Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Za zdewastowanie zabytkowego budynku Ministerstwa Klimatu Bąkiewiczowi grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia
Postępowanie przeciwko Robertowi Bąkiewiczowi prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota. Dotyczy ono uszkodzenia budynku Ministerstwa Klimatu przy ul. Wawelskiej w Warszawie. Chodzi o namalowanie farbą w spreju symboli Polski Walczącej. Bąkiewicz zrobił to w styczniu 2024 roku i pochwalił się w mediach społecznościowych.
Jak informuje rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej prok. Szymon Banna, w toku śledztwa prokuratorzy uzyskali opinię biegłego, który potwierdził, że Robert Bąkiewicz uszkodził zabytkowy budynek resortu.
„Materiał zgromadzony w sprawie pozwolił na stwierdzenie, że doszło do popełnienia przestępstwa uszkodzenia zabytku (art. 108 ust. 1 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami” – informuje Banna. Śledczy przedstawili dziś zarzut Bąkiewiczowi, który nie przyznał się do winy. Odmówił też złożenia wyjaśnień, choć zadeklarował, że zrobi to po zapoznaniu się z aktami postępowania.
Za zniszczenie zabytku grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Robert Bąkiewicz to szef nacjonalistycznej organizacji Straż Narodowa i wieloletni organizator Marszu Niepodległości. Jego akcja miała być symbolem protestu przeciwko usunięciu przez resort Pauliny Hennig-Kloski pamiątkowej tablicy upamiętniającej żołnierzy wyklętych oraz plastikowego symbolu Polski walczącej.
„Teraz nauczymy ich polskości” – powiedział Bąkiewicz w nagraniu opublikowanym na portalu X. I namalował farbą w spreju dwa symbole Polski Walczącej. „Mam nadzieje, że jutro pani minister, przychodząc do pracy, zobaczy znaki Polski Walczącej. Zróbcie to w całej Polsce” – apelował.
Ministerstwo wyjaśniło, że pamiątkowe emblematy zdjęło, bo budynek będzie remontowany.
W październikowych wyborach parlamentarnych Robert Bąkiewicz kandydował na posła z list Prawa i Sprawiedliwości. Nie zdobył jednak mandatu. W listopadzie 2023 został prawomocnie skazany za naruszenie nietykalności cielesnej aktywistki.
Na dzisiejsze posiedzenie rządu premier zaprosił m.in. szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz dwóch ważnych wojskowych dowódców
Na zaproszenie premiera Donalda Tuska w dzisiejszym posiedzeniu rządu wzięli udział:
Zaproszenie ma związek z zaostrzającą się sytuacją na Bliskim Wschodzie. Odwet Izraela na sobotnie naloty Iranu spodziewany jest dosłownie w każdej chwili. W związku z poruszaną tematyką pierwsza część posiedzenia rządu odbywa się w trybie zastrzeżonym, bez udziału dziennikarzy.
„Sytuacja na Bliskim Wschodzie dotyczy bezpośrednio także naszych żołnierzy, którzy są obecni jako uczestnicy kontyngentów Narodów Zjednoczonych w Libanie, Iraku. To wystarczający powód, by uzyskać szczegółową informację o sytuacji naszych żołnierzy” – powiedział Tusk przed rozpoczęciem obrad.
Rozmowy będą także toczyły się wokół bezpieczeństwa Polski w sytuacji narastającego konfliktu.
„Będę prosił o ocenę tej sytuacji panów generałów, pana ministra Siewierę i ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra spraw zagranicznych i ministra koordynatora służb specjalnych” – mówił Tusk.
Rada Ministrów przejdzie potem do omówienia zaplanowanych wcześniej tematów, w tym m.in. projektu nowelizacji ustawy o zasadach prowadzenia polityku rozwoju, który ma usprawnić wdrażanie w Polsce funduszy z KPO. Ministrowie rozpatrzą też między innymi projekt zmian w kodeksie pracy przygotowany przez resort rodziny.
Izraelskie media podają, że premier Binjamin Netanjahu rozmawiał zakulisowo z przywódcami Egiptu, Jordanii i państw Zatoki Perskiej. Zapewnił, że planowany atak odwetowy na Iran nie będzie stanowił dla nich zagrożenia
Informację o kontaktach między rządem Netanjahu a przywódcami państw arabskich podała dziś izraelska telewizja publiczna Kan.
Państwa te obawiają się, że zostaną wciągnięte w konflikt między Izraelem a Iranem po tym, jak w nocy z 13 na 14 kwietnia pomogły w przechwyceniu części z ponad 300 irańskich pocisków i dronów. Atak Iranu na Izrael był odpowiedzią na zamach na irański konsulat w stolicy Syrii Damaszku 1 kwietnia, w którym zginęli ważni oficerowie irańskiej armii.
Teheran w dniu ataku ogłosił, że państwa udzielające pomocy wrogom Iranu, zostaną ukarane. Już po tym, jak m.in. Jordania pomogła Izraelowi odeprzeć atak, irańskie media zapowiedziały, że to właśnie ten kraj może być dla Iranu kolejnym celem. Rząd Jordanii apelował do Izraela o nieodpowiadanie Iranowi i wygaszenie konfliktu.
„Kraje arabskie i Zatoki Perskiej doskonale rozumieją powagę nasilającego się zagrożenia ze strony Iranu. Z drugiej strony kraje te często cechuje brak stabilnego rządu i uzależnienie od opinii społecznej, często bardzo wrogiej wobec Izraela, nawet mimo niechęci do samego Iranu” – pisze serwis Kan [cytat za RMF24 – red.]. Amerykański „Wall Street Journal” zauważył natomiast, że państwa arabskie odegrały ważną rolę w odparciu sobotniego ataku – dostarczyły Izraelowi i sojusznikom dane wywiadowcze oraz udostępniły przestrzeń powietrzną. Co dowodzi, że bardziej niż rządu Netanjahu nie cierpią rządu w Teheranie.
Strona izraelska zapowiedziała, że nie pozwoli, by sobotni atak Iranu pozostał bez odpowiedzi. Na razie nie wiadomo jednak, jak duża będzie skala odwetu i kiedy do niego dojdzie. Stany Zjednoczone – największy sojusznik Izraela – zapowiedziały, że nie będą brały udziału w ataku na Iran.
O dymie unoszącym się znad budynku kopenhaskiej giełdy media poinformowały we wtorkowy poranek 16 kwietnia 2024. Ogień szybko się rozprzestrzenił, a o godz. 8.32 rano zawaliła się charakterystyczna „Smocza Wieża” (Dragespir). Giełda (Børsen) to cenny zabytek Kopenhagi z XVII wieku, ulokowany tuż obok zamku Christiansborg.
W budynku znajdują obecnie się biura Duńskiej Izby Handlowej. Trwał w nim remont, pożar zajął także rusztowanie. Media informują, że podejmowane są próby ratowania zgromadzonych tam cennych przedmiotów i dzieł sztuki.
Przyczyna zaprószenia ognia nie jest jeszcze znana. Skala pożaru i przebieg akcji gaśniczej zostały dobrze zarejestrowane na wideo białoruskiego portalu informacyjnego Nexta.
Ministra Edukacji broniła w wywiadzie pomysłu rezygnacji z ocenianych prac domowych dla uczniów. Mówiła też o swoich planach w związku z wyborami do europarlamentu
Barbara Nowacka była gościnią porannej rozmowy „Graffiti” w Polsat News. Pytana była m.in. o reakcję na decyzję ministerstwa o rezygnacji z ocenianych prac domowych.
„Mamy świadomość, że każda zmiana budzi dyskusje. Spotykam rodziców przeszczęśliwych, że nareszcie mogą z dzieckiem porozmawiać. Ale też rodziców, którzy mówią, »no ale cały czas siedzi w telefonie«. Namawiam, żeby wtedy spróbowali z dzieckiem porozmawiać, pouczyć się. Jest czas i przestrzeń na dodatkowe pasje” – tłumaczyła Nowacka.
„Polska szkoła potrzebuje zmiany. Dzieci mają prawo do czasu wolnego i ten czas wolny mogą spędzać, jak chcą. Np. na czytaniu lektur, na zajęciach dodatkowych. Ale szkoła ma też za zadanie wyrównać szanse. Miałam poczucie głębokiej niesprawiedliwości, że dzieci rodziców zamożniejszych albo z większą ilością czasu, z większymi kompetencjami społecznymi mogły się znacznie lepiej przygotowywać w domu” – mówiła ministra.
Nowacka podkreśliła, że prace domowe są, ale nieoceniane. W dodatku, na co zwracali jej uwagę nauczyciele, zadania często odrabiała za uczniów sztuczna inteligencja. Jednak jak wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press, większość społeczeństwa nie zgadza się z pomysłem, by to Ministerstwo Edukacji podejmowało za szkoły decyzje w tej sprawie.
Ministra dopytywana była, czy mniej prac domowych nie oznacza przypadkiem większej liczby sprawdzianów.
„Temat ocenozy w szkole jest tematem bardzo przyszłościowym. Czeka nas bardzo debata przed reformą w 2026, którą będę wprowadzała. W jaki sposób i za co oceniać, jak powinna wyglądać ocena i jak często oceniać uczniów” – stwierdziła.
Ministra przecięła też spekulacje o swojej ew. kandydaturze w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
„Absolutnie nie wybieram się do Brukseli. Po to wygrywaliśmy wybory, żeby naprawiać Polskę. Jestem strasznie wdzięczna premierowi Donaldowi Tuskowi, że pomógł nam wszystkim wspólnie wygrać wybory i że możemy to odbudowywać. Cieszę się, że mogę być w resorcie edukacji i zmieniać polską szkołę” – zaznaczyła Nowacka.
„Zobaczymy jeszcze, jak te listy się ułożą. Dla mnie możliwość zmieniania Polski, działania w Polsce, zwłaszcza po tych ośmiu latach, trudnych, gdzie walczyliśmy o praworządność, o prawa człowieka, o dobrą szkołę, o prawa kobiet... Nie wydaje się korcącą perspektywą pojechanie do Brukseli i tam praca. Choć oczywiście są tam wielkie wyzwania” – mówiła.