Wielka armia zdolna samodzielnie pokonać Rosję. Obrona cywilna z prawdziwego, czyli skandynawskiego zdarzenia. Czy może łatwiejszy dostęp do broni – prześwietlamy partyjne programy pod kątem obronności
Z uwagi na sytuację międzynarodową obronność państwa stała się jednym z najgorętszych obszarów debaty publicznej. Warto więc przyjrzeć się, czy i jak te tematy znajdują odzwierciedlenie w programach głównych partii i koalicji.
Niniejszy tekst powstał przede wszystkim na podstawie publicznie dostępnych dokumentów programowych. Oczywiście, wypowiedzi osób pełniących funkcje partyjne i kandydujących do parlamentu jest znacznie więcej. Ale nie każda taka wypowiedź jest równoznaczna ze stanowiskiem programowym.
Zajmuję się tu tylko sprawami wojska. Wśród postulatów dotyczących bezpieczeństwa pojawiają się też dotyczące innych sfer – na przykład policji, służb specjalnych czy ochrony zdrowia – ale to już temat na odrębny materiał.
Już w tytule program PiS – zatytułowany „Bezpieczna Przyszłość Polaków” – odnosi się do bezpieczeństwa. Co charakterystyczne, same deklaracje programowe sięgają roku 2031, a więc okresu dwóch kadencji. Polska ma dysponować najsilniejszą armią lądową w Europie i mają to być wojska, które „skutecznie odstraszą potencjalnego przeciwnika i będą zdolne do samodzielnej obrony każdego centymetra terytorium Polski”.
De facto mają samodzielnie odstraszać Rosję, co obiektywnie rzecz ujmując jest zadaniem równie ambitnym, co wątpliwym w realizacji.
Mówimy wszak o państwie posiadającym znaczne zasoby (w tym broń atomową) i nieliczącym się z własnymi stratami, zwłaszcza w ludziach.
Aby wykonać to zadanie, polska armia ma mieć co najmniej 300 tysięcy żołnierzy, przy czym PiS deklaruje, że ten wzrost potencjału zapewni ochotnicza, dobrowolna służba wojskowa.
Zapowiadany także jest rozwój ochotniczego przeszkolenia wojskowego oraz rozbudowa szkolnictwa wojskowego. W szczególności, odtworzona ma być jako odrębna uczelnia Wojskowa Akademia Medyczna (obecnie jest to zamiejscowy wydział Akademii Wojsk Lądowych).
Trzeba jednak zauważyć, że już deklarowany wcześniej zamiar posiadania 300-tysięcznej armii może okazać się niemożliwy w realizacji, nie mówiąc o przekroczeniu tego progu. Dane demograficzne wskazują bowiem że populacja Polski będzie maleć. To oznacza też zmniejszenie puli osób w wieku pozwalającym na pełnienie służby wojskowej.
A przecież w tej grupie będą występować dwie podgrupy: osoby, które będą mogły ją podjąć, i osoby, które będą zainteresowane służbą w wojsku. Armia będzie więc pracodawcą zmuszonym do rywalizacji o kadry z innymi służbami mundurowymi, resztą sektora publicznego i sektorem prywatnym. Nawet masowe programy krótkich szkoleń, jak dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, mogą nie być rozwiązaniem.
Tutaj pojawia się drugi problem. Aby skutecznie szkolić więcej osób, potrzeba zarówno infrastruktury, jak i kadr instruktorskich. Trzeci problem to poziom umiejętności możliwe do uzyskania podczas dobrowolnej zasadniczej służby, względnie innych krótkich szkoleń.
Niezbędne więc będzie równolegle szkolenie i doskonalenie kadr zawodowych – czyli wyzwanie dla systemu szkolenia. Tymczasem poligony i inne obiekty szkoleniowe nie mają nieograniczonej pojemności, a tworzenie nowych może być skomplikowane i kosztowne.
Ani w programie – ani nigdzie indziej – nie zawarto pełnego opisu przyszłych struktur, są jednak wiele mówiące deklaracje. Wojska Lądowe mają składać się z co najmniej sześciu dywizji – co jest zgodne z dotychczasowymi zapowiedziami rządzących.
Uzupełnia to deklaracja o tworzeniu dywizji rezerwowych. Oznacza to, że zamierza się stworzyć formacje, które w czasie pokoju będą miały charakter szkieletowy – będzie dla nich zmagazynowany sprzęt, ale żołnierze będą w nich pełnić służbę tylko podczas okresowych szkoleń i w czasie wojny.
Pozwoli to zaoszczędzić na wydatkach personalnych – ale nie na sprzęcie. Jeśli takie rezerwowe dywizje mają mieć jakąś wartość w czasie wojny, należy zakupić dla nich setki wozów bojowych i tysiące sztuk innego wyposażenia, zwiększając już i tak bardzo duże planowane zakupy. Otwartym pytaniem jest, jak wytrzymałby to budżet państwa.
Rozwijana ma być obrona terytorialna, w tym Komponent Ochrony Pogranicza, mający wspierać Straż Graniczną w ochronie granicy wschodniej przed zagrożeniami hybrydowymi.
Znaczną część tych deklaracji stanowią także zapowiedzi zakupów broni.
Tutaj padają głównie nazwy programów lub typów broni: czołgów Abrams i K2, bojowych wozów piechoty Borsuk, systemów artyleryjskich czy samolotów takich jak F-35 i FA-50.
Prawo i Sprawiedliwość zapowiada także kontynuację programów obrony powietrznej oraz rozbudowy sił morskich, a także znaczny udział krajowego przemysłu w programach zbrojeniowych. Nie padają tu jednak liczby – te znajdziemy we wcześniejszej, poświęconej dotychczasowym osiągnięciom części programu. Tam wymienia się liczby zarówno sprzętu już zakupionego, zamówionego lub takiego który (jak śmigłowce) dopiero zamierza się pozyskać.
Nie jest także określone, ile będzie to wszystko kosztować, jak zostanie sfinansowane i jak zamierza się zapewnić kadry dla liczącej ponad 300 tysięcy osób armii – można tylko podejrzewać, że ma to zapewnić polityka prorodzinna.
Znacznie mniej miejsca – zaledwie trzy akapity – poświęcono współpracy sojuszniczej, opisanej dość ogólnikowo. Dla PiS obronność jest wyraźnie sferą ważną, ale jest to obronność wpisująca się w klasyczne kanony państwa narodowego. Ta sfera jest też traktowana jako jeden z filarów wizji Polski jako przyszłego regionalnego mocarstwa.
KO ogłosiło na razie program działań na pierwsze 100 dni, czyli listę pierwszych decyzji do podjęcia po wygranych wyborach. Na pełen program dotyczący obronności trzeba poczekać.
W rozdziale „obrona narodowa” znajduje się siedem postulatów – z czego jeden dotyczy czynności operacyjnych służb specjalnych i policji, a nie obronności. Kolejny mówi o przywróceniu emerytur mundurowych osobom, które je utraciły „z naruszeniem powszechnych norm prawa”.
KO deklaruje także, że wszystkie osoby niesłusznie zwolnione z wojska po 2015 roku będą mogły powrócić do służby. Pojawia się zapowiedź wzmocnienia apolityczności wojska.
Są to postulaty, które mają przede wszystkim znaczenie symboliczne.
Ponadto program zapowiada przeprowadzenie audytu dotychczasowej polityki – zarówno w zakresie awansów, jak i zakupów sprzętu wojskowego. Biorąc pod uwagę dotychczasowy sposób informowania o planach w zakresie obronności – pod względem otwartości i przejrzystości pozostawiający wiele do życzenia, zapowiedź tego rodzaju audytu należy ocenić pozytywnie.
Jeśli chodzi o przyszły kształt armii, zapowiedzi są jedynie dwie. Po pierwsze, przedstawienia programu modernizacji armii w ciągu pierwszych 100 dni rządów. Nie jest przy tym jasne, czy mowa jest o zupełnie nowym programie modernizacji technicznej, czy korekcie już przyjętego.
Jednocześnie KO deklaruje pozyskanie kolejnych sześciu baterii rakiet Patriot. Ta liczba początkowo wzbudziła w kręgach eksperckich wątpliwości i doczekała się doprecyzowania w wypowiedziach Tomasza Siemoniaka na Twitterze – chodzi o ukończenie dostawy już zamówionego sprzętu w ramach drugiej fazy programu „Wisła” (która obejmuje właśnie sześć baterii).
Niestety, w działaniach na pierwsze 100 dni nie określono, które z już realizowanych lub zawartych kontraktów uważa się za warte kontynuacji, a które będą przedmiotem renegocjacji lub innych zmian. Mowa jest także o zakupie „znaczącej liczby śmigłowców” – ale tu ponownie nie jest jasne, o jak dużych zamówieniach mowa. Wspomina się także o zakupach dronów i innych elementów obrony powietrznej. Tutaj ponownie nie padają bardziej szczegółowe deklaracje.
Sama zapowiedź kupowania nowych śmigłowców jest pozytywnym akcentem – te zakupy są pilnie potrzebne. Ale w tej sferze już doszło do pewnych decyzji dotyczących typów i liczby maszyn. Niektóre umowy zostały podpisane, inne są dopiero negocjowane.
O ile wycofanie się z już podpisanych umów może być kłopotliwe i kosztowne, to w przypadku negocjacji pole manewru jest większe – z rozpoczęciem nowego postępowania włącznie. Tutaj możliwe byłoby wskazanie już teraz, które programy będą kontynuowane, a które mogą zostać zmienione. A w sytuacji, w której obecny rząd chce kupić aż 96 samych tylko śmigłowców Apache, dobrze byłoby znać stanowisko odnośnie do tego projektu.
Ostatni z postulatów dotyczy wejścia Polski do tzw. europejskiej tarczy antyrakietowej (European Sky Shield Initiative). Nie jest jednak jasne, w jakiej roli Polska miałaby się w tym programie znaleźć. Jest to bowiem projekt współpracy części państw europejskich (a nie program pod egidą UE czy NATO) dotyczący współpracy w zakresie rozwoju obrony przeciwlotniczej.
Na razie jest to tylko ramowe porozumienie, co może, ale nie musi skutkować wspólnymi zakupami uzbrojenia w przyszłości lub innymi formami współpracy, na przykład przyszłą integracją systemów dowodzenia obroną powietrzną. Brak dookreślenia roli Polski w tym projekcie. Można jednak podejrzewać, że ta propozycja ma znaczenie przede wszystkim wyborcze, pozwala podkreślić wolę współpracy europejskiej w zakresie obronności, zaś po kryzysie wywołanym upadkiem rakiety pod Bydgoszczą sprawy obrony przeciwlotniczej są nośnym medialnie tematem.
To, że na 100 konkretów na pierwsze 100 dni tylko sześć dotyczy obronności, świadczy, że dla tego stronnictwa programowo jest to jedna z wielu sfer aktywności państwa, dla którego w tej wizji ważna jest także współpraca europejska.
Postulaty obronne są także bardziej ogólne niż szereg zapowiedzi dotyczących innych spraw.
Ta koalicja nie opublikowała jednego programu wyborczego. Zamiast tego są trzy odrębne dokumenty. Wspólna lista spraw nie zawiera żadnego odrębnego postulatu dotyczącego obronności, tylko ogólne zdanie we wstępie: „W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę uważamy za konieczne podniesienie potencjału bezpieczeństwa militarnego Polski”.
Natomiast tworzące koalicję PSL i Polska 2050 w swoich programach mają postulaty dotyczące obronności. Polska 2050 deklaruje wzmocnienie i odpolitycznienie armii oraz inwestycje w przemysł zbrojeniowy. Bardziej rozbudowany pod tym względem program PSL wspomina oprócz wzmocnienia armii także o przemyśle – postuluje się w nim lokowanie połowy wydatków na uzbrojenie w krajowych zakładach.
Proponuje się także tworzenie wojsk bezzałogowych jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych.
Sądząc po całokształcie dokumentów programowych, dla Trzeciej Drogi siły zbrojne są wyraźnie znacznie mniej ważnym obszarem niż sprawy społeczne i gospodarcze. Może także świadczyć to o tym, że liderzy partyjni sądzą, że w razie wejścia do koalicyjnego rządu, to inny (silniejszy) partner będzie zajmować się sprawami wojska.
W liczącym 155 punktów programie Lewicy zagadnieniom bezpieczeństwa poświęcono odrębną część. Jednak na siedem zawartych w niej postulatów, większość – aż cztery, dotyczą policji i służb specjalnych. Piąty dotyczy podniesienia wynagrodzeń w służbach mundurowych, a więc także w wojsku. Sił zbrojnych dotyczy wprost jeden punkt. Armia ma być zawodowa, uzupełniana przez ochotniczą rezerwę.
Mowa jest też o potrzebie modernizacji technicznej armii z udziałem rodzimego przemysłu, przeglądzie dotychczasowych programów modernizacyjnych. Ponadto deklaruje się poparcie dla koncepcji utworzenia armii europejskiej. Jest to więc postulat dość ogólny.
Charakterystycznym punktem jest także postulat stworzenia Służby Obrony Cywilnej i budowy modelu odporności społeczeństwa na wzór nordycki, zakładający szeroką partycypację obywatelską, wraz z rozbudową infrastruktury ochronnej.
Jest to jedyny program wyborczy, gdzie mówi się wprost o zagadnieniach obrony cywilnej w konwencjonalnym znaczeniu tego terminu, co należy ocenić jako pozytywny sygnał. Najwyraźniej czerpano z postulatów Razem – program tej partii w zakresie bezpieczeństwa zawierał szereg postulatów dotyczących obrony cywilnej i odporności społecznej.
Dodatkowo spraw obronności dotyczą także postulaty z innego działu – polityki zagranicznej. Jeden mówi o potrzebie głębszej integracji obronnej w ramach Unii Europejskiej. Drugi zaś dotyczy współpracy w zakresie ochrony Bałtyku w tym infrastruktury morskiej.
Widoczne jest więc, że Lewica obronność postrzega w inny sposób. Nie jest dla niej najważniejszy – i w tym przypadku obszerniejsze są postulaty dotyczące proponowanych reform policji. Jednak postulaty obronne, mimo pewnego rozproszenia, są skoncentrowane na szerszym postrzeganiu obronności i odporności niż aspekty ściśle militarne.
Obronność jest przez tę koalicję omawiana względnie obszernie, choć ogólnie. Partia postuluje rozszerzenie dostępu do broni palnej i uważa zwiększenie liczby broni w rękach osób prywatnych oraz zwiększenie liczby strzelnic za sposób na wzmocnienie bezpieczeństwa. Powiela także dość żywotną, choć metodologicznie wątpliwą tezę odnoszącą się do rzekomej małej liczby broni palnej posiadanej w Polsce w porównaniu z innymi państwami – ale to już wątek na odrębny tekst. Ponadto postuluje rozszerzenie oferty szkoleń wojskowych dla osób cywilnych.
Jeśli chodzi o samą armię, w programie mowa jest o zwiększeniu liczebności zarówno armii zawodowej, jak również rezerwistów i żołnierzy wojsk obrony terytorialnej – choć nie wiadomo o ile. Pojawia się znów natomiast powiązanie bezpieczeństwa z posiadaniem broni, gdyż według Konfederacji liczebności armii ma sprzyjać „upowszechnienie etosu posiadacza broni” – czymkolwiek ten etos miałby być. Ponadto partia deklaruje wolę rozbudowy jakościowej armii, w tym poprzez sprzęt obrony powietrznej. Odbiurokratyzowanie struktur i zakupy osobistego wyposażenia żołnierzy traktowane na równi z zakupami sprzętu ciężkiego. Sprawy sojuszy są natomiast przez Konfederację traktowane skrajnie marginalnie.
Konfederacja obronność postrzegana przede wszystkim przez pryzmat posiadania w domu broni palnej, co nie dziwi mając na uwadze linię ideologiczną tego środowiska.
W programie tego ugrupowania sprawy obronności są rozproszone. Pojawia się na przykład postulat „racjonalnej modernizacji polskiej armii” – bez szczegółów, sygnalizuje się jedynie potrzebę wypracowania konsensusu dotyczącego kierunków tych reform. W innym miejscu pojawia się jednak postulat wzmacniania armii „celem osiągnięcia stanu gotowości do samodzielnej obrony Kraju” oraz rozbudowy obywatelskiej gotowości do podjęcia zadań na wypadek różnych form agresji – ponownie bez szczegółów.
W jeszcze innym miejscu pojawia się postulat wejścia Polski do programu „Nuclear Sharing” a więc udziału w odstraszaniu nuklearnym NATO (nie oznacza to posiadania samej broni – ta znajduje się pod kontrolą USA). Ten postulat jest wyraźnie sprzeczny z wcześniej wspomnianym.
Można odnieść wrażenie, że obronność jest na marginesie zainteresowań tego ugrupowania, o czym świadczy zarówno ich ogólnikowość jak i fakt, że zajmują one jedynie kilka akapitów z obszernego programu.
Na zdjęciu: Obchody Święta Wojsk Obrony Terytorialnej w Rzeszowie, 30 września 2023.
Adiunkt w Instytucie Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmuje się problematyką bezpieczeństwa narodowego, w szczególności zagrożeń hybrydowych, militarnych oraz kultury strategicznej Polski. Autor książki "Ewolucja Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1990-2010 w kontekście kultury strategicznej Polski" (2022), stały współpracownik magazynu „Frag Out” członek Polskiego Towarzystwa Bezpieczeństwa Narodowego
Adiunkt w Instytucie Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmuje się problematyką bezpieczeństwa narodowego, w szczególności zagrożeń hybrydowych, militarnych oraz kultury strategicznej Polski. Autor książki "Ewolucja Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1990-2010 w kontekście kultury strategicznej Polski" (2022), stały współpracownik magazynu „Frag Out” członek Polskiego Towarzystwa Bezpieczeństwa Narodowego
Komentarze