Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Uwaga, uwaga!” – żołnierskim ostrzeżeniem zaczyna się nowy spot PiS, którego bohaterem jest minister obrony Mariusz Błaszczak.
„Plan użycia sił zbrojnych zatwierdzony przez ówczesnego szefa MON Klicha zakładał, że samodzielna obrona kraju potrwa maksymalnie dwa tygodnie, a po siedmiu dniach wróg dotrze do prawego brzegu Wisły” – mówi Błaszczak. „Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą. Prawo i Sprawiedliwość to zmieniło i będzie broniło każdego skrawka Polski” – dodaje.
Co odróżnia polską kampanię wyborczą od innych politycznych wyścigów w Europie?
W rozmowie z Miładą Jędrysik tłumaczy dr hab. Wojciech Rafałowski, socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego:
W wywiadzie przeczytacie też o strategii mniejszych partii, wielkich narracjach i wyborczej mobilizacji.
Rafał Trzaskowski pozostaje głównym celem ataku Jarosława Kaczyńskiego. PiS chce przykryć aferę wizową „inwazją” migrantów na Lampedusę. Lewica z obietnicami dla kobiet i budżetówki.
Sobota upłynęła na wystąpieniach liderów i liderek wszystkich wiodących ugrupowań politycznych poza Konfederacją. Dzień otworzył Władysław Kosiniak-Kamysz, największym wydarzeniem dnia była konwencja Lewicy, dalej mogliśmy posłuchać Szymona Hołowni, Rafała Trzaskowskiego i Jarosława Kaczyńskiego – i to dwukrotnie.
Ten ostatni wziął sobie za cel ataku przede wszystkim jednego polityka opozycji. To Rafał Trzaskowski, o którym prezes PiS mówi konsekwentnie: to zwykły lewak, a jak wieść niesie, gotów zastąpić Donalda Tuska.
Kilka godzin wcześniej Władysław Kosiniak-Kamysz zainaugurował nietypowe tournée po Polsce, w którą wyjadą zielone food-trucki. Z nich politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego mają częstować wyborców między innymi pierogami. Wczoraj politycy Trzeciej Drogi przedstawili z kolei 12 „gwarancji” programowych. Co w nich znajdziemy? Jeden z nich mówi: „Kobiety do przodu!” Hołownia i Kosiniak-Kamysz postulują w nim „odwrócenie skutków haniebnego wyroku TK w sprawie aborcji” i jak najszybsze referendum w tej sprawie, jak i zlikwidowanie luki płacowej między kobietami a mężczyznami. Z budżetu państwa mają być finansowane również zabiegi in vitro.
Kolejnym postulatem jest „uproszczenie” systemu podatkowego. Ma ono polegać przede wszystkim na zamrożeniu wszystkich podatków do 2026 roku. Kolejki ze szpitali i przychodni mają zniknąć dzięki „oddłużeniu” szpitali i „urealnieniu” wycen świadczeń. „Wprowadzimy też zasadę: albo wizyta u lekarza specjalisty w 60 dni, albo NFZ zwróci Ci pieniądze za wizytę prywatną” – czytamy w liście obietnic Trzeciej Drogi. Wszystkie można znaleźć pod tym adresem.
Kolejnym ważnym wydarzeniem dnia była konwencja Lewicy. Ugrupowanie otworzyło worek z obietnicami. Co było na liście? Między innymi 8 proc. PKB na ochronę zdrowia, 3 proc. na badania naukowe, darmowa antykoncepcja, w tym tabletka „po”, 5 tysięcy na rękę dla nauczyciela na start, koniec klauzuli sumienia w szpitalach. Z sondażu dla OKO.press wynika, że większość Polek i Polaków popiera to rozwiązanie. W lipcu tego roku zdecydowana większość – 65 proc. badanych – uznało, że klauzulę można znieść. Tylko jedna czwarta badanych uznała, że powinna obowiązywać. Aż 71 proc. kobiet wyrzuciłoby klauzulę sumienia do kosza.
Ochrona zdrowia była zresztą bardzo ważnym elementem konwencji. „Minimum 8 proc. PKB na ochronę zdrowia” – postulowała z kolei Joanna Scheuring-Wielgus. Posłanka mówiła również o zlikwidowaniu klauzuli sumienia, lekach na receptę za pięć złotych, darmowej antykoncepcji (w tym awaryjnej) oraz bezpiecznej, darmowej aborcji.
„To państwo PiS, w którym rządzący najpierw zniszczyli publiczną edukację, a potem szybciutko ewakuują swoje dzieci z publicznej szkoły. Wasze muszą zadowolić się szkołą Czarnka. Chcemy dobrej, publicznej szkoły dla każdego” – podsumowała edukacyjne obietnice Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, zapowiadając nakarmienie każdego dziecka jednym bezpłatnym ciepłym posiłkiem dziennie w szkole.
W Lublinie odbył się wiec sympatyków Koalicji Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski, przemawiający do tłumu przed Ratuszem, odniósł się do zarzutów Jarosława Kaczyńskiego. Ten kilkukrotnie nazwał go „lewakiem”. Trzaskowski w odpowiedzi stwierdził, że jego postulaty nie są lewackie – odpowiadają zdrowym poglądom na nowoczesne państwo. „To kobieta ma decydować o swoim życiu i zdrowiu. (...) To nie ma nic wspólnego z lewicowością. To rozmowa o normalnym, nowoczesnym, europejskim państwie. Co finansowanie procedury in vitro ma wspólnego z ideologią? Rozmowa o rozdzieleniu kościoła od państwa to rozmowa o nowoczesnym państwie” – wyliczał Trzaskowski. Wspomniał również o katastrofie klimatycznej.
„Czy jeśli ktoś mówi, że planeta płonie, to znaczy, że jest lewicowy? Taki człowiek dba o kolejne pokolenia. To nie ma nic wspólnego z ideologią” – krzyczał z mównicy Trzaskowski.
Wystąpienie Trzaskowskiego nie uszło uwadze Jarosława Kaczyńskiego, który powtórzył tezę sformułowaną kilka dni wcześniej. Według niego prezydent Warszawy jest szykowany na następcę Donalda Tuska, co stanowi ogromne zagrożenie dla Polski.
„Ta agenda lewicowa to nie jest pomoc ludziom, którym jest trudniej. To jest awanturnictwo zmierzające do tego, by zmienić świat od podstaw, człowieka w dotychczasowym znaczeniu zlikwidować” – mówił Kaczyński na wiecu w kujawsko-pomorskiem. Według niego jedynie PiS jest gwarancją „bezpieczeństwa granic”. „Nie ma mowy, by to, co dzieje się we Francji, Niemczech, Holandii, działo się też w Polsce. Władze tam też zmieniają swoje pozycje, bo widzą, że społeczeństwo tego nie wytrzymuje. Jeśli Tusk dojdzie do władzy będziemy mieć do czynienia z Lampedusą w Polsce” – grzmiał ze sceny prezes PiS.
Wątek Lampedusy, włoskiej wyspy będącej celem przeprawiających się przez Morze Śródziemne migrantów z Afryki, pojawił się również w orędziu wygłoszonym przez Elżbietę Witek. Jak mówiła, Donald Tusk i Europejska Partia Ludowa, którą reprezentuje, odpowiada za mechanizm „przymusowej relokacji”. O tym, że takie regulacje nie istnieją, pisaliśmy już w OKO.press.
Mimo to Elżbieta Witek brnęła w tę narrację. Gdyby Tusk doszedł do władzy, Polskę czeka druga Lampedusa, a tam obserwujemy „szturm nielegalnych imigrantów” – przekonywała Witek.
„Kolejne państwa UE: Niemcy, Francja czy Austria, wprowadzają kontrole mając nadzieję, że kryzys nie rozleje się na ich kraje” – mówiła marszałkini. Jednocześnie próbowała bagatelizować aferę wizową, która według niej jest rozdmuchiwana przez przeciwników politycznych rządu, by przykryć prawdziwy problem.
Marszałkini Sejmu Elżbieta Witek po głównym wydaniu „Wiadomości” wystąpiła z wystąpieniem, które można traktować jako odpowiedź na wczorajsze orędzie marszałka Senatu. Tomasz Grodzki mówił w nim o aferze wizowej – jak stwierdził, tylko w ten sposób może dotrzeć do osób, dla których TVP jest jedynym źródłem informacji.
„Trwająca kampania wyborcza nie zwalnia nas polityków z odpowiedzialności, a przede wszystkim z przyzwoitości. (...) Nielegalni imigranci, najczęściej mężczyźni w sile wieku, szturmują granice Unię Europejskiej” – odpowiadała marszałkini Sejmu Elżbieta Witek. Jak stwierdziła, Europejska Partia Ludowa, której Donald Tusk jest członkiem, uczestniczyła w przygotowywaniu mechanizmu „przymusowej” relokacji. O tym, że takie regulacje w UE nie istnieją, pisaliśmy już w OKO.press.
Mimo to Elżbieta Witek brnęła w tę narrację. Gdyby Tusk doszedł do władzy, Polskę czeka druga Lampedusa, a tam obserwujemy „szturm nielegalnych imigrantów” – przekonywała Witek.
„Kolejne państwa UE: Niemcy, Francja czy Austria, wprowadzają kontrole mając nadzieję, że kryzys nie rozleje się na ich kraje” – mówiła marszałkini. Jednocześnie próbowała bagatelizować aferę wizową, która według niej jest rozdmuchiwana przez przeciwników politycznych rządu, by przykryć prawdziwy problem.
„Wyciągnięto twarde konsekwencje. Państwo sprawnie zadziałało. By odwrócić uwagę od realnego problemu, czyli inwazji imigrantów na Europę, opozycja i zaprzyjaźnione jej ośrodki medialne próbują odwrócić od tego uwagę” – kontynuowała Witek.
Chcemy znieść immunitety – zapowiedział Jarosław Kaczyński podczas spotkania z członkami PiS w Poznaniu.
„Nasz program jest rozłożony na punkty, co najmniej 150, ale równie dobrze można i powiedzieć 300 różnego rodzaju punktów, ale jeden z nich jakby nie został dostrzeżony – to jest proszę państwa zniesienie immunitetów. My chcemy znieść immunitety” – mówił w czasie regionalnej konwencji partii.