0:00
0:00

0:00

Wojciech Sadrakuła, prokurator Prokuratury Generalnej (obecnie Krajowej) w stanie spoczynku, został skazany 21 czerwca 2021 roku przez Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym. Sąd uznał, że Sadrakuła jest winny popełnienia deliktu dyscyplinarnego, polegającego na wypowiadaniu się w 2016 roku w Sejmie o Trybunale Konstytucyjnym, bez wcześniejszego zawiadomienia o tym Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego.

Sadrakuła w Sejmie wypowiadał się na temat projektów nowelizacji ustawy o TK. I mówił tam, dlaczego Trybunał powinien być niezależny od polityków. I za to w poniedziałek 21 czerwca sąd dyscyplinarny ukarał go upomnieniem. Sadrakuła wraz z broniącym go mec. Ryszardem Kaliszem zapowiadają odwołanie do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej.

„Skazanie odbieram jako próbę wywarcia presji na mnie, żebym nie wypowiadał się publicznie. Ale to orzeczenie ma też znaczenie dla młodszych prokuratorów. Ma ich zniechęcić do wypowiedzi publicznych" - mówi OKO.press prokurator Sadrakuła.

Jak Sadrakuła stał się ekspertem konstytucyjnym

Ukarany przez sąd dyscyplinarny Wojciech Sadrakuła to śledczy nietuzinkowy. Pracę w prokuraturze zaczął w PRL-u, ale odszedł z niej, gdy wprowadzono stan wojenny. Wrócił do prokuratury po upadku PRL-u i piął się w górę.

Od 2001 roku miał tytuł prokuratora krajowego i został wicedyrektorem biura spraw konstytucyjnych. Przez wiele lat prezentował stanowisko prokuratury w różnych sprawach w Trybunale Konstytucyjnym. I za to ceni go wielu prawników. Sadrakuła pracował też w Ministerstwie Sprawiedliwości i za czasów rządu PO-PSL był współtwórcą niezależnej prokuratury. Więcej o Wojciechu Sadrakule przeczytać można w sylwetce opublikowanej przez Archiwum Osiatyńskiego w ramach „Alfabetu Buntu”.

Gdy po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku Zbigniew Ziobro zaczął przejmować władzę nad prokuraturą, Wojciech Sadrakuła przeszedł w stan spoczynku. Na emerytury odeszło wtedy wielu doświadczonych prokuratorów, bo nie chcieli pracować w prokuraturze Ziobry.

A tych, co zostali, w ramach reorganizacji zdegradowano z najwyższych szczebli prokuratury na sam dół. Awansowano zaś „swoich”.

Sadrakuła nie zniknął jednak z życia publicznego. Daje wsparcie niezależnym prokuratorom ze stowarzyszenia Lex Super Omnia - również jest jego członkiem. Przychodzi na ich procesy dyscyplinarne. Brał też udział w lekcjach o konstytucji dla uczniów w szkołach. Po jednej z takich lekcji w warszawskiej szkole w 2018 roku rzecznik dyscyplinarny dla prokuratorów zażądał od niego wyjaśnień. Zajęcia odbyły się w ramach Tygodnia Konstytucyjnego. Rzecznik dyscyplinarny badał to pod kątem przewinienia dyscyplinarnego, ale sprawa (póki co) ucichła.

Pisaliśmy o niej w OKO.press:

Przeczytaj także:

Czym Sadrakuła podpadł Bogdanowi Święczkowskiemu

Sadrakuły nie udało się ukarać za lekcję o konstytucji, ale na cel wziął go Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski.

W pierwszej połowie 2016 roku, krótko po przejściu w stan spoczynku, Sadrakuła jako ekspert brał udział w pracach nad projektami nowelizacji ustaw o Trybunale Konstytucyjnym. To był okres, gdy po przejęciu władzy nad Polską PiS krok po kroku demontował niezależność Trybunału i obsadzał go osobami wybranymi przez siebie w Sejmie. To był początek procesu marginalizacji sądu konstytucyjnego, którym dziś kieruje Julia Przyłębska.

Sadrakuła do Sejmu - a dokładnie na komisję sprawiedliwości i praw człowieka - był zaproszony przez KOD, który firmował obywatelski projekt zmian w TK. Jako ekspert konstytucyjny wypowiadał się tam na temat procedowanych wówczas projektów o Trybunale (również projektu złożonego przez PiS). Mówił o rozwiązaniach prawnych i bronił niezależności TK. I za to został ukarany upomnieniem przez Bogdana Święczkowskiego. Prokurator Krajowy ukarał go, bo uważa, że był tam bez jego zgody.

Święczkowski potraktował jego wystąpienie jako podjęcie dodatkowego zajęcia, o którym powinien poinformować przełożonego zgodnie z artykułem 103 ustawy o prokuraturze. A przełożony, gdyby taką informację dostał, mógłby wydać sprzeciw. Bardziej jednak chodzi o to, że Sadrakuła poszedł tam jako osoba zaproszona przez KOD. Obrońca Sadrakuły mec. Ryszard Kalisz złożył jednak od upomnienia sprzeciw i sprawa trafiła do sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów. Jej rozpoznanie zajęło blisko pięć lat.

W sądzie dyscyplinarnym prokurator przekonywał, że nie musiał mieć zgody na wystąpienie publiczne, bo nie było to dodatkowe zajęcie. A mec. Kalisz podkreślał, że Sadrakuła działał na rzecz praworządności i demokratycznego państwa prawnego.

„Nie może być tak, że tak zasłużony człowiek za to, że chciał dzielić się w Sejmie swoją wiedzą, jest karany. Sprawa ma charakter polityczny” - podkreślał wcześniej na rozprawach Ryszard Kalisz.

Sadrakułę wspierali obywatele z inicjatywy Wolna Prokuratura. Byli też pod sądem – mieści się w siedzibie Prokuratury Krajowej - w poniedziałek 26 czerwca 2021 roku. Wcześniej na rozprawy przychodził również m.in. prezes starego TK Andrzej Rzepliński, czy prof. Mirosław Wyrzykowski.

Mec. Kalisz: Nie można karać za mówienie o Konstytucji

Orzeczenie w tej sprawie zapadło jednak bez udziału publiczności i dziennikarzy. Bo od wybuchu epidemii sąd dyscyplinarny wpuszcza na salę rozpraw tylko strony sprawy.

Mec. Ryszard Kalisza w rozmowie z OKO.press mówił, że sąd dyscyplinarny uznał, że Sadrakuła powinien poinformować Prokuratora Krajowego o udziale w pracach sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Sąd nie uznał też, że występował on tam jako ekspert od konstytucji, tylko przyjął, że firmował obywatelski projekt nowelizacji ustawy o TK zgłoszony przez KOD.

Sadrakuła i mec. Kalisz nie zgadzają się z tym orzeczeniem. Dlatego będą się odwoływać do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej.

„Mieliśmy dyskusję w Naczelnej Radzie Adwokackiej, której jestem członkiem, czy odwoływać się do nieuznawanego organu. I uznaliśmy, że adwokat ma bronić klienta do końca przy wykorzystaniu dostępnych środków” - mówi OKO.press mec. Kalisz.

Dodaje: „Sadrakuła był w Sejmie jako ekspert od konstytucji. Działał tam na rzecz dobrego prawa. Nie musiał mieć na to zgody przełożonego.

Prokurator Krajowy powinien się cieszyć, że prokuratorzy w stanie spoczynku są zapraszani przez obywateli do Sejmu, by mówić o konstytucji. To powinno być akceptowane i nie można za to karać”.

Mec. Kalisz przypomina, że za działalność publiczną była też ścigana nieżyjąca już prokurator Beata Mik. Ścigano ją za pisanie krytycznych tekstów do „Rzeczpospolitej” o złej zmianie w prokuraturze. Rzecznik dyscyplinarny postawił jej za to zarzut dyscyplinarny, choć działalności publicystycznej nie sprzeciwił się przełożony. Sąd dyscyplinarny ukarał za to Mik upomnieniem, ale w 2019 roku nielegalna Izba Dyscyplinarna ją uniewinniła. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Sadrakuła, Parchimowicz, Krasoń, Kwiatkowska...

Niezależnie od tej sprawy Sadrakuła w 2019 roku zaskarżył do TK przepisy nakazujące informować przełożonych o rozpoczęciu innej działalności i możliwości zgłoszenia do tego sprzeciwu przez przełożonych. Te przepisy do ustawy o prokuraturze wprowadził PiS w 2016 roku. Sprawa w TK Juli Przyłębskiej wciąż czeka na rozpoznanie.

Wojciech Sadrakuła to nie jedyny ścigany niepokorny prokurator. Rzecznicy dyscyplinarny Ziobry wytaczają dyscyplinarki głównie członkom Lex Super Omnia za krytykę prokuratury Ziobry, czy za rzekome ich błędy w pracy. Kilku prokuratorów z Lex Super Omnia jest też ściganych przez prokuraturę za rzekome błędy w śledztwach. Najbardziej represjonowany jest były szef Lex Super Omnia Krzysztof Parchimowicz.

Na niepokornych prokuratorów spadają też inne represje i szykany. Popularne są zsyłki w Polskę w ramach karnych delegacji. Tak wysłano do pracy z dala od domu Mariusza Krasonia, Katarzynę Kwiatkowską (szefową Lex Super Omnia), Jarosława Onyszczuka, Ewę Wrzosek, czy Katarzynę Szeską.

Nową formą uderzenia w niezależnych prokuratorów są pozwy. Prokuratura Krajowa pozwała właśnie o 250 tys. zł Katarzynę Kwiatkowską. Chce przeprosin za krytykę prokuratury i Bogdana Święczkowskiego w wywiadzie. Żądanie tak wysokiej kwoty ma zmrozić Kwiatkowską i zniechęcić ją do dalszej krytyki. Pozew jest też ostrzeżeniem dla innych prokuratorów.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze