Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Żadna uczciwa osoba, żaden uczciwy Polak czy Polka, nie będą musieli już bać się władzy” – mówił na finiszu kampanii Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej. Jednego wieczoru szef KO odwiedził Płońsk na Mazowszu oraz Olsztynek i Morąg na Warmii i Mazurach.
Do ostatnich minut przed północą i końcem kampanii lider Koalicji Obywatelskiej spotykał się jeszcze z wyborcami. Po północy 14 października zaczyna się cisza wyborcza i wszelka agitacja – zarówno w terenie, jak i w mediach, jest już zabroniona.
W piątek 13 października późnym wieczorem Donald Tusk odbył jeszcze trzy ostatnie spotkania z wyborcami: odwiedził Płońsk na Mazowszu oraz Olsztynek i Morąg na Warmii i Mazurach.
W Płońsku Tusk poruszył temat bezpieczeństwa.
„Jadąc do was czytałem coś, co wygląda jak jakiś ponury żart. To informacja o tym, że wojsko nie ma w tej chwili pieniędzy na wypłaty. Pieniądze zostały wydane na partyjne pikniki, które miały pomóc PiS-owi w utrzymaniu władzy”.
Tusk odniósł się tym samym do sprawy ujawnionej w piątek 13 października przez Onet. Portal donosił o tym, że minister obrony Mariusz Błaszczak chwalił się, że przyznał żołnierzom sowite dodatki za służbę przy wschodniej granicy, a tymczasem do dziś wielu żołnierzy tych pieniędzy nie dostało.
Tusk wspomniał też o dymisjach dwóch najwyższych rangą dowódców polskiej armii, do których doszło w poniedziałek 10 października. Powodem miał być konflikt z ministrem sprawiedliwości Mariuszem Błaszczakiem, który chciał zrzucić na jednego z nich odpowiedzialność za aferę z rosyjską rakietą, która w grudniu 2022 roku spadła w Przewodowie pod Bydgoszczą.
Tusk wytknął politykom PiS hipokryzję.
„Błaszczak i Morawiecki fotografowali się na tle polskich mundurów, chociaż kilka miesięcy temu potrafili na te mundur napluć, zwalając na żołnierzy winę za własne zaniedbania, własne tchórzostwo i brak odpowiedzialności” – powiedział.
Lider KO podkreślił, że kwestia bezpieczeństwa jest teraz szczególnie ważna. Nie tylko ze względu na wojnę w Ukrainie, ale też to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie.
Tusk szybko przeskoczył do tematu afery wizowej.
„Premier Morawiecki ma czelność straszyć nas terrorystami, a sam wpuścił do Polski 250 tysięcy ludzi z Afryki i z Azji sprzedając polskie wizy” – powiedział.
Donald Tusk po raz kolejny przesadził z liczbami. Jak już weryfikowaliśmy w OKO.press, lider KO podaje liczbę wydanych zezwoleń na pracę, a ta nie jest równa liczbie wydanych wiz, które uprawniły osoby z zezwoleniem na pracę do wjazdu. Tłumaczyliśmy to w OKO.press kilkukrotnie, m.in. w tym tekście.
„15 października będziemy głosowali za bezpieczeństwem naszej ojczyzny, za sprawną armią, za godnością polskiego munduru, za bezpieczeństwem przed terroryzmem. 15 października zagłosujemy za bezpieczną Polską, albo za chaosem i handlem wizami”.
Około godziny później Tusk pojawił się w Olsztynku na Warmii i Mazurach.
W krótkim wystąpieniu podkreślił, że „Polki i Polacy są cierpliwi”, ale PiS swoimi rządami przekroczył wszelkie granice.
„Naród polski był długi czas cierpliwy, ale w pewnym momencie ta cierpliwość się wyczerpała. Bo my jako naród jesteśmy ludźmi cierpliwymi, ale jeśli ktoś naprawdę przesadzi, jeśli ktoś już tak manifestacyjnie robi złe rzeczy, kradnie bez żadnego wstydu, to Polki Polacy tracą cierpliwość"
„Jesteśmy w stanie naprawdę dużo wytrzymać, ale oni przekroczyli wszystkie granice” – powiedział Donald Tusk.
„Nikt w Polsce nie może już udawać w Polsce, że to zło nie jest złem” – podkreślił.
„Jestem przekonany, że wszystkie Polki i Polacy, którzy mają otwarte oczy, otwarte umysły, otwarte serca, przyzwoitość i patriotyzm, w niedzielę zagłosują na Koalicję Obywatelską, a w poniedziałek Polska będzie wolna od PiS-u” – powiedział Donald Tusk w ostatnich minutach kampanii.
Lider KO podziękował też całemu sztabowi wyborczemu Koalicji Obywatelskiej, szczególnie szefowi sztabu Janowi Grabcowi oraz posłowi Marcinowi Kierwińskiemu.
Jarosław Kaczyński w ostatnich chwilach kampanii dojechał do miejscowości Gózd na Mazowszu. Podczas swojego wystąpienia mówił m.in. o Centralnym Porcie Komunikacyjnym.
"Nie było tego wszystkiego, co jest do tego potrzebne w sensie fizycznym: wielkiego portu lotniczego, sprawnych połączeń, odpowiedniej infrastruktury. Powiedzieliśmy: w 2023 roku będzie wbita pierwsza łopata, zakończony proces wykupu. Idziemy w tym kierunku” – zapowiedział.
Poruszył również temat bezrobocia – często wykorzystywany w kampanii PiS.
„Byliśmy na poziomie 14,4 procent. Nie tak daleko stąd jest Szydłowiec. Tam było 30 proc. bezrobotnych. Ciągle jest ich za dużo. Ale dla nas to, że punktowo jest bezrobocie w Polsce, to jest wyzwanie. W kolejnych latach, jeśli będziemy rządzić w Polsce, będziemy mogli się z tym wyzwaniem uporać. Praca jest, mamy rekord w naszych dziejach, jeśli chodzi o liczbę osób zatrudnionych – ponad 17 mln. Płace wzrosły, ceny nie idą już w górę – tylko przez cztery miesiące inflacja była wyższa niż wzrost płac. Ludzie nie tracili. Inflacja jest złem, z którym trzeba walczyć. Ale na jesieni mówiłem: nie możemy z inflacją walczyć ostro, bo to doprowadzi do spadku PKB. To był rozsądny punkt widzenia. Mamy inflację na rozsądnym poziomie”.
O tym, jak wygląda realny poziom inflacji i jakie będą tego skutki pisaliśmy w OKO.press:
Przeczytaj także:
Kaczyński kontynuował, stosując dobrze znane już chwyty:
„Nie ulegamy naciskom- także zewnętrznym. Polacy rządzą sami. Nikt inny z Moskwy i Brukseli nami nie rządzi. Ciągle wmawiają nam, że chcemy wyjść z UE. To jest nieprawda. Chcemy Unii, ale suwerennych państw” – mówił. „Tusk odbierze nam prawo do bycia suwerennym państwem"- ostrzegał.
Pod koniec swojego wystąpienia wspomniał swojego brata, Lecha Kaczyńskiego. Tłum odpowiedział: „Pamiętamy”.
„PiS na pewno straci samodzielną władzę. Nie dlatego, że pokona go KO. Kaczyński przegra, bo spada polaryzacja. Tusk, który tchnął życie w opozycję, także na tym traci, ale przynajmniej wyciąga wnioski. Cieszmy się demokratyczną chwilą, wbrew piskom zmęczonych autokratów” – pisze redaktor naczelny OKO.press Piotr Pacewicz.
Zapraszamy do lektury ostatniej przed ciszą wyborczą notatki z kampanii:
Przeczytaj także:
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina został odwołany ze stanowiska. Do dymisji doszło po jego wypowiedzi, która padła na antenie RMF FM.
Jasina powiedział, że „za granicą będą komisje, które nie zliczą głosów na czas”.
O swojej dymisji Łukasz Jasina poinformował we wpisie na portalu X (wcześniej Twitter).
„Drodzy państwo. Rzecznik prasowy to saper a każdego sapera może wysadzić mina. Kończąc obowiązki Rzecznika MSZ — dziękuję wszystkim. Dobranoc i do usłyszenia” – napisał.
Najkorzystniejszy dla notowań PiS i Konfederacji był sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM, najlepszy dla opozycji – Kantar dla TVN. Reszta wiarygodnych sondaży pokazuje wynik w okolicach remisu. Z tego krajobrazu wyłania się wynik bliski remisu
Nasze omówienie zaczniemy od badania Kantar dla TVN, ukończonego w czwartek 12 października. Nie dlatego, że jest najkorzystniejszy dla opozycji, ale z tego powodu, że ten konkretny pomiar po pierwsze został wykonany na wyższej niż zwykle próbie (1702 osoby), a po drugie, zasłużył sobie na pole position niezwykłe trafionym badaniem w 2019 roku. Wtedy również ukończony tuż przed ciszą wyborczą sondaż (i również na większej niż zazwyczaj próbie), przewidział wynik wyborów w punkt – różnice w poparciu dla partii w badaniu i wyborach nie przekraczały 1 pkt. proc.
Gdyby i tym razem Kantar trafił, wynik 15 października byłby następujący:
Taki rozkład poparcia z całą pewnością dałby większość opozycji, a przeliczenia głosów na mandaty wahają się od ok. 240 do ok. 250 dla koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.
Większość sondaży podaje jednak wyniki, które prognozują rozkład poparcia oznaczający wynik w mandatach w okolicach remisu. Większość z nich daje małą przewagę koalicji PiS i Konfederacji, ale przy tak zaciętym wyścigu nawet 1 punkt procentowy w jedną lub drugą stronę może dać zmianę mandatowych zwycięzców. Dlatego sensowniej jest po prostu mówić o remisie, czy też prognozy, która mieści się w zapożyczonym z wyborów USA określeniu „too close ta call” – wyniki są zbyt blisko siebie, by wskazać zwycięzcę.
Remis w sensie ścisłym – 230 mandatów dla opozycji, 229 mandatów dla PiS i Konfederacji (i 1 mandat Mniejszości Niemieckiej) – prognozuje ukończony w czwartek 12 października sondaż pracowni Pollster dla „Super Expressu”. Jego wynik jest następujący;
Warto zwrócić szczególną uwagę również na sondaż IBRiS dla Polsat News, również ukończony tak jak Kantar 12 października i również przeprowadzony na dużej próbie – 1921 osób. Wynik wyborczy wg tego sondażu (czyli w tym wypadku po rozłożeniu proporcjonalnym 7,5 proc. niezdecydowanych) byłby następujący:
Taki rozkład poparcia dałby prawdopodobnie minimalną przewagę w mandatach koalicji PiS i Konfederacji.
Poważne badania dające nadzieję PiS i Konfederacji są dwa: Estymatora dla tygodnika „Do Rzeczy” oraz Ipsosa dla... OKO.press i TOK FM.
Zacznijmy od Estymatora, ponieważ został ukończony później – 11 października. Prognoza wyniku wyborczego jest w nim następująca:
Taki wynik wyborczy dałby koalicji PiS-Konfederacja ok. 240 mandatów w przyszłym Sejmie, głównie ze względu na wyższe niż w innych badaniach notowania Konfederacji.
Ipsos dla OKO.press i TOK FM został ukończony najwcześniej ze wszystkich omawianych sondaży, bo we wtorek 10 października i prawie w ogóle nie uwzględniał np. efektu debaty wyborczej w TVP – po jej zakończeniu przeprowadzono tylko 10 proc. ankiet. Wynik wyborczy wyłaniający się z naszego sondażu byłby następujący:
W mandatach to niemal dokładne odwrócenie sondażu Kantara i ok. 250 mandatów dla koalicji PiS i Konfederacja.
Z tego badawczego miszmaszu można wysnuć kilka w miarę pewnych wniosków:
Jeśli dotarliście do tego miejsca, specjalnie dla was niespodzianka: sondaż CBOS, którego wyników tu nie podajemy z powodu astronomicznej liczby niezdecydowanych, prognozuje w swoim ostatnim przed wyborami badaniu poparcie dla PiS o 10 pkt. proc. niższe niż w analogicznym sondażu w 2019 roku. Co sytuowałoby wynik wyborczy Prawa i Sprawiedliwości w okolicach wyniku sondażu Kantar dla TVN.