0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Starolasy, nowe rezerwaty przyrody, lasy społeczne – to trzy proponowane formy ochrony przyrody i hasła, które podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach padały najczęściej. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zorganizowało drugą turę rozmów, które mają doprowadzić do wypełnienia zapisu z umowy koalicyjnej – wyłączenia spod wycinki 20 proc. najcenniejszych lasów.

Tymczasem Lasy Państwowe proponują realne wstrzymanie wycinek tylko w niecałych 8 proc. lasów. W innych – „ograniczenia i modyfikacje”.

„Domagamy się, aby rząd odrzucił propozycje Lasów Państwowych i wziął pełną odpowiedzialność za wszystkie prace, które mają na celu realizację zapisów umowy koalicyjnej” – mówi Aleksandra Wiktor z Greenpeace.

Pojechaliśmy do Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej Uniwersytetu Warszawskiego w Chęcinach, gdzie 27 i 28 listopada spotykają się naukowcy, leśnicy, aktywiści i urzędnicy.

Pierwsza narada bez sukcesów. A co z drugą?

Przypomnijmy: „20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych zostanie wyłączone z wycinki, eksport nieprzetworzonego drewna zostanie ograniczony, a drewno będzie służyć przede wszystkim polskim przedsiębiorcom” – tak dokładnie brzmi zapis z umowy koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Pierwsza Narada o Lasach – w kwietniu 2024 – miała być wstępem do dyskusji o ochronie lasów. „Zamiast wypracować plan ochrony 20 proc. polskich lasów, doprowadziła do rozwodnienia rządowej deklaracji” – zauważa Greenpeace.

Organizacje społeczne nie zgadzały się z wizją Lasów Państwowych, które wyznaczyły wtedy 10 proc. swoich terenów do wyłączenia spod wycinki. "Polega to na tym, że wliczyli w to bagna, torfowiska, wyspy (...) miejsca, gdzie i tak nie prowadzą gospodarki leśnej. W »Planie 20 proc.« powinno chodzić o realne 20 proc. obszarów leśnych, a nie o 20 proc. obszarów formalnie zarządzanych przez Lasy Państwowe” – mówił OKO.press Paweł Kisiel, biolog i przyrodnik z Fundacji Fota4Climate.

Przed drugą, listopadową turą obrad organizacje ekologiczne opublikowały stanowisko, w którym piszą:

"Strona rządowa powinna jednoznacznie potwierdzić, że celem nadrzędnym jest wciąż realizacja umowy koalicyjnej i wynikające z niej trwałe wyłączenie 20 proc. najcenniejszych lasów z gospodarki leśnej – oczekuje tego społeczeństwo polskie, które aż w 85 proc. je popiera, a które jednak do tej pory nie dostrzega realnych zmian.

Sam sposób przeprowadzania rozmów związanych z Lasami Społecznymi, a także ich wyniki wprowadziły znaczący spadek zaufania Polek i Polaków do całego procesu i deklaracji rządu.

Aby odwrócić ten trend, należy priorytetowo ustalić minimalne progi powierzchni kolejnych wyłączeń lasów z gospodarki leśnej – zarówno na rok 2025, jak i na kolejne lata, aż do osiągnięcia celu 20 proc. powierzchni lasów".

Czy to się udało?

Decyzja pierwsza: starolasy

„Jest ciężko, ale jest dobrze. Zrobiliśmy już nie tyle pierwszy krok, ile pierwszy kilometr w tym maratonie” – mówi OKO.press wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała. „Pokazaliśmy dokument, który jest strategią dla lasów cennych przyrodniczo i społecznie. To będzie fundament dla dalszych prac” – podkreśla.

W dokumencie, o którym mówi Dorożała, czyli wytycznych i rekomendacjach Ogólnopolskiej Narady o Lasach, Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapisało kryteria, według których powinno się uznawać las za wymagający ochrony. To m.in. źródliska, drzewostany w parkach krajobrazowych czy lasy na stromych stokach. Resort proponuje również stworzenie nowej formy ochrony przyrody – starolasów.

„Proponujemy objęcie starolasami 185 tysięcy hektarów, 2 proc. terenów zarządzanych przez Lasy Państwowe” – mówi nam Dorożała. Jak dodaje, na początku 2025 roku ma być gotowa norma prawna, która wprowadzi do ustawy o lasach pojęcie starolasu.

Czym mają być starolasy?

To, jak czytamy w ministerialnej strategii, „drzewostan lub obszar lasu składający się z rodzimych gatunków drzew, którego struktura rozwinęła się głównie w wyniku naturalnych procesów i ma dynamikę odpowiadającą późnym fazom rozwojowym drzewostanów obserwowanym w lasach pierwotnych lub nieużytkowanych tego samego typu”.

Za stare drzewa mają zostać uznane: 140-letnie dęby, 130-letnie jodły, 120-letnie buki i świerki czy stuletnie klony, lipy oraz olsze.

W Chęcinach o starolasach mówiła również ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska: „Unia Europejska planuje wprowadzenie [takiej formy ochrony] na terenie całej Europy. Polska robi ten krok jako pierwsza”.

Decyzja druga: nowe rezerwaty

„Przez ostatnie 8 lat w Polsce powstało zaledwie 36 nowych rezerwatów. My w pół roku wyznaczyliśmy 53 nowe” – ogłosiła Hennig-Kloska. W sumie ma być ich 100 – na stulecie Lasów Państwowych.

53 nowe rezerwaty, które będą zatwierdzone już w grudniu, mają łączną powierzchnię 3,5 tys. hektarów.

mapa poglądowa pokazuje, gdzie mniej więcej znajdą się nowe rezerwaty
Tak rozmieszczenie rezerwatów prezentuje MKiŚ

Największym z tej grupy 53 rezerwatów będzie Rezerwat Bagno Minta w woj. warmińsko-mazurskim – 491,09 ha. Drugi to Dolina Rospudy im. prof. Aleksandra Sokołowskiego – 261,56 ha.

Decyzja trzecia: lasy społeczne

Ten punkt podczas prezentacji resortu środowiska wywołał najwięcej emocji. Obecni na sali w Centrum Edukacji Geologicznej przedstawiciele organizacji społecznych podkreślali, że MKiŚ nie może chwalić się sukcesami w procesie wyznaczania lasów społecznych. W większości aglomeracji dojście do porozumienia z Lasami Państwowymi jest niemal niemożliwe.

Czym mają być lasy społeczne?

Resort zaplanował, że wokół 14 miast będą wyznaczone tereny, które niekoniecznie mają ogromną wartość przyrodniczą, ale za to pełnią ważne funkcje społeczne. Są miejscami wycieczek weekendowych, wyjazdów rowerowych czy spacerów z psami. W takich miejscach – według zapowiedzi – wstrzymana ma być wycinka drzew. Wyznaczaniem lasów społecznych zajęły się zespoły regionalne, złożone z aktywistów, naukowców, samorządowców i leśników.

Ministra Hennig-Kloska w Chęcinach przedstawiła pięć aglomeracji, gdzie zespoły „doszły do porozumienia”, wyznaczając w sumie 78,1 ha lasów społecznych. „Porozumienia nie ma!” – było słychać okrzyki z sali. Chodzi o to, że w pięciu wymienionych przez ministrę miejscach – wokół Warszawy, Katowic, Torunia i Bydgoszczy, Wrocławia oraz Kielc – dogadano się jedynie w sprawie powierzchni lasów. Nie ma zgody co do sposobu ochrony tego terenu i gospodarki leśnej.

Jak w OKO.press wyjaśniali to dziennikarze Patryk Strzałkowski i Wojciech Kość, wyznaczenie lasu społecznego dopuszcza „modyfikację” gospodarki – czyli nie zmniejszenie, tylko zmianę sposobu wycinki drzew, ograniczenia (zmniejszenie pozyskania drewna) i wyłączenia (tylko prace związane z bezpieczeństwem, ochroną przyrody). Społecznicy chcą przede wszystkim ograniczeń i wyłączeń, leśnicy – modyfikacji.

O problemach z ustalaniem lasów społecznych pisaliśmy kilkukrotnie:

Narada o Lasach. Co proponują Lasy Państwowe?

W Chęcinach wystąpił także dyrektor generalny LP, Witold Koss. Wyjaśniał, jak Lasy Państwowe chcą dojść do wyłączenia 20 proc. cennych lasów z wycinki – tworząc starolasy, rezerwaty i lasy społeczne. Koss zaproponował, żeby:

  • 7,9 proc. drzewostanów zostało całkowicie wyłączonych z pozyskania drewna – to obszar 564 171 ha;
  • 9.1 proc. – 647 071 ha – było zakwalifikowane jako „II grupa”, gdzie będą zastosowane tylko częściowe ograniczenia wycinki;
  • 3 proc. zarezerwować pod powstanie nowych lub poszerzenie istniejących parków narodowych.
wiktor koss w mundurze leśnika prezentuje na rzutniku swoje propozycje
Dyrektor Koss podczas obrad w Chęcinach, fot. Lasy Państwowe

„W prezentowanym rozwiązaniu roczny koszt zaproponowanej ochrony dodatkowych obszarów lasu to blisko 900 mln zł. To wartość wycofania z rynku 3 mln m³ drewna, a więc koszt utraconych korzyści ze sprzedaży tego surowca, tylko dla Lasów Państwowych. To duża suma, ale oceniamy ją jako bezpieczną gospodarczo” – wyjaśniał Marcin Polak, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych.

Kierunek dobry, ale...

„To trudna sytuacja, bo oprócz dobrych chęci ministerstwa, kilku ciekawych pomysłów, co dalej, na stole mamy wciąż mało realnych rozwiązań” – komentuje w rozmowie z OKO.press Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, który przyjechał do Chęcin na Ogólnopolską Naradę o Lasach. „Można oczywiście powiedzieć, że mamy sukces, 53 rezerwaty – ale one mają łączną powierzchnię 3,5 tysiąca ha. Czyli średni rezerwat ma 66 hektarów. Z punktu widzenia biologicznego rezerwat, który ma mniej niż 100 hektarów, nie ma znaczenia” – dodaje.

Resort klimatu proponuje, żeby w nowo wyznaczanych rezerwatach czasowo wstrzymać się z wycinkami – do momentu zatwierdzenia rezerwatu przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Dopuszcza jednak „zabiegi hodowli lasu” – wyłączone z nich będą jedynie drzewa ponad 120-letnie.

„Zabiegi hodowlane to jest element gospodarki leśnej” – komentuje Ślusarczyk. „Czyszczenia, cięcia pielęgnacyjne, hodowla lasu jest zaburzeniem procesów naturalnych. A to właśnie procesy naturalne powinny być w rezerwatach podstawą” – dodaje.

Problemy z rezerwatami

Jak zaznacza, w całej Polsce trwają ustalenia z Lasami Państwowymi, które tereny przeznaczyć na kolejne rezerwaty. Jeśli są to propozycje spoza listy samych LP, przyrodnicy i społecznicy napotykają opór. Tymczasem resort klimatu chce, żeby pod uwagę zostały również te miejsca, które znalazły się na tzw. shadow list – liście stworzonej przez Klub Przyrodników.

„Lasy Suchedniowskie znalazły się na shadow list” – Radosław Ślusarczyk podaje przykład. „Nasza propozycja to 3300 hektarów. Została zweryfikowana pozytywnie przez RDOŚ. A LP mówią: tysiąc hektarów. Mijamy się trzykrotnie, porozumienia na razie nie ma. Na Śląsku mamy kolejny przykład: Lasy Państwowe zaproponowały powstanie rezerwatu Góry Gorzkowskie. Jednak w ich propozycji powierzchnia rezerwatu była za mała. Rada Ochrony Przyrody Województwa Śląskiego mówi: chcemy go poszerzyć o 40 hektarów. Lasy się nie zgadzają. Takich spraw jest więcej” – komentuje.

Narada o Lasach zdominowana przez LP

Również 3 proc., które Lasy Państwowe chcą przekazać pod parki narodowe, nie przekonują Ślusarczyka. „To nie od LP zależy, czy powstaną tam parki, a od gmin, które mają prawo weta” – wyjaśnia.

Strona społeczna zauważa również, że z wycinek miało być wyłączone 20 proc. lasów – a z propozycji LP wynika, że całkowite wyłączenie dotyczy tylko 7,9 proc. „Jest to skandaliczna propozycja i rząd, który obiecał swoim wyborcom i wyborczyniom 20 proc. lasów wolnych od pił, powinien ją odrzucić. To on powinien realizować swoją obietnicę, a nie oddawać ją w ręce Lasów Państwowych” – komentuje Aleksandra Wiktor, koordynatorka kampanii przyrodniczych w Greenpeace Polska.

Podkreśla również, że LP zdominowały prace nad ochroną lasów, a rząd ugina się pod ich naciskiem.

Radosław Ślusarczyk dodaje: „Przede wszystkim nie powinniśmy ochrony przyrody opierać o ustawę o lasach, tylko ustawę o ochronie przyrody. Nawet gdybyśmy osiągnęli sukces w kwestii wyłączenia tych 17 proc. lasów z wycinki, to one będą wpisane do ustawy o lasach i będą funkcjonowały na poziomie planów urządzenia lasu. To nie jest żadna forma ochrony przyrody. Formą ochrony przyrody, o której rozmawiamy konkretnie w Chęcinach, są teraz jedynie rezerwaty”.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze