0:000:00

0:00

“Jeśli ja usłyszę, że w Gnieźnie odbywa się jakaś manifestacja antyuchodźcza, i że na to wybierają się moi księża, to mówię krótko: każdy, który tam pójdzie, będzie suspendowany”. - powiedział w głośnej już rozmowie z Błażejem Strzelczykiem z “Tygodnika Powszechnego” arcybiskup Wojciech Polak, Prymas Polski.

To nie pierwszy głos wysokich przedstawicieli kościelnej hierarchii w Polsce w sprawie uchodźców, ale pierwsza tak mocna i jednoznaczna deklaracja ze strony jednego z najwyższych hierarchów polskiego Kościoła katolickiego. Deklarując tak otwarty sprzeciw wobec kultywowania antyuchodźczej narracji, Prymas Polak naraził się dużej części polskiej, publicystycznej prawicy, od dłuższego czasu czyniącej z ksenofobicznych resentymentów jeden ze swoich ideowych sztandarów.

Wypowiedziana przez prymasa groźba suspensy dotyczy Gniezna, ponieważ pozostaje on od 2014 roku arcybiskupem gnieźnieńskim.

“Nie ma dla mnie innej drogi, dlatego, że jestem odpowiedzialny za tych, którzy są w mojej diecezji” - mówi.

Tylko diecezja gnieźnieńska podlega bezpośrednio władzy prymasa i w ramach (względnie zdecentralizowanej) struktury Kościoła katolickiego tylko jedynie wobec księży tej diecezji może zastosować karę suspensy. Z wywiadu dla “Tygodnika Powszechnego” wypływa jednak szerszy przekaz: w polskim Kościele nie może być miejsca na odwracanie się od pomocy potrzebującym w sytuacji, kiedy uciekają z miejsc dotkniętych konfliktami.

“Chrystus cierpi w uchodźcach i musimy się na tych uchodźców otworzyć”

Chodzi zarówno o otwarcie granic potrzebującym natychmiastowej pomocy, ale i “mądrą, systemową pomoc”. Prymas skrytykował również słowa ks. Henryka Zielińskiego, redaktora naczelnego tygodnika “Idziemy”, i stałego gościa programu “Salon dziennikarski” przygotowywanego przez dziennikarzy związanych z tygodnikiem „w Sieci” braci Karnowskich, a emitowanego między innymi w TVP Info.

Ks. Zieliński sugerował, że zamach terrorystyczny w Barcelonie z sierpnia 2017 to “kara za rozwiązłość” mieszkańców tego miasta. “Tego typu myśleniu można przeciwstawić bardzo prostą rzeczywistość, mianowicie zapytać,

czy uderzenie pioruna w katedrę gnieźnieńską było karą za rozwiązłość w katedrze” - ripostuje prymas.

"Suspendować tego pacana"

Nic więc dziwnego, że wywiad z prymasem Polakiem wzbudził na prawicy nie tylko masę krytyki, ale także wiele emocjonalnych, pełnych żalu komentarzy ze strony osób deklarujących więź z polskim Kościołem - nie wspominając o gigantycznej fali pospolitego, nierzadko bardzo wulgarnego hejtu. Ten ostatni właściwie zdominował komentarze na prawicowych portalach. Niektórym z nich agresji i wyszukania mogłyby pozazdrościć najbardziej antyklerykalne (czy raczej - postrzegane jako “antyklerykalne”) media w Polsce.

Użytkownicy portalu wPolityce.pl porównywali prymasa do “faryzeuszy” i domagali się jego suspensy (co wymagałoby decyzji Watykanu).

Jeszcze większą pomysłowością i kwiecistością obelg wykazali się odwiedzający konkurencyjny wobec portalu braci Karnowskich (i zazwyczaj bardziej tradycjonalistyczny w kwestiach “modernizacyjnych herezji” w światowym Kościele) serwis internetowy dorzeczy.pl. Dokonano tam nawet skojarzenia wyglądu arcybiskupa z wizerunkiem włoskiego mafioso. Czyżby prawica zaczęła nagle przejmować dotychczas płynącą tylko z lewej strony krytyką stosunków pomiędzy Polską a Watykanem, wytykającą im charakter kolonialny?

Trudno oczywiście zrzucać odpowiedzialności za komentarze na dziennikarzy portali, gdzie zostały one opublikowane - co najwyżej można wytknąć moderacji (zamierzoną lub nie) pobłażliwość wobec prezentowanych w nich treści.

Portal wpolityce.pl wielokrotnie blokował możliwość komentowania pod artykułami, gdy dyskusja wymykała się spod kontroli. Tym razem na nawałnicę bluzgów pozwolił i wciąż pozwala pod kolejnymi tekstami i komentarzami dityczącymi wypowiedzi abp. Polaka. Dziwne zachowanie, zważywszy na to, że wielokrotnie wytykano na jego łamach “obrzydliwy” antyklerykalizm “mediów lewicowo-liberalnych” i jego tolerowanie.

Ostre były również komentarze nadwornych ekspertów od Kościoła katolickiego, często zresztą również odmawiających prawa do komentowania spraw religijnych nieprawicowym publicystom. O smutnym obrazie Kościoła "otwartego i dialogicznego” napisał na swoim Facebooku osławiony kościelny radykał Tomasz Terlikowski. Zakwestionował “dialogiczny sens” gróźb suspensy, a wypowiedziom prymasa zarzucił charakter polityczny. Jednak ten były szef Telewizji Republika zdążył - z nieznanych powodów - usunąć już tego posta ze swojego fanpage’a.

To zresztą przykład najczęstszego rodzaju uniku prawicowych komentatorów, kiedy pojawia się w debacie publicznej problem stosunku katolików do uchodźców. Twierdzą, że nie jest to kwestia doktrynalna, ale czysto polityczna - a jej rozstrzygnięcie nie może wynikać bezpośrednio z nauczania Kościoła.

Wielokrotnie pisaliśmy na łamach OKO.press, że to bzdury. Wezwanie do przyjmowania i pomocy potrzebującym (również uchodźcom) nie tylko wynika z doktryny i Pisma Świętego, ale jest również żywą, akcentowaną przez najwyższych przedstawicieli kościelnej hierarchii - również tych najwyższych, w samym Watykanie - częścią jej interpretacji. Zwłaszcza w obliczu kryzysu migracyjnego ostatnich kilku lat.

W swoim typowym, retorycznie zawoalowanym i insynuacyjnym stylu słowa prymasa skomentował na łamach portalu wpolityce.pl Jacek Karnowski. Zadał arcybiskupowi Polakowi dwanaście pytań, w których domagał się wyklarowania kwestii m.in. stosunku Kościoła katolickiego do spuścizny prymasa Wyszyńskiego, pomysłu rozbudzenia religijnego kultu takich postaci, jak Jan III Sobieski, kondycji Kościoła na Zachodzie i mocnego sprzeciwu wobec “zagrożenia terroryzmem”.

Każde pytań Jacek Karnowski formułuje w sposób zakładający pewien stan rzeczy w Kościele - w jego rozumieniu zasługujący na negatywną ocenę. Otóż zdaniem Karnowskiego, dziś Kościół jest słaby, przegrywa wojnę cywilizacji, nie pilnuje stabilności fundamentów swojej tożsamości. A, w domyśle, słowa prymasa Polaka są tej choroby katolickiego modernizmu najlepszym przykładem.

Ciekawą linię krytyki obrał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, znany z antyukrainskich wystąpień i - de facto - wspierania rosyjskiej narracji w kwestii polskiej polityki wschodniej. Jego inną, wieloletnią specjalnością jest tropienie homoseksualnego lobby w strukturach polskiego Kościoła. I w tym wypadku nieoczekiwanie się i ono pojawia. “Co do suspens, to najpierw trzeba zacząć od homo” - wyrokuje na Facebooku. W kolejnym poście dodaje garść nowych argumentów, między innymi wytykając “roszczeniowość migrantów” - bo naturalnie według ks. Isakowicza-Zaleskiego o żadnych uchodźcach w ogóle nie może być mowy, a do Europy przybywają wyłącznie ekonomiczni migranci.

Nieco łagodniejszą linię krytyki prezentuje Marcin Makowski z “Do Rzeczy” w komentarzu na łamach Wirtualnej Polski. Skupia się raczej na zarzutach wobec prowadzącego wywiad Błażeja Strzelczyka, sugerując manipulowanie statystykami o procencie Polaków, którzy są przeciwko przyjmowaniu uchodźców.

Ta kwestia faktycznie wydaje się być bardziej niejednoznaczna, o czym pisaliśmy na OKO.press. Niemniej wzrost antyuchodźczych nastrojów i ich znaczna popularność w społeczeństwie (zwłaszcza w porównaniu do krajów Europy Zachodniej) nie może podlegać żadnej dyskusji.

Najbardziej skrótowy, ale i emocjonalny komentarz rozmowy “TP” z prymasem Polakiem wyszedł jednak od redaktora naczelnego "Super Expressu", medium, które na emocjach opiera swój model biznesowy.

W osobliwym świecie Sławomira Jastrzębowskiego projekt totalnej sekularyzacji polskiego społeczeństwa nie tylko przestaje być nierealnym “snem lewicy”, ale, paradoksalnie, zrealizuje go broniąca katolicyzmu i tradycyjnych wartości prawica - i to w tempie błyskawicznym.

Jeśli reakcje prawicy na wypowiedź prymasa o uchodźcach pełne były kuriozalnych paradoksów, to to dziwne marzenie redaktora Jastrzębowskiego wydaje się być może największym z tych paradoksów.

;

Udostępnij:

Jakub Wencel

Dziennikarz i publicysta, pisał m.in. w "Dwutygodniku", "Res Publice Nowej", "Noizz", "Newsweeku" i "Kinie". Współautor książek, m.in.: „Antonioni. Powiększenie krytyczne” i „Delfin w malinach. Snobizmy i obyczaje ostatniej dekady”

Komentarze