0:000:00

0:00

Wojciecha Sadrakułę, emerytowanego prokuratora byłej Prokuratury Krajowej, nielegalna Izba Dyscyplinarna - która w świetle wyroku TSUE powinna być już zlikwidowana - skazała prawomocnie w środę 17 listopada 2021 roku. Decyzję Izby wydał skład: przewodniczący składu i sprawozdawca sprawy Konrad Wytrykowski (były prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z nominacji ministra Ziobry), Paweł Zubert (były prokurator) i ławniczka Anna Lichy.

Prokurator Sadrakuła - na zdjęciu z obrońcą mec. Ryszardem Kaliszem - został skazany za to, że w 2016 roku wypowiadał się w Sejmie o projektach ustaw dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, bez wcześniejszego powiadomienia o tym Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego, zaufanego Zbigniewa Ziobry. Izba uznała, że popełnił delikt dyscyplinarny. Sadrakułę wcześniej - w czerwcu 2021 roku - skazał sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym. W środę 17 listopada 2021 na skutek odwołania Sadrakuły nielegalna Izba Dyscyplinarna utrzymała w mocy orzeczenie pierwszej instancji.

Prokurator Sadrakuła ostatecznie został skazany na karę upomnienia. Nie spowoduje ona dla niego praktycznych konsekwencji. Ale skazanie to policzek dla prokuratora, który ma bardzo dobra opinię wśród prawników. Jest ceniony za wiedzę o konstytucji, bo przez wiele lat w imieniu prokuratury stawał przed starym, legalnym Trybunałem Konstytucyjnym.

„Cóż, skazał mnie sąd, który w świetle wyroków europejskich Trybunałów i uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku, sądem nie jest. Rozważę złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu”

- powiedział OKO.press po decyzji Izby Dyscyplinarnej Wojciech Sadrakuła.

Na rozprawie wspierał go były prezes starego, legalnego TK Andrzej Rzepliński, a przed gmachem Sądu Najwyższego wspierali go obywatele z inicjatywy Wolna Prokuratura.

Skład nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, który podtrzymał wyrok skazujący Wojciecha Sadrakułę. Od lewej siedzą: Paweł Zubert, Konrad Wytrykowski i ławniczka Anna Lichy. Fot. Mariusz Jałoszewski / OKO.press

Prokurator Sadrakuła, śledczy nietuzinkowy

Ukarany przez sąd dyscyplinarny i nielegalną Izbę Dyscyplinarną Wojciech Sadrakuła to śledczy nietuzinkowy. Pracę w prokuraturze zaczął w PRL-u, ale odszedł z niej, gdy wprowadzono stan wojenny. Wrócił po upadku PRL-u i piął się w górę. Od 2001 roku miał tytuł prokuratora krajowego i został wicedyrektorem biura spraw konstytucyjnych. Przez wiele lat prezentował stanowisko prokuratury w różnych sprawach w Trybunale Konstytucyjnym.

I za to ceni go wielu prawników. Sadrakuła pracował też w Ministerstwie Sprawiedliwości i za czasów rządu PO-PSL był współtwórcą niezależnej prokuratury. Więcej o Wojciechu Sadrakule przeczytać można w sylwetce opublikowanej przez Archiwum Osiatyńskiego w ramach „Alfabetu Buntu”.

Gdy po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku Zbigniew Ziobro zaczął przejmować władzę nad prokuraturą, Wojciech Sadrakuła przeszedł w stan spoczynku. Na emerytury odeszło wtedy wielu doświadczonych prokuratorów, bo nie chcieli pracować w prokuraturze Ziobry. A tych, co zostali, w ramach reorganizacji zdegradowano z najwyższych szczebli prokuratury na sam dół. Awansowano zaś „swoich”. Taki los spotkał m.in. Krzysztofa Parchimowicza, obrońcę niezależnej prokuratury.

Przeczytaj także:

Sadrakuła nie zniknął jednak z życia publicznego. Daje wsparcie niezależnym prokuratorom ze stowarzyszenia Lex Super Omnia, którego jest członkiem. Przychodzi na ich procesy dyscyplinarne. Brał też udział w lekcjach o konstytucji dla uczniów w szkołach. Po jednej z takich lekcji w warszawskiej szkole w 2018 roku rzecznik dyscyplinarny dla prokuratorów zażądał od niego wyjaśnień. Zajęcia odbyły się w ramach Tygodnia Konstytucyjnego. Rzecznik dyscyplinarny badał to pod kątem przewinienia dyscyplinarnego, ale sprawa (póki co) ucichła. Pisaliśmy o niej w OKO.press:

Jak Sadrakuła podpadł Bogdanowi Święczkowskiemu

Sadrakuły nie udało się ukarać za lekcję o konstytucji, ale na cel wziął go Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski.

W pierwszej połowie 2016 roku, krótko po przejściu w stan spoczynku, Sadrakuła jako ekspert brał udział w pracach nad projektami nowelizacji ustaw o Trybunale Konstytucyjnym. To był okres, gdy po przejęciu władzy nad Polską PiS krok po kroku demontował niezależność Trybunału i obsadzał go osobami wybranymi przez siebie w Sejmie. To był początek procesu marginalizacji sądu konstytucyjnego, którym dziś kieruje Julia Przyłębska.

Sadrakuła do Sejmu - a dokładnie na komisję sprawiedliwości i praw człowieka - był zaproszony przez KOD, który firmował obywatelski projekt zmian w TK. Jako ekspert konstytucyjny wypowiadał się tam na temat procedowanych wówczas projektów o Trybunale (również projektu złożonego przez PiS). Mówił o rozwiązaniach prawnych i bronił niezależności TK. I za to został ukarany upomnieniem przez Bogdana Święczkowskiego. Prokurator Krajowy ukarał go, bo uważa, że był tam bez jego zgody.

Święczkowski potraktował wystąpienie Sadrakuły jako podjęcie dodatkowego „innego” zajęcia, o którym powinien poinformować przełożonego zgodnie z artykułem 103 ustawy o prokuraturze. A przełożony, gdyby taką informację dostał, mógłby wydać sprzeciw. Bardziej jednak chodzi o to, że Sadrakuła poszedł tam jako osoba zaproszona przez KOD.

Sadrakuła wraz ze swoim obrońcą mec. Ryszardem Kaliszem złożyli jednak od tego sprzeciw i sprawa trafiła do sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów. Jej rozpoznanie zajęło blisko pięć lat. I w czerwcu 2021 roku sąd dyscyplinarnym uznał go winnym deliktu dyscyplinarnego uchybienia godności urzędu prokuratora, za co wymierzył mu karę upomnienia. Sąd dyscyplinarny przyjął, że był on doradcą KOD, który angażuje się w spór polityczny. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Od tego prokurator wraz z obrońcą złożyli odwołanie do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, w której odbyły się dwie rozprawy.

Jak broni się Sadrakuła

W odwołaniu i na rozprawach w Izbie Sadrakuła wraz z obrońcą mec. Kaliszem przekonywali, że w Sejmie występował on za darmo, w ramach działalności społecznej. Więc to nie było „inne zajęcie”, które musiał zgłaszać Święczkowskiemu. Nie był też oficjalnym ekspertem KOD-u, tylko wyrażał tam swoje opinie i dzielił się wiedzą o konstytucji i TK.

„Sadrakuła jest jedną z osób, która ma dużą wiedzę o prawie konstytucyjnym, jest jednym z najwybitniejszych ekspertów. I w takim charakterze był wtedy w Sejmie” - mówił na rozprawach w Izbie mec. Ryszard Kalisz. Podkreślał: „Kierownictwo prokuratury powinno być dumne, że prokurator w stanie spoczynku angażuje się w sprawy społeczne i ustrojowe oraz, że wypowiada się w Sejmie jako ekspert z prawa konstytucyjnego”.

Od prawej prokurator Wojciech Sadrakuła z obrońcą, adwokatem Ryszardem Kaliszem. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Kalisz przekonywał, że wystąpienie Sadrakuły w Sejmie to działalność społeczna, która przynosi raczej chlubę, niż ujmę. „To zaszczyt dla prokuratora. On powinien dostać za to pochwałę. Działalność w parlamencie nie może też zaszkodzić bezstronności prokuratora, zwłaszcza w stanie spoczynku” - podkreślał mec. Kalisz.

Ryszard Kalisz uważa ponadto, że Sadrakuła mógł się wypowiadać w parlamencie korzystając z konstytucyjnej wolności słowa. „I nie może być karany za to, że wypowiadał się w sporze o prawo” - zaznaczał mec. Kalisz.

Nielegalna Izba: Sadrakuła jest winny

Skład Izby Dyscyplinarnej w środę 17 listopada 2021 roku po drugiej rozprawie utrzymał jednak w mocy orzeczenie sądu dyscyplinarnego. Odwołanie Sadrakuły uznał za niezasadne. Powody takiej decyzji uzasadniał Konrad Wytrykowski. Zaczął od tego, że chyli czoła przed wiedzą ekspercką Sadrakuły i, że nie dziwi się, że „jeden z podmiotów” zwrócił się do niego o pomoc.

Ale zaraz potem zaczął wyliczać, dlaczego zdaniem Izby jest on winien popełnienia czynu dyscyplinarnego. Podkreślał, że artykuł 103 ustawy o prokuraturze obliguje prokuratorów do powiadamiania przełożonych o podjęciu „innego zajęcia”, również nieodpłatnego o charakterze społecznym i charytatywnym. Wytrykowski mówił, że ocenę, czy takie zajęcie może przynieść ujmę zawodową lub osłabić zaufanie do bezstronności prokuratora podejmuje jego przełożony.

„Zawód prokuratora to służba związana z szeregiem ograniczeń w podejmowaniu działalności publicznej. Prokurator nie może podejmować działalności politycznej, opowiadać się po jednej stronie dyskursu publicznego” - uzasadniał Wytrykowski. Izba przyjęła bowiem, że Sadrakuła poparł projekt KOD, który w jej ocenie angażuje się w spór polityczny.

Wytrykowski uzasadniał jeszcze, że kara upomnienia nie jest dotkliwa, bo nie wywoła konsekwencji służbowych dla emerytowanego prokuratora. „Ona tylko wskazuje na naganność zaniechania w spełnieniu obowiązku służbowego” - mówił Wytrykowski. Decyzja nielegalnej Izby jest prawomocna, nie można jej już zaskarżyć.

Ukaranie Wojciecha Sadrakuły popierała w Izbie Dyscyplinarnej Zastępczyni Rzecznika Dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego dla Warszawskiego Okręgu Regionalnego Małgorzata Ziółkowska-Siwczyk. Fot. Mariusz Jałoszewski

Jak Izba, która powinna być zlikwidowana działa dalej

Izba Dyscyplinarna rozpoznała sprawę Sadrakuły choć zgodnie z wyrokami ETPCz i TSUE oraz orzeczeniami polskiego Sądu Najwyższego i NSA nie jest legalnym sądem. Wynika to zwłaszcza z wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku, którego wykonania domaga się UE. Skutkiem tego wyroku powinna być likwidacja Izby, ale rząd jak dotąd wyroku nie wykonał. Dlatego na Polskę nałożono rekordową karę 1 mln euro dziennie i każdego dnia ta kara ciągle rośnie.

Izbę mogłaby zawiesić - wykonując wyrok TSUE - pełniąca funkcję I prezes SN Małgorzata Manowska. Ale odcięła do niej tylko dopływ nowych spraw. Izba działa więc nadal rozpoznając stare sprawy, które dostała przed wyrokiem TSUE z 15 lipca. Co więcej demonstracyjnie wręcz łamie kolejne orzeczenie TSUE z 14 lipca 2021 roku.

TSUE w ramach zabezpieczenia zawiesił wtedy działalność Izby m.in. w zakresie uchylania sędziom immunitetów. Oprócz tego TSUE zawiesił też przepisy niekonstytucyjnej ustawy kagańcowej zezwalające na ściganie sędziów za podważanie statusu neo-sędziów w oparciu o wyroki TSUE i ETPCz. Izba nadal jednak działa i uchyla sędziom immunitety oraz zawiesza ich za podważanie legalności neo sędziów. Choć może nie robi tego hurtowo. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Teraz Izba chce znowu ruszyć pełną parą. Na najbliższe dni powyznaczała szereg posiedzeń, bo 16 listopada przestało obowiązywać zarządzenie Małgorzaty Manowskiej dotyczące przekazywania do Izby nowych spraw. I choć to zarządzenie przedłużono wieczorem 16 listopada na kolejne trzy miesiące, to rozpiska zaplanowanych posiedzeń nadal jest pełna.

Tylko nieliczni w Izbie po przedłużeniu zarządzenia Manowskiej powstrzymują się (póki co) od rozpoznawania spraw. Zrobił to po raz kolejny Adam Roch, znany z odmówienia wydania zgody na zatrzymanie sędziego Igora Tulei. W środę 17 listopada spadły z wokandy dwie sprawy, w których Roch był wyznaczony jaki przewodniczący składu.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Przeczytaj także:

Komentarze