0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Bałem się, czy 1 września na konwencji Trzeciej Drogi dadzą radę, bo choć ani mnie Hołownia grzeje, ani Kosiniak-Kamysz ziębi, to jak nie dadzą rady, to cała opozycja ma przechlapane. Ze wszystkich kalkulacji wychodzi, że jeśli nie zdobędą co najmniej wyniku w okolicach 10 proc., to Kaczyński będzie dalej nami rządził, ewentualnie z wybitnym ekonomistą Sławomirem Menztenem w roli wicepremiera.

No, ale ten argument, że bez Trzeciej Drogi jak bez nogi, powtarzany w kółko przez jej liderów, brzmiał już ostatnio dosyć rozpaczliwie. Jakby ktoś przed sklepem z rowerami zachwalał pompkę, argumentując, że na górskim szlaku możesz przebić oponę, i bez pompki nie dojedziesz... Rozsądek podpowiada, że ma rację, ale kto kupi pompkę zamiast roweru?

Bałem się więc o konwencję Trzeciej Drogi, zwłaszcza że – jak mawiają hydrolodzy i inni pesymiści – trudności przed Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem się spiętrzyły.

„Notatnik wyborczy Pacewicza” to subiektywny przegląd kampanii wyborczej, w formie analityczno-felietonowej. Siłą rzeczy tylko autor ponosi odpowiedzialność za głoszone tu poglądy, herezje i absurdy, które także mogą się trafić. Zachęcamy do polemik. Poprzedni odcinek był o „bokserskiej metaforze Tuska”

Hołownia i Kosiniak zrzucają kapotę przegrywów

Powrót Tuska do polskiej polityki w lipcu 2021 sprawił, że prognozowany wynik wyborczy Polski 2050 (na podstawie średnich ze wszystkich sondaży) spadł z fantastycznych 23,2 proc. w czerwcu 2021 na 14,4 proc. dwa miesiące później. I leciał dalej przez kolejne dwa lata aż do maja 2023 (7,3 proc.). Trudno się podnieść po czymś takim.

Łącząc się w koalicję z PSL Hołownia wykonał salto mortale, naraził się na utratę resztek powabu siły nowej i antysystemowej, bo tożsamość Polski 2050 opierała się przecież na obywatelskim charakterze inicjatywy. „Wywodzimy się z największego od czasów Solidarności ruchu społecznego w historii Polski!” – wciąż głosi partyjna deklaracja, a tu taki mariaż z partią polskiej wsi z ponad 100-letnią tradycją! Obciążający dla Hołowni jest także ciężki, konserwatywny katolicyzm Kosiniaka-Kamysza. Lider PSL dał popis ortodoksji, głosując w marcu 2023 za uchwałą PiS „w obronie świętości Jana Pawła II”, za to przeciw wolności mediów.

Pierwsze notowania Trzeciej Drogi w maju 2023 były jednak niezłe, dawały prognozę wyborczą 13,7 proc., czyli tyle, ile miały w sumie obie partie osobno. Ale znowu zaczął się zjazd aż do 10,1 proc. w sierpniu 2023.

Przeczytaj także:

„Wymykamy się tradycyjnym podziałom, a (…) partie muszą wrócić na swoje miejsce” – mówił Hołownia w wywiadzie dla OKO.press w czerwcu 2020 roku.

Z tego punktu widzenia współpraca z PSL, które tworzyło trzy rządy koalicyjne z SLD (1993-1997), z SLD i Unią Pracy (2001-2003), a potem przez osiem lat z Platformą Obywatelską (2007-2015) musiała stanowić rozczarowanie dla przynajmniej niektórych zwolenników, którzy przystąpili do ruchu jako do nowej siły w polityce. Tak samo jak kordialny uścisk z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, wiceprezesem (od 2012) i prezesem (od 2015) „partii ludowej” z najdłuższą u nas tradycją, a na dodatek ministrem pracy i polityki społecznej od 2011 do 2015 roku w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz.

Hołownia mówił OKO.press: „Na każde spotkanie [przed wyborami prezydenckimi 2020] przychodzi co najmniej dziesięć albo piętnaście osób, które biorą mnie za rękę i mówią: proszę pana, nie głosowałam, nie głosowałem całe życie, mam sześćdziesiąt dwa lata, mam czterdzieści trzy lata, nie głosowałem, teraz pójdę. Piętnaście lat nie głosuję, dwadzieścia lat nie głosuję. Nie ma nic piękniejszego dla kogoś, kto chce być politykiem, niż widok obywatela, który znów czuje się sprawczy, który czuje, że coś może zmienić”.

Na łatce przegrywa, na którego nie chce się człowiekowi głosować, nie kończą się trudności Trzeciej Drogi. Bo jak tu się odróżnić od KO (inaczej po co na nich głosować), ale tak, by nie zrównywać Platformy z PiS? Czyli jak być symetrystą, ale tylko trochę?

I wreszcie, jak z pozycji ubogiego krewnego zapowiadać reformy i obiecywać poprawę losu różnym grupom, gdy wiadomo, że wpływ Trzeciej Drogi na przyszły rząd będzie (jeżeli będzie) ograniczony?

I wreszcie, do kogo się zwrócić? Kto chce słyszeć, że jest jakaś trzecia droga?

Dowcip kampanii o Konfederacji, czyli chłopaki na luzie

Pierwszym zaskoczeniem był ton i nastrój konwencji Trzeciej Drogi. W dobrze wyreżyserowanym przedstawieniu Kosiniak-Kamysz i Hołownia zagrali role fajnych facetów na luzie. Aż czekałem na żart, że ogłosili związek partnerski. OK, tego by K-K. nie zniósł.

H. mówił ze swadą i tylko 34 minuty, co jak na jego skłonność do logorei należy docenić, K-K trochę przynudził (ponad 45 minut), ale poszedł za to w konkrety chłopskie i obietnice dla przedsiębiorców.

H. rzucił najlepszy jak do tej pory dowcip kampanii 2023. Przedstawiając Ryszarda Petru, który wylądował ze sfer politycznego niebytu na listach Trzeciej Drogi, wspomniał o jego głośnej (ponad milion odsłon!) debacie w RMF FM ze Sławomirem Mentzenem, liderem Nowej Nadziei i współliderem Konfederacji, że była to „największa klęska Konfederacji od czasów wojny secesyjnej”.

Żartował też już bardziej w stylu sitcomów Polsatu – że ruszą z motyką na słońce, jako zapowiedź programów fotowoltaiki. Jakby ktoś chciał być złośliwy, to by przypomniał, że w 2021 roku inżynier ochrony środowiska Miłosz Motyka, rzecznik PSL, mówił o Kongresie Polski 2050, że „balon napompowany do granic możliwości pękł, wrażenie z tego jest bardzo marne”. Teraz dmuchają go razem i spoko.

Skoro o dowcipach mowa...

...to dodajmy, że po dowcipie poznacie ich. Żarty PiS są z gatunku paskudnych wypowiedzi starszego wujka, który przy rodzinnym stole obraża bezdzietną krewną, że (ha-ha) chyba sobie za dużo daje w szyję albo opowiada o „tych transach”, że (ha-ha) do 17:30 są mężczyzną, a po 17:30 kobietą, ja bym to zbadał, a ty szwagrze byś potrzymał, jakby się rzucał, czy tam rzucała?

Są jeszcze dowcipy Kaczyńskiego z siebie samego, że jest nieduży, albo nie umie śpiewać. Umizgi do zwolenniczek i zwolenników, sam prezes z nich rechocze, zadowolony ze skracania dystansu.

Formę dowcipu na serio przyjmują też kolejne fantazje na temat niemieckiego „popychła” czy też „słupa” Donalda Tuska, np. że jest ryży. Ostatni żart Mateusza Morawieckiego, że „Tusk jest jak pyton, który tak przytula, przytula, przytula aż udusi”, nasuwa na myśl psychoanalityczną symbolikę węża i może oznaczać, że premier sięga po erotyczne fantazje. Ktoś powie, że to nie był żart? Wręcz przeciwnie, wypełniona elektoratem sala zaniosła się śmiechem. „Uważajcie na tego pytona!” – podbijał premier naszego państwa.

Co do Tuska, to generalnie żartuje on z liderów PiS, czasem dość topornie („Spojrzałem na prezesa i przepraszam za to sformułowanie, ale jestem delikatny przecież, widzę, że prezes ma pełne gacie”), czasem celnie. Zwykle uderza w tony poważne, ale bywa dowcipny w interakcjach z widownią.

Lewica chyba nie żartuje wcale, co wcale nie jest dobre.

Ale żarty na bok. Pokazali, że jest trzecia droga, czy się nie udało?

Metafora smoka i rycerza

To było karkołomne zadanie, ale raczej się powiodło. Przekaz główny był taki, że od lat trwa ten sam pojedynek Polski PiS i Polski KO. Nie są to jednak – uwaga – dwaj równoważni wojownicy. Rycerz jest tylko jeden, a PiS jest smokiem, paskudnym gadem. H. wzywa, by „na tę scenę, na której od 20 lat to rycerz pokonuje smoka, to smok rycerza, weszła publiczność i pomogła rycerzowi rozprawić się ze smokiem raz a dobrze. I żebyśmy razem wzięli się do budowy świata dla ludzi takich jak my”.

Gdyby to był film rysunkowy, to zwolennicy i zwolenniczki Trzeciej Drogi złapaliby smoka za tylną nogę, unikając ognistych uderzeń, i ułatwili rycerzowi obcięcie smoczych głów.

W niedawnym wystąpieniu Szymon Hołownia dekretował przyjęcie „mentalności zwycięzcy”. Zapowiedział, że Trzecia Droga znacznie przekroczy 8 proc., ale życzył też KO i Lewicy, by poprawiły swoje wyniki. To także wskazuje, że H. ma w głowie demokratyczny kompas. Tusk o innych partiach nie mówi wcale.

Zarówno H. jak K-K. dali jasno do zrozumienia, że najważniejsze jest pokonanie smoka, co bez rycerza nie będzie możliwe. Obaj wykazali się przy tym retorycznym talentem w biciu w obecne władze. Celem Trzeciej Drogi jest „wysłać PiS na pawlacz historii”. H zwrócił się też wprost do „tłustych kotów Kaczyńskiego”:

„Jesteście złodziejami marzeń o dobrym życiu i o bezpiecznej, zasobnej Polsce, w której jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Rozliczymy was z każdej zmarnowanej sekundy naszego życia. Jak wy śmiecie naród, który wydał z siebie dumne pokolenie Solidarności, traktować jak małych geszefciarzy, których da się omamić złotówką zniżki na litrze na obajtkowym Orlenie”.

Wow!

K-K. użył zwrotu Kaczyńskiego „Wara od naszych dzieci” z kampanii do eurowyborów 2019 roku, ale zamiast do osób homoseksualnych wezwanie skierował do Przemysława Czarnka. Z twarzy zszedł mu uśmiech.

„Dość kłótni i do przodu”, czyli jazda na alienacji

Pomocnictwo w zabijaniu smoka to trochę mało jak na rozbudzanie poparcia dla Trzeciej Drogi. Obaj liderzy starali się odwołać do odruchu obywatelskiego zmęczenia (wciąż tym samym konfliktem) i niechęci (do wzajemnej agresji KO i PiS). Jak to w polityce bywa ich własne – choćby cytowane wyżej – jazdy po PiS nie przeszkadzały w nawoływaniu do opamiętania w imieniu ludzi „zmęczonych polityką”.

Zwracali się do osób, które z takich czy innych względów nie chcą uczestniczyć w centralnym starciu PiS-KO, i w ogóle czują, że polityka jest brudna. To nie jest, niestety, zła intuicja. W sondażu Eurobarometru z 2022 roku Polska miała jeden z najniższych wskaźników zaufania do parlamentu jako jednej z badanych instytucji (ufa mu 26 proc., a nie ufa aż 69 proc.). W UE jest nieco lepiej, choć też źle (średnie to 36 i 56 proc.).

Na tej nieufności, niechęci i zmęczeniu polityką chce serfować Trzecia Droga, stąd hasło kampanii, które kryje w sobie – nie wiem, czy świadome – nawiązanie do ulubionego powiedzenia Tadeusza Rydzyka („Alleluja i do przodu!”). Dobrą nowiną w wersji Trzeciej Drogi jest „Dość kłótni”. I do przodu.

Takie podejście zwiastował już niedawny filmik Hołowni w mediach społecznościowych, który pokazywał sceny agresji polityków w Sejmie, krzyki, przepychanki, wygrażanie pięściami. Na konwencji H. komentował: „Możecie mnie nazywać symetrystą, a ja i tak będę tęsknił za wolnością, za stołem, który jest symbolem domu, nie takim, w który się wali butem”. Dziwaczna figura (butem w blat walił Chruszczow na sesji ONZ w 1960 roku, kto to jeszcze pamięta?), ale przeciwstawienie agresji politycznej i spokoju domowego – czytelne.

K-K. pojechał metaforą, jeszcze bardziej wymyślną:

„Pogłębia się zanurzenie w rynsztoku, chamstwa, zakłamania. nienawiści, już tylko przez peryskop widzimy rzeczywistość”.

I zapowiedział „odbudowę wspólnoty narodowej, zakończymy kłótnie, rozwiążemy problemy”. Nie powiedział, jak to z Hołownią zamierzają zrobić, ale chodziło przecież o wysłanie sygnału:

dzięki nam polityka wypłynie z rynsztoka.

„Daj, ać ja pobruczę, a ty poczywaj”

H. zacytował to – prawdopodobnie – pierwsze zapisane zdanie po polsku. Dodajmy po cichu, żeby nie denerwować Ziobry i Kaczyńskiego, że zapisał je Niemiec i chodziło prawdopodobnie o wyręczenie żony w mieleniu zboża, czyli złamanie genderowego podziału ról.

H. użył tego cytatu, by budować przeciwstawienie generacji dziadków (Tusk – rocznik 1957 i Kaczyński – 1949), którzy mają już odpocząć, i pokolenia ojców (Hołownia – 1976 i Kosiniak – Kamysz – 1981). Zapowiedział zmianę pokoleniową w polityce, żeby „sporów naszych dziadków nie odziedziczyło pokolenie naszych wnuków”. Parokrotnie wracał do obrazu swoich córek, „których oczy zobaczą XXII wiek”.

K-K. próbował wprowadzić genderową korektę do świata męskiej polityki (na 27 osób w jego klubie Koalicji Polskiej kobiet jest... 5), ale zrobił to w sposób protekcjonalny. Otóż pokolenie ojców da sobie radę z przejęciem odpowiedzialności od „dziadków” dzięki „matkom, które nas wychowały i wyposażyły w energię, bo matka ma ogromne znaczenie dla ludowców. Jest Matka Ziemia...” itd.

Wyszło na to, że kobiety są bardzo przydatne mężczyznom, którzy urządzają świat.

K-K. ogłosił, że ruch społeczny Trzeciej Drogi ma być nową solidarnością. „Solidarność nie jest przeciwko komuś, solidarność jest z kimś i po coś” – cytował księdza Józefa Tischnera. Potrzebujemy braterstwa, dość jałowego sporu, który nie prowadzi do rozwiązywania problemów.

„To pokolenie ma obowiązek wzięcia władzy w swoje ręce. Młodzi mają trudno, muszą się przebijać, walczyć ze szklanym sufitem. Pokolenie czterdziestolatków musi wziąć odpowiedzialność za Polskę”.

Czyli Trzecia Droga jest dla tych, dla których polityka była do tej pory bezdrożem, a źródłem ich nadziei ma być zmiana pokoleniowa. Czy jest na to odbiorca?

Czy jest potencjał dla Trzeciej Drogi?

Jest i to niemały.

W czerwcowym sondażu OKO.press i TOK FM zapytaliśmy, który z dwóch głównych antagonistów prędzej uratuje Polskę. Aż 27 proc. badanych odpowiedziało, że żaden.

Kolosalne były różnice generacyjne. Żadne ze znanych mi badań nie ilustruje lepiej tego, jak bardzo główny spór polityczny jest osadzony w starszych generacjach, a jak traci na znaczeniu dla ludzi młodszych.

Wśród badanych w wieku 18-29 aż 48 proc. nie wskazało ani Tuska, ani Kaczyńskiego, wśród seniorów 70 plus – tylko 8 proc.

Ten wykres pokazuje, że do wzięcia jest masa ludzi młodych, którzy totalnie odrzucają drogą Kaczyńskiego, ale i z Tuskiem im niezbyt po drodze. To do nich Hołownia i Kosiniak-Kamysz kierują swój przekaz.

Tyle że mają potężnego rywala, trzydziestolatka Sławomira Mentzena (rocznik 1986). Poniższy wykres pokazuje, że wyborcy Konfederacji to niemal w całości zwolennicy „żadnego z nich”, Trzecia Droga nie jest tu wcale bardziej radykalna od Lewicy, co pokazuje, że nawet własny elektorat nie w komplecie kupuje partyjną narrację.

Następny wykres pokazuje istotę i grozę problemu Trzeciej Drogi i tym samym całej opozycji. Konfederacja utrafiła we frustracje ludzi młodych, a Kosiniak-Kamysz i Hołownia nie są atrakcyjni dla dwudziestolatków, a z Mentzenem i Bosakiem przegrywają też w grupie 30-latków. Tak przynajmniej było w czerwcu, sondaże wakacyjne nie są zbyt miarodajne.

Jak pokonać Konfederację?

Można się załamać, patrząc na wykresy, ale H. i K-K. najwyraźniej się nie załamują. Czy możemy im coś – wspólnie – podpowiedzieć? Może tylko tyle, że wymieniane jednym tchem dwie przesłanki poparcia Trzeciej Drogi: niechęć młodego pokolenia do sporu „dziadków” oraz odrzucenie „szamba” agresywnej polityki, należałoby rozdzielić, żeby pokazać swoją „przewagę konkurencyjną”. Konfederacja stara się pokazać jako siła umiaru, ale to zafałszowany obraz.

Zadaniem Hołowni i Kosiniaka-Kamysza powinno być przekonanie młodszych wyborców, że Konfederacja to wilki w owczej skórze, DNA tej formacji stanowi wykluczanie, agresja, przemoc. Lewica już tego próbuje („To Platforma może zatrzymać PiS – zdawali się mówić liderzy Lewicy – ale to Lewica może zatrzymać Konfederację” – opisywaliśmy w OKO.press wystąpienia jej liderek i liderów, którzy w kolejnych wystąpieniach na wiecu w Częstochowie ostrzegali przez „brunatną falą”).

Podmywaniu Konfederacji ma posłużyć Trzeciej Drodze nie tylko transfer Ryszarda Petru (pogromcy Mentzena w debacie ekonomicznej), ale i Artura Dziambora, do niedawna z Konfederacji, polityka o medialnej ogładzie, ale zarazem współautora wniosku do tzw. Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku o zakaz aborcji z powodu uszkodzenia czy choroby płodu. Dziś potępia tamten wyrok, wtedy entuzjazmował się, że „wygrało życie, życie jest najważniejsze”.

Liderzy Trzeciej Drogi chwalili się „transfuzją świeżej krwi”, co zwłaszcza w przypadku Dziambora brzmi jak równie kiepski dowcip, jak Giertych czy Kołodziejczak na listach KO. Ale przekaz skierowany do wyborców Konfederacji jest czytelny: jeden z waszych liderów już jest z nami, dołączcie do nas i wy.

„Artur, dziękuję, że chcesz walczyć pod szyldem Trzeciej Drogi. Bo dzisiaj to jest jedyna szansa, żeby to zło, nienawiść zatrzymać” – mówił Kosiniak-Kamysz. Zabrakło wskazania, na czym zło i nienawiść Konfederacji polega. A wystarczy zajrzeć do 12 punktów „odpowiedzialnej polityki migracyjnej”, która poza wszystkim innym zabiłaby od ręki polski rynek pracy.

„Trzecia Droga to jest mostem, który łączy to, co jest z Polską naszych marzeń. Takiej Polski jaką wy jesteście, Polski w której kobiety znowu zaczną rodzić się dzieci wiedząc, że nie ma dla nich lepszego i piękniejszego miejsca na ziemi”.

Czy taka opowieść, pod każdym względem na wyrost, ale to przecież polityka, może porwać młodych ludzi, którzy uwierzyli, że dzięki Mentzenowi „będzie ich stać na dom, dwa samochody i wakacje, jeżeli państwo się od nas odczepi i przestanie nas tak łupić”?

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze