0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Wyborcza.pl *** Local Caption *** . .Fot. Agnieszka Sadow...

„18 miesięcy i trzy dni! Wciąż nie dowierzam, że wychodzę” – mówił nam Nazar w piątek do południa (17.02) jeszcze w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców. Po godzinie 16 ośrodek opuścił. Mężczyzna został zobowiązany do stawania się na komendzie Straży Granicznej dwa razy w miesiącu. Nazar dwukrotnie ubiegał się w Polsce o ochronę międzynarodową, której nie uzyskał. Obecnie w jego sprawie toczy się postępowanie o wydanie zgody na pobyt humanitarny.

O zwolnieniu cudzoziemca z detencji może zadecydować sąd, Urząd ds. Cudzoziemców lub Komendant Straży Granicznej. W przypadku Nazara taką decyzję wydał Komendant Bieszczadzkiego Oddziału SG.

SG odrzuca wnioski

Swój protest głodowy Nazar rozpoczął 7 lutego, tuż po wydaniu przez sąd decyzji o przedłużeniu detencji o kolejne trzy miesiące. Dla mężczyzny oznaczało to, że łącznie w polskich ośrodkach zamkniętych będzie musiał spędzić nieprzerwanie 21 miesięcy. Do protestu dołączył drugi Irakijczyk, Ali, dla którego kolejna decyzja sądu również oznacza 21 miesięcy detencji:

Przeczytaj także:

Nazar granicę polsko-białoruską przekroczył w sierpniu 2021 roku, czyli na samym początku kryzysu humanitarnego na Podlasiu. Mężczyzna przebywał w owianym złą sławą i nieistniejącym już ośrodku w Wędrzynie, a także w Lesznowoli, Krośnie Odrzańskim i – na samym końcu – w Przemyślu. W każdym z tych ośrodków wybuchały protesty oraz strajki głodowe przeciw wielomiesięcznej detencji. Wszystkie relacjonowaliśmy w OKO.press.

Po zatrzymaniu przez Straż Graniczną Nazar ubiegał się o ochronę międzynarodową – argumentował, że nie może wracać do rodzinnego Iraku z obawy o swoje bezpieczeństwo. Urząd ds. Cudzoziemców dwukrotnie nie dawał wiary przedstawianym dowodom i dwukrotnie jego wnioski odrzucał.

W sprawie Nazara interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich – ostatni raz w styczniu, gdy do biura trafiła informacja, że Nazar może zostać deportowany. Wtedy też mężczyzna miał ujawnić nowe okoliczności, dla których nie może wrócić do rodzinnego kraju. RPO wezwał więc do wszczęcia procedury o udzielenie Nazarowi zgody na pobyt humanitarny. Procedura taka jest wszczynana obowiązkowo.

W tym czasie Straż Graniczna zawnioskowała o kolejne przedłużenie detencji dla Nazara – o trzy miesiące. Praktyka pokazuje, że niemal każdy taki wniosek zostaje przez polskie sądy rozpatrzony pozytywnie. W kręgach obrońców praw człowieka, w gronie polityków i polityczek interweniujących w ośrodkach, ale także w gronie samych osadzonych w polskich ośrodkach strzeżonych dla cudzoziemców od dawna mówi się, że polskie sądy takie decyzje wydają automatycznie, bez wnikania w zawiłości poszczególnych spraw. W uzasadnieniach sądy najczęściej wskazują na ryzyko opuszczenia kraju w trakcie trwania procedury azylowej. I niemal nigdy nie decydują się na zastosowanie alternatywy wobec detencji.

Jednak ostatecznie wobec Nazara taką alternatywę zastosowano. Zobowiązano go do stawiania się w placówce Straży Granicznej dwa razy w miesiącu. Jak do tego doszło?

Konsultacje psychologiczne - pomoc czy kara?

Nazar – a także Ali oraz inni osadzeni – byli wspierani przez piątkę aktywistek i aktywistów związanych z Podlaskim Ochotniczym Pogotowiem Humanitarnym, którzy zdecydowali się prowadzić protest głodowy poza murami ośrodka. Swój apel przekazali do mediów, poinformowali o swoich działaniach opinię publiczną podczas konferencji w Sejmie. Ich działania oraz sprawę dwójki osadzonych wsparła także reżyserka Agnieszka Holland. Czy Straż Graniczna ugięła się pod presją? Tego nie wiemy.

Wiemy natomiast, że w trakcie protestu głodowego mężczyzna został poddany około dwugodzinnej konsultacji psychologicznej. Wcześniej opinię psychologiczną w jego sprawie wydał niezależny ekspert, jednak opinie wydawane przez niezależnych ekspertów pracujących dla polskich organizacji pozarządowych nie są dla Straży Granicznej wiążące. To dopiero opinia wydawana przez psychologa w ośrodku może zaważyć, czy dana osoba zostanie zwolniona, czy nie. Migranci i uchodźcy, podczas poprzednich protestów, wielokrotnie skarżyli się na te konsultacje, nie ufali lekarzom ośrodkowym, twierdzili, że badania powinni prowadzić wyłącznie eksperci niezależni. Te opinie opierali na niejednokrotnie niekorzystnych dla siebie ocenach stanu psychologicznego.

W przypadku Nazara stało się jednak inaczej.

Jak mówi nam jego pełnomocniczka, bezpośrednim powodem zwolnienia mężczyzny była właśnie opinia psychologa, który orzekł, że dalszy pobyt w ośrodku zamkniętym może zagrażać jego zdrowiu i życiu.

Czy to oznacza, że stan mężczyzny uległ tak drastycznemu pogorszeniu od wydawanej 7 lutego decyzji sądu? Tego nie możemy tego wykluczać, wiemy bowiem, że mężczyzna miał w trakcie protestu głodowego grozić popełnieniem samobójstwa.

Z drugiej strony jednak Nazar nie trafił do izolacji medycznej. A to zdarzało się już wcześniej w przypadku osadzonych grożących odebraniem sobie życia lub w przypadku osadzonych głodujących. Straż Graniczna ma prawo umieszczać osadzonych w izolacji na wniosek lekarza. Ośrodki tłumaczą się wówczas bezpieczeństwem osadzonych, z kolei sami osadzeni mówią o represjach za protesty. Tak było w przypadku głodującego w Białymstoku Syryjczyka Sewara, który w izolatce medycznej spędził ponad miesiąc. Jego sprawę relacjonowaliśmy w OKO.press:

Czy więc sąd nie wziął więc pod uwagę stanu psychologicznego Nazara przed wydaniem kolejnej decyzji o przedłużeniu detencji? „Być może jest tak, że prawa ręka nie wie, co robi lewa” – słyszymy nieoficjalnie w gronie prawników i prawniczek działających w organizacjach na rzecz uchodźców i migrantów. Sugerują oni, że automatyzm wydawanych decyzji nie sprzyja dogłębnemu analizowaniu spraw.

Z podobnymi opiniami spotykaliśmy się po 10 lutego, gdy z ośrodka w Białymstoku zwolniono Sewara. W przypadku Syryjczyka decyzję o zwolnieniu podjął Urząd ds. Cudzoziemców, który orzekł, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że mężczyzna może uzyskać ochronę międzynarodową. Nie przeszkadzało to jednak kilka tygodni wcześniej wnioskować Straży Granicznej o przedłużenie detencji wobec mężczyzny, a sądowi taką decyzję wydać. Dodatkowo mężczyzna już wtedy był po obserwacji w szpitalu psychiatrycznym, gdzie stwierdzono u niego stres adaptacyjny.

Sytuacji mężczyzny nie zmieniały także groźby odebrania sobie życia, których skutkiem była ponad miesięczny pobyt w izolatce medycznej. W ostatnich dniach spędzonych w ośrodku miał założyć sobie pętle na szyję. I trafił do szpitala na kolejną obserwację. I tam zastała go decyzja o zwolnieniu. Z kolei jego prawnicy w tym czasie skarżyli decyzję sądu o przedłużeniu detencji. Jednak w następstwie decyzji UdsC sprawa została umorzona.

Wiemy, że po zwolnieniu z detencji mężczyzna Polskę opuścił.

Co z Alim?

Wraz z Nazarem w ośrodku strzeżonym w Przemyślu strajk głodowy prowadził Ali, Irakijczyk, który w zamknięciu spędza już ponad 18 miesięcy. Także w jego przypadku sąd zdecydował się przedłużyć detencję o trzy miesiące.

Nazar relacjonował nam, że Ali jest w złym stanie psychicznym, to samo mówiła nam jego pełnomocniczka, Joanna Sarnecka. Czy Straż Graniczna ma w planach zwolnić także i tego Irakijczyka?

Zapytaliśmy o to rzecznika Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, odpowiedzi jednak nie dostaliśmy. Dowiedzieliśmy się jedynie, że mężczyzna „który pierwotnie odmawiał wyjścia na stołówkę przyjął paczki z żywnością i od dnia wczorajszego wychodzi już na posiłki zgodnie z harmonogramem ośrodka”.

Nazar przekazał nam w piątek, że Ali zrezygnował z protestu, ponieważ był straszony umieszczeniem w izolatce medycznej.

„Powiedzieli mu, że albo będzie jadł, albo go zamkną. Dla niego by to było niewyobrażalne. On jest zniszczony psychicznie” – powiedział nam Nazar.

Jednocześnie Nazar przekazał nam, że Irakijczycy, z którymi przekraczał granicę w sierpniu cały czas przebywają w detencji, w ośrodku strzeżonym w Lesznowoli. Źródła aktywistyczne informują nas, że właśnie w tym ośrodku, w ostatnim czasie, kolejni Irakijczycy dostali kolejne przedłużenia. Jak długo jeszcze będą w zamknięciu?

Prawnik prowadzący sprawę Nazara tłumaczył nam, że w przypadku dwukrotnego odrzucenia wniosku o ochronę międzynarodową oraz wydaniu decyzji o zobowiązaniu do powrotu cudzoziemiec może przebywać w detencji maksymalnie 24 miesiące. A w przypadku Irakijczyków nie jest możliwe odesłanie ich do kraju, gdy sami nie wyrażą na to zgody. Irak osób deportowanych na siłę nie przyjmuje.

Przeciąganie detencji do maksimum może być więc metodą nacisku na Irakijczyków, aby zgodzili się na odesłanie do kraju pochodzenia, jak słyszymy nieoficjalnie od pracowników trzeciego sektora.

Z kolei automatycznie wydawane decyzje o przedłużaniu detencji podejmowane przez polskie sądy oraz wyglądające na arbitralne decyzje komendantów Straży Granicznej o zwalnianiu poszczególnych osadzonych, potęgują wrażenie niesprawiedliwego traktowania oraz frustrację w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców.

A to z kolei jest powodem kolejnych protestów.

Komentarze