Zbigniew Ziobro uważa, że rząd PiS nie powinien zgadzać się na orzeczenia TSUE, tak jak on nie zgodził się na dołączenie do Prokuratury Europejskiej. Różnica jest jednak kolosalna, a korzyści z takiej postawy dla Polski znikome
"Trzy lata temu do Polski przyjechała unijna komisarz Vera Jourová. Oświadczyła mi wtedy, że jeżeli Polska nie przystąpi do Prokuratury Europejskiej, to spotkają nas poważne finansowe konsekwencje. Odpowiedziałem, że polska prokuratura po zmianie rządu odnosi największe sukcesy w Europie, jeśli chodzi o walkę z przestępczością VAT-owską i nie będzie w tej dziedzinie oddawać swoich kompetencji biurokratycznej unijnej strukturze" - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" 6 sierpnia 2021 roku.
"Wyjaśniłem pani komisarz, że nie wszystko da się kupić i dopóki będę ministrem sprawiedliwości, to Polska nie ulegnie żadnemu szantażowi. Zdania nie zmieniłem. Polska nie przystąpiła do Prokuratury Europejskiej i nie ponieśliśmy żadnej kary. To przykład, który pokazuje, że warto prowadzić twardą grę z UE" - zapewnił.
Ziobro ma najpewniej na myśli spotkanie z komisarz Jourovą (wówczas nie była jeszcze wiceprzewodniczącą KE) w listopadzie 2016 roku. Tematem dyskusji był wówczas powoli nabierający kształtów projekt Prokuratury Europejskiej (ang. European Public Prosecutor's Office, EPPO). Unia chce przy jej pomocy lepiej ścigać przestępstwa finansowe związane z pieniędzmi ze wspólnego budżetu. Oraz skuteczniej walczyć z międzynarodowymi mafiami VAT-owskimi.
EPPO formalnie wystartowała w listopadzie 2017 roku, a de facto zaczęła działać 1 czerwca 2021 roku. Jak dotąd nie przyłączyło się do niej tylko pięć państw członkowskich: Polska, Węgry, Szwecja, Irlandia i Dania.
Ziobro chwali się nieugiętą postawą w negocjacjach, argumentując przeciwko wykonaniu przez Polskę ostatnich orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE. Ale czy "twarda gra" w sprawie EPPO naprawdę opłaciła się Polsce?
Według relacji Ziobry komisarz Jourová miała szantażować go "finansowymi konsekwencjami" za nieprzystąpienie do Prokuratury Europejskiej. Najpewniej chodziło o planowane na początku powiązanie członkostwa z wypłatami z budżetu UE. Plany te przepadły. A Komisja przekuła je w rozporządzenie "pieniądze za praworządność", którego pierwszy projekt pokazała jeszcze w maju 2018 roku.
Prokuratura Europejska powstała w ramach wzmocnionej współpracy w "przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości” opisanej w art. 3 ust. 2 Traktatu o UE, a o jej uprawnieniach mówi art. 86 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Przystąpienie do EPPO nie jest obowiązkowe.
Nie ma zatem możliwości, by Komisja Europejska nakładała tu na kogokolwiek finansowe kary. Inaczej jest z wyrokami TSUE: te zgodnie z traktatami każde państwo członkowskie ma obowiązek wykonać.
Z pewnością europejskiej komisarz zależało na tym, by jak najwięcej państw członkowskich dołączyła do EPPO. Przed jej powstaniem oszustwa finansowe związane z budżetem UE badał Europejski Urząd ds. Nadużyć Finansowych (OLAF) i przekazywał ew. ustalenia krajowym prokuraturom. Unia uznała jednak, że sama będzie skuteczniej bronić własnych interesów finansowych.
Problemy z praworządnością i niezależnością prokuratury na Węgrzech dobitnie pokazały, że upolitycznieni śledczy mogą łagodniej podchodzić malwersacji, gdy zamieszani są w nie rządzący politycy. W dodatku walka z wielomilionowymi wyłudzeniami podatku VAT wymagała koordynacji prac śledczych z całej UE, co także miała zapewnić EPPO.
Prace nad powstaniem urzędu - jak większość spraw w UE, gdzie wymagana jest międzyrządowa współpraca - bardzo się dłużyła. Część krajów ociągała się z wysłaniem do Luksemburga delegowanych śledczych. W 2019 roku pierwszą szefową EPPO została Rumunka Laura Codruța Kövesi.
Tylko pięć krajów postanowiło nie przystąpić. Poza Polską i Węgrami były to właśnie Irlandia, Dania i Szwecja. Ale Irlandia i Dania mają zapewnioną traktatowo klauzulę opt-out dla działań UE w "przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości”. A Szwecja, po początkowych wahaniach, zapowiedziała już, że zostanie członkiem EPPO w 2022 roku.
Członkostwo pozostaje bezterminowo otwarte dla wszystkich.
Rządy PiS i Fideszu argumentują, że po prostu nie ma potrzeby, by Polska i Węgry przyłączyły się do EPPO. Ich zdaniem krajowi śledczy radzą sobie wystarczająco dobrze. Ziobro nazywa wręcz nowy urząd "biurokratyczną strukturą" i chwali się rzekomymi sukcesami swoich "reform".
O tym, czy i jak działa Prokuratura Europejska, przekonamy się jednak dopiero za jakiś czas. Z pewnością jednak jej powstanie jest kolejnym krokiem ku zacieśnieniu współpracy między państwami UE. Powiększy kontrolę Brukseli i wszystkich państw członkowskich nad funkcjonowaniem śledczych w poszczególnych krajach.
Skorzystać mają wszyscy: bo lepsze ściganie malwersacji funduszy UE, to większe bezpieczeństwo pieniędzy wszystkich europejskich podatników i podatniczek. Także polskich - bo przecież Polska co roku wpłaca do budżetu UE ok. 20 mld złotych. To także skuteczniejsze ściganie przestępstw międzynarodowych, coraz częstszych w UE, która jest przecież jednolitym rynkiem.
Ale Zbigniew Ziobro, który od 2016 roku zacieśnia polityczną kontrolę nad prokuraturą, tej kontroli i zacieśnionej współpracy po prostu nie chce.
Najpewniej z tych samych powodów, dla których tak kategorycznie sprzeciwia się rozporządzeniu "pieniądze za praworządność". Rozporządzenie, które mimo protestów Ziobry weszło w życie 1 stycznia 2021 roku, wprowadza mechanizm powiązania wypłat z budżetu UE z przestrzeganiem zasady rządów prawa. Mówi, że niezbędnym elementem praworządności jest właśnie niezależna prokuratura. Komisja Europejska jak na razie wciąż go nie wykorzystała.
„Nagle ta prokuratura będzie musiała mieć się na baczności. Do tej pory nie było w unijnym prawie specjalnych standardów, które można by do niej zastosować. Rozporządzenie zmienia tę sytuację. Niektórzy mogą uważać to za poważny problem” – wskazywał w rozmowie z nami dr hab. Maciej Taborowski, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich.
W "twardej grze" z UE ministrowi-prokuratorowi najpewniej chodzi nie o interes Polski, a własny. Czyli o utrzymanie kontroli nad śledczymi tak, by działali w interesie władzy.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze