Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Państwo Konfederacji to państwo, które się zwinie” – mówiła posłanka Magdalena Biejat (Lewica), kandydatka do Senatu. Podczas wspólnej konferencji w Piotrkowie Trybunalskim z posłanką Anitą Sowińską przedstawiły „Koło Fortuny Konfederacji”, które ma pokazać, dlaczego nie warto głosować na to ugrupowanie.
„Stawką o jaką gramy jest to czy powstanie rząd skrajnej prawicy: antydemokratyczny, antykobiecy, niechętny Unii Europejskiej – czy prodemokratyczny, proeuropejski i prokobiecy, jaki Lewica chce utworzyć. Naszym wrogiem jest Konfederacja, która może stworzyć rząd z PiS” – mówiła Biejat.
„Koło Fortuny”, obracając się, pokazuje różne propozycje Konfederacji i ich możliwe skutki. Wśród pól zamieszczonych na stworzonej przez Lewicę planszy widzimy takie hasła jak m.in. „Likwidacja 500+. Zapomnij o wakacjach z rodziną”, „Możesz bić dziecko, bo to twoja własność” czy „Chcesz iść na grzyby? Zapłać za wstęp do lasu, bo jest sprywatyzowany”.
Anita Sowińska powiedziała: „Grając w grę Konfederacji, niezależnie jak zakręcimy, to przegramy”.
Grupa Wschód chce zachęcić kobiety do głosowania w wyborach. „Nie będziemy dalej patrzeć jak starsi panowie decydują za nas. Głos kobiet i dziewczyn musi wreszcie być usłyszany, bo to my stanowimy 52% społeczeństwa”- mówią aktywistki.
Opublikowały spot, który będzie wyświetlany w Warszawie, na ekranie, który był wcześniej licznikiem długu publicznego. Film jest dostępny również w mediach społecznościowych. Widzimy w nim kobiety, które słuchają wypowiedzi polityków prawicy. Słychać słowa Jarosława Kaczyńskiego o „dawaniu w szyję”, Janusza Korwina-Mikkego o tym, że kobieta jest „czymś pośrednim między mężczyzną a dzieckiem” czy powtarzane zdania o „rzekomym piekle kobiet”.
W pewnym momencie głosy (głównie męskie, choć na początku pojawia się również Elżbieta Witek, zapewniająca, że rząd PiS „stawia kobiety na piedestale”) milkną. Widzimy grupę kobiet, które wymownie przykładają sobie do ust środkowy palec.
„Cicho już byłyśmy”- to hasło kampanii.
„W kolejnych dniach aktywistki z inicjatywy WSCHÓD ruszą w trasę po Polsce, by zmotywować jak najwięcej nieprzekonanych kobiet do pójścia do urn” – zapowiadają aktywistki.
Opozycja po niedzielnym Marszu mówi o milionie uczestników i nadziei na lepszą Polskę. W mediach rządowych gorączka: co powiedzieć, żeby udowodnić, że marsz Tuskowi nie wyszedł.
Marsz Miliona Serc to jeden z najważniejszych medialnych tematów poniedziałku. „Jestem przekonany, że było około miliona ludzi. To był niekończący się tłum” – mówił w RMF FM europoseł PO, Bartosz Arłukowicz. „Ten marsz zresztą też był wczoraj historyczny. Czułem dumę, podobną jak w '89 roku, kiedy miałem 18 lat”.
Anna Mierzyńska w OKO.press wyliczyła – używając tych samych narzędzi co podczas marszu 4 czerwca – że w Warszawie rzeczywiście mogło się spotkać ponad milion osób.
O milionie mówi również warszawski ratusz. Politycy prawicy i media rządowe wolą jednak powoływać się na szacunki policji, według których w Marszu Miliona Serc pojawiło się 100 tys. osób. To jednak nieoficjalne dane, które podała Polska Agencja Prasowa w niedzielę tuż po rozpoczęciu marszu, kiedy tłum dopiero zbierał się przy Rondzie Dmowskiego.
O rzekomych „100 tysiącach” mówił m.in. Jacek Sasin, minister aktywów państwowych.
„Jak smakuje porażka?” – pyta go w porannej rozmowie Radia Zet Bogdan Rymanowski.
Sasin odpowiada: „To trzeba Donalda Tuska zapytać po wczorajszym marszu, który okazał się niewypałem. Zamiast miliona przyszło gdzieś około 100 tysięcy osób. Wszyscy są co do tego zgodni”. Później ciągnął: „Były szumne zapowiedzi, a było mniej uczestników niż 4 czerwca, Z informacji, które udało mi się pozyskać, było 100 tysięcy uczestników. Nawet niemieckie media tak podają. Na przykład Die Zeit, a to chyba wiarygodne źródło”.
Nie dodaje jednak, że Die Zeit oparło się na przedwczesnych i nieoficjalnych szacunkach policji, opublikowanych przez PAP.
Na argument Rymanowskiego, że nawet jeśli w Marszu szło tylko 100 tysięcy osób, to i tak opozycja frekwencyjnie wygrywa z konwencją PiS w katowickim Spodku, Sasin odpiera: „Nie rywalizowaliśmy na frekwencję”.
Czytając jednak poranną publicystykę prorządową, można odnieść wrażenie, że rywalizacja jednak była. Michał Karnowski w swoim tekście dla wpolityce dowodzi: „Prawo i Sprawiedliwość nie tylko odpowiedziało na drugi marsz Tuska ale też starcie to wygrało. Katowicki Spodek był wypełniony bo brzegi ludźmi pełnymi energii, zmotywowanymi. Na marszu Tuska też tacy byli ale było ich wyraźnie mniej niż w czerwcu, a całość sprawiła wrażenie spadku poziomu mobilizacji obozu opozycyjnego” (pisownia oryginalna).
Dalej Karnowski podsumowuje: „W ten weekend nic nie poszło po myśli Tuska”.
O frekwencji rozmawiają o poranku Katarzyna Gójska z radiowej Jedynki i Antoni Macierewicz. Nie chodzi jednak o frekwencję na Marszu Miliona Serc – ten jest wspomniany zaledwie w jednym zdaniu na początku rozmowy. Chodzi o wielki sukces konwencji PiS.
„Była to największa konwencja w historii Polski!” – obwieszcza Antoni Macierewicz.
Prowadzony przez Magdalenę Ogórek poranny program TVP Info „Minęła 8” rozpoczął się od nagrań z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w Katowicach. Ogórek zapowiedziała materiał, wyjaśniając, że prezes „racjonalnie wytłumaczył”, dlaczego „takie czy inne reformy” były możliwe za rządów PiS, a nie były możliwe wcześniej.
Po wysłuchaniu nagrania: rozmowa. Na razie tylko z posłanką PiS Lidią Burzyńską, której wystąpienie prezesa również się bardzo podobało. Po kilku minutach można przejść do pytań do opozycji. Po drugiej stronie stołu siedzi Grzegorz Napieralski (KO), ale nie słyszy pytania o Marsz Miliona Serc. Magdalena Ogórek dopytuje go o wystąpienie Kaczyńskiego.
„Widać, że to wystąpienie było zmieniane po tym, co działo się w Warszawie” – odpowiada Napieralski. „Prawie milion (a niektórzy mówią, że ponad milion) ludzi było na ulicach przeciwko rządom PiS” – dodaje.
Magdalena Ogórek w te szacunki nie wierzy. „To chyba tylko według ratusza”- odpiera i przypomina policyjne wyliczenia o 100 tysiącach.
„Najmniejsze szacunki mówią o 700 tys., a największe o 1,2 mln” – reaguje Napieralski, ale więcej o Marszu powiedzieć nie może, zostaje zakrzyczany przez prowadzącą.
Wątek się urywa, bo premier Morawiecki dotarł do Wadowic i TVP Info prezentuje relację na żywo ze spożywania kremówek.
Dla kontrastu: rozmowa Konrada Piaseckiego w TVN24 z Robertem Biedroniem, wiceprzewodniczącym Lewicy. Pojawia się oczywiście wątek frekwencji i deklaracja, że uczestników był milion.
„Marsz nas wszystkich wzmocni” – mówi Biedroń. „Milion ludzi zobaczyło, że nie są sami z tym draństwem, które wyprawia PiS. To ważny moment dla opozycji. Deklarujemy, że opozycja stworzy wspólny rząd” – dodaje.
Na pytanie, czy cały „splendor” po Marszu nie spłynie wyłącznie na KO, Biedroń odpowiada: „Splendor spłynie na nas wszystkich. Wszyscy podzieliliśmy się odpowiedzialnością. Nie tylko za Marsz, ale za przyszłość Polski”.
Premier Morawiecki przyjechał w poniedziałkowy poranek do Wadowic. W programie wizyty: zjedzenie kremówki oraz złożenie kwiatów pod pomnikiem Jana Pawła II. Morawiecki mówił:
„Jan Paweł II to najwybitniejsza postać w historii świata. Wpłynął na losy świata swoją miłością i misją. To on zmieniał narody, to jemu zawdzięczamy wolność w Polsce. To dzięki niemu powstała Solidarność, ruch który doprowadził nasz kraj do wolności”.
Prawo i Sprawiedliwość zaczyna nowy tydzień od nowego spotu. Tym razem na tapecie: wiek emerytalny.
W tle słyszymy dramatyczną muzykę i głos premiera Mateusza Morawieckiego. Już w drugiej sekundzie widzimy uśmiechniętego Donalda Tuska i wielką czerwoną cyfrę: 67.
„67 to liczba hańby Donalda Tuska. Bez żadnych skrupułów podniósł wiek Polakom wiek emerytalny do 67 lat” – mówi Morawiecki. "O 7 lat dłuższa praca dla kobiet, a gdy PiS ogłosiło, że to zmieni, PO udowadniała na wszystkie sposoby, że to niemożliwe i szkodliwe.
Powiedzcie wreszcie prawdę Polakom, że przebieracie nogami w miejscu, by przywrócić wyższy wiek emerytalny.
My dajemy Polakom wolny wybór zamiast dyktatu Tuska. Stop 67. Stop Tusk. Jednym prostym sposobem można go powstrzymać 15 października, głosując w referendum i głosując na PiS" – słyszymy.
Spot PiS nawiązuje do jednego z czterech pytań referendalnych: „Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?”.
Politycy i polityczki KO wielokrotnie podkreślali w trakcie kampanii, że nie planują podwyższenia wieku emerytalnego.
Paulina Pacuła wyjaśniała w OKO.press, że w kwietniu 2012 roku rząd PO-PSL zdecydował o podniesieniu wieku emerytalnego z 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn do 67 lat dla wszystkich.
Zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn było podyktowane dwoma przesłankami. Po pierwsze, kobiety żyją dłużej od mężczyzn. Po drugie: ze względu na patriarchalne przyzwyczajenia mniej zarabiają, co sprawia, że są bardziej zagrożone ubóstwem emerytalnym.
PiS do wyborów w 2015 roku poszedł m.in. z obietnicą przywrócenia dawnego wieku emerytalnego i wygrał. Jak obiecał, tak zrobił, nie troszcząc się o konsekwencje. Jednocześnie wszystkie szacunki wskazują, że system emerytalny będzie wymagał reformy.
W rekomendacjach krajowych w ramach Europejskiego Semestru, czyli okresowej ewaluacji polityk publicznych w państwach członkowskich, Komisja Europejska zwraca uwagę na to, że utrzymanie tak niskiego poziomu wieku emerytalnego będzie prowadziło do nędzy seniorów. Doprowadzi też do konieczności zwiększenia wydatków w budżetowych na emerytury aż o 6,7 proc. PKB do 2070 roku.
W rekomendacji krajowej na rok 2023 nie pada zalecenie podniesienia wieku emerytalnego w Polsce. Jednak już w Krajowym Planie Odbudowy, znalazły się kamienie milowe 67 i 68 dotyczące podnoszenia efektywnego wieku emerytalnego.
Jak wyjaśniała Paulina Pacuła, nie chodzi tu o zmianę wieku przechodzenia na emeryturę. Chodzi o podejmowanie szeregu działań, które miałyby zachęcać seniorów do jak najdłuższej aktywności zawodowej, np. poprzez wprowadzanie zachęt podatkowych (np. zwolnień z podatku dochodowego), czy rozmaitych form aktywizacji zawodowej osób starszych.
Zgodnie z KPO, rząd powinien do końca 2024 roku przedstawić raport o skuteczności tego rodzaju działań.