Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Programom komitetów wyborczych pod kątem obronności przyjrzał się dla OKO.press Michał Piekarski. Jest adiunktem w Instytucie Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmuje się problematyką bezpieczeństwa narodowego.
Przeczytaj także:
PiS w swoim programie obiecuje, że zbuduje armię zdolną samodzielnie odstraszać Rosję. To „zadanie równie ambitne, co wątpliwe w realizacji” – uważa ekspert.
Aby wykonać to zadanie, potrzeba co najmniej 300 tysięcy żołnierzy. Zrekrutowanie takiej liczby ochotników może okazać się niemożliwe w obecnej sytuacji demograficznej Polski. Z programu PiS wynika, że konieczny będzie zakup setek wozów bojowych i tysięcy sztuk innego wyposażenia, co zwiększy już i tak bardzo duże planowane zakupy. „Otwartym pytaniem jest, jak wytrzymałby to budżet państwa” – zauważa ekspert.
Koalicja Obywatelska ogłosiło na razie jedynie „100 konkretów”, które są zbiorem haseł, a nie pełnym programem. Jednym z konkretów jest przywrócenie do służby wszystkich osób niesłusznie zwolnionych z wojska po 2015 roku. Kolejną obietnicą jest wzmocnienia apolityczności wojska.
Kolejny konkret to przedstawienia programu modernizacji armii w ciągu pierwszych 100 dni rządów. „Nie jest przy tym jasne, czy mowa jest o zupełnie nowym programie modernizacji technicznej, czy korekcie już przyjętego” – zauważa Michał Piekarski.
KO obiecuje też pozyskanie kolejnych sześciu baterii rakiet Patriot i wejście Polski do tzw. europejskiej tarczy antyrakietowej (European Sky Shield Initiative).
Polska 2050 deklaruje wzmocnienie i odpolitycznienie armii oraz inwestycje w przemysł zbrojeniowy. PSL wspomina o przemyśle – postuluje lokowanie połowy wydatków na uzbrojenie w krajowych zakładach. Proponuje się także tworzenie wojsk bezzałogowych jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych.
W programie Lewicy mowa jest o potrzebie modernizacji technicznej armii z udziałem rodzimego przemysłu, przeglądzie dotychczasowych programów modernizacyjnych. Deklaruje się poparcie dla koncepcji utworzenia armii europejskiej. Jako jedyna Lewica mówi o utworzeniu Służby Obrony Cywilnej i budowy modelu odporności społeczeństwa na wzór nordycki.
Konfederacja chce zapewnić Polsce bezpieczeństwo, ułatwiając obywatelom dostęp do broni palnej. Chce też rozszerzyć ofertę szkoleń wojskowych dla cywilów. Postuluje zwiększenie liczebności armii zawodowej, jak również rezerwistów i żołnierzy wojsk obrony terytorialnej, ale nie wiadomo o ile.
Prezydent i premier zwołali wspólną konferencję, na której podkreślali, że Polska sprzeciwia się paktowi migracyjnemu. „Dla nas granice są świętością. Dla biurokratów brukselskich i chyba też dla partii Tuska granice są przeżytkiem” – mówił Morawiecki.
Zarówno prezydent, jak i premier, wyjeżdżają dziś na spotkania ze światowymi przywódcami. Andrzej Duda poleci do Porto w Portugalii, gdzie weźmie udział w spotkaniu grupy Arraiolos, liderów państw grupy europejskiej. Mateusz Morawiecki jedzie do Grenady w Hiszpanii na spotkanie rady europejskiej, gdzie będzie dyskutowana kwestia pakietu migracyjno-azylowego.
„W obu przypadkach podstawowym tematem, który będzie dyskutowany, będzie kwestia paktu migracyjnego i tego, co zostało zaproponowane przez instytucje europejskie i niektóre państwa europejskie, jeżeli chodzi o rozwiązanie problemu migracji” – wyjaśniał Duda.
Na konferencji poprzedzającej wylot, Morawiecki mówił: „Znajdujemy się zatem w punkcie zwrotnym, w punkcie absolutnie decydującym o tym jak będą w przyszłości traktowane polskie granice. Jak będzie traktowana Polska suwerenność. Dla nas granice są świętością. Dla biurokratów brukselskich i chyba też dla partii Tuska granice są przeżytkiem, granica Polski jest przeżytkiem”.
Prezydent zaznaczał, że problem nielegalnej migracji „nie jest nowy” i pojawił się w 2014-2015 roku.
Przypomnijmy: W 2015 roku, pod koniec rządu Ewy Kopacz, Komisja Europejska zaproponowała, aby każde państwo członkowskie przyjęło określoną liczbę imigrantów. W ciągu dwóch lat miało zostać relokowanych 160 tysięcy osób (wobec ponad 1,4 mln wniosków o azyl złożonych w UE tylko w 2015 roku). Polska miała w pierwszym etapie przyjąć 6 tysięcy osób.
„Kiedy nastąpiła zmiana władzy w Polsce jesienią 2015 roku, kiedy najpierw ja wygrałem wybory prezydenckie, a później Zjednoczona Prawica wygrała wybory parlamentarne, stanowisko Polski w zdecydowany sposób zostało zmienione, myśmy się zdecydowanie sprzeciwili od samego początku systemowi kwotowemu, od samego początku sprzeciwiliśmy się przymusowej relokacji migrantów” – przypomniał Duda podczas konferencji. „Nie może być tak, że kiedy pojawia się problem, to zamiast zapobiegać temu problemowi, rozwiązuje się ten problem poprzez narzucenie go wszystkim” – dodał.
Mateusz Morawiecki wykorzystał konferencję prasową, żeby klasycznie uderzyć w Donalda Tuska.
„Dzisiaj mamy czarno na białym dowód, że w Europie partia Tuska głosowała za przyjęciem paktu migracyjnego. Czyli co innego mówią i robią w Polsce. Co innego mówią w Europie Tam, gdzie są ich mocodawcy, wykonują ich polecenia” – mówił. „Głosowali w Europie za przyspieszeniem paktu migracyjnego, przyspieszeniem wdrożenia paktu migracyjnego, którego częścią jest przyjmowanie nielegalnych imigrantów przez wszystkie państwa członkowskie” – dodał.
To nieprawda. Jak wyjaśniała w OKO.press Paulina Pacuła, w mechanizmie solidarnościowym nie chodzi o relokację „nielegalnych migrantów”. Relokacja będzie dotyczyła tylko i wyłącznie osób przebywających na terenie UE legalnie.
Osoby, którym zostanie przyznana jakaś forma ochrony międzynarodowej – czy to status uchodźcy, czy azyl, ochrona czasowa lub uzupełniająca – i którzy w związku z tym będą mogli przebywać na terenie UE, w momencie jej nadania stają się legalnymi imigrantami.
Konferencja miała służyć również promocji referendum, które odbędzie się równocześnie z wyborami. Jednym z pytań referendalnych jest tendencyjne: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”
Andrzej Duda mówił: „Najważniejszy jest głos polskiego społeczeństwa, dlatego postanowiliśmy przeprowadzić w tej sprawie referendum. Apeluję do wszystkich moich rodaków, do wszystkich państwa, żeby w tym referendum wziąć udział”. Morawiecki dodał: „Za 10 dni rozstrzygnie się kwestia nielegalnej imigracji w Polsce, w dniu wyborów i w dniu referendum”.
My przypominamy rozmowę Adama Leszczyńskiego z Wojciechem Hermelińskim, byłym szefem Państwowej Komisji Wyborczej o tym, jak w referendum nie zagłosować:
Przeczytaj także:
Agnieszka Jędrzejczyk z OKO.press rozmawia z kandydatkami do Sejmu – tymi, które po wyroku TK Przyłębskiej w sprawie aborcji były liderkami strajków kobiet w swoich miastach.
Nie startują z jedynek wyborczych list. „Startuję jako obywatelka i aktywistka. A to znaczy, że mam coś do zrobienia – na stołku mi nie zależy” – wyjaśnia Elżbieta Mazur, ósemka na liście Lewicy ze Świętokrzyskiego. Była jedną z liderek protestów kobiet w swoim mieście po wyroku TK Przyłębskiej z 22 października 2020. była jedną z liderek protestów kobiet w swoim mieście po wyroku TK Przyłębskiej z 22 października 2020. Miała z tego powodu kilka spraw policyjnych i w sądach. Nie odpuściła – sprawy skończyły się dobrze.
„Szanse mam znikome, bo Lewica ma w okręgu szanse na jedno miejsce. Pracujemy więc na jedynkę. Ale może kobiety, które brały udział w protestach, zagłosują na mnie” – mówi.
Przeczytaj także:
Paulina Filipowicz, numer 12 na na pomorskiej liście KO do Sejmu przekonuje: „Od 2020 roku domagamy się od władzy praw dla kobiet i nas nie słuchają, to trzeba władzę zmienić. To się da zrobić. Gdyby tylko kobiety, wyborczynie, popatrzyły na listy opozycji. Na wszystkich jest pełno świetnych kobiet. Na pierwszym, ostatnim miejscu, w środku też. Gdyby wyborcy potraktowali to serio: możecie wskazać obrończynie waszych żon, matek, sióstr i córek”.
Przeczytaj także:
Kolejne wywiady z kandydatkami już niedługo w OKO.press.
Opozycja nie ma jednej strategii wobec zwołanego na dzień wyborów referendum z czterema tendencyjnymi pytaniami.
Wczoraj Donald Tusk mówił: „Niech w referendum 15 października każdy postąpi tak, jak to uważa za stosowne, proszę się tym referendum nie przejmować, bo ono ma wyłącznie znaczenie wyborcze dla PiS”.
Dziś głos w tej sprawie zabrała Lewica, ma dla swoich zwolenników propozycję innego podejścia.
„Chcę zaproponować całemu społeczeństwu protest. Protest obywatelski” – mówił na konferencji prasowej Lewicy w Sosnowcu jej współprzewodniczący, Włodzimierz Czarzasty – „Protest obywatelski pod hasłem „PiS bierze, ja nie biorę”. To powinno polegać na tym według mnie: idziemy do komisji wyborczej, odmawiamy przyjęcia karty do głosowania ws. referendum i mówimy jasno komisji wyborczej, żeby zapisała to, że odmawiamy wzięcia tej karty, bo wtedy to nie będzie wpływało na frekwencję w ramach tego referendum”.
Czarzasty zarzuca Kaczyńskiemu, że tak skonstruowane referendum to psucie demokracji.
„Chciałem panu Kaczyńskiemu powiedzieć jedną rzecz: doprowadził pan do tego, że ludzie się boją, zastraszył pan ludzi, brać udziału w demokratycznych procedurach. […] To jest przerażające, że zastraszyliście ludzi do tego stopnia, że ludzie się boją po prostu was, boją się, że ktoś doniesie z komisji wyborczej, boją się, że będą przeciwko nim sankcje”.
International Press Institute opublikował dziś przedwyborczy raport na temat wolności prasy w Polsce. Wnioski z niego płynące są niepokojące.
IPI to międzynarodowa organizacja pozarządowa zajmująca się ochroną wolności prasy na całym świecie. Została założona w 1950 roku na Uniwersytecie Colombia. Przestawiciele organizacji spotkali się między 11 a 13 września z redaktorami, dziennikarzami, przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, prawnikami; byli w burze Rzecznika Praw Obywatelskich i w Ministerstwie Kultury.
Na tej podstawie powstał raport, w którego omówieniu czytamy:
„Raport pokazuje, jak przejęcie mediów i powszechne użycie dokuczliwych pozwów wobec mediów zostały wykorzystane, by stworzyć wrogi dla niezależnych mediów klimat, który osłabia możliwości mediów we wspieraniu wolnych i uczciwych wyborów”.
Spójrzmy na główne wnioski raportu:
Dla polskiego odbiorcy i dla czytelnika OKO.press żaden z tych wniosków nie będzie nowy. Od lat opisujemy, jak media pod rządami PiS mają coraz mniej przestrzeni do wolności, jak władza zawłaszcza kolejne media i przekształca je we własne tuby propagandowe. Ale warto spojrzeć na tę sytuację z lotu ptaka, szczególnie przed wyborami i uświadomić sobie skalę zniszczeń przez ostatnie osiem lat.
Raport przypomina nam też, że najważniejsze zagrożenie dla uczciwości wyborów w Polsce płynie właśnie z nierównowagi medialnej. Wielu odbiorców mediów ma obecnie dostęp głównie do mediów kontrolowanych przez rząd. A prawdopodobnie jedyna debata przedwyborcza odbędzie się w TVP. Według informacji Onetu ma być prowadzona przez jednego z czołowych propagandzistów władzy, byłego członka PiS — Michała Rachonia.
Z angielską wersją raportu można zapoznać się tutaj. W najbliższym czasie planowana jest też wersja polskojęzyczna.