„To konieczny, administracyjny krok, który uniemożliwi certyfikację gazociągu, a bez tej certyfikacji Nord Stream 2 nie będzie mógł zacząć działać” – powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Zamrożenie wielkiego energetycznego projektu Rosji jest konsekwencją uznania przez Władimira Putina niepodległości separatystycznych Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej.
Scholz nazwał działanie Rosji „poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego” i podkreślił, że społeczność międzynarodowa powinna na nie zareagować. „Prezydent Ukrainy zasługuje na nasz największy szacunek za to, że jego kraj nie daje się sprowokować przez Rosję. Bo na to właśnie czeka prezydent Rosji, żeby mieć wymówkę, żeby być może okupować całą Ukrainę” – mówił kanclerz.
Nord Stream 2 (NS2) – jak w rozmowie z OKO.press wyjaśnia dr Przemysław Zaleski z Politechniki Wrocławskiej, ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego – to projekt, dzięki któremu Rosja chciała uniezależnić tranzyt gazu od innych krajów. „NS2 to modelowy przykład, jak Rosja chciałaby widzieć infrastrukturę przesyłową – niezależną, na prawach, jakie wyznacza Kreml i na zasadach partnerstwa wymyślonych przez samą Rosję” – tłumaczy ekspert.
Budowa nitki NS2 długości 1230 km, prowadzącej przez Bałtyk od wybrzeży Rosji do Niemiec, jest już ukończona, a Moskwa od miesięcy czeka na certyfikację, która pozwoli na przesyłanie gazu. Ten proces przez wprowadzone sankcje znacząco się wydłuży.
Zablokowanie NS2 jest oczywiście, dobrym krokiem. Jednak sankcje, w moim pojęciu, mają coś odbierać, a NS2 jeszcze nie zaczął działać. Czyli Rosja nie odczuje jego braku.
NS2 to nie są żadne, UE i USA próbowały zablokować ten interes przed eskalacja sytuacji w Ukrainie, po prostu dzięki działaniom Putina Niemcom skończyły się wymówki, ale oczywiście jak tylko sprawa nieco przycichnie NS2 wróci.
Oburzamy się na NS2, ale proszę sobie wyobrazić, że Rosja miałaby dyktować Polsce, jakimi drogami ma wysłać wydobywane u nas surowce. Poza tym kupującemu jest łatwiej zrezygnować z zakupu niż sprzedającemu zmusić nabywcę do kupna. Już dziś można było usłyszeć jak nasi rządzący nie chcą zadeklarować rezygnacji z importu węgla czy gazu z Rosji.