Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Wyborcza” podaje, że w Koalicji Obywatelskiej pojawił się pomysł wysłania listu do Andrzeja Dudy. Mieliby w nim przekonać Dudę do powierzenia Donaldowi Tuskowi zadania stworzenia rządu.
Według planu pod listem ma podpisać się 248 posłów i posłanek nowej kadencji. „Rzeczywiście, jest taki pomysł. Krąży między nami” – potwierdził jeden z działaczy PO.
Opozycja chce wpłynąć na prezydenta i przyspieszyć moment powołania nowego rządu. „Rozmowy idą świetnie, jesteśmy przygotowani do utworzenia rządu. Mogę mówić tylko dobre rzeczy o partnerach, z którymi rozmawiam” – mówił we wtorek Donald Tusk.
Jakim premierem będzie Donald Tusk? – takie pytanie zadano respondentom sondażu SW Research dla rp.pl.
Aż 42,9 proc. badanych uznało, że Tusk będzie lepszym premierem niż obecny szef rządu. Morawiecki byłby lepszy według 28,30 proc. respondentów. 14 procent uważa, że Tusk tak samo nadaje się do tej roli, jak Morawiecki.
„Odsetek osób według których Donald Tusk będzie lepiej przewodził rządowi niż obecny premier wzrasta wraz z wiekiem (30 proc. – osoby do 24 roku życia, 50 proc. – osoby, które skończyły 50 lat). Przewodniczący Platformy Obywatelskiej lepiej poradzi sobie jako premier według co drugiej osoby posiadającej wyższe wykształcenie” – wyliczał Adam Jastrzębski, senior project manager w SW Research.
Polska Press, grupa medialna wydająca lokalne gazety w całej Polsce, dziś należy do Orlenu. Gigant paliwowy oficjalnie zaprzecza planom sprzedaży, jednak informatorzy Onetu donoszą: rozmowy z chętnymi do zakupu trwają
„Wariantem najbardziej rozważanym obecnie na Nowogrodzkiej ma być błyskawiczna sprzedaż całej grupy lub poszczególnych najbardziej lokalnych tytułów jeszcze przed przejęciem władzy przez partie opozycyjne” – podaje Onet. Dziennikarze usłyszeli od informatorów, że rozmowy z chętnymi do zakupu Polska Press trwają – w grę wchodzi m.in. kapitał zagraniczny.
Wydawnictwa, które dziś jest w rękach Orlenu, nie planują jednak kupować właściciele największych prorządowych mediów: Michał Karnowski czy Tomasz Sakiewicz.
Orlen zaprzecza tym doniesieniom.
„Grupa ORLEN konsekwentnie realizuje strategię, która ukierunkowana jest m.in. na rozwój nowoczesnych kanałów komunikacji z klientami, coraz większą cyfryzację formatów sprzedaży oraz budowę platformy e-commerce. Inwestycja w Polska Press wpisuje się w tę strategię, w szczególności w zakresie budowy zintegrowanej platformy usług cyfrowych” – taką informację gigant paliwowy przesłał Onetowi.
Informatorzy Onetu wskazują, że wielu polityków PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, popiera pomysł sprzedaży Polska Press. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że PiS, po utracie rządu, nie chciałby tracić swoich kanałów medialnych. Polska Press zapewniłaby szereg tytułów przychylnych prawicy i powielających ich przekazy.
Wpisuje się to w słowa Kaczyńskiego. 20 października na zjeździe Klubów „Gazety Polskiej”, mówił: „Stoi przed nami ogromne wyzwanie, żeby stworzyć jednak media dużo większe niż obecna Sfera Wolnego Słowa i doprowadzić do tego, że jednak ten nasz przekaz medialny będzie mógł funkcjonować”.
Polska Press, która wydaje 54 tytuły prasowe (m.in. Gazetę Krakowską, Głos Wielkopolski, Dziennik Zachodni) i 600 portali internetowych (w tym lokalne Nasze Miasto oraz ogólnopolskie i.pl) została przejęta przez Orlen w 2021 roku. Przeciwko zakupowi wydawnictwa przez Orlen opowiadali się m.in. były już Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar oraz Towarzystwo Dziennikarskie, stowarzyszenie zrzeszające dziennikarzy.
Spółka, mimo wcześniejszych zapewnień prezesa Daniela Obajtka o braku ingerencji w składy redaktorskie, tuż po przejęciu wydawnictwa zwolniła kilku kierowników. Z gazet odeszło wielu cenionych lokalnych dziennikarzy.
Redaktorką naczelną całego wydawnictwa została przychylna rządowi PiS Dorota Kania. Lokalne gazety i portale stały się narzędziem propagandowym, co bardzo wyraźnie można było zobaczyć podczas kampanii wyborczej. Tytuły należące do Polska Press odmawiały publikacji reklam kandydatom Nowej Lewicy i Trzeciej Drogi.
Jak pisaliśmy w OKO.press, trzy regionalne tytuły z woj. świętokrzyskiego: „Echo Kieleckie”, „Nasze Miasto Gorzów”, a także portal echodnia.eu odmówiły reklam wyborczych kandydatom opozycji.
Chodziło o trzy osoby:
Podwód? Kandydatka Lewicy dowiedziała się od Polska Press, że „nie do pogodzenia z jego [wydawcy] linią programową są wartości lewicowe i rozumienie polskiej racji stanu, prezentowane przez przedstawicieli Lewicy”.
Podobny problem miała także Daria Gosek-Popiołek, która kandydowała z drugiego miejsca krakowskiej listy Lewicy. Od wydawnictwa usłyszała, że treści zawarte w reklamie „nie są zgodne z linią wydawcy”.
„Wydawca Gazety Krakowskiej i Dziennika Polskiego — grupa Polska Press odmówiła druku moich materiałów wyborczych. Co jest nie do pogodzenia z linią wydawcy? Likwidacja śmieciówek, program budowy mieszkań na wynajem przez państwo, postulat przekazania większych środków na kulturę?” – komentowała.
Partie paktu senackiego zapowiadają, że dogadają się co do personaliów nowego rządu jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu. Na stole jest propozycja rotacji na stanowisku marszałka Sejmu.
Za wiadomość dnia zdecydowanie można uznać wypowiedź Borysa Budki, jednego z liderów Koalicji Obywatelskiej. Polityk wyjawił, jak mógłby częściowo wyglądać ostateczny podział stanowisk pomiędzy KO, Lewicą i Trzecią Drogą.
„Wariant z trzema wicepremierami – liderami ugrupowań koalicyjnych oraz wariant z rotacyjnym marszałkiem Sejmu i Senatu. To wszystko jest w grze” – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską szef klubu KO.
„Pomysł rotacyjnego marszałka jest wzorowany na Parlamencie Europejskim. Nasi liderzy dobrze go przyjęli” – stwierdził Budka. Wariant „rotacyjny” ma jednak budzić wątpliwości wśród politycznych partnerów Koalicji Obywatelskiej. Według WP.pl na stole jest alternatywny wariant:
Najwięcej wątpliwości co do „rotacyjnego” rozwiązania obsady fotela marszałka Sejmu i Senatu wyrażali we wtorek politycy Trzeciej Drogi, a konkretnie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Mówił o nich między innymi polityk tego ugrupowania Marek Sawicki. Jak stwierdził, „nie sądzi”, by przyszła koalicja wprowadziła taką opcję, która według niego w Parlamencie Europejskim działa nie bez problemów.
„Należy rozpatrywać wszystkie możliwe rozwiązania, które są zgodne z prawem i mogą być niekonwencjonalne, jeżeli pomogą w negocjacjach, żeby stworzyć koalicję” – stwierdził inny z polityków PSL, Władysław Teofil Bartoszewski na antenie Polsat News.
W politycznej dyskusji nadal ważny jest wciąż wątek aborcji. Przypomnijmy, że Koalicja Obywatelska i Lewica opowiadały się w kampanii wyborczej za wprowadzeniem do polskiego prawa do legalnej aborcji do 12 tygodnia ciąży. Sceptyczni są niektórzy politycy Trzeciej Drogi. To jedna z najtrudniejszych dla przyszłej koalicji rządowej spraw – nie kryła Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy.
„Myślę, że w ciągu dwóch tygodni, na pewno do grudnia będzie umowa koalicyjna w sprawie aborcji” – mówiła polityczka na antenie RMF FM. – „Nie wydaje mi się, że wszystko ustalimy do pierwszego posiedzenia Sejmu. Myślę, że ustalimy rzeczy dotyczące podziału kluczowych ministerstw. Kwestia legalizacji aborcji znajdzie się w protokole rozbieżności, który stanowić będzie załącznik do umowy koalicyjnej. Tam będą wpisane rzeczy, o które będziemy walczyli, niezależnie od tego, czy będzie to projekt docelowo rządowy, będzie to projekt poselski” – mówiła Żukowska.
Jej kolega z list Lewicy i partii Razem Adrian Zandberg mówił jednak o rychłym sukcesie negocjacji koalicyjnych z dużą dozą pewności w głosie.
„Kończą się czasy jednowładztwa w polskiej polityce. Ostatnie 8 lat wszystkich chyba w Polsce nauczyło tego, jakie są złe strony skupienia całości władzy w jednej ręce. I myślę, że dobrze, żebyśmy wszyscy jakąś naukę wynieśli z tego, co przez lata w Polsce się działo, bo nie działo się dobrze” – stwierdził Adrian Zandberg w radiowej Trójce.
Politycy Koalicji Obywatelskiej mówili we wtorek, że ogłoszenie treści umowy koalicyjnej to kwestia kilku dni – według Marcina Kierwińskiego możemy się tego spodziewać w przyszłym tygodniu. Włodzimierz Czarzasty zapowiedział, że do tego czasu liderzy partii paktu senackiego nie będą publicznie wypowiadać się w mediach.
„Jest oczywiste, że dlatego ludzie na nas zagłosowali, byśmy stworzyli wspólny rząd” – zapewniała w TVN24 Anna Maria-Żukowska z Nowej Lewicy. Zaznaczyła jednak, że rozmowy są intensywne i wymagające. – „Nie można oczekiwać, że umowa koalicyjna powstanie zaraz” – mówiła posłanka.
„Myślę, że umowa koalicyjna to perspektywa przyszłego tygodnia” – odpowiadał jej Michał Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej. Prowadząca rozmowę Monika Olejnik nawiązała do propozycja powołania „rotacyjnego” marszałka Sejmu. Taką opcję dopuścił dziś Borys Budka. „W Parlamencie Europejskim to się sprawdziło, nie budziło kontrowersji, to może zafunkcjonować” – mówiła Żukowska. Zdaniem Kierwińskiego na obecnym etapie rozmów panuje zgoda w tym punkcie negocjacji, a politycy dogadają się, kto jako pierwszy obejmie tę funkcję. Kierwiński i Żukowska nie odpowiedzieli wprost na pytanie o to, ilu będzie wicepremierów i kto obsadzi najważniejsze funkcje w rządzie. Według polityka KO wicepremierów będzie mniej.
Wątpliwości do propozycji rotacji na stanowisku marszałka w Radiu Zet wyraził z kolei Marek Sawicki z PSL i Trzeciej Drogi. Jak stwierdził, „nie sądzi” że przyszła koalicja rządowa przyjmie takie rozwiązanie, a system rotacyjny „niby jest w Brukseli, ale nie zawsze obowiązuje”.
„Należy rozpatrywać wszystkie możliwe rozwiązania, które są zgodne z prawem i mogą być niekonwencjonalne, jeżeli pomogą w negocjacjach, żeby stworzyć koalicję” – stwierdził inny z polityków PSL Władysław Teofil Bartoszewski na antenie Polsat News.