Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Zmiany w sposobie wybierania członków do Krajowej Rady Sądownictwa są kluczowe dla przywrócenia w Polsce rządów prawa. Ustawa może jednak napotkać na opór Andrzeja Dudy
Za nowelizacją ustawy zagłosowało dziś 244 posłów, cała rządząca koalicja: KO, Lewica i Trzecia Droga. Przeciw było 199: PiS, Konfederacja i Kukiz 15'. Nikt z obecnych na sali nie wstrzymał się od głosu. Wcześniej Sejm zagłosował jeszcze przeciwko wnioskom PiS i Konfederacji o odrzucenie projektu.
Nowela trafi teraz do Senatu, a następnie – najpewniej – na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.
Tu pewnie zaczną się schody, bo Duda oficjalnie jest współautorem ustawy o KRS z 2017 roku, która doprowadziła do tego, że członkowie-sędziowie KRS wybierani są przez Sejm, a nie – jak było wcześniej – przez środowisko sędziowskie.
Przyjęta dziś nowela zakłada powrót do poprzedniego systemu: 15 członków-sędziów ma być wybieranych w tajnym głosowaniu przez wszystkich sędziów w Polsce. Nowe wybory miałyby odbyć się w ciągu trzech miesięcy po wejściu w życie ustawy, a obecni członkowie-sędziowie straciliby swoje mandaty. W wyborach nie będą mogli startować sędziowie powołani do pełnienia funkcji przy udziale obecnej – niekonstytucyjnej – KRS.
Posłowie PiS próbowali zmienić projekt tak, by kandydować mogli wszyscy. I by kadencja obecnej KRS kończyła się nie wraz z wyborem nowej, a w 2026 roku. Te poprawki zostały dziś jednak odrzucone.
Sejm przyjął za to (jednogłośnie) wniosek mniejszości przedstawiony przez Tomasza Zimocha z Polski 2050. Zimoch zaproponował, by KRS „niezwłocznie” umieszczała w Biuletynie Informacji Publicznej zapisy transmisji i protokoły ze swoich obrad.
Krajowa Rada Sądownictwa jest organem, który opiniuje kandydatów na sędziów. Jej rola jest kluczowa przy obsadzaniu stanowisk sędziowskich.
MSZ apeluje, by zrezygnować z podróży na Bliski Wschód. Sytuacja w regionie jest niestabilna, rośnie ryzyko konfliktu zbrojnego
„Nie można wykluczyć, że dojdzie do nagłej eskalacji działań zbrojnych, co spowodowałoby znaczne trudności w opuszczeniu tych trzech państw. Ewentualna eskalacja może doprowadzić do istotnych ograniczeń w ruchu lotniczym oraz braku możliwości przekraczania lądowych przejść granicznych” – ostrzega na swojej stronie internetowej Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Resort dyplomacji oficjalnie odradza Polkom i Polakom wyjazdy do Izraela, Palestyny i Libanu. Jak podkreślają w komunikacie urzędnicy, sytuacja na tym obszarze jest dziś nieprzewidywalna.
„Osoby przebywające obecnie w Izraelu i na okupowanych terytoriach palestyńskich wzywamy do rozważenia, czy dalszy ich pobyt jest na pewno konieczny” – apeluje ministerstwo.
Podobne ostrzeżenie wydało także MSZ Francji. USA natomiast poleciły swoim obywatelom, by nie wyjeżdżali poza większe ośrodki miejskie. To reakcja na zapowiedzi zbrojnego ataku Iranu na Izrael. Według amerykańskiej prasy, bazującej na źródłach w wywiadzie, dojdzie do niego w ciągu kilku najbliższych dni.
Iran zamierza odpowiedzieć w ten sposób na zamach, jakiego Izrael dokonał 1 kwietnia w irańskim konsulacie w stolicy Syrii, Damaszku. Zgięli w nim ważni dowódcy irańskich jednostek zbrojnych, m.in. Mohammad Reza Zahedi z brygady al-Kuds, najpewniej kluczowa postać dla relacji między Iranem a Hezbollahem i syryjskim prezydentem Baszszarem al-Asadem.
Premier Donald Tusk docenia, że dyskusja o aborcji w Sejmie nie rozbiła rządzącej koalicji
„To, co było planem minimum dla koalicji rządowej, to nie pokłócić się o kwestię aborcji. Wszyscy wiedzieliśmy, znaczy ja wiedziałem dobrze jeszcze w czasie kampanii, że to nie jest temat, który ułatwiał nam będzie współpracę, bo są różne poglądy, było wiadomo od początku” – mówił dziś na konferencji prasowej w Sejmie premier Donald Tusk.
Zdaniem premiera sukcesem jest fakt, że udało się „wypracować przekonanie”, że „jest to sprawa, która wymaga bardzo poważnej rozmowy”.
„To głosowanie pokazuje, że na pewno pójdziemy w dobrą stronę, żeby uznać wreszcie, że tak naprawdę nie rozmawiamy o medycynie, rozmawiamy o prawach człowieka i fundamentalnych prawach kobiet” – stwierdził Tusk.
„Czeka nas pewnie jeszcze niełatwa droga, ale wierzę, że finałem będzie taka zmiana prawa, która da poczucie polskiej kobiecie, że nie jest obiektem ataku, pogardy czy lekceważenia, tylko że staje się naprawdę podmiotem, który decyduje o sobie” – dodał.
Marszałek Sejmu i lider Polski 2050 uważa, że słusznie przełożył debatę nad projektami aborcyjnymi na 11 kwietnia
„Szanowni państwo, to była dobra decyzja. Mówię tu o decyzji o tym, żeby ta debata w tak ważnej dla tylu Polek sprawie odbyła się 11 kwietnia, odbyła się po wyborach samorządowych” – powiedział dziś dziennikarzom i dziennikarkom w Sejmie marszałek Szymon Hołownia.
To właśnie Hołownia w marcu zadecydował, że cztery projekty ustaw dotyczące dostępu do aborcji będą procedowane dopiero na kwietniowym posiedzeniu. Decyzja Marszałka wzburzyła polityków i polityczki Lewicy, ale także część Koalicji Obywatelskiej. Uznano to za próbę „mrożenia” dyskusji na ten temat.
„Pamiętamy wszyscy tę atmosferę, która była w Sejmie, ja pamiętam dobrze, ten miesiąc temu i to jest kolejny dowód na to, że jeżeli się ma 39,9, a wtedy taka temperatura w tej Izbie była, to nie podejmuje się ważnych decyzji i czeka się aż się będzie miało regularne 37 i te 37 wczoraj było widać” – nie krył dziś satysfakcji Hołownia.
„Wczoraj drodzy państwo mieliśmy najspokojniejszą, najbardziej merytoryczną i najbardziej z klasą prowadzoną, oczywiście do pewnego momentu, debatę nt. aborcji, jaką ten Sejm widział od ostatnich 30 lat” – stwierdził.
I ponownie podkreślił, że jego zdaniem jedyną drogą zliberalizowania w Polsce prawa aborcyjnego jest zwołanie referendum. Sam lider Polski 2050 ma w tej sprawie konserwatywne poglądy.
„Nie ma innej drogi i będziemy to powtarzać. Będziemy przyglądać się teraz, członkinie naszej partii, naszego klubu będą uczestniczyć w pracach tej komisji, będą to posłanki, które już w tej sprawie się wypowiadały. Mam nadzieję, że komisja w ciągu krótkiego czasu, liczonego w miesiącach, małych miesiącach będzie w stanie przygotować swoje sprawozdanie” – powiedział Hołownia.
Ale skład sejmowej komisji nadzwyczajnej, która analizować będzie przyjęte dziś do dalszych prac projekty aborcyjne, nie daje nadziei na znaczące zmiany w temacie aborcji. O nikłych szansach na przyjęcie projektów Lewicy i Koalicji Obywatelskiej pisze w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz:
Cytaty za portalem 300polityka.pl.
W dyskusji po przyjęciu projektów aborcyjnych Jarosław Kaczyński próbował zgasić posła Adama Gomołę, przyrównując jego wypowiedź do „goebbelsowskiej propagandy”
Adam Gomoła to były poseł Polski 2050 – Trzeciej Drogi, obecnie niezrzeszony. Został wykluczony z formacji po tym, jak media ujawniły, że mógł handlować miejscami na listach wyborczych. To też jeden z najmłodszych posłów w Sejmie X kadencji (ur. 1999). Gomoła zabrał dziś głos z mównicy, tuż przed tym, jak Sejm głosował nad powołaniem komisji nadzwyczajnej do rozpatrywania projektów dotyczących aborcji.
„Dopiero dzisiaj, w Sejmie kierowanym przez marszałka Hołownię udało się nie odrzucić projektów w pierwszym czytaniu i to jest ogromny sukces. Wreszcie możemy przystąpić do liberalizacji prawa aborcyjnego w Polsce” – mówił Gomoła, a następnie zwrócił się do posłów i posłanek PiS.
„I to, co państwo zrobili rękami pseudotrybunału, który zmuszał swoim prawem Polki do heroizmu, było hańbą” – powiedział.
Wypowiedzi posła towarzyszyły okrzyki polityków PiS: „oddaj kasę, oddaj kasę”.
„To jest próba zakrzyczenia prawdy. Tej hańby, którą okryliście się w październiku 2020 roku, kiedy pan, panie pośle [do Jarosława Kaczyńskiego – red.], zamiast zamawiać obiady u magister Przyłębskiej, zamówił sobie wyrok skazujący kobiety na zmuszanie do heroizmu” – mówił Gomoła.
Wkrótce potem Jarosław Kaczyński wszedł na mównicę, by odpowiedzieć posłowi.
„Króciutko zwracam się do tego młodego posła. Otóż to, że pan jest młody, nie usprawiedliwia tego, żeby pan opowiadał tego rodzaju bzdury, jak zamawiane wyroki tym podobne bajki, takiej bardzo podłej, goebbelsowskiej propagandy” – stwierdził prezes PiS.
Gomoła ponownie zabrał głos, w odpowiedzi na ten zarzut.
„Panie pośle. Goebbelsowska propaganda skończyła się pod koniec grudnia, kiedy odcięliśmy transmisję tej szczujni w telewizji publicznej. Prawa aborcyjne również zostaną przywrócone, czy to się panu podoba, czy nie. Bo Polki tego oczekują” – zaznaczył.
Wypowiedzi byłego posła Trzeciej Drogi komentowała później jeszcze Anna Gembicka z PiS. Podkreśliła, że Gomoła został posłem dzięki „pieniądzom rodziców” i że rozpoczął karierę „od żądania od kogoś pieniędzy”. „Pan ma czelność kogoś pouczać?” – mówiła Gembicka.