Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Dziś o godz. 16:00 minął termin zgłaszania kandydatów w najbliższych wyborach parlamentarnych. Listy kandydatów mogły zgłaszać wcześniej zarejestrowane przez Państwową Komisję Wyborczą komitety wyborcze utworzone przez partie polityczne, koalicje partii politycznych, ale też przez wyborców, stowarzyszenia i organizacje społeczne.
Każdy komitet wyborczy mógł zgłosić maksymalnie 41 list w wyborach do Sejmu i sto list w wyborach do Senatu, czyli tyle, ile jest okręgów. Każda lista musi być poparta podpisami co najmniej 5 tysięcy wyborców stale zamieszkałych w danym okręgu wyborczym.
Jak wynika z komunikatu PKW, ogólnopolskie listy zgłosiło pięć komitetów – Prawo i Sprawiedliwość, Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy.
Wykaz został opublikowany przed godziną 14., na liście brakuje Lewicy. Reporterka TVN24 rozmawiała z rzecznikiem tego ugrupowania, który zapewnił, że odpowiednie dokumenty zostały złożone, a komitet z pewnością znajdzie się na ostatecznej liście.
Jak nieoficjalnie dowiedzieli się dziennikarze portalu money.pl, PiS ogłosi niedługo nową obietnicę wyborczą. Chodzi o darmowe obiady dla wszystkich uczniów podstawówek. Money.pl rozmawiał na ten temat z kilkoma politykami partii Jarosława Kaczyńskiego. Według jednego z nich pomysł jest już „policzony”, jego koszt szacowany jest na kilkaset milionów złotych.
– Darmowe obiady to prosty przekaz i liczymy na efekt 500 plus. Wtedy to chwyciło, więc mamy nadzieję, że teraz również. W końcu to także ważny społecznie temat – mówi w rozmowie z money.pl polityk PiS.
Do Państwowej Komisji Wyborczej zgłosiło się w sumie 13 fundacji spółek Skarbu Państwa, które chcą prowadzić kampanię referendalną. Będą mogły przeznaczyć miliony złotych na spoty, billboardy i ulotki
Ogłoszone przez PiS ogólnokrajowe referendum ze skrajnie tendencyjnymi czterema pytaniami odbędzie się 15 października, razem z wyborami do Sejmu i Senatu. Rządzi się jednak swoimi prawami (reguluje je osobna ustawa), tak samo, jak kampania przed referendum.
Podmioty, które wezmą w niej udział, mogą promować lub krytykować referendum za pomocą tego wszystkiego, co znamy z kampanii wyborczych, a więc plakatów, ulotek, billboardów, spotów w internecie i mediach tradycyjnych.
Na 63 podmioty, które zgłosiły się w sprawie kampanii do Państwowej Komisji Wyborczej, aż 13 to fundacje spółek Skarbu Państwa, a dokładnie fundacje:
Co to oznacza?
Wspomniane fundacje dostają pieniądze ze spółek, które je powołały. Kwoty nie są małe. Przykład: jak wynika ze sprawozdania Fundacji LOTTO, dostała ona w 2021 r. od swojej spółki-matki ponad 32 mln złotych, Fundacja PGE — prawie 15 mln złotych.
Fundacje wydają pieniądze wedle własne uznania na dotowanie najróżniejszych projektów, np. remonty szkół, zakup sprzętu, wsparcie dla szpitali itd.
Teraz te miliony złotych będą mogły – zgodnie z prawem – zostać przekierowane na kampanię referendalną,
czyli produkcję spotów, zakup billboardów, plakatów i promocję w internecie. Można z dużym przekonaniem stwierdzić, że przekaz wszystkich tych materiałów dotyczących referendum będzie zbieżny z przekazem Zjednoczonej Prawicy.
W opisywanych fundacjach, podobnie jak w ich spółkach-matkach, nie rządzą przecież przypadkowe osoby.
Więcej szczegółów w naszym tekście:
Pozew w trybie wyborczym przeciwko kandydatce do Senatu Magdalenie Biejat z Lewicy złożył polityk Konfederacji Grzegorz Płaczek, nr 1 na liście Konfederacji w Katowicach. Płaczek domagał się od sądu uznania za kłamliwy zwrotu „brunatna Konfederacja” oraz zdania, że „Konfederacja popiera bezkarne bicie dzieci”. Sąd nie przychylił się do tego wniosku.
„Przedstawiciele Konfederacji w swoich wystąpieniach publicznych i działalności internetowej prezentowali treści, które mogą nosić znamiona antysemityzmu (...). Nadto liderzy opowiadali się za tym, że stosowanie przemocy wobec dzieci w postaci klapsów powinno być dozwolone. Należy zauważyć, że nie są to odosobnione wypowiedzi, poza tym są one bardzo często prezentowane przez liderów partii, co powoduje, że ich odbiorca może je utożsamiać z programem Konfederacji jako partii politycznej” – czytamy w uzasadnieniu decyzji sądu o oddaleniu wniosku polityka Konfederacji.
„Z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z korupcją w tym ministerstwie. Korupcją na najwyższych szczeblach i to w temacie, który jest szczególnie wrażliwy” – powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński, stojąc przed siedzibą MSZ.
Jak ujawniła w środę 6 września Gazeta Wyborcza, Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi postępowanie w sprawie związanej z udzielaniem pozwoleń na pracę dla cudzoziemców. Chodzi o działanie systemu wydawania wiz, który mógł być wykorzystywany w nieuczciwy sposób, a tym samym przyczyniać się do korupcji przy wydawaniu zezwoleń na pracę.
„Politycy PiS-u od wielu, wielu lat straszą Polaków nielegalną migracją. Natomiast okazuje się, że sami mają bardzo wiele na sumieniu w tym zakresie” – powiedział Kierwiński podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
Kierwiński ujawnił, że podczas kontroli poselskiej dwa miesiące temu, prowadzonej w MSZ razem z Janem Grabcem, posłowie usiłowali pozyskać dane dotyczące realnej liczby cudzoziemców z krajów muzułmańskich, którzy wjechali do Polski do pracy dysponując legalnymi zezwoleniami wydanymi przez ministra.
Posłowie usłyszeli, że nie mogą dostać tych danych, bo jest „polityczny zakaz [ich] przekazania”.
„Wiemy, że wydano prawie 135 tysięcy pozwoleń na pracę tylko w 2022 roku. Chcieliśmy uzyskać dane, ile z tych pozwoleń zostało zrealizowanych”. Urzędnicy z tego ministerstwa mówili nam, że jest polityczny zakaz przekazania tych danych. Dlaczego? Bo te dane są szokujące" – powiedział.
„Z jednej strony PiS straszy nas migrantami, ale tysiącami rozdaje pozwolenia na pracę i wizy dla migrantów z krajów muzułmańskich. Okazuje się, że w tle może być jeszcze korupcja, stąd dymisja pana ministra Wawrzyka. Dziś przychodzimy po raz kolejny zażądać tych danych, żeby zapytać o wielką aferę korupcyjną związaną z tym procederem” – tłumaczył Kierwiński.
Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk stracił stanowisko 1 września 2023 roku, a także nie znalazł się na listach wyborczych PiS.
We wtorek 5 września podczas konferencji w Tomaszowie Mazowieckim o jego dymisję pytany był premier Mateusz Morawiecki. Premier potwierdził, że jest ona związana z postępowaniem CBA. Nie chciał jednak komentować szczegółów sprawy. Powiedział tylko, że „toczy się postępowanie wyjaśniające” i że „odpowiednie służby wkrótce będą mogły przedstawić przyczyny, jeśli uznają to za stosowne”.
Jak informowała Gazeta Wyborcza, CBA jak dotąd przesłuchało kierownictwo departamentu konsularnego (szefa i jego zastępcę) oraz dyrektora generalnego resortu. Wawrzyk był w ministerstwie odpowiedzialny za za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz.
Sprawa setek tysięcy zezwoleń wydanych na pracę cudzoziemcom w Polsce za czasów rządów PiS ujrzała światło dzienne w związku z zapowiedzianym przez Jarosława Kaczyńskiego referendum, które odbędzie się w dzień wyborów do parlamentu (15 października 2023). Partia rządząca chce pytać Polki i Polaków o to, czy zgadzają się na „przymusową relokację nielegalnych imigrantów”.
Kilka dni po zapowiedzi prezesa PiS wideo w tym temacie opublikował Donald Tusk. Wzbudziło ono duże kontrowersje, bowiem Tusk sięga po dość nieprzyjemną, antyimigrancką retorykę. Pisaliśmy o tym w OKO.press m.in. w tym i tym tekście. Ale to właśnie Tusk i Platforma Obywatelska zwróciły uwagę na duże liczby zezwoleń na pracę wydane cudzoziemcom w ostatnich latach oraz wynikającą z tego hipokryzję PiS.
Jeśli bowiem zestawi się ze sobą fakty – liczne ułatwienia dla pracowników zza granicy wprowadzone przez rząd PiS, to, że Polska już od kilku lat jest krajem migracji (tzn. więcej osób do kraju przyjeżdża, niż z niego wyjeżdża), to robienie awantury w związku z unijną propozycją wprowadzenia mechanizmu solidarnościowego, który miałby odciążyć kraje najbardziej obciążone migracją, wydaje się zupełnie bez sensu.
Kłamstwa i manipulacje PiS związane z tematem migracji weryfikowaliśmy już w poniższych tekstach: