Szybki szacunek wskaźnika wzrostu cen jest zgodny z prognozami, ale i tak zatrważa: inflacja na poziomie 15,6 proc. to najwyższy odczyt od 25 lat. Niestety, to nie wszystko: "Istnieje ryzyko, że pojawi się recesja - podejrzewam, że na przełomie roku" - mówi nam dr Wojciech Paczos
Inflacja w czerwcu wyniosła 15,6 proc. – wynika z szybkiego szacunku GUS. Dane te mogą jeszcze zostać nieznacznie skorygowane w połowie miesiąca, ale nie na tyle, by znacząco zmienić obraz czerwcowej inflacji. To również najwyższy wskaźnik od czerwca 1997 roku, gdy ceny w ujęciu rok do roku wzrosły o 15,3 proc.
25 lat temu to był wynik w miarę optymistyczny: kolejny z serii wskazujący, że jesteśmy na ścieżce schodzenia z wysokiej inflacji towarzyszącej transformacji gospodarczej lat 90. Dzisiejszy odczyt to kolejny stopień na ścieżce systematycznego wzrostu:
Spójrzmy na podstawowe dane, jakie daje nam szacunek GUS.
W czerwcu 2022 w stosunku do czerwca 2021:
A w stosunku do poprzedniego miesiąca, czyli maja 2022:
"To bardzo wysoki odczyt inflacji, jestem zaskoczony. O końcu wzrostów moglibyśmy mówić, gdyby odczyt był w okolicach 14 proc., czyli podobnie jak miesiąc i dwa miesiące temu. Ten wzrost jest bardzo niepokojący z dwóch powodów: po pierwsze, znowu mamy przyspieszenie wzrostu cen, a po drugie, liczymy ten wzrost rok do roku, a rok temu inflacja już była wysoka (powyżej 4 proc.)" - wskazuje w rozmowie z OKO.press dr Wojciech Paczos z Cardiff University oraz Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.
Czy możemy się spodziewać, że w drugiej połowie roku wzrost cen wyhamuje?
"Kluczowe jest to, co wydarzy się w lipcu. Wartością graniczną będzie 14,8 proc. - jeżeli odczyt będzie niższy, to znaczy, że są sygnały stabilizowania się inflacji, jeżeli będzie wyższy, czekają nas dalsze wzrosty"
- mówi Paczos.
Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego przewidują, że szczyt inflacji przypadnie na sierpień: "CPI (wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, czyli po prostu miara inflacji — przyp. red.) prawdopodobnie znajdzie się w okolicach 16,5 proc. To bezpośrednie skutki reorganizacji łańcuchów dostaw oraz związanych z nimi niedoborów materiałów. W dalszej perspektywie inflacja bazowa zacznie spadać: w głównych gospodarkach światowych już obecnie obserwujemy spadek popytu i rosnące zapasy. W takim otoczeniu firmy będą mieć coraz mniejszą możliwość podnoszenia cen".
Czy możemy obecnie wskazać głównego "winnego" tak wysokiej inflacji?
Dr Paczos: "W tej chwili bardzo jest bardzo ważne, żebyśmy wystrzegali się zrzucania winy na pojedyncze czynniki. W gospodarce jest tak, że zawsze jedne ceny będą rosły szybciej niż inne, to zupełnie normalne i w normalnych czasach nie musi oznaczać inflacji. Gdy przypisujemy winę za inflację raz cenom paliw, innym razem cenom prądu, albo transportu, to skupiamy się na drzewach, a nie widzimy lasu. Inflacja jest bardzo szeroko rozlana i pojedyncze czynniki niewiele tu zmieniają".
Znamy też już szacunek inflacji w strefie Euro (to eurostatowa inflacja HICP, korzystająca z niego innego koszyka dóbr, więc nie w pełni porównywalna z tym, co podał dziś GUS): wyniosła w zestawieniu rok do roku 8,6 proc. (w maju było to 8,1 proc.), o 0,2 pkt. proc. więcej niż przewidywali analitycy.
Zaskakuje spadek inflacji (w relacji miesiąc do miesiąca) w Niemczech: wskaźnik wzrostu cen wyniósł tam w czerwcu 8,2 proc., o 0,6 pkt. proc. mniej niż przewidywali analitycy i o 0,5 pkt. proc. mniej niż w maju.
Jednak wszystko wskazuje na to, że Europejski Bank Centralny podniesie w lipcu stopy procentowe, pierwszy raz od 11 lat.
Kolejna wiadomość ze świata jest już jednoznacznie zła: ekonomiści z niemieckiego banku Berenberg prognozują recesję w strefie euro w 2023 roku, przy spadku PKB o 0,8 proc. A to będzie musiało się odbić na stanie polskiej gospodarki, zwłaszcza jeśli recesja obejmie również Niemcy, czego spodziewają się z kolei analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego: "Zagrożeniem dla polskiego przemysłu jest recesja w Niemczech. Prognozy formułowane przez niemieckie firmy systematycznie spadają od początku wojny. Polskie firmy mocno odczują skutki problemów za zachodnią granicą".
Pierwszy powód do niepokoju pojawił się już dziś: wskaźnik PMI wskazujący na koniunkturę bądź dekoniunkturę w polskim przemyśle spadł w czerwcu do 44,4 pkt. (w maju było to 48,5 proc.), czyli o wiele mocniej niż się powszechnie spodziewano. Co ważne, każdy wynik poniżej 50 pkt. uważany jest za możliwy sygnał nadchodzącej recesji.
Czy załamanie koniunktury jest nieuchronne? Dr Wojciech Paczos: "Nie przywiązuję ogromniej wagi do PMI — to wskaźnik ankietowy, a nie twarde wskazanie, ale istotnie — dobrze koreluje z cyklem koniunkturalnym. Dla mnie ten spadek nie jest bardzo zaskakujący: otoczenie makroekonomiczne się pogarsza — wysoka inflacja i rosnące stopy procentowe sprzyjają spowolnieniu — to oczywiste.
Wiele wskaźników od dobrych kilku miesięcy wskazuje na zbliżające się spowolnienie: rosnące zapasy, zwalniająca produkcja przemysłowa, nastroje konsumenckie. Spadek PMI wpisuje się w dosyć spójny obraz: zbliżającego się spowolnienia lub recesji.
Istnieje istotne ryzyko, że pojawi się recesja — podejrzewam, że na przełomie roku. Im wyższy będzie odczyt inflacji za lipiec, tym to ryzyko jest większe. Recesja częściowo będzie wynikać z inflacji, a częściowo z walki z inflacją — przyczyni się do jej wyhamowania, ale siłą rzeczy będzie wraz z inflacją współwystępować w czasie. Wiec, o ile pojawi się recesja — a takie ryzyko jest wysokie — będzie to recesja wspólna z inflacją, czyli stagflacja".
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze