0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień/Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stępień/Ag...

Zapowiedź oddania feralnej dla kandydata PiS kawalerki „organizacji społecznej pożytku publicznego" ma na celu osłabienie wrażenia, że kandydat PiS na prezydenta jest pazernym i bezwzględnym hochsztaplerem. Ma podkreślić deklarowaną przez niego – wbrew faktom – samoocenę, że jest dobrym człowiekiem, który dba o swoich bliskich. I który poświęca własne interesy dla pożytku publicznego.

Przeczytaj także:

Łza się w oku nie/kręci

Ale wyjaśnijmy to po kolei.

„Opiekowałem się starym, schorowanym człowiekiem, który był przez lata moim sąsiadem, wspomagałem go, jest na to masa dowodów, mimo że nie miałem wówczas ani stabilnej pracy, ani możliwości finansowych" – opowiadał Karol Nawrocki o relacji z Jerzym Ż. Łza się miała zakręcić w oku, ale w OKO.press się nie zakręciła.

Dokładniej był to sąsiad matki Nawrockiego. Według informacji przekazanych przez Patryka Jakiego był od 2007 roku pod opieką MOPS w Gdańsku. "Od 2008 regularnie spotykał się z nim także Karol Nawrocki i pomagał mu w jego trudnej sytuacji, w jego samotności, ale także w chorobie i wszystkich słabościach”. Wzruszające.

Było to jeszcze zanim Nawrocki zaczął karierę w IPN (od 2009, w 2013 został naczelnikiem), nie mówiąc o pozycji dyrektora Muzeum II Wojny Światowej (2017-2021) czy stanowisku wice i prezesa IPN (od 2021 roku). W 2008 roku Karol ma 25 lat, jego żona 22 lata, która w wieku 17 lat urodziła syna Daniela, którego wychowują razem (wspólne dzieci urodziły się już, gdy Nawrocki osadził się w IPN). Dorabiał jako ochroniarz, próbował zarabiać na sportach walki.

Był zdeterminowany, by się jakoś urządzić.

Związanie (2008-2011)

Wybór Jerzego Ż. (rocznik 1945) wygląda na klasykę gatunku.

W 2022 roku prokuratura rejonowa w Kluczborku oskarżyła 38-letnią Iwonę O. o popełnienie oszustwa polegającego na „wyłudzeniu prawa własności nieruchomości od osób niezaradnych życiowo„. Biegli psychiatrzy uznali, że oszukani przez nią mężczyźni ze względu na uzależnienie od alkoholu nie rozumieli konsekwencji transakcji. Psycholog stwierdził, że charakteryzuje ich „ufność wobec innych osób, podatność na manipulację i gotowość do bezrefleksyjnego wykonywania poleceń”.

Takich przypadków wykorzystywania osób z underclass przez – nazwijmy ich tak – „ludzi obrotnych„, znamy wiele, także w odniesieniu do wykupu mieszkań kwaterunkowych, absurdalnego przepisu z 1997 roku (ale rodem z PRL), który służył uwłaszczaniu się ludzi. Został tak wymyślony, że jest wprost stworzony do przekrętu, dzięki któremu „osoba życiowo zaradna” za 10 proc. wartości zakupi nieruchomość, kosztem zarówno gminnych zasobów lokalowych, jak i dotychczasowego najemcy, którego na wykup nie stać. Na szczęście w Gdańsku od 2020 roku tak robić już nie można.

Ale było można. W Polsat News Nawrocki pokazał list z 2011 roku, w którym Jerzy Ż. prosi go o 500 zł, i drugi, z 2012 roku, z prośbą o „czajnik, jakichś rodzaj skarpet, o koszulę” oraz opłacenie „kart na energię elektryczną”.

„Robiłam kiedyś porządek w dokumentacji pana Jerzego i przypadkiem znalazłam odręcznie napisane oświadczenie Karola Nawrockiego i jego żony, że pan Jerzy przekazuje im mieszkanie w zamian za opiekę i pomoc" – mówi Onetowi opiekunka pana Jerzego od wiosny 2022 do wiosny 2023.

Nie wiemy, czy i jak datowane było to oświadczenie, ale wpisuje się ono w relację, o której sam Nawrocki mówił z rozbrajającą szczerością: „Jerzy Ż. jeszcze wiele lat przed tym, jak ja staję się właścicielem tego mieszkania, dokonuje tego aktu emocjonalnego związania ze mną i wdzięczności za to, że pomagam”.

Możemy sobie wyobrazić tę relację. Nawrocki pociesza i uspakaja pana Jerzego, zapowiada, że go nie zostawi, że będzie mógł tu do końca życia mieszkać. Nie stracisz tego mieszkania, a zyskasz pomoc. Kto inny o ciebie zadba...

Pan Jerzy żył zresztą w przekonaniu, że mieszkanie jest jego. „On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że jego mieszkanie należy do Nawrockich" – opowiada opiekunka.

Transakcja (2011-2012)

Mając zapewnione zaufanie pana Jerzego, Nawroccy przystępują do działania.

W 2011 roku wykupują od gminy mieszkanie, które zajmuje pan Jerzy. Jak ustaliła „Wyborcza", Nawrocki sam wpłaca 12 174 zł, bo wykupienie jest z 90 proc. tzw. bonifikatą.

Pojawia się pierwszy pomysł uzyskania kontroli nad mieszkaniem. Datowany na 20 października 2011 roku, spisany odręcznie testament pana Jerzego: „Ja, niżej podpisany przekazuję cały swój dobytek (...) Karolowi Nawrockiemu. Zaznaczam, że wydziedziczam przy tym swoją żonę i dzieci. Robię tak z racji braku kontaktu z wyżej wymienionymi ponad 37 lat” (dzieci opowiadają TVN24 o urazie, po tym, jak pan Jerzy opuścił rodzinę i dziwacznych próbach kontaktu ze strony ojca w latach 2020).

Testament można jednak podważyć. Nawroccy szukają lepszej gwarancji. W 2012 roku podpisują z Jerzym Ż. umowę przedwstępną na zakup kawalerki.

Wbrew pierwszym sugestiom, także sztabu Nawrockiego, nie była to tzw. umowa dożywocia (z art. 908 kodeksu cywilnego), w której w zamian za przeniesienie własności Nawroccy zobowiązaliby się zapewnić panu Jerzemu „dożywotnie utrzymanie, przyjąć go jako domownika, dostarczać mu wyżywienia, ubrania, mieszkania, światła i opału, zapewnić mu odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie oraz sprawić mu własnym kosztem pogrzeb itd.".

Art. 908. [Umowa dożywocia]

1. Jeżeli w zamian za przeniesienie własności nieruchomości nabywca zobowiązał się zapewnić zbywcy dożywotnie utrzymanie (umowa o dożywocie), powinien on, w braku odmiennej umowy, przyjąć zbywcę jako domownika, dostarczać mu wyżywienia, ubrania, mieszkania, światła i opału, zapewnić mu odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie oraz sprawić mu własnym kosztem pogrzeb odpowiadający zwyczajom miejscowym.

2. Jeżeli w umowie o dożywocie nabywca nieruchomości zobowiązał się obciążyć ją na rzecz zbywcy użytkowaniem, którego wykonywanie jest ograniczone do części nieruchomości, służebnością mieszkania lub inną służebnością osobistą albo spełniać powtarzające się świadczenia w pieniądzach lub w rzeczach oznaczonych co do gatunku, użytkowanie, służebność osobista oraz uprawnienie do powtarzających się świadczeń należą do treści prawa dożywocia.

3. Dożywocie można zastrzec także na rzecz osoby bliskiej zbywcy nieruchomości.

Nie, był to normalny, jakby nigdy nic, akt przedwstępnej umowy sprzedaży mieszkania za 120 tys. zł. Ostateczny akt sprzedaż ma nastąpić w 2017 roku (po 5 latach od wykupu od gminy, wcześniej nie wolno).

Akt stwierdzał jednoznacznie, że „Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie NAWROCCY oświadczają, że zapłacili na rzecz Jerzego Ż. całą cenę sprzedaży w kwocie 120 000 zł, co Jerzy Ż. potwierdza”. Tej wersji trzymał się Przemysław Czarnek, machając na konferencji prasowej kopią umowy i pytając: „Co tu jest do nie wyjaśnienia?”. Tymczasem od samego Nawrockiego wiemy, że kwoty 120 tys. Nawroccy nie zaplacili (o czym dalej).

Ciekawy jest też paragraf 5: „Jerzy Ż. ustanawia pełnomocnikami Nawrockich i upoważnia ich do zawarcia umowy sprzedaży na warunkach określonych w umowie przedwstępnej".

Być może nie do końca rozumiejąc, co podpisuje, Jerzy Ż. usunął się całkowicie z mieszkaniowej sceny.

Porzucenie (po 2012)

Sprawa została załatwiona. Nie wiemy, czy od razu nastąpiło „porzucenie„ pana Jerzego przez Nawrockich. Znamy relację opiekunki z MOPS z 2022-2023 roku. „Byłam u pana Jerzego codziennie, także w święta. I nigdy Nawrockiego nie spotkałam. Jego żony i dorosłego syna również”.

„To było straszne. Pamiętam, jak w zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy na prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z własnych pieniędzy” – mówiła Onetowi Anna Kanigowska.

Opowiada, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga panu Jerzemu, skoro przejął jego mieszkanie. Wysłała do szefa IPN list. Nie odpowiedział. „Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem wszystko miał gdzieś".

Nawrocki tłumaczył w Polsat News, że nie miał, jak odwiedzać pana Jerzego, bo pracował (w IPN) w Warszawie.

Jak pisała rzeczniczka Nawrockiego, „kontakt z Panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. Wówczas, jak co roku Karol Nawrocki poszedł odwiedzić Pana Jerzego w okresie świąt Bożego Narodzenia. Mężczyzna nie otworzył drzwi i nie ma z nim od tej pory kontaktu. Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, bezskutecznie”.

Kontakt musiał urwać się wcześniej, bo Jerzy Ż. od ośmiu miesięcy mieszkał już wtedy w Domu Pomocy Społecznej. Nawroccy wiedzieli, że pan Jerzy jest osobą, której zachowanie może być groźne dla niej samej, ale w grudniu 2024 nie zainteresowali się, co się z nim stało. Może uznali, że zima nie jest aż tak sroga.

Ile wydali, ile zarobili Nawroccy?

Według obecnych szacunków kawalerka Nawrockich jest warta ok. 300 tys. zł. Spróbujmy oszacować, jaki to był biznes, czyli ile by miał na czysto Nawrocki, gdyby w maju 2024 sprzedał mieszkanie, skoro jego lokator był już w DPS.

Ile „zainwestowali” Nawroccy:

  • 12 tys. za wykup mieszkania z bonifikatą;
  • ok. 8 tys. zaległych opłat mieszkaniowych;
  • płacili też czynsz od 2012 roku do kwietnia 2024 (kiedy pan Jerzy jeszcze tam mieszkał).

Aby poprawić wizerunek Nawrockiego, portal wPolsce opublikował cztery dowody wpłaty z lat 2022-2025 za mieszkanie (zapewne innych Nawroccy nie mogli znaleźć), na kwoty: 2854 zł, 1000 zł, 300 zł i 2460 zł (razem ok. 6500 zł). Nie pozwala to ustalić, jakie były miesięczne opłaty, ale według specjalistów rynku „za kawalerkę 38-metrową w dobrze utrzymanym budynku w dobrej lokalizacji w Gdańsku, czynsz może wynieść od 500 zł do 700 zł miesięcznie, w zależności od wyboru mediów i dodatkowych opłat".

Budynek nie jest nadzwyczajny, załóżmy więc, że było to 500 zł. Oznaczałoby to, że

  • koszt czynszu przez 12 lat mógł wynieść 72 tys. zł.

Oznaczałoby to, że Nawroccy do momentu, gdy mogli nim dysponować (nie chcąc narażać się na wyrzucanie na bruk pana Jerzego), „zainwestowali w mieszkanie„ razem ok. 90 tys. zł. To mniej niż zapisane w akcie notarialnym 120 tys., w dodatku kwota nie była zapłacona od razu, tylko „w ratach”, bez żadnych odsetek.

Skąd wiemy, że Nawroccy nie zapłacili całej kwoty?

W swojej naiwności sam Nawrocki przyznał, że „przekazanie panu Jerzemu całej kwoty 120 tysięcy złotych byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia (...) To są lata, w których ta kwota na początku mocniej i później mniej jest spłacona w całości. To się zaczęło jeszcze przed spisaniem tej przedwstępnej umowy. Inwestowałem w to środki finansowe na prośbę pana Jerzego, dając mu środki finansowe choćby na wykup mieszkania".

Nawrocki przyznaje, jak sobie to wszystko wykalkulował. Zarobił na tym ok. 200 tys. zł.

Oszukanie notariusza, poświadczenie nieprawdy?

Art. 272 kodeksu karnego stwierdza, że „Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Czyli – w szczególności notariusza.

Oczywiście trzeba by być pewnym, że notariusz nie wiedział, że umowa zawiera nieprawdziwy zapis. Gdyby uznał, że Nawroccy wyłudzili poświadczenie nieprawdy, mogliby odpowiadać karnie, a umowa mogłaby zostać uznana za nieważną.

Jak wyjaśnia blog Procesowy.pl, wprowadzenie „przestępstwa wyłudzenia podstępem poświadczenia nieprawdy„ ma chronić wiarygodność dokumentów. ”Zachowanie sprawcy polega na podjęciu podstępnych zabiegów, które zmierzają do wyłudzenia poświadczenia nieprawdy".

Czy można uznać, że zabiegi Nawrockich, by pan Jerzy podpisał, że dostał 120 tys. zł, były na tyle „podstępne", by zaszło przestępstwo z art. 272 kk? To musiałby ocenić sąd.

W jednym z orzeczeń sądowych z 2013 roku padła interpretacja, że „podstępne wprowadzenie w błąd musi polegać na »działaniach przebiegłych, których wykrycie wymaga uwagi wychodzącej ponad miarę przeciętną«”.

Sąd Najwyższy w uchwale z 22 maja 2009 roku wskazał też na inny problem: strony zawierające umowę składają oświadczenia woli sobie, a nie notariuszowi. Nie wprowadzają więc w błąd notariusza, gdyż notariusz nie jest stroną umowy, którą sporządza. A to by wykluczało kwalifikację z art. 272 k.k.

Wyłudzenie?

W cytowanej na początku tekstu sprawie wyłudzenia własności, okoliczności przypominały wypisz wymaluj to, co wiemy o mieszkaniu Nawrockich. Kto jednak został poszkodowany?

Z jednej strony pan Jerzy, bo zmanipulowany obietnicami pomocy, sprzedał swoją własność, nie dostając zapłaty wymienionej w akcie notarialnym. Nawet jeśli korzystał potem z nieswojego już mieszkania, jego interes został naruszony.

Można by pokazać, w jaki sposób Nawroccy wyłudzili mieszkania od pana Jerzego, tak nim manipulując, że uznał, że na tym skorzysta.

Z drugiej strony, stratę poniosła też gmina, która została oszukana przez Nawrockich. Za 10 proc. wartości sprzedała mieszkanie dotychczasowemu lokatorowi, ale okazało się, że trafia ono do kogoś innego.

Pomijając bezsens pozbywania się w tym trybie socjalnych zasobów mieszkaniowych, pozbawiony pomocy pan Jerzy nie był w stanie mieszkać dalej w mieszkaniu, i teraz gmina musi opłacać większość kosztów jego pobytu w DPS.

Co zmienia zapowiedź podarowania mieszkania?

Z moralnego punktu widzenia, niewiele, bo zarzut – cytując Miłosza „który skrzywdziłeś człowieka prostego" – pozostaje w mocy. Od strony prawnej – też niewiele, bo oszustwo wobec notariusza jak było, tak jest, a własność pana Jerzego została wyłudzona przez Nawrockich.

Mocny gest sztabu Nawrockiego ma na celu osłabienie wrażenia, że kandydat PiS na prezydenta jest pazernym, bezwzględnym hochsztaplerem. Ma podkreślić deklarowaną przez niego – wbrew faktom – samoocenę, że jest dobrym człowiekiem, który dba o swoich bliskich.

Nawet jeśli odda jakiejś organizacji warte 300 tys. mieszkanie, które kosztowało go ok. 90 tys., to i tak zysk wizerunkowy, jaki sobie zapewnia, ufundowany jest na przekręcie.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze