minister Paulina Hennig-Kloska jest odpowiedzialna za chaos w Ministerstwie Klimatu i Środowiska No, szanowni państwo, ktoś po was ten chaos musi posprzątać. Tak, czuję się za to odpowiedzialna. Co zastaliśmy w ministerstwie 13 grudnia? Blisko 8 miliardów złotych dziury w budżecie systemu mrożenia cen, naruszone zapasy interwencyjne paliw, całkowity brak pieniędzy w programie Czyste Powietrze, 24 naruszenia prawa unijnego afery i podejrzane transakcje finansowe. To tylko czubek góry lodowej”.
Po godzinie 17.00 na mównicę wszedł także premier Donald Tusk.
„Jest to oczywiście demonstracja kompletnej bezradności, bezsiły i braku pomysłu na polską rzeczywistość ze strony opozycji i dobrze o tym wiemy. Wszystkie merytoryczne argumenty, jeżeli chodzi o ocenę pracy pani ministry i jej resortu, te argumenty zostały wygłoszone, zdefiniowane w jej wystąpieniu i wystąpieniach klubowych” – mówił. Odniósł się do niektórych argumentów podnoszonych przez posłów prawicy, mówiąc m.in.: „Jedźcie na Nowogrodzką i zażądajcie odwołania, złóżcie wotum nieufności wobec prezesa Kaczyńskiego, który patronował wprowadzeniu Zielonego Ładu w prawie europejskim”.
Szybko jego wystąpienie zmieniło się w akt oskarżenia Zjednoczonej Prawicy o działanie pod wpływem rosyjskim. Premier nawiązywał do sprawy sędziego Tomasza Szmydta, który zbiegł na Białoruś.
„[Szmydt – przyp.] został wyznaczony przez PiS jako jeden z tych, którzy mieli rozmontować polski system prawa i zaatakować niezawisłych polskich sędziów. Mamy dzisiaj sytuację, w której najczarniejsze domysły, o tym czyim interesom służy część tej partii, która tutaj siedzi, na czele z panem Macierewiczem, dzisiaj uśmiechniętym, za chwilę dojdę do pana, pan Szmydt jest chyba tylko ilustracją i to nie najważniejszą tego, co przez te lata działo się w relacji wschodnie służby-rosyjskie polityczne interesy i władze PiS-u i partii ZP” – mówił Donald Tusk.
„Płatni Zdrajcy, Pachołki Moskwy, Partia Rosji. Skrót partia ZP może być dokładnie tak samo rozczytany. Gdyby dzisiaj pan Moczulski stał na tej mównicy, to by patrzył w tę stronę i mówiłby: Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji”.
Premier zapowiedział także, że rząd powoła jeszcze raz, „w zgodzie z Konstytucją”, komisję do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich.
Po wystąpieniu Donalda Tuska doszło do głosowania nad wotum nieufności. Wniosek poparło 191 posłów (Zjednoczona Prawica, Konfederacja, Kukiz'15 oraz Monika Pawłowska), przeciwko głosowało 240 posłów (kluby KO, Lewicy, PSL, Polski 2050 i Adam Gomoła).
Rada Najwyższa Ukrainy zagłosowała za odwołaniem ministra polityki rolnej i żywności Mykoły Solskiego oraz wicepremiera ds. odbudowy Ołeksandra Kubrakowa. Pierwszy miał być zamieszany w korupcję, drugi okazał się nieskuteczny
9 maja był gorącym dniem w ukraińskiej polityce. Rada Najwyższa zagłosowała za odwołaniem Mykoły Solskiego ze stanowiska ministra polityki rolnej i żywności Ukrainy. Pod koniec kwietnia 2024 roku Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy poinformowało, że Solski odpowiadał za przejęcie gruntów państwowych o wartości 291 mln hrywien i próbę przejęcia gruntów o wartości kolejnych 190 mln.
Według Solskiego sprawa dotyczy okresu 2017-2018, kiedy był prawnikiem i nie pełnił funkcji ministra czy przewodniczącego komisji Rady Najwyższej ds. polityki rolnej i gruntowej.
Jak podaje portal hromadske, Solski utrzymuje, że „dochodzenie po prostu wysunęło błędne podejrzenia”.
26 kwietnia Najwyższy Sąd Antykorupcyjny Ukrainy zastosował wobec Solskiego tymczasowy areszt – nakazano zatrzymanie go na 60 dni z możliwością zwolnienia za kaucją w wysokości ponad 75 mln hrywien. W tym samym dniu kaucję zapłacono. Wcześniej minister złożył rezygnację ze stanowiska.
9 maja odwolany został także Ołeksandr Kubrakow, wicepremier ds. odbudowy Ukrainy – minister rozwoju społeczności, terytoriów i infrastruktury. Rozmowy o tej decyzji toczyły się od dłuższego czasu.
„Kierownictwo frakcji [Słuha Narodu] i premier Denys Shmyhal nie rozmawiali ze mną o tej decyzji” – napisał Kubrakow na Facebooku. Dodał, że jest gotów przedstawić szczegółowy raport z prac ministerstwa. Według źródeł New Voice w Biurze Prezydenta, Kubrakow „zawiódł we wszystkim w swojej działce”.
Do tego planowane jest rozdzielenie ministerstwa, którym zarządzał Kubrakow, na Ministerstwo Rozwoju Społeczności i Terytoriów oraz Ministerstwo Infrastruktury – tak, jak było kilka lat wcześniej.
Według źródeł „Ukraińskiej Prawdy” propozycję podziału resortu złożyli członkowie Komitetu Rady Najwyższej ds. Organizacji Władzy Państwowej, Samorządu Lokalnego, Rozwoju Regionalnego i Urbanistyki. Ich zdaniem ministerstwo „zawiodło w polityce regionalnej”.
Według ekspertów Kubrakow miał ambicje na stanowisko premiera, zdobył wysokie zaufanie wśród zachodnich partnerów Ukrainy. A jego dymisja jest skutkiem wewnętrznych walk politycznych.
Wołodymyr Zełenski zwolnił ze służby wojskowej byłego głównodowodzącego sił zbrojnych Walerija Załużnego. Prezydent mianował Załużnego ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym Ukrainy w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Według Zełenskiego, praca na polu dyplomatycznym była własną inicjatywą Załużnego.
Informacje o tej decyzji pojawiły się ponad dwa miesiące temu.
Na naprawę systemu energetycznego Ukraina będzie potrzebowała miliard dolarów. W Kijowie już myślą o sezonie grzewczym
W związku z ostatnim zmasowanym atakiem na infrastrukturę energetyczną w Ukrainie, który Rosja przeprowadziła w nocy z 7 na 8 maja – zwiększyła się liczba uszkodzonych lub zniszczonych obiektów. Ukraińskie miasta zostały zaatakowane 55 rakietami i 21 dronami.
„Zniszczono lub uszkodzono ponad 800 obiektów ciepłowniczych” – poinformował Denys Szmyhal, premier Ukrainy. Dodał, że aby przywrócić to, co zostało utracone, trzeba około 1 mld dolarów.
Ukraina już myśli o sezonie grzewczym 2024/2025. Do jego rozpoczęcia władze planują „dostosować systemy paliwowo-energetyczne do nowych wyzwań, żeby zapewnić w domach Ukraińców ciepło i światło jesienią i zimą”.
Według Szmyhala w Ukraińskim Funduszu Wsparcia Energetycznego zebrano ponad 410 milionów euro. Wcześniej Stany Zjednoczone przeznaczyły ponad 190 milionów dolarów na wsparcie ukraińskiego sektora energetycznego w ciągu pięciu lat.
„Projekt »Securing Power, Advancing Resilience and Connectivity« (SPARC) skupi się na poprawie odporności, niezawodności, przystępności cenowej i bezpieczeństwa sektorów energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepłownictwa w Ukrainie oraz zapewni kluczową pomoc techniczną, wsparcie reform oraz sprzęt i usługi w celu utrzymania dostaw energii” – podaje USAID w komunikacie prasowym.
Pomoże też Wielka Brytania. W Ministerstwie Energetyki Ukrainy informują, że kraj przekaże dodatkowe 23 mln euro pomocy. W kwietniu Wielka Brytania przeznaczyła 150 mln euro na odbudowę ukraińskiego sektora energetycznego.
„Pomoc naszych partnerów jest niezbędna do przeprowadzenia napraw, przywrócenia uszkodzonych obiektów i zwiększenia zdolności na następny sezon grzewczy” – powiedział Herman Hałuszczenko, minister energetyki Ukrainy.
W związku z nowymi zniszczeniami Ukraina w godzinach wieczornych, kiedy jest największe obciążenie systemu, korzysta z awaryjnych dostaw energii elektrycznej z Polski, Rumunii i Słowacji.
„Wyłączenia awaryjne są możliwe w przypadku wzrostu zużycia energii” – informuje Ukrenerho, operator elektroenergetycznego systemu przesyłowego w Ukrainie, prosząc o oszczędne korzystanie z energii elektrycznej w godzinach wieczornych. „Ograniczenie zużycia energii jest środkiem koniecznym do utrzymania stabilności systemu energetycznego po piątym w tym roku ataku rakietowym na elektrownie”.
Według ukraińskich komentatorów politycznych w tym roku Rosja zmieniła taktykę – atakuje infrastrukturę energetyczną w sezonie letnim. Jest to związane z tym, że próbuje niezauważalnie, bez ryzyka międzynarodowego potępienia – bo latem przecież nikt nie zamarznie – zniszczyć ukraiński system energetyczny.
Wirtualna Polska opublikowała treść postanowienia z 8 maja, w którym Trybunał Konstytucyjny nakazuje wstrzymanie działań Komisji śledczej ds. Pegasusa.
Postanowienie TK związane jest z wnioskiem, który grupa posłów PiS złożyła w sprawie Komisji ds. Pegasusa 25 marca 2024 r. W piśmie posłowie zarzucają, że w uchwale powołującej komisję do życia jej zakres działania został określony nieprecyzyjnie, „niepoprawnie z punktu widzenia logiki”. Ponadto w ich ocenie „afera Pegasusa” nie jest sprawą do zbadania w rozumieniu przepisów Konstytucji, ponieważ „obejmuje bardzo wiele postępowań w odrębnych sprawach”, zbyt obszerny horyzont czasowy, a do tego w nieuprawniony sposób stawia sobie za cel ocenę legalności działań poszczególnych organów państwa, podczas gdy powinna ograniczać się do ustalania stanu faktycznego.
W piśmie opublikowanym dziś przez Patryka Michalskiego z Wirtualnej Polski czytamy, że TK 8 maja na posiedzeniu niejawnym zdecydował się „zabezpieczyć wniosek grupy posłów przez zobowiązanie Komisji Śledczej (…) do powstrzymania się od dokonywania jakichkolwiek czynności faktycznych lub prawnych do czasu wydania przez Trybunał Konstytucyjny ostatecznego orzeczenia w sprawie o sygn. Akt U 4/24”.
Postanowienie zostało wydane w składzie Zbigniew Jędrzejewski, Stanisław Piotrowicz, Jarosław Wyrembak. Ten ostatni jest w świetle orzecznictwa międzynarodowego oraz polskiego osobą nieuprawnioną do zasiadania w TK.
W marcu 2024 Sejm przyjął uchwałę dotyczącą Trybunału Konstytucyjnego, w którym wskazano na szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu tego organu. Chodzi nie tylko o tzw. sędziów-dublerów, ale także piastowanie funkcji prezesa przez Julię Przyłębską.
„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej stoi na stanowisku, że uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy” – głosi przyjęta uchwała.
Sprawę postanowienia wydanego przez TK skomentowała już w mediach społecznościowych przewodnicząca komisji Magdalena Sroka:
„Pseudo TK wydał postanowienie zobowiązujące Komisję Śledczą ds. Pegasusa do powstrzymania się od dokonywania jakichkolwiek czynności do czasu rozpatrzenia wniosku grupy posłów o zbadanie zgodności z konstytucją uchwały Sejmu. Komisja nie da się uciszyć. Wyjaśnimy aferę do końca!”