Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Wiadomości” TVP próbują pomóc Morawieckiemu: „Kosiniak-Kamysz na razie mówi «nie» koalicji z PiS. Premier dał jasny sygnał, że jego formacja jest otwarta na rozmowy o współpracy”
To było pierwszy wydanie „Wiadomości” po wyborach 15 października 2023. Były w nim zaskakujące momenty – jak uśmiech umykającego rzecznika PiS (o tym niżej). I sporo dobrze znanej antyimigranckiej propagandy. Przede wszystkim jednak „Wiadomości” pokazują, że nie pogodziły się z wyborczą porażką PiS i szukają koalicjanta dla partii Kaczyńskiego.
„Partią, która zdobyła największe poparcie, jest Prawo i Sprawiedliwość” – zaczęła prowadząca Marta Kielczyk. „Czwarte zwycięstwo” – wykrzykuje Jarosław Kaczyński, a tłum odkrzykuje: „Dziękujemy!” „Wiadomości” pokazują falujące biało-czerwone chorągiewki. Jednak melodia grana na smyczkach jest raczej smutnawa niż triumfalistyczna.
Przypomnijmy: już od niedzielnego wieczora było wiadomo, że PiS nie ma szans na większość, która pozwoliłaby mu utworzyć rząd.
Program TVP przyznaje: „Opozycja ma szansę na rządzenie”. Natychmiast po tych słowach dodaje jednak, że PiS odniósł zwycięstwo po raz czwarty z rzędu (co jest prawdą).
„Wiadomości” podkreślają, że frekwencja jest rekordowa. I tu pojawia się niespodziewany gość”: Rafał Bochenek. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, jedna z twarzy kampanii PiS, po niedzielnych exit pollach milczał przez niemal całą dobę. Zwykle aktywny, teraz zapadł się pod ziemię, podobnie jak większość ważnych polityków PiS.
Tymczasem „Wiadomości” pokazały uśmiech Bochenka. „Czekamy na wyniki” – powiedział rzecznik PiS i czmychnął. Ujęcie trwało ułamki sekund.
„Wygrana w wyborach to za mało, by Prawo i Sprawiedliwość mogło jak dotąd samodzielnie rządzić. Stąd opozycyjne wzmożenie” – stwierdzają „Wiadomości”. Jest też komentarz eksperta. Prof. Henryk Domański mówi: „Nie ma partii, która się nazywa w Polsce opozycja. Mamy trzy partie, które byłyby ewentualnie skłonne wejść w tego typu koalicję. Tak więc opozycja nie wygrała”.
Kaczyński: „Musimy mieć nadzieję i musimy wierzyć. Niezależnie od tego, czy będziemy przy władzy, czy w opozycji, to ten projekt na różne sposoby będziemy realizować i nie pozwolimy, by Polskę zdradzono”.
U Kaczyńskiego jest więcej wahania i niepewności niż u twórców „Wiadomości”. Gdyby nawet Andrzej Duda miał inny pomysł, to program TVP przypomina mu, że misję tworzenia rządu powinien powierzyć zwycięzcy, czyli PiS-owi.
Najbardziej niesamowite momenty powyborczych „Wiadomości”? Te, gdy cytowani są liderzy opozycji. Słyszymy kilka zdań, bez przerywania, bez złośliwego komentarza. To się dotąd nie zdarzało.
A w poniedziałek powyborczy widzowie mogli usłyszeć te zdania wypowiedziane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza: „Dziękujemy wam, że tak wiele osób zaufało nowemu pomysłowi, inicjatywie, bez której demokracja by nie zwyciężyła. Bez Trzeciej Drogi by nie było tego zwycięstwa. Od początku to mówiliśmy”.
Dotąd Kosiniak-Kamysz występował w „Wiadomościach” jako koalicjant Donalda Tuska. Teraz – ani słowa o tym.
Komentarz „Wiadomości”: „Władysław Kosiniak-Kamysz na razie mówi «nie» koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Tyle że czas na poważne rozmowy będzie dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów. Premier dał jasny sygnał, że jego formacja jest otwarta na rozmowy o współpracy”.
Według wyliczeń Ipsosa z sondażu late poll PiS zdobył 198 mandatów. To by oznaczało, że aby mieć w Sejmie większość musiałby przeciągnąć na swoją stronę ponad 30 posłów z innych ugrupowań.
„My jesteśmy w stanie rozmawiać z każdym, kto podziela naszą wizję Polski. Kto wie, że dla dobra naszego kraju, potrzebny jest stabilny rząd” – mówi cytowany przez „Wiadomości” Mateusz Morawiecki. Jeszcze dwa dni temu ci sami twórcy z TVP byliby zapewne bardzo zdziwieni, gdyby ktoś im powiedział, że PiS i PSL podzielają tę samą wizję Polski.
Co na to PSL? Ludowcy przez cały poniedziałek komentowali sygnały płynące z PiS. i twardo odmawiali jakiejkolwiek współpracy. Powtarzają, że chcą tworzyć rząd z resztą opozycji, do której należą. Na przykład europoseł Adam Jarubas napisał: „Po ośmiu latach niszczenia, odsądzania od czci i wiary, oblewania kalumniami, nazywania naszego lidera tęczowym a nas wszystkich zdrajcami polskiej wsi i zdrajcami Ojczyzny –
chcą teraz z nami koalicji?? Otóż oświadczam uroczyście: PSL nie ma syndromu sztokholmskiego”.
Czy to wydanie „Wiadomości” różniło się czymś od tych przedwyborczych? I tak, i nie.
Tak, bo „Wiadomości” ani razu nie zacytowały słów Donalda Tuska „für Deutschland”, nie dorysowano mu też rogów. Z pewnym rozbawieniem odnotowujemy tę powściągliwość „Wiadomości”.
Nie, bo sprawach dotyczących migracji „Wiadomości” mówią w identyczny sposób jak wcześniej.
Po raz nie wiadomo który „Wiadomości” podały nieprawdę, mówiąc, że „nielegalni imigranci będą przywożeni do wszystkich państw Unii, także do Polski”.
„Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie uformuje rządu, możemy się spodziewać bardzo dużego zagrożenia” – mówi o migrantach europosłanka Jadwiga Wiśniewska. Dodaje europoseł Zbigniew Kuźmiuk: „Gdyby nie daj Boże w Polsce doszło do zmiany rządu po wyborach, Polska przestanie protestować w tej sprawie”.
Wiadomości zacytowały też gratulacje dla Donalda Tuska i polskiej opozycji od szefa Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera.
„To jednak gratulacje przedwczesne” – komentują „Wiadomości”.
– Po 20 godzinach pracy dopiero coś zjedliśmy, taki był młyn. Myśleliśmy, że za chwilę rozejdziemy się do domów. Minęło kolejne 15 godzin później, a my nadal tutaj jesteśmy. W tych samych spoconych ubraniach i bez snu – mówi nam członek komisji wyborczej na Majorce
Państwowa Komisja Wyborcza ma problem z komisjami wyborczymi za granicą. Chociaż komisje przesyłały do Warszawy protokoły z wyborów już w poniedziałek rano, wiele z nich do tej pory nie dostało akceptacji z PKW. Zgodnie z kodeksem wyborczym głosy z tych komisji zostaną policzone, ale żeby tak się stało do chwili otrzymania potwierdzenia z PKW, taka komisja nie może zostać rozwiązana, a jej członkowie muszą siedzieć na miejscu i czekać.
W poniedziałek po południu mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się relacje członków komisji z różnych miast poza granicami Polski. Proszą w nich PKW, żeby ta wreszcie zajęła się ich protokołami i pozwoliła rozjeść się im do domu.
Rozmawiamy z członkiem komisji wyborczej z Majorki. Woli pozostać anonimowy.
Sebastian Klauziński, OKO.press: Ile to już będzie godzin?
Członek komisji wyborczej: W tym momencie 40. godzina bez możliwości opuszczenia lokalu wyborczego. Cały czas mamy problem z akceptacją wniosków. Najpierw długo czekaliśmy na akceptację protokołu z wyborów do Sejmu, ale największy problem był z referendum. Wypełnialiśmy wniosek z 15 razy, bo coś było nie tak. My sami nie wklepujemy wyników do systemu, nasze wyniki wysyłamy do Barcelony i ona dopiero przesyła to do PKW.
Problem jest taki, że jak jest odmowa, to ci z Barcelony nie mogą nam powiedzieć, co jest nie tak. My tylko dostajemy informacje, że protokół jest źle wypełniony i tyle. Potem musimy główkować, gdzie jest błąd. Żeby była jasność – błąd to na przykład kropka postawiona nie w tym miejscu. Teraz Barcelona przesłała już nasze protokoły do Warszawy. Nikt nie wie, ile jeszcze będziemy tutaj siedzieć. Po prostu nie mamy już sił.
Nie możecie iść spać?
Słuchaj, opiszę ci, jak to wygląda. Nasz lokal wyborczy to jest pokój 20, może 25 metrów w takim biurze adwokackim. Siedzieliśmy tutaj w 13 osób. Mieliśmy prawie 2400 wyborców, największa frekwencja w historii Majorki. Kolejka od rana do nocy. Zliczyliśmy wszystko i wysłaliśmy nad ranem. Po 20 godzinach dopiero coś zjedliśmy, taki był młyn. Myśleliśmy, że za chwilę rozejdziemy się do domów. Jest 15 godzin później, a my dalej tutaj jesteśmy. W tych samych spoconych ubraniach i bez snu. Nasz pokoik to jest stół i krzesła dookoła. Nie ma opcji, żeby się przespać.
Co robiliście przez cały dzień?
Wszystko, żeby tylko zająć czymś głowę. Graliśmy w „czółko”, w kalambury... Śmiesznie to brzmi, ale my naprawdę robiliśmy, co się dało dla zabicia czasu. Dzisiaj rano adwokaci, którzy udostępnili nam to pomieszczenie, przyszli normalnie do pracy, a my w naszym pokoiku po prostu zgonowaliśmy.
Ja mam dwa domy, jeden na Majorce, drugi w Niemczech. Przyleciałem tutaj, tylko żeby być w komisji, w poniedziałek rano miałem samolot do Niemiec. Przełożyłem lot na wtorek rano. Ciągle liczę, że na niego zdążę.
Co najmniej 65 mandatów w Senacie przypada kandydatom paktu senackiego – wynika z analizy wyników PKW po zliczeniu głosów ponad 99 procent komisji obwodowych. PiS ma tylko 34 mandaty, los 1 jeszcze się klaruje
Prawo i Sprawiedliwość przegrywa wybory do Senatu z kretesem.
Analiza danych PKW po zliczeniu głosów z 99,41 proc. obwodów głosowania pokazuje, że kandydaci paktu senackiego wygrali w co najmniej 65 okręgach.
Prawo i Sprawiedliwość na pewno może liczyć na 34 mandatów. Los 1 mandatu (okręg nr 40) jeszcze się waży.
Kandydaci paktu senackiego wygrywają m.in. w okręgach, do których należą takie miasta jak Opole, Białystok, Słupsk, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Częstochowa, Bytom, Rybnik, Chorzów, Bielsko Biała, Katowice, Elbląg, Poznań, Szczecin, Świnoujście, a także w dwóch okręgach obejmujących Warszawę (okręgi 43 i 44, przy czym 44. to okręg, do którego doliczają się głosy zza granicy).
Długo wyrównany wynik był w okręgu 63 na Kaszubach, ale ostatecznie zwyciężył tam pakt senacki.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało m.in. w okręgach obejmujących takie miasta jak Nowy Sącz, Rzeszów, Krosno, Kielce, Konin i Radom.
Oto lista okręgów, z których mandat zdobywa kandydat paktu senackiego:
Oto lista okręgów, z których mandat zdobywa kandydat PiS:
Niepewna jest jeszcze sytuacja w poniższych okręgach:
Państwowa Komisja Wyborcza zliczyła już głosy z nieco ponad 90 procent obwodowych komisji wyborczych (dokładnie 93,37 proc.). To ponad 19,3 miliony głosów.
Z danych wynika, że w wyborach do Sejmu:
Pozostałe komitety wyborcze – Bezpartyjni Samorządowcy, czy komitet „Polska jest jedna” – nie przekroczą progu wyborczego.
Frekwencja wyniosła 73,66 proc.
Uwaga! Pamiętajmy, że nie są to jeszcze pełne wyniki. Wyniki z 90 procent komisji nie oznaczają, że ostateczny wynik jeszcze znacząco się nie zmieni. Wciąż liczone są głosy w największych komisjach obwodowych w dużych miastach i za granicą. A tam przewagę mają partie demokratycznej opozycji.
Wraz z postępowaniem liczenia głosów widzimy, że spada udział głosów oddanych na Prawo i Sprawiedliwość, a rośnie odsetek głosów oddanych na Koalicję Obywatelską.
Wyniki spływają nierównomiernie, wciąż są miejsca, gdzie zliczono i zaraportowano mało głosów. Od rana wynik PiS długo utrzymywał się powyżej 40 proc., ale już przy zliczonych głosach z 50 procent komisji, spadł do 38,32 proc., przy zliczonych głosach z 70. proc. komisji spadł do 37,35 proc. Teraz wynosi już tylko 36,25 proc., a tym samym zbliża się do poziomu wskazanego przez sondaż late poll Ipsos. Po zliczeniu głosów z 90 proc. komisji należących do próby badawczej Ipsosa, wynik PiS wyniósł 36,1 proc.
W porównaniu z wynikami podanymi przez PKW o 9:30, poparcie dla PiS zmniejszyło się więc już o 5 pkt proc. a Koalicji Obywatelskiej wzrosło o 4,5 pkt proc.
Jak tłumaczyliśmy w porannym tekście, podawane kolejno wyniki PKW są obarczone tym, że próba choć ogromna (obecnie 90 procent komisji) jest wciąż skrzywiona. Jako pierwsze docierają do PKW wyniki policzone w mniejszych komisjach, w tym na wsi i małych miastach, gdzie PiS ma większe poparcie. Najpóźniej liczone będą wyniki z największych komisji wyborczych w miastach oraz zza granicy. A tam poparcie dla PiS jest zdecydowanie mniejsze niż w małych miejscowościach.
Ostateczny wynik PiS najpewniej będzie więc jeszcze zauważalnie niższy niż to, co widzimy obecnie.
Danych cząstkowych PKW nie przeliczamy na mandaty, bo na tym etapie nie ma to większego sensu.
Po zliczeniu przez Państwową Komisję Wyborczą głosów oddanych w nieco ponad 90 procentach obwodowych komisji wyborczych, opozycji brakuje już tylko jednego mandatu do większości w Senacie.
Na etapie zliczenia głosów z 80 procent obwodów, opozycja miała większość w 43 okręgach na sto. Po zliczeniu głosów z kolejnych 10 proc. komisji, opozycja zyskuje kolejnych 7 okręgów, w tym Gdynię. Ma więc już 50 mandatów w Senacie.
Przy zliczeniu głosów z 80 proc. komisji PiS miał 24 mandaty, po zliczeniu głosów z kolejnych 10 proc. obwodów, zyskuje 3.
Tym samym wyklarowała się sytuacja w kolejnych 10 okręgach. Niepewna jest sytuacja już tylko w 23 okręgach.
Demokratycznej opozycji udało się wygrać m.in. w dwóch okręgach w Krakowie oraz w okręgach obejmujących takie miasta jak Opole, Białystok, Słupsk, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Częstochowa, Bytom, Rybnik, Chorzów, Bielsko Biała, Katowice, Elbląg, Poznań, Szczecin, Świnoujście, a także w dwóch okręgach obejmujących Warszawę (okręgi 43 i 44, przy czym 44. to okręg, do którego doliczają się głosy zza granicy).
Partii Jarosława Kaczyńskiego udało się zdobyć mandaty do Senatu m.in. w okręgach obejmujących Nowy Sącz, Rzeszów, Krosno, Kielce, Konin i Radom.