Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Dziennikarze Interii zapytali przedstawicieli partii opozycyjnych, które mają stworzyć rząd, o przyszłość zakazu handlu w niedziele. Koalicja Obywatelska zapisała zniesienie zakazu w swoim planie na 100 pierwszych dni rządu, Trzecia Droga ten pomysł popiera (Hołownia: „Zniesiemy absurdalny zakaz handlu w niedzielę. Wprowadzimy dwie niedziele handlowe w miesiącu”), a Lewica się od niego nie odcina.
Co politycy uważają o zakazie handlu w niedziele?
Urszula Pasławska z PSL podkreśliła w rozmowie z Interią, że część osób zagłosowała na Trzecią Drogę oczekując realizacji tego postulatu. „Możemy zakładać, że ten pomysł ma ogromne szanse powodzenia” – odpowiedziała.
„To ważna sprawa dla Polaków, bo ponad połowa obywateli chce robić zakupy w niedziele” – mówił Arkadiusz Marchewka, poseł Platformy Obywatelskiej. „Chcemy znaleźć odpowiedni balans, pozwolić ludziom robić zakupy w niedziele, a jednocześnie stworzyć pracownikom warunki, które zagwarantują im przynajmniej dwie wolne niedziele w miesiącu. Z drugiej strony za niedziele, które przepracują, otrzymają wyższe wynagrodzenie. Ponadto pracodawca musiałby zagwarantować pracownikowi odpoczynek przynajmniej w dwie niedziele w miesiące” – zaznaczył.
„Gdybyśmy mieli podejmować decyzję dotyczącą powrotu do stanu poprzedniego, musi to być takie rozwiązanie, które dla osób pracujących w niedziele będzie korzystne. Tego dnia stawka musi być zasadniczo wyższa” – dodała Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy. Podkreśliła jednak, że nie jest to priorytetowy problem. Najważniejsze będzie m.in. odblokowanie KPO, ustanowienie budżetu na przyszły rok, a także decyzje związane z ochroną zdrowia, edukacją czy zabezpieczeniem socjalnym.
Jak już informowaliśmy w OKO.press, Donald Tusk w ma jechać w przyszłym tygodniu do Brukseli w sprawie zablokowanych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Już w trakcie kampanii zapowiadał, że „dzień po wygranych wyborach” zajmie się funduszami z KPO.
„Spotka się z przewódcami europejskich państw. To normalne, że od pierwszego dnia robimy wszystko, żeby pozycja Polski na arenie międzynarodowej wróciła na należne miejsce” – zapowiedział Borys Budka (KO).
Jak informuje radio RMF FM, Tusk został zaproszony do Brukseli jako szef Platformy Obywatelskiej, członek EPL. Sprawy KPO nie uda mu się najprawdopodobniej rozwiązać – mówią rozmówcy RMF FM w KE. Brukseli nie wystarczą deklaracje Tuska i będzie czekać na powołanie nowego rządu oraz stosowne reformy.
KE zapowiada oczywiście gotowość do rozmów z nowymi władzami. Inicjatywa jest przez cały czas po stronie Polski – usłyszała w KE dziennikarka RMF FM.
KPO to 158,5 mld zł, w tym 106,9 mld zł w postaci dotacji i 51,6 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek. Aby je dostać, Polska musi spełnić tzw. kamienie milowe. W sumie jest ich 283. Warunkiem otrzymania pierwszej transzy, Polska zobowiązała się do spełnienia 37 warunków. W tym, przede wszystkim, dokonać zmian w sprawie sądownictwa.
Po pierwszej rezygnacji w radzie nadzorczej Orlenu padają pytania o przyszłość Daniela Objatka. Prezes spółki ma obecnie „szukać parasola ochronnego wśród polityków dzisiejszej jeszcze opozycji”.
„Spółka informuje, że Pan Michał Klimaszewski złożył 20 października 2023 roku rezygnację z funkcji Członka Rady Nadzorczej Spółki” – poinformował Orlen. Klimaszewski to prawnik, doktor nauk prawnych, adiunkt w Katedrze Nauki Administracji i Ochrony Środowiska na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nie podano, jaki jest powód odejścia Klimaszewskiego z rady nadzorczej Orlenu, w której zasiadał od 2019 roku. Kadencja kończy się dopiero za trzy lata.
Jest to pierwsza rezygnacja na wysokim stanowisku w spółce, która naturalnie rodzi pytania o przyszłość Daniela Obajtka, prezesa Orlenu.
Pół roku temu jednak Daniel Obajtek zapowiadał, że zrezygnuje ze stanowiska, jeśli wybory wygra opozycja. „Nie będę przenosił chorych planów, które doprowadzą do katastrofy tego kraju, więc trudno, żebym to firmował. Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i mam swoją godność” – powiedział w RMF FM. „Nie jestem bezpartyjnym fachowcem, jak to, co poniektórzy, wchodząc do pewnych spółek, od razu uważają, że są bezpartyjnymi fachowcami. Mam tę odwagę powiedzieć: jestem menedżerem, zarządzam firmą, bliżej mi jest do biznesu, ale jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości i nie boję się tego powiedzieć ani nie będę tego ukrywał” – dodał w wywiadzie.
Na razie jednak — choć od wyborów minęło dopiero kilka dni — nic nie wskazuje na to, że prezes Orlenu chce zrezygnować ze stanowiska.
Izabela Leszczyna (KO) mówiła w „Jeden na jeden” w TVN24: „Podobno nawet szuka parasola ochronnego wśród polityków dzisiejszej jeszcze opozycji. W przyszłym rządzie szuka pomocy, z tego, co wiem, ale naprawdę traci czas. Wykonuje różne telefony do różnych ważnych polityków, mówiąc, że on naprawdę jest bardzo dobrym menedżerem”.
Money.pl informuje, że odwołanie Obajtka to jedna z pierwszych decyzji, jakie Koalicja Obywatelska podejmie po przejęciu władzy.
„Usunięcie Daniela Obajtka z zarządu Orlenu – dzięki zmianom dokonanym przez rząd PiS w statucie spółki – będzie proste i szybkie. Wystarczy jeden podpis nowego ministra odpowiedzialnego za nadzór właścicielski nad tą spółką” – podaje money.pl. Co więcej, KO chce sprawdzić, czy Obajtek nie działał na szkodę spółki. Jeśli nowemu rządowi uda się wykazać, że prezes zaszkodził Orlenowi, Daniel Obajtek pożegna się z niemal milionową odprawą.
Poseł KO Cezary Tomczyk wyliczał decyzje, z których Obajtek musi się wytłumaczyć: fuzja Lotosu z Orlenem, sprzedaż Rafinerii Gdańskiej Saudi Aramco, manipulacje marżami na paliwa czy obejście ustawy kominowej, ograniczającej zarobki w państwach spółkach.
Jak zauważa „Wyborcza”, Michał Klimaszewski przestanie zasiadać w radzie nadzorczej 31 października — w tym samym dniu, w którym Orlen ogłosi sprawozdanie finansowe za trzeci kwartał. Gazeta podkreśla, że inwestorzy czekają na tę publikację — pokaże ona, ile Orlen kosztowało obniżanie cen paliw w trakcie kampanii wyborczej.
O końcu „przedwyborczego cudu” pisał w OKO.press Marcel Wandas:
W swoim artykule cytuje informację przekazaną przez Politykę Insight: „Według naszych informacji prezes Orlenu Daniel Obajtek miał przekazać partnerom biznesowym, że nadzwyczajna sytuacja na polskim rynku utrzyma się do dnia wyborów (15 października)”.
Podwyżka po wyborach już się powoli zaczyna. Już w poniedziałek po wyborach ceny benzyny i diesla na niektórych stacjach skoczyły z 5,99 na ponad 6 zł. Eksperci z portalu e-petrol.pl szacują, że pod koniec miesiąca na stacjach benzynowych zobaczymy następujące ceny: „6,05-6,18 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,08-6,20 zł/l, a dla LPG 3,08-3,16 zł/l”.
Zapowiadają również: „Paliwa z pewnością będą drożeć, bo tak dużej dysproporcji względem notowań produktów naftowych w Europie nie da się utrzymywać w nieskończoność, ale będzie to proces rozciągnięty w czasie (...) Przewidywania co do kierunku zmian cen na rynku paliw w Polsce zaczynają się już materializować w hurtowych cennikach rafinerii, gdzie w ostatnich dniach dominowały podwyżki. Dynamika zmian nie jest co prawda duża, ale kierunek jest jeden – w górę ”.
Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot w TVN24 stwierdził, że „wszystkie okoliczności” wskazują na to, że pierwsze posiedzenie Sejmu odbędzie się 13 lub 14 listopada 2023 roku.
„To już decyzja pana prezydenta. Nic nie będzie na pewno przeciągane, bo są na to określone ramy. Będzie to robione w takim samym trybie i tempie, jak przy poprzednich zmianach rządów” – mówił Szrot.
Przypomnijmy, że Konstytucja w żaden sposób nie reguluje tego, komu prezydent powinien powierzyć misję formowania rządu. W tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym może wskazać zupełnie dowolną osobę. Jak to wygląda później, kiedy opozycja będzie mogła stworzyć rząd?
W OKO.press pisał o tym Michał Danielewski:
„Unia Europejska razem z tworzącym się nowym rządem chce pozbawić Polaków prawa do decydowania, jakimi samochodami chcą jeździć. Chce odebrać Polakom wolność decydowania, czy chcą jeździć samochodami z silnikiem spalinowym, z silnikiem diesla, silnikiem benzynowym, czy też mają kupować jedynie samochody z silnikiem elektrycznym” – mówił Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej, pierwszy raz po wyborach parlamentarnych.
Przypomnijmy, że od 2035 roku nie zarejestrujemy już nowego auta spalinowego. Wciąż będzie można jednak rejestrować używane auta z napędem benzynowym lub dieslem i poruszać się nimi po europejskich drogach. Chodzi o to, by w 2050 już ich praktycznie nie było.
Pisaliśmy o tym tutaj.
„Sprzeciwiałem się szaleństwu polityki Unii Europejskiej, która uderza w podstawowe interesy i prawa Polaków, która ogranicza wolność Polaków w zakresie ich decyzji co do mobilności i prowadzi do wykluczenia komunikacyjnego. Polsce grozi wielka katastrofa, armagedon. Nie możemy się na to zgodzić”.
Ziobro stwierdził, że jako prokurator generalny i minister sprawiedliwości, skieruje wniosek do polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który jest „sądem ostatniego słowa”.
„Ma bronić polskiej Konstytucji, ale bronić też interesów Polaków”.